Tony Iommi, Iron Man. Moja podróż przez NIEBO I PIEKŁO z Black Sabbath. Kagra, 2013, 327 pp.
Wydawnictwo Kagra nie przestaje sprawiać przyjemnych niespodzianek wielbicielom klasycznego rocka. Do innych ciekawych pozycji biograficznych w katalogu tego wydawcy dołączyła książką Iron Man, na którą składają się wspomnienia Tony'ego Iommi z okresu całej kariery Black Sabbath.
Przyznam szczerze, że dawno już nie bawiłem się tak dobrze podczas czytania rockowej biografii. Tony potrafi opowiadać nie tylko z dużym poczuciem humoru, ale w dodatku robi to bez zadęcia i z dużym dystansem do siebie, kolegów z zespołu, a także samej muzyki. Mało, który artysta potrafi się zdobyć na takie podejście do swojej twórczości. Iron Man nie jest jednak typową biografią. Książka podzielona jest na aż 90 rozdziałów. Jest to zestaw, krótkich anegdot, epizodów, niewielkich opowieści, układających się chronologicznie w specyficzną, ale przede wszystkim bardzo osobistą historię Black Sabbath. Są to obrazki, scenki wyciągnięte z pamięci słynnego gitarzysty. Dzięki skondensowanej formie stają się one bardzo wyraziste i świetnie przemawiają do czytelnika. Jednocześnie nie pozwalają nawet na moment znużenia, gdyż co chwila pojawia się nowy wątek, najeżony dodatkowo ciekawostkami i zabawnymi detalami.
Tony rozpoczyna swoją opowieść od pierwszego okresu nauki gry na gitarze, a także od momentu kiedy traci w pracy końcówki dwóch palców. Jak twierdzą niektórzy to właśnie ten wypadek pozwolił na wypracowanie charakterystycznego brzmienia jego gitary, a także umożliwił powstanie heavy metalu, choć najbardziej zainteresowany raczej uśmiecha się na wspomnienie podobnych sugestii. Tony wyciąga z pamięci wiele, wydawałoby się mało ważnych dla historii samego zespołu opowieści. Pokazują one jednak atmosferę jaka panowała w zespole na poszczególnych etapach jego istnienia, a tym samym pozwalają nam lepiej zrozumieć fenomen Black Sabbath - wielkiej rockowej formacji, ale jednocześnie grupy przyjaciół, w których życiu przeplatały się okresy beztroskiej zabawy i wielkich sukcesów, ale także poważnych problemów, uzależnienia od narkotyków i kryzysów twórczych. Tony opowiada o menadżerach, przyjaźni z Johnem Bonhamem, projektach okładek płyt (w tym zarówno tych dobrych jak i tych zupełnie nieudanych), koncertach, kłótniach, nagrywaniu albumów, poszukiwaniach nowych wokalistów i byłych żonach. Obala też mity o satanizmie i okultystycznym zaangażowaniu. Pisze o tym, że Geezer był irlandzkim katolikiem i opowiada o tym gdy satanistyczna sekta rzuciła na zespół klątwę, po tym gdy nie chcieli wystąpić na nocy Walpurgii. Choć nie chciałbym zdradzać wielu interesujących zdarzeń jakie opisano w tej książce, aby nie zepsuć czytelnikom lektury, to jednak nie sposób nie wymienić chociażby kilku z nich jako zachęty do sięgnięcia po to wydawnictwo. Do lekkich i beztroskich należą opowieści o tym jak zaaresztowano zespół za jazdę samochodem w maskach gazowych, które założyli ze wzglądu na mało higieniczny tryb życia Billa Warda, czy o tym gdy Ozzy złowił na wędkę ze swojego pokoju hotelowego rekina, którego następnie próbował wypatroszyć w wannie. Fanów zainteresuje historia o tym skąd wziął się kaszel we wstępie do utworu Sweet Leaf. Czytelnik dowie się także jak to się stało, że wokalistą Black Sabbath mógł zostać Michael Bolton. Zaskoczyć może też informacja, że w grudniu 1980 roku członkowie Black Sabbath pracowali w domu Johna Lennona, tym samym, którego słynny, biały salon został upamiętniony na wielu materiałach filmowych.
Iron Man to świetna, lekka lektura, idealna na weekendowy odpoczynek lub urlop. Jednocześnie książka jest zestawem ciekawych informacji o jednym z najważniejszych zespołów rockowych, a jej osobisty charakter staje się dodatkowym atutem. Miłym dodatkiem jest też zestaw ponad trzydziestu fotografii, począwszy od zdjęć z dzieciństwa, poprzez zdjęcia z członkami Black Sabbath i innymi muzykami, aż po typowe fotografie rodzinne. Jest to kolejny tytuł, który warto dodać do swojej rockowej biblioteczki.
Krzysztof Pabis