ProgRock.org.pl

Switch to desktop

Uriah Heep, klub Eskulap, Poznań 3.12.2012

Uriah Heep po raz pierwszy widziałem w tym roku na koncercie w Dolinie Charlotty. Byłem do niego trochę sceptycznie nastawiony (dinozaury rocka? eee tam...), ale – jak się okazało – zupełnie niesłusznie. Uriah Heep wyszli na scenę i przez niemal dwie godziny dali niesamowity pokaz hardrockowej mocy i niezwykłej radości grania. Nie minęło pół roku i zespół zawitał do nas ponownie, tym razem w całkowicie odmiennych warunkach atmosferycznych, co miało niebagatelny wpływ na przebieg koncertu.

Oto bowiem punktualnie o 20.00 na scenę poznańskiego Eskulapa wyszedł organizator koncertu Krzysztof Ranus z komunikatem, że zespół dochodzi do siebie po trudach podróży przez zaśnieżoną Polskę (poprzedniego dnia grali w Bielsku-Białej) i dlatego koncert będzie miał półgodzinny poślizg. Była więc okazja, by rzucić okiem na to, co grupa przygotowała na stoisku dla fanów. A było tego sporo: odznaki, koszulki, bluzy, płyty, książki... Niestety, wszystko w cenach znacznie przekraczających możliwości finansowe przeciętnego fana. Sam połakomiłem się na ostatni album grupy z podpisami wszystkich muzyków, i musiałem wyasygnować grubo ponad 100 PLN, przejściowo tracąc płynność płatniczą. Nic dziwnego, że większość fanów ograniczyła się do oglądania wyłożonych wspaniałości.

Ale oto zespół skończył jeść tudzież odpoczywać i gdzieś tak o 20.40 zameldował się na scenie. I od początku zaatakował. Myliłby się jednak ten, kto by oczekiwał pójścia od panów z Uriah Heep po najmniejszej linii oporu i odegrania największych szlagierów. Pierwsze nagrania pochodziły bowiem z ostatnich płyt, których większość zgromadzonych w Eskulapie, łącznie z niżej podpisanym, nie znała. I choć utwory ujmowały czadem a muzycy bawili się świetnie, starając się (zwłaszcza frontman Bernie Shaw co i rusz zagadujący widownię) złapać kontakt z publiką, to odzew z sali był taki sobie. Zupełnie nie rozumiem dlaczego, bo nagrania były bardzo energetyczne i z pazurem zagrane, a rozgrzewający się stopniowo Bernie Shaw z minuty na minutę śpiewał coraz lepiej. Dodam tylko, że już po tym wstępie utwierdziłem się w przekonaniu, że warto było sprawić sobie pamiątkę w postaci ostatniej płyty zespołu (a gdy wróciłem do domu i przesłuchałem całość to pukałem się w czoło, że choć przez moment miałem wątpliwości, by album kupić).

Jednak Uriah Heep to starzy wyjadacze i doskonale wiedzą, że część fanów przychodzi tylko i wyłącznie po to, by posłuchać klasycznych nagrań z lat siedemdziesiątych. Ale i tu zespół jakby się droczył ze słuchaczami, proponując wcale nie tak oczywiste utwory jak np. 'Traveller In Time' czy mój ulubiony 'Sunrise'. Po nich znowu zabrzmiały nowsze nagrania, ze świetnym 'Into The Wild', tytułowym utworem z ostatniego albumu. I znowu atmosfera trochę sklęsła, mimo że Bernie Shaw gadał jak najęty w przerwach między nagraniami, wyznając np., że jako Brytyjczyk ma rzadki kontakt ze zjawiskiem pogodowym w postaci śniegu.

Ale w końcu zespół postanowił wcisnąć gaz do dechy i nie brać jeńców. Po krótkiej zapowiedzi panowie zagrali absolutnie klasyczną 'Cygankę' (a z Cyganką, panowie, wy ślubu nie bierzcie...), który wybrzmiał równie monumentalnie co te czterdzieści lat temu z okładem. Po magicznych kilkunastu minutach Uriah Heep nie dali nikomu odsapnąć, płynnie przechodząc do nieśmiertelnego 'July Morning' ze świetnie dysponowanym tego wieczoru pianistą Philem Lanzonem jako mistrzem ceremonii. Bernie Shaw odśpiewał z fanami obowiązkowe 'lalala' w refrenie, i choć z naturalnych względów słynną wokalizę wykonał nieco niżej niż w oryginale, to publiczność bawiła się znakomicie. Jakby tego było mało, zespół sięgnął także po hitową 'Damę w czerni'. I tu na sali wybuchło już kompletne szaleństwo. Wszyscy w wieku od 5 do 75 lat (przekrój wiekowy był spory), śpiewali, skakali, słowem – bawili się pysznie. Ale to niestety był już koniec koncertu. Jeszcze tylko bisy i zespół umknął ze sceny.

Warto było się wybrać w poniedziałkowy wieczór do Eskulapa, by zobaczyć panów z Uriah Heep w akcji. Zgrania, scenicznego obycia i energii może im pozazdrościć niejeden zespół. A już oglądanie z bliska Micka Boxa od niechcenia wygrywającego kolejne przebojowe riffy, zaklinającego dobrą energię i wyczyniającego czary nad gitarą jest po prostu niezapomniany. Dużo radości dało też obserwowanie w akcji fantastycznego perkusisty, który zasilił grupę wówczas, gdy odszedł Lee Kerslake. Russell Gilbrook, bo o nim mowa, jest po prostu znakomity – to niewątpliwie jeden z lepszych hardrockowych perkusistów. Był taki moment podczas koncertu, gdy w wirze gry pan Gilbrook zgubił pałeczkę, która wystrzeliła mu z dłoni, ale niezrażony błyskawicznie sięgnął po zapasową, ani na chwilę nie przerywając swojej partii.

Jedno tylko mnie martwi. Otóż mianowicie mam przypuszczenie graniczące z pewnością (choć pamięć płatać figle już może), że podczas koncertu w Dolinie Charlotty zespół zagrał dokładnie te same utwory dokładnie w tym samym porządku. Ba, nawet zapowiedzi pana Shawa były niemal takie same (wyjąwszy, rzecz jasna, gadkę o śniegu). A i Mick Box nie błysnął oryginalnością, ponownie reklamując bisowy 'Free 'n' Easy' jako pierwszy prawdziwie metalowy utwór. Może by tak na przyszłość warto wprowadzić jakieś nowe elementy do setlisty?

A skoro o wilku mowa, oto wynaleziony spis utworów odegranych w Dolinie Charlotty, który – jak mi się wydaje – obowiązywał również i w Eskulapie:
1. Against the Odds
2. Overload
3. Traveller in Time
4. Sunrise
5. I'm Ready
6. Stealin'
7. Nail on the Head
8. Into the Wild
9. Gypsy
10. July Morning
11. Lady in Black
Bis
12. Free 'n' Easy
13. Easy Livin'

Na zakończenie odrobina prywaty. Patryku – wielkie dzięki, że mnie zmobilizowałeś do wyjścia na ten koncert. Pozdrawiam też obu Pawłów, w których niezapomnianym towarzystwie wraz z Patrykiem mogłem oglądać Uriah Heep w akcji. Do następnego razu!

Tekst: Michał Jurek

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.

Top Desktop version