A+ A A-

DWA PROGI: Like Thieves

Wstępniak do cyklu

Wrzesień to dla wielu z nas czas nowych początków. W trakcie naszych urlopów nie tyle odpoczywamy, co zbieramy siły do dalszej pracy/nauki (niepotrzebne skreślić). Czego w tym wszystkim najbardziej się obawiamy? Rutyny. Moi drodzy, nawet najbardziej szarą codzienność można nieco ubarwić – podjąć się jakiejś inicjatywy, postawić sobie wyzwania, czy po prostu zacząć coś nowego. Idąc tym tropem sam wpadłem na kilka pomysłów i część z nich będę chciał zrealizować jeszcze w tym roku, a jednym z nich będzie cykl tekstów Dwa Progi.  W głównej mierze będę omawiał zbliżone stylistycznie lub powiązane ze sobą albumy, ale niewykluczone że pojawią się (w nieco krótszej formie) konfrontacje utworów oraz artystów. Co z tego wyjdzie? Na razie potraktujcie to jako eksperyment, bowiem teksty przez dłuższy czas mogą pojawiać się nieregularnie, w sporych odstępach czasowych. Zajęć na ten i następny rok mam pod dostatkiem, ale postaram się co jakiś czas – tu i ówdzie – coś zamieścić. Jak to pewien mądry człowiek kiedyś powiedział: najtrudniejsze są początki.        

 

Na pewien czas opuściłem euro-amerykańskie dobrodziejstwa muzyki progresywnej i powędrowałem na inny kontynent. Uszy poniosły mnie prosto do Australii, która pomimo geograficznego odosobnienia, stała się poważnym konkurentem dla zachodnich kolegów grających ambitniejsze brzmienia. Nie chodzi tu o kanon pokroju Aragon, Dead Can Dance, czy Alchemist, ale o współczesną, prężnie rozwijającą się, scenę progmetalową. W tym roku mogliśmy podziwiać powrót Vanishing Point w postaci Distant Is The Sun, jak również znakomite wydawnictwa od Teramaze (Esoteric Symbolism) oraz Heminy (Nebulae). Dodatkowo też, ogromną popularnością cieszy się alternatywna scena, którą reprezentują Karnivool oraz The Butterfly Effect i to właśnie z tą ostatnią grupą mają wiele wspólnego pewne złodziejaszki z Brisbane.

Przed PROGiem (Wolves At Winter's Edge vs. Autumn's Twilight)

 

Zanim Clint Boge dołączył do Like Thieves, był wieloletnim wokalistą formacji The Butterfly Effect. Niestety dwa lata temu, po 12 latach wspólnego grania, brak zrozumienia  oraz różnice artystyczne przyczyniły się do odejścia muzyka z kręgów zespołu. Nie czekając zbyt długo, Clint zaangażował się w trzy różne projekty: Thousand Needles In Red, The Given Things oraz Like Thieves. Jego popularność  pociągnęła za sobą wielu fanów, a nieznani wówczas złodzieje z Brisbane wzięli się za nagrywanie premierowego materiału. W maju 2013 roku, w składzie: Oden Johansson (gitara), Clint Gough (bas), Daniel Trickett (perkusja) oraz Clint Boge (wokal), ukazała się premierowa EPka zespołu – The Wolves At Winter’s Edge. Po entuzjastycznym przyjęciu i kilku koncertach, panowie nie spoczęli na laurach. Nieco ponad rok po premierze debiutu, grupa wypuściła swój drugi minialbum – Autumn’s Twilight.

Pierwszy krążek wzbudził we mnie cichy zachwyt, bowiem prócz imponującej strony muzycznej,  pokazał także – utrzymaną w niejednoznacznej tonacji – historię. Nie obeszło się rzecz jasna bez porównań do The Butterfly Effect, choć sam materiał bardziej skłaniał się w stronę metalu progresywnego. Nieco inny pomysł mieli panowie na swoją drugą EPkę. Autumn’s Twilight, jak słusznie wskazuje okładka, można nazwać antonimem debiutu.

 

RUNDA 1: Okładka

Same EPki estetyką nie grzeszą i w obydwu przypadkach otrzymaliśmy dysk zapakowany w karton, bez żadnej książeczki z tekstami. Troszkę słabo… Być może przy następnych wydaniach panowie bardziej się postarają. Co innego można powiedzieć o grafikach. Zimowy krajobraz na debiutanckim krążku, utrzymany w niebiesko-białej stylistyce, robi pozytywne wrażenie, a enigmatyczną otoczkę podkreślają – widoczne na pierwszym planie – plamy krwi. Przed jakim zagrożeniem ucieka nasz bohater? Czy dopadły go tytułowe wilki? Już po pierwszym zetknięciu okładka Wolves At Winter’s Edge intryguje i zachęca do słuchania. Nieco inaczej ma się sprawa z Autumn’s Twilight. Ich jesień, jak na ironię, przedstawiona jest w formie pustynnych stepów, na których można dostrzec ślady zmierzające… No właśnie, gdzie? Utrzymana w ciepłym tonie grafika nie ma w sobie tajemnicy, a w bliskim kontakcie wydaje się po prostu nudna (choć wykonana jest przyzwoicie). Jej jedyną zaletą jest to, że świetnie kontrastuje ze stylistyką poprzedniego krążka.

1  :  0

RUNDA 2: Liryka

Zimowy album (umówmy się, że będę go tak nazywał) prezentuje nam historię człowieka, który stara się rozliczyć ze swoją przeszłością i pragnie zacząć nowe życie. W niektórych utworach (m.in. Echoes Of Time oraz In My Arms Till The End) możemy odczuć ogromną tęsknotę i bezsilność, co wiąże się z utraconą umiejętnością adaptacji. Natomiast liryka na  Killing Reason, czy tytułowym The Wolves At Winter’s Edge obraca się wokół przeszłości i przemyśleń bohatera. Tytułowe „wilki” niekoniecznie muszą odnosić się do realnej wizji, można je też potraktować jako metaforę. Przeszłość wielokrotnie daje nam o sobie znać, bezustannie za nami podąża i boleśnie rani duszę. Historia na debiucie to miszmasz ciągłej niepewności, bólu, ale też nutki nadziei – pod kątem lirycznym to bardzo interesujący krążek. Jesień przeważnie kojarzy nam się z nostalgią i tak też jest w przypadku drugiej płyty Like Thieves. Tutaj bohater poszukuje – utraconej wiele lat temu – miłości, która pozostawiła w jego wnętrzu ogromną pustkę  – stąd też pomysł pustyni widniejącej na grafice. W tych poszukiwaniach niewiele jest mrocznego charakteru Zimy, a nastrój opowieści wydaje się być ciepły i sentymentalny. W konsekwencji otrzymujemy mało ciekawy materiał na historię, która już w połowie zaczyna nużyć słuchacza. Wyjątkiem jest tutaj Ghost In The Machine, który z przesadzonego melodramatyzmu wznosi się na metafizyczne pułapy. Teksty na Autumn’s Twilight pod kątem atmosfery starają się odizolować od swojego poprzednika, co nie zawsze sprawdza się w samodzielnym wydawnictwie.

2  :  0

RUNDA 3: Muzyka

Wolves At Winter’s Edge pokazuje bardziej agresywną stronę grupy, co doskonale słychać zarówno w utworze tytułowym, jak i rozpoczynającym Killing Reason. Nie brakuje tam pędzących riffów, rytmicznych połamańców, a gdzieniegdzie nawet coś ochoczo zaryczy. Muzyka z debiutu przypomina trochę dokonania A Perfect Circle z czasów Mer De Noms. Otwartość zespołu sprawdza się również w balladowych formach, gdzie prócz akustycznych fragmentów (Alibi), usłyszymy też rozbudowane partie instrumentalne (wspaniały Echoes Of Time). Nieco inaczej należy odbierać materiał z Jesieni i niestety ten prezentuje się dobrze głównie przy pierwszych dźwiękach. Wake From Eternal Sleep rozpoczyna się drapieżnym riffem w stylu TesseracT, który w późniejszych fragmentach uzupełniony zostaje polirytmicznymi sekcjami – ogromne zaskoczenie. Równie świetnie wypada singiel Brave The Day, który nie stroni od ładnych melodii i postrockowych(!) zagrywek. Problemy zaczynają się kiedy panowie zaczynają babrać się w cukierkowych melodiach i zamiast energii dostajemy pop-metalowe potworki (irytujący Worlds Apart czy niby-drapieżny Wait Till It’s Over). Honor Autumn’s Twilight ratuje absolutny faworyt na płycie, czyli Ghost In The Machine. Choć kawałkowi nie brakuje metalowego charakteru, to muzycy dają upust swoim artystycznym zapędom (świetna sekcja rytmiczna), nie zapominając przy tym o świetnych melodiach (ten refren!). Wielka szkoda, ze panowie nie poszli w tym kierunku przy tworzeniu innych kompozycji.

3  :  0

RUNDA 4: Realizacja

Już na tę chwilę pewniakiem jest zwycięstwo Wolves At Winter’s Age, ale wcale nie oznacza to sromotnej klęski drugiej płyty Like Thieves. Choć strona realizacyjna Zimy była imponująca (szczególnie jak na debiut), to nie obyło się bez drobnych uchybień. Nieco zaniedbany mastering raził w spokojniejszych utworach, w których – w dużej mierze – przeszkadzało wybite tło (Echoes Of Time). Chwilami zdarzały się też drobne szumy, czy nietrafione efekty (wokal na Alibi). Autumn’s Twilight jest już pod tym kątem bardziej dopracowany. Instrumentalne tło nie wychodzi ponad resztę partii, a melodie umiejętnie wpasowują się do zamierzonego nastroju, co świetnie słychać w rozbudowanych utworach pokroju Brave The Day oraz Ghost In The Machine. Tym razem punkt wędruje do Jesieni.

3  :  1

RUNDA 5: Kompozycja

Ostatni pojedynek okazał się bardziej wyrównany. Na Zimie mamy spójny materiał, utrzymany w klasycznej stylistyce (stąd porównania do The Butterfly Effect i A Perfect Circle). Natomiast na Jesieni panowie starali się eksperymentować ze swoim brzmieniem i po części udało im się uniknąć porównań do innych artystów. Co najlepsze, stworzyli  przy tym kilka naprawdę oryginalnych utworów, które umiejętnie bawią się pierwotnymi inspiracjami. Obydwie EPki mają zbliżoną długość, ale w tej konfrontacji zwycięsko wychodzi debiut, głównie dlatego że ma lepiej zagospodarowaną przestrzeń (utwory dynamiczne przeplatają się ze wolniejszymi). Na drugim krążku mamy pusty środek, który razi brakiem pomysłu i kompozycyjną tandetą. Jednak największym zawodem okazuje się być finałowy Wait Till It's Over. Zdecydowanie daleko mu do emocjonalnej puenty w postaci Alibi z poprzedniego krążka. Koniec końców sprawiedliwość leży po obydwu stronach i o ile Wolves At Winter’s Edge okazał się imponującym początkiem dla grupy, to miło że panowie nieco odeszli od swojej początkowej formy. Podwójny nokaut.

4  :  2

 

Panie i panowie, pierwszy pojedynek w ramach cyklu Dwa Progi wygrywa…  The Wolves At Winter’s Edge! Premierowa EPka postawiła wysoką poprzeczkę dla swojego następcy, który – pomimo dobrych chęci – nie był w stanie jej dorównać. Czy należy darować sobie bliski kontakt z Autumn’s Twilight? Nie jest to zły album, aczkolwiek jego sielankowy charakter może zrazić wielu progresywnych wyjadaczy. To idealna płyta dla naszych dziewczyn/żon, które – od czasu do czasu – lubią zadurzyć się w sentymentalnych dźwiękach. Generalnie o przyszłość Like Thieves nie ma co się martwić, bowiem z taką ilością pomysłów, panowie mogą jeszcze namieszać w muzycznym światku i nie mówię tu wyłącznie o Australii.  

Tym razem bez oczek", bo – jak niektórzy z Was pewnie się domyślili – nie punktuję EPek. Do następnego!

Łukasz 'Geralt' Jakubiak


 

Media

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.