1. Michale, dałeś się poznać szerszej publicznośći jako gitarzysta Symphony. Nagrałeś z tą grupą krążek "Mind Reflection ". Wygląda na to, że Wasze drogi, Twoja i zespołu, rozeszły się?
To dla mnie wbrew pozorom bardzo trudne pytanie.
Niestety, Symphony to dawne i mroczne dzieje... a dla mnie nauczka czego nie należy robić w branży muzycznej.
Gdybyś zapytał mnie o to samo jakiś rok temu prawdopodobnie sprzedawałbym Ci swoje frustracje, ale dzisiaj powiem tylko,że była to szkoła, która wyszła mi na dobre. Taki hart przed prawdziwym graniem.
2. A teraz The Anima?
The Anima to zupełnie inna historia.
3. Na Waszej stronie myspace.com/animapoland można przeczytać, że The Anima jest Twoim projektem i miał on nigdy nie ujrzeć światła dziennego?
Owszem, The Anima to był projekt. Po odejściu z Symphony przeprowadziłem się do Krakowa. Szukałem zespołu dla siebie, ale jednocześnie wylewałem swoje inspiracje, rejestrując je na komputerze. Miałem pewną wizję, ciągle powstawały utwory, nauczyłem się miksować, stworzyłem sobie taki mały muzyczny świat. Nie myślałem wtedy, że ktokolwiek zechce to zagrać. Na szczęście zostałem mile zaskoczony.
4. The Anima to jednorazowy projekt, czy też jest to zespół na wiele lat?
Tak jak powiedziałem już wcześniej, The Anima to już nie jest projekt. Jest to pełnoprawny zespół, w którym każdy z muzyków ma coś do powiedzenia. Pracuję z chłopakami, którzy wiedzą czego chcą i przede wszystkim mają profesjonalne podejście. To nie są osoby z przypadku.
Zanim zespół przyjął obecną postać, przychodziło do nas wielu grajków, ale myślę, że w obecnym składzie wytwarzamy między sobą tę istotną "chemię" muzyczną.
5. Czy mógłbyś powiedzieć czytelnikom serwisu progrock.org.pl coś więcej o swoich kolegach z zespołu?
Kubę poznałem kilka lat wcześniej i właściwie on pomógł mi to wszystko pchnąć. Potrzebowałem stanąć na scenie, pograć na żywo, a jak to bywa w nowym miejscu, nie znałem tu prawie nikogo.. Z Kubą miałem sporadyczny kontakt, a jakoś tak się złożyło, że odchodził on od swojego byłego zespołu, a ja szukałem bębniarza. Do tego czasu Kuba grał w Let Me Introduce You To The End, z którymi notabene dzielimy teraz salę prób.
Adrian doszedł niedługo potem, z tego co wiem wcześniej grał w Gilotynie, teraz zastąpił go Cezar z Christ Agony.
Dosyć długo graliśmy w trio, ale potrzeba było wiekszego kopa, drugiego planu do naszej muzyki. No i pojawił się Maciek. Nie wiem gdzie grał, ale robi to bardzo dobrze.
6. Anima to termin pochodzący z psychologii głębi, której twórcą był Carl Gustav Jung. W jakich okolicznościach zetknąłeś się z poglądami tego szwajcarskiego psychiatry?
Z wykształcenia jestem socjologiem, więc zdarzyło mi się musnąć też odrobinę psychologii. Jung nie jest osobą specjalnie mi bliską, ale spodobała mi się jego teoria. Widocznie gdzieś tam w podświadomości utknął mi podział na animę i animusa.
7. Jak rozumiesz ten termin, jakie on ma osobiste znaczenie dla Ciebie i dla muzyki Twojego
zespołu ?
Prawdopodobnie gdybym wiedział, że jest tyle Anim, Animatów, Animationów i podobnych nie zdecydowałbym się na taką nazwę zespołu, a właściwie wtedy jeszcze mojego projektu. Jako nazwy szukałem czegoś odrobinę mistycznego, nie do końca odgadnionego, a jednocześnie mi bliskiego. Każdy z nas ma swoją Animę, myślę, że to też w jakiś sposób może usprawiedliwiać przedimek The, który mówi o tej konkretnej, mojej osobistej.
8.Jak na razie macie na swoim koncie demo z muzyką instrumentalną. Spróbuj powiedzieć coś bliższego o tych utworach.
To wszystko: nazwa, klimat, historia, grafika jest powiązane. Bardzo lubię opowieści i na początku chciałem, żeby Anima taką opowieścią była. Koncept od początku do końca. Wymyśliłem sobie taką bajkę dla dorosłych, o człowieku, który nie radzi sobie w życiu, trochę walczy, ale przegrywa. Jest samotny, bez nadziei, uzależniony. Trafia jednak do innego świata, poprzez pęknięte lustro. Okazuje się, że świat po drugiej stronie jest groteską naszego życia, jest pokręcony i nieprzewidywalny, a jednocześnie bardzo mroczny i pesymistyczny. Taka skondensowana ciemna strona ludzkiej natury. Nasze demo opowiada właśnie tę historię, być może pociągniemy ją dalej i ukaże się ona w formie pełnoprawnej płyty. W fazie projektu założyłem, że pozostanę przy muzyce instrumentalnej, dlatego część utworów jest gęsta aranżacyjnie. Trochę się to zmieniło, kiedy zaczęliśmy grać na żywo.
9. Poszukujecie wokalisty i zapewne masz jakieś wyobrażenia na jego temat. Jak powinien śpiewać, jak powinien wyglądać ? Ma to być mężczyzna, a może kobieta?
Na pewno nie szukamy wokalistki. Nie wiem, może zdecydowalibyśmy się na kogoś pokroju Bjork, ale obstawiamy faceta. Kogoś z głową na karku i wyobraźnią muzyczną. Jeżeli pytasz o barwę głosu i wygląd, to bardziej zależy nam na kimś kto będzie ekspresywny i liryczny w swoim śpiewie oraz odnajdzie się w naszej muzyce. Ktoś kto wie co zrobić ze sobą na scenie, zaczaruje publiczność, nie ważne, czy założy beret czy kaszkiet. Zawsze lubiłem charyzmę sceniczną Roba Sowdena z Areny, Fisha, czy Petera Gabriela. Cenię ich za ekspresywność na scenie. To są ludzie, którzy wiedzą jak czarować. Podoba mi się też barwa Mike'a Akerfeldta czy Stevena Wilsona, tworzą głosem bardzo fajną atmosferę.
10. Jak muzyka The Anima sprawdza się w czasie występów na żywo?
Tak jak mówiłem, nie spodziewałem się, że ktokolwiek będzie taką muzykę w ogóle chciał grać. Nie mam pojęcia jak zareaguje na nas szersza publiczność.
11. Kiedy można spodziewać się Waszej pełnowymiarowej i oficjalnej płyty?
Myślę, że wtedy, kiedy tylko znajdzie się odpowiedni kandydat na wokalistę. Materiał na płytę jest już prawie gotowy, jedyną przeszkodą jest brak frontmana. Jeżeli takowy się pojawi, to pozostaje kwestia zgrania się wspólnie i możemy wchodzić do studia.
12. Nie samą muzyką człowiek żyje. Czym zajmujecie się na co dzień?
Wygląda na to, że każdy z nas ma swój czas wolny zapchany po brzegi. Ja gram również w Killsorrow, pracuję jako grafik, grywam w RPG i chciałbym robić tysiąc innych rzeczy, na które niestety nie mam czasu. Kuba jest nauczycielem angielskiego, Adrian pracuje jako księgowy, a Maciek jest urzędnikiem w Konsulacie Amerykańskim.
13. Twoja ulubiona płyta?
Nie płyta, a może zespół. Od zawsze byłem wielkim fanem naszego Abraxas, bardzo żałuję, że nie było mi dane usłyszeć ich na żywo. Mam ich wszystkie płyty i chyba nigdy mi się nie znudzą. To jest muzyka, w którą trzeba się wsłuchać, która nie odsłania całej swojej magii przy pierwszym przesłuchaniu. Zawsze lubiłem Camel, Marillion, Porcupine Tree i ostatnio Opeth. Wolę mówić o zespołach, niż o pojedynczych płytach.
14. A książka?
Bardzo długo był to "Portret Doriana Graya" Oscara Wilde, ale jestem też fanem twórczości Terrego Pratchetta.
15. Film, który sobie najbardziej cenisz?
"Bandyta". Lubię też dobre horrory, nie gore. W tym serię Hellraiser.
To dla mnie wbrew pozorom bardzo trudne pytanie.
Niestety, Symphony to dawne i mroczne dzieje... a dla mnie nauczka czego nie należy robić w branży muzycznej.
Gdybyś zapytał mnie o to samo jakiś rok temu prawdopodobnie sprzedawałbym Ci swoje frustracje, ale dzisiaj powiem tylko,że była to szkoła, która wyszła mi na dobre. Taki hart przed prawdziwym graniem.
2. A teraz The Anima?
The Anima to zupełnie inna historia.
3. Na Waszej stronie myspace.com/animapoland można przeczytać, że The Anima jest Twoim projektem i miał on nigdy nie ujrzeć światła dziennego?
Owszem, The Anima to był projekt. Po odejściu z Symphony przeprowadziłem się do Krakowa. Szukałem zespołu dla siebie, ale jednocześnie wylewałem swoje inspiracje, rejestrując je na komputerze. Miałem pewną wizję, ciągle powstawały utwory, nauczyłem się miksować, stworzyłem sobie taki mały muzyczny świat. Nie myślałem wtedy, że ktokolwiek zechce to zagrać. Na szczęście zostałem mile zaskoczony.
4. The Anima to jednorazowy projekt, czy też jest to zespół na wiele lat?
Tak jak powiedziałem już wcześniej, The Anima to już nie jest projekt. Jest to pełnoprawny zespół, w którym każdy z muzyków ma coś do powiedzenia. Pracuję z chłopakami, którzy wiedzą czego chcą i przede wszystkim mają profesjonalne podejście. To nie są osoby z przypadku.
Zanim zespół przyjął obecną postać, przychodziło do nas wielu grajków, ale myślę, że w obecnym składzie wytwarzamy między sobą tę istotną "chemię" muzyczną.
5. Czy mógłbyś powiedzieć czytelnikom serwisu progrock.org.pl coś więcej o swoich kolegach z zespołu?
Kubę poznałem kilka lat wcześniej i właściwie on pomógł mi to wszystko pchnąć. Potrzebowałem stanąć na scenie, pograć na żywo, a jak to bywa w nowym miejscu, nie znałem tu prawie nikogo.. Z Kubą miałem sporadyczny kontakt, a jakoś tak się złożyło, że odchodził on od swojego byłego zespołu, a ja szukałem bębniarza. Do tego czasu Kuba grał w Let Me Introduce You To The End, z którymi notabene dzielimy teraz salę prób.
Adrian doszedł niedługo potem, z tego co wiem wcześniej grał w Gilotynie, teraz zastąpił go Cezar z Christ Agony.
Dosyć długo graliśmy w trio, ale potrzeba było wiekszego kopa, drugiego planu do naszej muzyki. No i pojawił się Maciek. Nie wiem gdzie grał, ale robi to bardzo dobrze.
6. Anima to termin pochodzący z psychologii głębi, której twórcą był Carl Gustav Jung. W jakich okolicznościach zetknąłeś się z poglądami tego szwajcarskiego psychiatry?
Z wykształcenia jestem socjologiem, więc zdarzyło mi się musnąć też odrobinę psychologii. Jung nie jest osobą specjalnie mi bliską, ale spodobała mi się jego teoria. Widocznie gdzieś tam w podświadomości utknął mi podział na animę i animusa.
7. Jak rozumiesz ten termin, jakie on ma osobiste znaczenie dla Ciebie i dla muzyki Twojego
zespołu ?
Prawdopodobnie gdybym wiedział, że jest tyle Anim, Animatów, Animationów i podobnych nie zdecydowałbym się na taką nazwę zespołu, a właściwie wtedy jeszcze mojego projektu. Jako nazwy szukałem czegoś odrobinę mistycznego, nie do końca odgadnionego, a jednocześnie mi bliskiego. Każdy z nas ma swoją Animę, myślę, że to też w jakiś sposób może usprawiedliwiać przedimek The, który mówi o tej konkretnej, mojej osobistej.
8.Jak na razie macie na swoim koncie demo z muzyką instrumentalną. Spróbuj powiedzieć coś bliższego o tych utworach.
To wszystko: nazwa, klimat, historia, grafika jest powiązane. Bardzo lubię opowieści i na początku chciałem, żeby Anima taką opowieścią była. Koncept od początku do końca. Wymyśliłem sobie taką bajkę dla dorosłych, o człowieku, który nie radzi sobie w życiu, trochę walczy, ale przegrywa. Jest samotny, bez nadziei, uzależniony. Trafia jednak do innego świata, poprzez pęknięte lustro. Okazuje się, że świat po drugiej stronie jest groteską naszego życia, jest pokręcony i nieprzewidywalny, a jednocześnie bardzo mroczny i pesymistyczny. Taka skondensowana ciemna strona ludzkiej natury. Nasze demo opowiada właśnie tę historię, być może pociągniemy ją dalej i ukaże się ona w formie pełnoprawnej płyty. W fazie projektu założyłem, że pozostanę przy muzyce instrumentalnej, dlatego część utworów jest gęsta aranżacyjnie. Trochę się to zmieniło, kiedy zaczęliśmy grać na żywo.
9. Poszukujecie wokalisty i zapewne masz jakieś wyobrażenia na jego temat. Jak powinien śpiewać, jak powinien wyglądać ? Ma to być mężczyzna, a może kobieta?
Na pewno nie szukamy wokalistki. Nie wiem, może zdecydowalibyśmy się na kogoś pokroju Bjork, ale obstawiamy faceta. Kogoś z głową na karku i wyobraźnią muzyczną. Jeżeli pytasz o barwę głosu i wygląd, to bardziej zależy nam na kimś kto będzie ekspresywny i liryczny w swoim śpiewie oraz odnajdzie się w naszej muzyce. Ktoś kto wie co zrobić ze sobą na scenie, zaczaruje publiczność, nie ważne, czy założy beret czy kaszkiet. Zawsze lubiłem charyzmę sceniczną Roba Sowdena z Areny, Fisha, czy Petera Gabriela. Cenię ich za ekspresywność na scenie. To są ludzie, którzy wiedzą jak czarować. Podoba mi się też barwa Mike'a Akerfeldta czy Stevena Wilsona, tworzą głosem bardzo fajną atmosferę.
10. Jak muzyka The Anima sprawdza się w czasie występów na żywo?
Tak jak mówiłem, nie spodziewałem się, że ktokolwiek będzie taką muzykę w ogóle chciał grać. Nie mam pojęcia jak zareaguje na nas szersza publiczność.
11. Kiedy można spodziewać się Waszej pełnowymiarowej i oficjalnej płyty?
Myślę, że wtedy, kiedy tylko znajdzie się odpowiedni kandydat na wokalistę. Materiał na płytę jest już prawie gotowy, jedyną przeszkodą jest brak frontmana. Jeżeli takowy się pojawi, to pozostaje kwestia zgrania się wspólnie i możemy wchodzić do studia.
12. Nie samą muzyką człowiek żyje. Czym zajmujecie się na co dzień?
Wygląda na to, że każdy z nas ma swój czas wolny zapchany po brzegi. Ja gram również w Killsorrow, pracuję jako grafik, grywam w RPG i chciałbym robić tysiąc innych rzeczy, na które niestety nie mam czasu. Kuba jest nauczycielem angielskiego, Adrian pracuje jako księgowy, a Maciek jest urzędnikiem w Konsulacie Amerykańskim.
13. Twoja ulubiona płyta?
Nie płyta, a może zespół. Od zawsze byłem wielkim fanem naszego Abraxas, bardzo żałuję, że nie było mi dane usłyszeć ich na żywo. Mam ich wszystkie płyty i chyba nigdy mi się nie znudzą. To jest muzyka, w którą trzeba się wsłuchać, która nie odsłania całej swojej magii przy pierwszym przesłuchaniu. Zawsze lubiłem Camel, Marillion, Porcupine Tree i ostatnio Opeth. Wolę mówić o zespołach, niż o pojedynczych płytach.
14. A książka?
Bardzo długo był to "Portret Doriana Graya" Oscara Wilde, ale jestem też fanem twórczości Terrego Pratchetta.
15. Film, który sobie najbardziej cenisz?
"Bandyta". Lubię też dobre horrory, nie gore. W tym serię Hellraiser.