ProgRock.org.pl: Na początek powiedzcie mi proszę jak doszło do powstania zespołu Fusion Orchestra?
Fusion Orchestra: Wszystko zaczęło się w latach 80-tych ubiegłego wieku :-) , gdy Siergiej Bohdan (gitara) i Paweł Woroneżskij (bas) współpracowali w ramach sewastopolskiego zespołu Kompromissnoje Rieszenije (Kompromisowa decyzja), tworzącego i wykonującego autorską muzykę której styl można by scharakteryzować jako art-rock. W latach 90-tych ich drogi się rozeszły: Paweł na jakiś czas przestał zajmować się muzyką, zaś Siergiej próbował swoich sił jako technik nagrań i reżyser dźwięku, co - jednakże - nie przeszkodziło mu w 1999 roku założyć Fusion Quartet - akustyczną grupę składającą się z gitary (Siergiej Bohdan), skrzypiec (Tatiana Kudriawcewa), wiolonczeli (Marina Zacepina) i perkusji (Władimir Uhodin). W 2000 roku, gdy skład zespołu został „wzmocniony” dzięki powrotowi Pawła Woroneżskiego (bas) i bębniarzowi Andriejowi Tupysiewiczowi, który zmienił perkusistę, dokonała się jego transformacja w Fusion Quintet. W celu wykonywania partii wokalnych w niektórych utworach do zespołu została zaproszona również Elwira Kalnik. Właśnie w takim składzie zespół po raz pierwszy wziął udział w jednym z prestiżowych ukraińskich jazzowych festiwali - „Gorizonty Dżaza-2000” („Horyzonty Jazzu-2000”) w Doniecku. Track-lista albumu Muzykalnyje Nowełły (Muzyczne nowele) z 2001 roku daje pewne wyobrażenie na temat ówczesnego repertuaru zespołu. Przeważnie były to covery utworów J. S. Bacha, N. Paganini, Stinga, Johna McLaughlina, Chicka Corei, Siergieja Kurechina itp. Od czasu do czasu, w celu opracowania danego projektu muzycznego, zespół zapraszał do współpracy muzyków sesyjnych, przez co nazwa grupy stopniowo została przekształcona na Fusion Orchestra. Dopiero po kilku latach przez przypadek dowiedzieliśmy się o zespole z taką samą nazwą, który przez krótki okres czasu na początku lat 70-tych istniał w Wielkiej Brytanii. Ponieważ zespół ten dawno już nie istniał, a nasz kolektyw był już dość znany w szerokich kręgach właśnie jako Fusion Orchestra, postanowiliśmy tę nazwę zachować...
Na Waszej pierwszej płycie znajdziemy wyłącznie covery, jako instrument pojawiają się na niej skrzypce. Co się wydarzyło w zespole pomiędzy debiutem a drugim albumem - Octagon? Kiedy zdecydowaliście się zmienić swój styl i zacząć nagrywać własne kompozycje?
F.O.: W roku 2003 w zespole zaczął być odczuwalny swoisty kryzys. Z jednej strony, Tatiana Kudriawcewa postanowiła poświęcić się muzyce klasycznej i opuściła zespół, przez co zarówno koncepcja akustycznego (niemalże w całości) składu grupy, jak i aranżacje utworów, czy też cały repertuar, wymagały głębokich przemian. Z drugiej strony, u pozostałych członków zespołu dojrzały nowe autorskie idee muzyczne, których realizacja wymagała nowego podejścia do wykonania, instrumentarium i składu grupy. W efekcie w Fusion Orchestra pozostali Siergiej i Paweł do których dołączył zupełnie jeszcze młody perkusista Denis Mielnikov i klawiszowiec Aleksiej Janikow. W przeciągu krótkiego okresu czasu całkowitemu odnowieniu uległ repertuar zespołu, który teraz w 90% stanowią autorskie kompozycje. Zasadniczo zmieniło się również brzmienie zespołu - stało się bardziej twarde, „męskie”. W tym samym 2003 roku, za sprawą choroby, zespół opuścił Aleksiej Janikow, którego przy instrumentach klawiszowych zastąpił Jewgienij Popov - bardzo utalentowany muzycznie i doskonały technicznie... gitarzysta prog-rockowego zespołu Paranormal Activity. W ten oto sposób ukształtował się dość unikalny skład zespołu, w którym rozkład sił - 50% do 50% - jest podzielony pomiędzy muzyków reprezentujących dwa różne pokolenia, wyznawców rozmaitych muzycznych namiętności i podobnie różnych podejść do kwestii kompozycji, aranżacji i wykonania muzyki. Nazwa Fusion Orchestra uzyskała tym samym nowy sens, a rezultaty takiego „stopienia” nie kazały na siebie długo czekać: w roku 2004 zespół w przyśpieszonym tempie wzbogaca oryginalny repertuar, intensyfikując równolegle aktywność koncertową i - nagrawszy wersję demo kilku utworów - rozpoczyna swoją kampanię promocyjną w Internecie. W 2005 roku zespół poczynił pierwszą próbę nagrania płyty jednak, ze względu na zbyt dużą liczbę kompromisów, które pojawiły się zarówno na płaszczyźnie „zgrania” zespołu jak i ze względu na jakość nagranego materiału studyjnego, postanowił powrócić do prób. Materiał przedstawiony na płycie Octagon został nagrany i zmiksowany później, w 2006 roku, czyli już po tym, gdy do dyspozycji muzyków znalazło się Fusion Studio oferujące jakościowo nowe możliwości nagrania, obróbki i miksowania dźwięku, gdzie w dodatku rolę reżyserów i realizatorów dźwięku odgrywali sami członkowie zespołu: Siergiej i Denis.
A jak byście zatem określili różnicę między płytami Octagon i Apocrypha?
F.O.: Równo rok czasu oddziela przyjście na świat tych dwóch albumów. Jest to okres, w przeciągu którego dokonały się znaczące zmiany zarówno wewnątrz zespołu, jak i w każdym z jego członków, poczynając od nabycia nowego doświadczenia w dziedzinie wykonania, czy też wzajemnego „słuchania”, zgromadzonego dzięki licznym występom na festiwalach, a kończąc na technicznym odnowieniu instrumentarium muzyków. Dodatkowo zostało wypracowane i udoskonalone nowe podejście do procesu pracy studyjnej. Wszystko to, obok wykorzystania elektrycznych instrumentów, uwarunkowało nieco inne brzmienie nowego albumu. Z naszego punktu widzenia, odznacza się ono co najmniej wyższą jakością, gdy idzie o pracę z dźwiękiem. Z punktu widzenia słuchaczy, album Apocrypha okazuje się być bardziej „eksperymentalny”, różnowymiarowy stylistycznie, jednakże bez tej charakterystycznej melodyjności, która była obecna na Octagonie.
Powiedzcie mi proszę kto Was w takim razie inspiruje, czyich nagrań słuchacie na co dzień?
F.O.: Jak już wspomnieliśmy, różni członkowie zespołu mają różne muzyczne preferencje. Jednakże są wykonawcy, których twórczość wywarła i wciąż wywiera ogromny wpływ na nas wszystkich – są to np.: E.S.T., Chick Corea, Avishai Cohen…
Jako słuchacze nie mamy żadnych stylistycznych ograniczeń – najważniejsze, aby w muzyce było obecne to, co czyni ją Muzyką: dusza, poryw, namiętność – słowem, prawdziwe Życie i Uczucia. No i zagrane to wszystko powinno być po mistrzowsku – jakże inaczej? :-) Tyle że znaleźć taką muzykę jest coraz trudniej...
Wiem z własnego doświadczenia, że na Ukrainie jest bardzo trudno znaleźć dobry sklep muzyczny. A kiedy pytam już w sklepie, np. we Lwowie, o ukraiński jazz, to mam wrażenie, że sprzedwcy biorą mnie za wariata. Płyty, które można kupić, to w większości disco, stare rosyjskie zespoły i (odkąd wybił się Okean Elzy) nowe rockowe kapele. Jak wygląda przemysł muzyczny na Ukrainie?
F.O.: Ukraiński przemysł muzyczny jest karykaturą przemysłu europejskiego, czy też amerykańskiego – wszystko jest tak samo, tylko jeszcze gorzej :-) . Już samo posługiwanie się słowem „przemysł” w kontekście mówienia o muzyce zakłada masową produkcję swoistego audio-towaru, gwarantującego uzyskanie maksymalnego zysku przy minimalnych nakładach na opracowanie, nagranie i dystrybucję. „Dobry” faktycznie oznacza tutaj „odpowiadający na popyt i przynoszący maksymalny zysk”. Dobra muzyka, podobnie jak dobra książka, dobre malarstwo, czy dobre kino, w pierwszej kolejności zmusza do myślenia, odczuwania, współprzeżywania, czyli sprawia, że człowiek wzrasta jako osoba. Tymczasem obecnie aktywnie się wmawia większości, że trzeba się rozluźnić, zapomnieć się, „wylajtować na maxa”. Masowa produkcja wszystkiego, podobnie jak masowe zapotrzebowanie, doprowadzają do pojawienia się masowej świadomości, masowego zachowania i masowej kultury (w tym wypadku znaczenie tego słowa jest bliższe wyrażeniu „kultura bakterii”), w których element osobowościowy, oryginalny i indywidualny w sposób katastroficzny ulega atrofii. Element taki również stanowi rynek dla małych wytwórni i niszowych producentów muzycznych na Zachodzie, jednak na Ukrainie jego po prostu nie ma. Sklepy zapełnione są, w głównej mierze, wznowieniami płyt popularnych zagranicznych wykonawców minionych lat, wyprodukowanymi na podstawie tanich licencji oraz jednorodną produkcją kilku rodzimych „gwiazd muzyki pop”, albo klonów zagranicznych zespołów. Nowe, utalentowane postacie nikomu nie są potrzebne – trzeba by je wyszukiwać i promować, a to oznacza wydatki i ryzyko dla menagerów. Co-nieco można znaleźć w sklepach internetowych specjalizujących się w realizacji zamówień ograniczonych nakładów wydawnictw nieznanych bądź mało znanych szerokiej publiczności ukraińskich muzyków, na przykład na stronie UMKA.com.ua. „Nieformalną” jazzową muzykę usiłuje również popularyzować portal Uajazz.com, jednak jest to raczej wyjątek z ogólnej smutnej reguły.
Dwaj członkowie Fusion Orchestra grają także w innych zespołach. Denis – czy możesz coś nam powiedzieć o zespole Drugie?
Denis Melnikov: Niestety na chwilę obecną projekt Drugie już nie istnieje. Jednak praktyka grania w różnych zespołach jest korzystna dla każdego muzyka, gdyż pozwala udoskonalić technikę gry, poszerzyć swój stylistyczny diapazon, no i nieco dorobić :-) . Dlatego wciąż pracuję jako muzyk sesyjny, zarówno podczas nagrań studyjnych, jak i na koncertach.
Jewgienij, czy możesz nam z kolei przybliżyć grupę Paranormal Activity? Jak odnajdujesz się grając jednocześnie w zespole fusion i progmetalowym? Jak Ty to w ogóle robisz, że w formacji jazzowej grasz na kawiszach a w metalowej formacji... na gitarze?
Jewgienij Popov: Muzyczne wykształcenie otrzymałem kończąc klasę fortepianu, jednak z gitarą wiąże się u mnie większe doświadczenie gry w zespołach. Godzenie różnych stylistyk nie jest akurat sprawą najtrudniejszą. Gdy podoba ci się muzyka, nie jest ważne do jakiego gatunku jest ona zaklasyfikowana, tym bardziej, że znajduję wiele wspólnego w obu projektach – ostatecznie i tam i tam jest muzyka... :-)
Jako że może to być interesujące dla naszych czytelników, czy możesz opowiedzieć w kilku słowach o scenie progmetalowej na Ukrainie?
J.P.: Na Ukrainie odbywa się kilka festiwali, w tym międzynarodowych, jak np. Metal Heads Mission na Krymie. W kraju jest wiele zwolenników, jak i wyznawców ciężkiego brzmienia. Niestety komercyjnie tego typu muzyka nie ma tutaj siły przebicia, głównie za sprawą koszmarnego „przemiału” i narzucania w telewizji innych środkach masowego przekazu „jednodniowej” muzyki pop, której zresztą stosunek do muzyki jako takiej wypadałoby najczęściej określić jako czysto formalny...
Co się tyczy zespołu Paranormal Activity, na chwilę obecną kończymy prace nad trzecim albumem, gdzie – jak nam się wydaje – zrobiliśmy kilka zdecydowanych kroków do przodu, zarówno w planie muzycznym, jak i technicznym. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje współpracy i wystąpień koncertowych.
Wspomniane projekty poboczne choć są różne od tego, co prezentuje Fusion Orchestra, to z drugiej strony - każdy jest na swój sposób dobry.
F.O.: Wymienione projekty łączy to, że w ich realizacji brali i biorą udział zaangażowani i utalentowani ludzie, którzy nieustannie komunikują się ze sobą, wymieniając idee, umiejętności i doświadczenie. Nagranie i obróbka materiału muzycznego, który znalazł się na albumach tych zespołów, były wykonane w Fusion Studio, co również miało wpływ na ich jakość. Praca została wykonana z entuzjazmem i natchnieniem.
Jakie są plany Fusion Orchestra na przyszłość? Mija już trzeci rok od wydania Waszej ostatniej płyty, myślicie może o nowym wydawnictwie?
F.O.: Obecnie zespół kończy nagranie materiału na nowy album. Główna część pracy została wykonana jeszcze w ubiegłym roku, jednak po tym, jak po ukazaniu się płyty Apocrypha jeden z krytyków zarzucił nam niedostateczną długość albumu, Fusion Orchestra postanowiła tym razem zrekompensować tę „stratę moralną”, przez co niezbędny był dodatkowy czas na kompozycje i nagranie kilku dodatkowych utworów, a także rewizję koncepcji albumu jako całości. Mamy nadzieję, że do końca 2009 roku nowa produkcja ujrzy jednak światło dzienne.
Poza tym w planach zespołu jest udział w serii koncertów i festiwali na Ukrainie i w Rosji, z których najbliższy - to JazzBez w grudniu tego roku. Chcielibśmy się zaprezentować nowe kompozycje w Europie, na przykład w Polsce. Trwają prace nad organizacją niewielkiego koncertowego tournee w Hiszpanii.
Dziękuję bardzo za rozmowę.