Kolejna osoba która zdecydowała się opisać swoje typy w naszym Plebiscycie. Tym razem progowa fascynatka Magdalenn Bu. Jak na mieszkankę gór przystało Magda wybrała na sam szczyt płytę z... górą. Górale już tak mają, że najlepiej czują się w górach :D Oto pełna lista Magdy:
ALBUM RO©KU 2013
15. AYREON – The Theory of Everything – po prostu lubię i szanuję, za całokształt, za wizję, rozmach, za umiejętność łączenia wielu części składowych w jedną całość. (1 pkt)
14. FISH – A feast of consequences - Fish jest jak wino. Jest coś intrygującego w artystach, którzy po tylu latach na scenie mają w sobie jeszcze chęć i pasję do tworzenia i szukają nowych inspiracji. A bogaci w doświadczenie życiowe i sceniczne wydają piękny, dojrzały album udowadniając, że mają jeszcze wiele do powiedzenia światu, jeśli ten tylko zechce ich posłuchać, a nawet gdyby nie chciał… :) (2 pkt)
13. NOSOUND – Afterthoughts – Wiecie co, w tej płycie można się zgubić. Daleko mi w życiu do melancholii, ale w tym co proponuje nam Nosound przez pewną powtarzalność, czasem transowość i lekko balansujący wokal można utonąć w morzu melancholii. Ja przy niej po prostu odpoczywam. (3pkt )
12. KATATONIA – Dethroned and Uncrowned – czyli sztuka odgrzania kotleta, żeby się okazał de Volay’em. Nowe aranżacje utworów z Dead end Kings wyszły temu albumowi na dobre, a nawet na lepsze! Podlane sosem akustyki smakują wybornie. Czasem coś trzeba oczyścić, żeby zobaczyć jakie jest na prawdę i jaką wartość może prezentować bez koloryzowania, udziwniania i przerysowywania. Wziąć na warsztat swój własny wydany już materiał i zrobić go na nowo, to wyzwanie, któremu Katatonia podołała. Efekty, wyśmienity. (4 pkt)
11. RPWL – A show beyond man and time – fenomenalny koncept! I jednego czego żałuję, to tego że nie dane mi było zobaczyć RPWL na deskach Teatru Śląskiego na żywo. Pozostało mi dvd, które prezentuje się wyśmienicie. Ilustracje każdego z utworów zawarte w kreacjach Yogi’ego nadają tym kompozycjom niesamowitego wyrazu. Lubię, gdy wszystko układa się w całość i ma swoje przeznaczenie. (5 pkt)
10. PADRE – From Faraway Islands - płyta, która mi wywróciła do góry nogami koniec zeszłego roku. Świeża, lekka, przyjemna, delikatna. Piękne melodie okraszone ciekawym wokalem, czegóż chcieć więcej, jak wszystko do siebie pasuje i gra gitara. (6 pkt)
9. LIZARD – Master & M – za polski język! Za emocje, które on wyraża! I te solówki! I niech mi ktoś powie, dlaczego tak szybko ta płyta się kończy? (7 pkt)
8. STEVEN WILSON – The Raven that Refused To Sing – nie słabnie mój zachwyt nad wydawnictwami realizowanymi przez Pana o nazwisku Wilson. Niesamowita muzyczna wrażliwość, przestrzeń dźwięku i wirtuozerska wyobraźnia jakby prowadziły od utworu do utworu i chce się jeszcze i więcej i dalej … Człowiek z niesamowitą wizją i umiejętnością przemienienia jej w nutowy zapis, a przy tym potrafi utrzymać uwagę słuchacza od początku do końca, co w obecnym czasie udaje się nielicznym. Czasem wręcz chciałoby się wejść do głowy S. Wilsona i dowiedzieć się skąd on bierze te wszystkie inspiracje, jak one się mu w głowie układają, że czegokolwiek się nie dotknie, w jakikolwiek projekt się nie zaangażuje, to mu wychodzi dzieło sztuki! Stawia sobie S.Wilson pomnik trwalszy niż ze spiżu … (8 pkt)
7. DREAM THEATER – Dream Theater – znów będę nieobiektywna ;) Wiele już o tej płycie powiedziano, że DT zjada własny ogon, że już nic nowego itd. Jak by tak podejść do tematu, to po co w ogóle muzycy zabieraliby się do tworzenia skoro wszystko już zagrano? Czasem mam wrażenie, że kapele, które są już na światowym poziomie, aby nie zadowalać swoich coraz bardziej wymagających fanów powinni tak na przekór nagrać płytę w zupełnie innym klimacie… tak dla oczyszczenia atmosfery ;) A Panowie na pohybel malkontentom robią swoje… i wydają krążek, którego pierwszy odsłuch nie specjalnie zwrócił moją uwagę, ale drugi i kolejny …miałam wrażenie jakbym spędzała czas ze starym przyjacielem. Poznaliśmy się lata temu, znamy się jak łyse konie, wiemy czego możemy się po sobie spodziewać, znamy swoje słabe i mocne strony, a nadal lubimy spędzać ze sobą czas, wybaczamy słabości i inspirujemy do działania. I taki jest dla mnie ten album. Jest jak spotkanie z kimś kogo dobrze znam i nawet przewiduję w jakim kierunku może potoczyć się nasza rozmowa, ale jest mi z nim dobrze, bezpiecznie. Nie musimy na nowo się oswajać, po prostu żyję w Teatrze… (9 pkt)
6. BLINDEAD – Abscence – właśnie w odsłuchu. Dobre, mocne polskie granie. Niby ciężko ale wszystko wyważone w i odpowiednich proporcjach. (10 pkt)
5. TENEBRIS – Alpha Orionis – kolejna polska Perełka 2013r. Album jak najbardziej dla smakoszy. A ja mam do nich wielki sentyment, jeszcze za czasów Melting. I lubię ich za tą głębię i to, że nie są dla każdego. Nawet nie wiem czy dla mnie są. .. (11 pkt)
4. RIVERSIDE – Shrine of New Generation Slaves – są trzy kapele, do których twórczości podchodzę zdecydowanie nieobiektywnie i jedną z nich na pewno jest warszawski Riverside. A co ma w sobie takiego SONGS? To solidny album, dobrze spełniający się zarówno w domowym zaciszu, w odtwarzaczu w drodze do pracy jak i w formie koncertowej. 10 zgrabnych utworów od potężnego Escalator Shrine po wisienkę na torcie w postaci Coda. Album do słuchania i słuchania i słuchania. Można na okrągło, wiem z doświadczenia ;) (12 pkt)
3. OSADA VIDA – Particles - Polacy nie gęsi, dobrze rocka grają! Krążek złożony, różnorodny. Co tu dużo mówić: Panowie, kapitalna robota! Powodzenia! A cover MoP – szacun! (13 pkt)
2. TIDES FROM NEBULA – Eternal Movement – Masterpiece! Kawałek nieba na ziemi! Siła jest w dźwięku! Siła jest dźwiękiem! (18 pkt)
1. HAKEN – The Mountain – Na pierwszy ogień wydawnictwo sprzed 4 miesięcy. Raz na jakiś czas robię “czystkę” w swoim odtwarzaczu i wyrzucam foldery z niesłuchaną już aktualnie muzyką, żeby je uzupełnić jakąś „nowością”, ale tej płyty nie mam sumienia „wyrzucać”. Po prostu wrosła w mój odtwarzacz totalnie. Zachwyciła od samego początku zdumiewającą lekkością dźwięków, porywającą dynamicznością i fenomenalnymi wokalizami. Moja tegoroczna PERŁA! I tak, jestem wzrokowcem, bo moją uwagę na tą płytę na wystawie w Koninie zwróciła jej okładka. Mnie, jako pasjonatce gór tyle wystarczyło, żeby skończyć jak przysłowiowa śliwka. Fascynacja rodzi się z zaciekawienia… mnie Panowie z Haken zaciekawili ponownie i niech tak zostanie. (20 pkt)
POLSKI SINGIEL RO©KU
- LEBOWSKI – Goodbye my joy (10 pkt)
- OSADA VIDA – Those days (7 pkt)
- RIVERSIDE – The depth of self-delusion (5 pkt)
- TIDES FROM NEBULA – Only with presence (3 pkt)
- RETROSPECTIVE – Ocean of a little thoughts (1 pkt)