2. Wind of Change (5:08)
3. D-Rider (6:14)
4. Web Weaver (3:15)
5. You'd Better Believe It (7:13)
6. Hall of the Mountain Grill (2:14)
7. Lost Johnny (3:30)
8. Goat Willow (1:37)
9. Paradox (5:35)
10. You'd Better Believe It (Single Version Edit) (3:22)
11. The Psychedelic Warlords (Disappear in Smoke) (Single Version) (3:57)
12. Paradox (Remix Single Edit) (4:04)
13. It's So Easy (5:20)
Czas całkowity: 58:29
- Del Dettmar ( keyboards, kalimba )
- Simon House ( keyboards, Mellotron, backing vocals )
- Lemmy Kilminster ( bass, vocals, lead & rhythm guitars (7) )
- Simon King ( drums, percussion )
- Nik Turner ( sax, oboe, flute, vocals )
1 komentarz
-
Co można powiedzieć o tej płycie? Jest inna od poprzedniych, To możemy powiedzieć na 100% i nikogo przy tym nie oszukać. Co jeszcze? Jest najbardziej 'Floydowym' krążkiem Hawkwind. Tym stwierdzeniem także nie uda się nabić nikogo w butelkę. Ale to tylko ogólniki. A jako, że nie płacą mi za pisanie ogólników (nie płacą mi za pisanie w ogóle :D), to skrobnę coś więcej.
Rafał Ziemba piątek, 25, styczeń 2008 17:41 Link do komentarza
Album zaczyna się mocno. Może nie na poziomie Brainstorm z poprzedniego albumu, ale i tak jest szybko i motorycznie. Tylko, że zamiast ciężaru mamy chwytliwość i bardzo fajny klimat. Słychać, ze chłopcy nauczyli się trochę lepiej grac i nie uciekają już w rzępolenie, byle grać jak najdłuższe utwory. Nie lecimy tu jeszcze rakietą do innych galaktyk, ale powiedzmy, że dojeżdżamy przez pustynię do miejsca, w którym ta rakieta się znajduje i wszyscy na nas czekają, żeby odpalić silniki:) Wind Of Change (nie mylić ze Scorpions, tym bardziej, że tytuł troszkę inny) przynosi trochę spokoju. Jest to utwór zbliżony do drugiej części A Saucerful Of Secrets. Raczej nikt się nie spodziewał po Hawkwind takiego utworu. Choć z drugiej strony wiadomo było wcześniej już, że lubią Pink Floyd (w końcu przeróbka Cymbaline o czymś świadczy). Potem otrzymujemy D-Rider. To już jakby zapowiedź następnego albumu. Stonowany początek, potem przejście perkusyjne i już mamy typowe 'Hawkwindowanie'. Tylko już bardziej rozważne niż na poprzednich trzech płytach. Web Weaver to utwór ktory mógłby znaleźć się na pierwszej płycie. Nie tylko dzięki dość radosnemu klimatowi zbliżonemu do Hurry On Sundown, ale też przez jakby gorsze brzmienie tego utworu... Może to wina źle nagranych talerzy? W każdym razie coś mi tu brzmi nie tak jak trzeba. Podobny klimat serwują nam też w You'd Better Belive It. Z tym, że jest tu więcej Hawkwinda z okresu drugiej płyty. Tutaj chłopaki w środkowej części poszaleli już trochę z dźwiękiem. No, w końcu musi byc jeden utwór na płycie, taki żeby wszyscy mogli się wyżyć:). Tytułowy utwór to instrumentalna miniaturka, która wprowadza nas w mój ulubiony utwór z płyty czyli Lost Johnny. Panie i panowie - Lemmy za mikrofonem! Świetny utwór, który potem znalazł się także na debiucie Motorhead. Szkoda, że w Hawkwind Lemmy tak mało podśpiewywał. No już jak to robił to mamy kawałki jak Lost Johnny albo Silver Machine. Goat Willow to także taki przerywnik instrumentalny, bardzo ładny zresztą. No i na koniec Paradox. Sytuacja podobna jak w przypadku D-Rider. Łagodny początek, potem mocniejsza część, potem znów łagodnie. Dobry utwór na podsumowanie albumu.
Patrząc teraz na całość, mamy mniej chywtliwą niż poprzednie płytę, ale też bardziej przemyślaną. Tradycyjne, kosmiczne brzmienie, wyraźnie słyszalny bas, flety, saksofony i zero solówek. Za to jaki klimat! Jest to przedostatnia, klasyczna płyta Hawkwind. Dla mnie 4,5/5. Jednak trochę mi brakuje tej chwytliwości:)