2014 - rok powrotów do klasyki
Rozpoczął się grudzień i nadszedł chyba najbardziej odpowiedni moment aby podsumować kończący się rok. Dla mnie był to głównie czas reedycji, powrotów do materiałów archiwalnych, ale także niezwykle udanych nawiązań do klasyki sprzed 40 lat. Niewielka liczba pozycji realnie premierowych na mojej liście trochę mnie martwi, ale z drugiej strony powroty do przeszłości okazały się na tyle przyjemne, że już nie myślę o niemal zupełnym braku naprawdę satysfakcjonujących nowości.
1. The White Kites (Missing) 2014
Dla mnie jest to prawdziwe objawienie tego roku. Świetna płyta, na której klasyka zostaje odkryta na nowo. Płyta pełna fajnych pomysłów, w której odnajdziemy inspiracje twórczością takich zespołów jak The Beatles, VDGG czy Genesis podane jednak ze smakiem i bez taniego naśladownictwa. Uzupełnieniem płyty są doskonałe koncerty, na których widać w pełni prawdziwą energię przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W Polsce nie ma drugiej takiej formacji. Jeśli jeszcze nie znacie muzyki The White Kites to najwyższy czas to zmienić. Warto dodać, że zespół już szykuje nową płytę.
2. Amoeba Split (Dane Of The Goodbyes)
Hiszpański zespół Amoeba Split wydał swój debiutancki album Dance Of The Goodbyes w roku 2010. Przyniósł on twórczo rozwinięte muzyczne inspiracje wprost ze Sceny Canterbury. Na kilku portalach internetowych poświeconych rockowi progresywnemu płyta ta została okrzyknięta najlepszym debiutem roku 2010. Niestety była ona dostępna jedynie w limitowanej, trudno dostępnej wersji winylowej, a także jako mp3. W tym roku, w końcu zespół zdecydował się wydać tę płytę na CD, w postaci bardzo ładnie przygotowanego, rozkładanego card sleeve.
3. Univers Zero (Phosphorescent Dreams)
Po nieco dłuższej przerwie dostaliśmy także do rąk nowy album awangardowych mistrzów czyli Univers Zero. Płyta jest znacznie mniej mroczna niż wcześniejsze propozycje zespołu. Znajdziemy na niej piękne ilustracyjne motywy oraz fragmenty niemal art rockowe. Idealna pozycja dla osób, które chciałyby rozpocząć przygodę z twórczością tego zespołu, czy też z rockową awangardą w ogóle.
4. Pink Floyd (Endless River)
Stary/nowy Pink Floyd to pomimo narzekań kilku malkontentów naprawdę przyjemna płyta naznaczona floydowskim feelingiem. Choć ten instrumentalny materiał nie ma może siły klasycznych albumów zespołu to jednak sprawia dużą przyjemność. Dla fanów obowiązkowa jest rozszerzona wersja CD + BlueRay.
5. Martin Kratochvil & Jazz Q (Temne slunce)
Świetna propozycja GAD Records. Album Martina Kratochvila z roku 1980 po raz pierwszy wydany na CD. Muzyka do czechosłowackiego filmu świetnie prezentuje się także dzisiaj, po ponad 30 latach. Elektronika, gitary, a nawet orkiestra. Słuchałem z otwartymi ustami.
6. Grupa Stress (On A Hard Rock Way 1972-1973)
Wytwórnia Kameleon Records nie ustaje w pracach na rzecz odkurzenia polskich rockowych klasyków sprzed lat. W roku 2014 prawdziwym wydarzeniem okazała się płyta z nagraniami zespołu Grupa Stress, po raz pierwszy wydanymi z taką dbałością o jakość. Hard rock z elementami rocka progresywnego, który naprawdę daje potężną dawkę energii.
7. Moraine (Groundswell)
Na wytwórnię MoonJune zawsze można liczyć i choć płyta formacji Moraine nie zachwyciła mnie tak jak zeszłoroczna propozycja grupy The Wrong Object, to jednak ten jazz rockowy album podlany odrobinką nieco mrocznej awangardy z pewnością zasługuje na uwagę.
8. Light Coorporation (Chapter IV - Before The Murmur Of Silence)
Formacja Light Coorporation nagrywa album za albumem. Każda nowa pozycja jest przy tym inna od poprzedniej. Nie przypadkowo zespół ten trafił pod skrzydła wytwórni ReR Megacorp, proponuje bowiem dojrzałą mieszankę rocka, jazzu i awangardy. Kolejna płyta jest bardziej jazzowa, ale miłośnikom podobnych brzmień z pewnością sprawi przyjemność.
9. Klan (Nerwy miast)
GAD Records po raz kolejny powraca do archiwalnych nagrań zespołu Klan z lat 1969-1971. Tym razem tych z wokalem. Znajdziemy tu między innymi alternatywne wersje utworów znanych z Mrowiska. Pozycja obowiązkowa dla miłośników początków polskiego rocka.
10. Jerzy Antczak (Ego, Georgius)
Gdybym pisał po angielsku musiałbym napisać last but not least. Solowy album gitarzysty zespołu Albion stał się dla mnie zaskoczeniem przede wszystkim dlatego, że w tych obszarach polskiego rocka progresywnego rzadko zdarza mi się znaleźć coś dla siebie. Tymczasem dostałem do ręki naprawdę urokliwą płytę, ze świetną gitarą i niebanalnymi kompozycjami.
Do przedstawionej powyżej dziesiątki mogę także dodać reedycje albumów Led Zeppelin w poszerzonych, dwupłytowych wersjach, a także czteropłytowy zestaw koncertowy Milesa Davisa zatytułowany Miles at the Fillmore i wydany w ramach The Bootleg Series. Świetną zapowiedzią na przyszłość jest natomiast dostępny w serwisie bandcamp zestaw trzech utworów polskiego zespołu Halucynacje (Mrówczy poranek, Eryk Bruzdon (Ślepy kolekcjoner luster) oraz Samotnik), również nawiązujących do najlepszego, klasycznego okresu rocka progresywnego. Bardzo szkoda, że to jeszcze nie jest pełna płyta bo trafiłaby na moją listę główną. Życzę miłego słuchania.
Krzysztof Pabis