Druga odsłona fińskiego fenomenu, czyli Kingston Wall II. Chyba jeszcze lepsza od znakomitego debiutu. Ponad 62 minuty hard rockowego szaleństwa pomieszanego ze space rockiem. Psychodeliczno-hipnotyczny prog z elementami szaleństwa. Każdy fan Led Zeppelin, Hendriksa i tych klimatów będzie wył ze szczęścia... Te 62 minuty podzielono na 10 części. Ale te 10 utworów to nie tylko rasowy łomot. Mamy tu piękne ballady z powalającą gitarą, mamy galopujące, rozszalałe improwizacyjnie utwory, jakby żywcem nagrywane we wczesnych latach siedemdziesiątych, mamy doskonałe, 'halucynogenne' odloty i wręcz nieprawdopodobne przeróbki wielkich przebojów... dyskotekowych!!! Brzmi to może i głupio, ale Donna Summer w tej wersji jest dla mnie boska... Wspaniała płyta. Dla mnie płyta roku 1993. Posłuchajcie cudownego, ponad siedmiominutowego Shine On Me - coś jakby stare balladowe Budgie podrasować świetnym saksofonem i przyprawić szczyptą Jimi'ego... Albo dziesięciominutowego You, w którym początkowy hard rockowy chaos przeradza się w cudowny, rozmarzony, bajecznie rozimprowizowany bluesior, w którym spotykają się Led Zeppelin z Budgie. Nieprawdopodobna muzyka! Album doskonały. Polecam wszystkim fanom bardziej 'męskiej' muzy, anemicy powinni omijać to wydawnictwo szerokim łukiem. A dla wielbicieli starego, klasycznego hard rocka - to po prostu obowiązek, mus i wieeelka frajda.
Aleksander Król piątek, 20, kwiecień 2012 17:27 Link do komentarza