Widząc znaczek Lynx Music na okładce płyty, od razu zastanawiamy się z jaką odmianą rocka progresywnego będziemy mieć do czynienia tym razem. Otóż w przypadku „Virus”, żadną. Szok i niedowierzanie? Bez przesady, każdy ma czasem prawo do jakiejś odskoczni. Dla Ryszarda Kramarskiego może to być London Silence. Młoda, polsko-brytyjska ekipa nigdy nawet nie stała obok prog rocka, ale nie ma to żadnego znaczenia. Powiedzmy, że ja też czasem lubię mieć odskocznię, choć nie jestem pewien czy akurat taką.
Przejdźmy do rzeczy. London Silence gra ultra-melodyjnego pop rocka na modłę a jakże, brytyjską. Wyjątkiem jest chyba tylko, nomen omen amerykańsko brzmiący, „American Roads”. Poza tym, przeważa nienachalna melodyjność i nieco nostalgiczny nastrój, tak charakterystyczny dla naszych przyjaciół z Wysp. Część utworów jest pociesznie skoczna, jak otwierający album „Sounds From Space” czy „I Wanna Give It All To You”. W „Mystic Girl” pobrzmiewają mroczne nuty, ale punkowa siła tej piosenki powoduje, że całość brzmi, jakby Danzig nigdy nie opuścił Misfits. Inne kompozycje są bardziej refleksyjne i mają korzennie brytyjski klimat, jak „Run With Me” czy wyróżniające się bogatszą aranżacją, wyjątkowo udane „Keep Them Closer” i „It’s High Time” z gitarą akustyczną w zwrotkach i hammondami w tle. Całkiem zgrabnie wychodzą chłopakom kawałki, w których spokojne zwrotki zostały skontrastowane wybuchowymi refrenami, które aż proszą się, by zaśpiewać je na koncertach razem z publicznością („Stuntman”, „London Club’s Waiting”). Większość utworów da się zanucić już po kilku przesłuchaniach, bo są dość prosto skonstruowane i brzmią bardzo przejrzyście. Nie ma jednak mowy o prostactwie, już wspomniałem o zdarzających się okazjonalnie bogatszych aranżacjach. Wokalnie jest różnie, ponieważ w zespole funkcjonuje dwóch wokalistów – Kenny L. oraz Darek Misiak. Do akcentu Kennego, z oczywistych względów, nie mam zastrzeżeń, ale Darek powinien jeszcze popracować nad swoim angielskim, tym bardziej, że pisze teksty w tym języku.
I tak zleciała mi ta recenzja. Trudno odnieść mi się do muzyki, z którą rzadko obcuję. Oczywiście słyszę czasem takie kawałki w rockowych radiach i zdaje się, że tam najlepiej pasowałby London Silence. Tak to już jest, że niektóre zespoły są stworzone by stanowić tło lub umilać jazdę samochodem. W tym przypadku, zdecydowanie wolę zawartość „Virus” niż ambientowe szumy lub popowe przynudzanie.
Gabriel ”Gonzo” Koleński
01. Sounds From Space - 4:09
02. American Roads - 4:19
03. I Wanna Give It All To You - 3:37
04. Run with Me - 3:12
05. Stuntman - 4:22
06. Keep Them Closer - 4:25
07. London Club’s Waiting - 4:03
08. It’s High Time - 4:42
09. Virus - 3:56
10. Mystic Girl - 3:59
Czas całkowity - 40:40
- Kenny L. - wokal
- Dariusz Misiak – wokal, gitara, gitara basowa, dodatkowy wokal
- Bogdan Zasępa - instrumenty klawiszowe
- Wojiech Królikowski - instrumenty klawiszowe
- Darko V - gitara basowa
- Mark Prentice - gitara basowa
- Eryk Banasiak - gitara basowa
- Roger Smith - perkusja
- Chuck Sabo - perkusja
- Krystian Hutny - perkusja