Sprawdziłem, że od dwóch lat nie robiłem podsumowań rocznych na portalu... No cóż, prowadzenie audycji z muzyką alternatywną w Pro-Radiu trochę zrobiło swoje, zmieniło przede wszystkim proporcje słuchanych przeze mnie gatunków. W zeszłym roku, po skróceniu czasu trwania audycji, udało mi się trochę powrócić do innych moich ulubionych brzmień, czyli progesywnych i metalowych. W tym artykule skupię się oczywiście na tych pierwszych, choć czasem mocno się one przeplatają.
Postanowiłem nie tworzyć typowej listy, bo nie przepadam za tą formą, to nie jest konkurs. Napiszę po prostu kilka słów, co spodobało mi się w zeszłym roku, oczywiście z tego co słyszałem, bo że nie wyłapałem wszystkiego, to nie mam złudzeń.
Moją ulubioną prog metalową płytą, wydaną w zeszłym roku, jest zdecydowanie "War Of Being" TESSERACT i piszę to jako człowiek, który do tego zespołu musiał się przekonać, co zajęło mi trochę czasu. Nowa płyta Brytyjczyków jest potężna w każdym tego słowa znaczeniu, długa i rozbudowana, ale na tyle zróżnicowana, że chce się do niej wracać. Nie zawiódł również SOEN, który może przestał odkrywać koło na nowo tak ze dwie płyty temu, ale wciąż nagrywa na tyle solidne pozycje, że "Memorial" nie rozczarowuje. Trzecią płytą, którą chętnie wyróżnię spośród cięższych klimatów, jest debiut AVKRVST, "The Approbation". Nikt nie wie, jak prawidłowo wymówić nazwę tego zespołu, ale Norwegowie zaproponowali bardzo przyjemną dla ucha, choć nie zawsze delikatną, mieszankę brzmień, które mogą kojarzyć się z dokonaniami Opeth, Anekdoten czy Porcupine Tree, w sam raz dla prog rockowych smutasów. Jako suplement, chciałbym wspomnieć również o debiucie THE ANCHORET, "It All Began With Loneliness", brzmieniowo bliskim Avkrvst, choć dodatek saksofonu kieruje ich w bardziej karmazynową stronę.
W 2023 roku mocno obrodziło w płyty solowe. Nie sposób nie wspomnieć o PETERZE GABRIELU i STEVENIE WILSONIE. W przypadku pierwszego, długo nie wierzyłem, że ta płyta w ogóle powstanie, a otrzymaliśmy trwającego ponad godzinę kolosa, w dwóch miksach, który pięknie podsumowuje długą i barwną karierę artysty. Wilson z kolei pokazał, że najlepsze pomysły zachowuje na swoje solowe płyty. "The Harmony Codex" podoba mi się bardziej niż poprzedni "The Future Bites", ponieważ tam Stefan zachłysnął się nowym dla niego brzmieniem, a tym razem bardziej zadbał o kompozycje. Ciekawą, choć niełatwą płytę nagrał również EINAR SOLBERG, lider Leprous. "16" jest zdecydowanie lżejsza od dokonań macierzystego zespołu Norwega i bardziej eklektyczna, choć nie ukrywam, że jeszcze trochę muszę się do niej przekonać. Solową płytę, tym razem na naszym podwórku, wydał MARIUSZ DUDA, ale traktuję "AFR AI D" bardziej jako ciekawostkę. Nie jestem specem od muzyki elektronicznej, więc nie wydam fachowej opinii, ale jako tło do robienia różnych rzeczy sprawdza się doskonale.
Tym sposobem, płynnie przejdę do polskich wydawnictw. O "ID.Entity" RIVERSIDE napisano już wszystko, bo płyta bryluje w prawie każdym progresywnym podsumowaniu. Po premierze, sam napisałem bardzo pozytywną recenzję, ale z perspektywy czasu uważam, że jest to płyta nieco wyrachowana, napisana tak, by spodobała się każdemu i faktycznie tak się stało. Jednak, moją ulubioną polską płytą progresywną z zeszłego roku jest "Odyssey 9999" TRKPROJECT. Ryszard Kramarski, oczywiście moim skromnym zdaniem, nagrał jeden ze swoich najpiękniejszych albumów, choć nie udałoby się to bez pomocy znamienitych gości. Dwoma kolejnymi krążkami, które chciałbym wyróżnić, są ostatnie propozycje ANIMATIONS i NOVEMBER MIGHT BE FINE. "Contemporary Guide to Modern Living" tych pierwszych zacnie miesza brzmienia progresywne z metalowymi, serwując krótki, acz solidny strzał między oczy. Z kolei "All" dosłownie zawiera wszystko co najlepsze w post rocku i post metalu, podane na dwóch dyskach, które mocno różnią się od siebie, ale dobrze się uzupełniają.
I to tyle. Ogólnie, uważam, że był to bardzo dobry rok pod względem nowej muzyki, nie tylko progresywnej, ale również alternatywnej i metalowej. Było widać odblokowanie się artystów, a może przede wszystkim wytwórni, po pandemicznym przestoju i powrót do regularnego wydawania premierowych płyt studyjnych, a nie coraz bardziej irytujących albumów z przeróbkami i studyjnymi koncertami. Trudno powiedzieć, jaki będzie ten rok, ale jeśli przynajmniej równie dobry, to szykuje nam się życie w ciekawych czasach.
Gabriel Koleński