1. Floating (3:59)
2. The Light From Deep Darkness (14:37)
3. Castle In The Air (7:13)
4. Plastic Girl (9:05)
5. Madhouse (5:16)
W edycji remasteringownej dodatkowo:
6. Future City
7. Castle in the air
8. Flying high
Czas całkowity: 40:10
- Luitjen Jansen ( bass )
- Frtz Randow ( drums )
- Manfred Wieczorke ( organ, acoustic guitar )
2 komentarzy
-
Moim zdaniem to jedna z najlepszych płyt Krautrockowych w historii. Jestem nią zafascynowany od pierwszego przesłuchania. Oczywiście potem kiedy Eloy poszedł w stronę Floydowania też miał świetne rzeczy (o których zapewne Olo niebawem napisze), ale ta płyta to kwintesencja znakomitego grania, kiedy jeszcze za bardzo nie zapatrywali się na innych. Długie utwory, rewelacyjne rozwiązania aranżacyjne (choćby niezapomniane unisono wokalizy i gitary) i kapitalna gra instrumentalistów, to koloryt tego albumu.
Konrad Niemiec sobota, 02, luty 2013 20:36 Link do komentarza
Tu nie ma wirtuozerii, bo oni wirtuozeria nie byli, ale za to świetne klimaty, bardzo dobre kompozycje, niezapomniane brzmienie Hammonda i kawał progresywnej jak na tamte lata jazdy. Polecam bardzo gorąco bo to płyta warta kilkunastokrotnego przesłuchania. -
Minął rok od „Inside”. Odszedł basista Wolfgang Stöcker, na jego miejsce pojawił się Luitjen Jansen. Czwórka muzyków miała niewiele czasu, zaledwie kilka miesięcy , na przygotowanie nowego materiału. Siłą rzeczy jest on kontynuacją drogi obranej na „Inside” z dodatkowymi elementami space rocka. Pojawiają się też coraz silniejsze wpływy psychodelii i wczesnego symfonic – rocka, które miały zdominować grupę na kolejnych albumach. Otrzymaliśmy 5 utworów, 40 minut muzyki. Muzyki opartej wciąż na dialogach gitarowo-organowych, ale coraz śmielej skręcającej w kierunku czystego progresu, pozostawiającej za sobą swoje hard rockowe korzenie. Mamy tu tradycyjnie długie utwory, z rozbudowanymi partiami solowymi ( gitara i Hammond ) zmiany tempa i nastroju, świetne linie melodyczne i znakomite „efekty” . Tą płytą zespół zakończył swój pierwszy, moim zdaniem najwartościowszy i najoryginalniejszy okres działalności. Polecam ją wszystkim amatorom starych brzmień, miłośnikom Hammondów a dla fanów Eloy – absolutny MUS. Oczywiście jak zwykle moim, cholernie subiektywnym zdaniem….
Aleksander Król czwartek, 31, styczeń 2013 17:20 Link do komentarza