Zgłębiając dorobek No-man, rozsiany po różnych mini-albumach i promocyjnych płytkach, dotarłem do epki 'Carolina Skeletons'. Pierwotnie ukazała się ona w 1998 roku i anonsowała album 'Returning Jesus', wydany ostatecznie w 2001 roku. Jednak mistrz marketingu, Stefan W., nie poprzestał na tym, i wznowił rzeczoną epkę raz jeszcze, w 2004 roku.
Cóż dostajemy na 'Carolina Skeletons'? Otóż mamy tu nagranie tytułowe, w postaci identycznej do tej, którą znajdziemy na albumie 'Returning Jesus'. Mamy też utwór 'Close Your Eyes', który jest ok. pół minuty krótszy od wersji pomieszczonej na rzeczonym 'Returning Jesus'. Oba nagrania są piękne, utrzymane w typowym, melancholijnym no-manowym klimacie refleksji i zadumy, ale można ich posłuchać na regularnym studyjnym albumie, więc ich atrakcyjność jest, rzekłbym, dość ograniczona.
A jakieś rarytasy? Niepublikowane nagrania? Ciekawe remiksy? Cóż... Na 'Carolina Skeletons' znajdziemy jeszcze trzyipółminutowy utwór 'Something Falls', urzekający partią gitary akustycznej i ciepłymi pejzażami instrumentów klawiszowych w wykonaniu pana Wilsona i uduchowionym śpiewem pana Bownessa. Nie jest to jednak nagranie nieznane, zamieszczono je bowiem na dwupłytowej antologii 'All the Blue Changes', wydanej w 2006 roku. Jedyną prawdziwą gratką na recenzowanej epce pozostaje 'Carolina Reprise', niespełna trzyminutowy, nastrojowy utwór, przetwarzający wątki z refrenu 'Carolina Skeletons'. I jest to rzeczywiście propozycja obezwładniająca: niby nic tu nie ma, tylko parę krystalicznie czystych nut, zagranych na fortepianie przez pana Stefana, ale dzięki nim wręcz czuć w powietrzu nadchodzące lato...
Podsumowując, 'Carolina Skeletons' nie jest propozycją dla każdego. To raczej albumik dla absolutnych maniaków, którzy (jak niżej podpisany), polują na wszystko, co wyszło spod ręki Stevena Wilsona. Ale ci z pewnością już od dawna mają 'Carolina Skeletons' na swoich półkach. Jeśli jednak ktoś dopiero zaczyna przygodę z muzyką No-man, lepiej, by od razu sięgnął po 'Returning Jesus'.