2. Normal (7:07)
3. Cheating the Polygraph (7:06)
4. What Happens Now? (8:23)
Czas całkowity: 28:00
- Richard Barbieri ( keyboards and synthesizers )
- Colin Edwin ( bass guitars )
- Gavin Harrison ( drums, percussion, tapped guitar (1) )
oraz:
- Robert Fripp ( lead guitar (1) )
- John Wesley ( backing vocals )
- Ben Coleman ( electric violin (4) )
1 komentarz
-
'Nil recurring' to cztery utwory odpady z sesji 'Fear of a blank planet'. Przyznam szczerze że nie jestem zwolennikiem Porcupine Tree po 'Deadwing' i niestety ta epka tylko utwierdza mnie w tym poglądzie. Utwór tytułowy - pierwszy na płytce pomimo obecności mistrza Frippa jest po prostu dla mnie bezbarwny. Trochę takiego rzępolenia od niechcenia, jakiego nawet w wykonaniu PT i Robeta Frippa słuchać się po prostu nie chce. Utwór chyba jako tako ratuje tutaj partia wyżej wymienionego pana. 'Normal' to już coś bardziej strawnego. Typowy jak na Porków nastrojowy kawałek, który pod koniec eksploduje. Słucha się tego przyjemnie tylko ciągle jedna myśl nie daje spokoju - to już było. 'Cheating the Polygraph' też od samego początku sprawia wrażenie utworu nie do końca przemyślanego, na szczęście gdzieś koło 2 minuty pojawia się fajna instrumentalna partia, która dodaje na chwilę tej kompozycji jakiegoś kolorytu. Później jest już raczej gorzej, znaczna część utworu to sztampowe infantylne jazgotanie. Nadzieję daje nastrojowy początek 'What Happens Now?'. Utwór oczywiście w żadnym wypadku nie zachwyca ale gdzieś pląta się tutaj chwilami fajny klimat, coś się dzieje, ale jednak nie do końca udało się to coś wyciągnąć na pierwszy plan.
Gacek piątek, 23, lipiec 2010 15:16 Link do komentarza
'Nil Recurring' nie jest jakimś tragicznym wydawnictwem przynoszącym zespołowi wstyd. Zresztą to tylko epka, ale po grupie Porcupine Tree spodziewam się jednak czegoś więcej niż sztampowego jazgotania, a tego niestety dostałem w nadmiarze. Po pierwszym, trzecim i piątym przesłuchaniu ta płytka nadal jest dla mnie po prostu nijaka a więc to się chyba już nie zmieni. Jakby porównać 'Nil recurring' do podobnego wydawnictwa jakim był 'Staircase Infinities' wypadałoby postawić dwa na szelkach i z wykrzyknikiem ale patrząc na to chłodnym okiem jest to tylko epka z odpadami i chyba tak trzeba to traktować, zresztą czasy też już nie te, co kiedyś.....
Ocena 2,5