A+ A A-

Z weną jest jak w dowcipie Andrzeja Mleczki... - rozmowa z Mirkiem Gilem

 1. Jesteś ostatnio zdecydowanie na fali! Nie minęło dużo czasu od ostatniej płyty Believe, a już możemy się cieszyć z reaktywacji projektu Mr Gil. Wena twórcza zdecydowanie Cię nie opuszcza Mirku! Skąd ją bierzesz?

Faktycznie, dzieje się dużo. Po nagraniu płyty z Believe , ruszyliśmy w trasę, a w przerwach nagrywałem już Mr Gila. Z weną jest tak, jak w dowcipie Pana Andrzeja Mleczki. "Panie Andrzeju, kiedy Pan dostaje weny twórczej? Pan Andrzej odpowiada, wtedy, kiedy maja mi zapłacić".
Oczywiście ze mną jest inaczej, lubię nagrywać płyty i pieniądze nie są wyznacznikiem. Nie mam problemu z wydawcą, z czego bardzo się cieszę, mam własne studio i przy takim komforcie pomysły same się rodzą.

 

2. Skaliste klify, wikingowie, prastare opactwo, pielgrzymi, dusze poległych mnichów, rozbijające się o wysepkę Skellig okręty… To czarujące miejsce. Skąd pomysł na właśnie taki, owiany legendą temat płyty?

To pomysł Gosi Kościelniak, która była tam. Miejsce ją tak oczarowało, że po wysłuchaniu mojego demo, muzyka naprowadziła ją na ten temat.
Gosia pisze najpiękniejsze teksty na świecie. Piszemy razem piosenki od 1999 roku, mieliśmy zespół pod nazwą Ananke.

3. Jak to jest, po latach znów spotkać się ze współzałożycielem zespołu (Wojtek Szadkowski), w którym jak by nie było odnieśliście największy sukces i stworzyliście kawałek historii polskiej muzyki. Właściwie, można by powiedzieć, że powróciliście do korzeni, bo Przemas również był z Wami od samego początku…

Widzieliśmy się wcześniej wielokrotnie, ale nie graliśmy. Teraz próbujemy razem i przed nami trasa koncertowa, będzie fajnie i będą kawałki Collage .

4. Stawiasz także na młodzież. Karol, którego znakomicie znamy z Believe, śpiewa u Twojego boku na dobre, a młody artysta, Mariusz Tokaju, projektuje ciekawą okładkę. W dodatku tym razem mamy polskie teksty pióra Małgorzaty Kościelniak. Jak wygląda współpraca trzech legend, z ludźmi, którzy legendami dopiero mogą się stać?

Karol, to świetny wokalista i twórca, ma to "coś", uwielbiam jego głos.
Mariusz to kolega Karola i on mi go polecił, to co mi zaproponował od razu mi się spodobało. Chodziło o stworzenie zimnego, oszczędnego klimatu, pełen minimalizm i to w połączeniu z czarnobiałymi zdjęciami Sławka Haratyma, naszego nadwornego fotografa, dało to, czego szukałem. Karol i Sławek poskładali to razem i zajęli się całym projektem płyty .
O Gosi już wspomniałem, a teksty po polsku, SUPER. Tak coś mnie tknęło i  zatęskniłem za naszym ojczystym językiem. Teraz wszyscy śpiewają w rocku progresywnym po angielsku , a ja chciałem zrobić tak trochę na przekór i zaśpiewać po polsku. Przypominają mi się czasy, kiedy pierwsi śpiewaliśmy po angielsku i  w Polsce cały czas pytano nas dlaczego?

5. Jak przebiegała praca nad płytą? Może towarzyszyły jej jakieś wyjątkowe zdarzenia? Z naszej ostatniej rozmowy w Koninie wynika, że cały album nagraliście w domowych pieleszach!

Bardzo spokojnie, ale akurat przenosiłem swoje studio w nowe miejsce i to trochę pokrzyżowało plany. Faktycznie uratował nas mój dom. Wyjątkowe jest to, że jest to mój debiut jako realizatora dźwięku, sam zmiksowałem, nagrałem i zmasteryzowałem tę płytę.

6. Jaka jest ta nowa płyta? Bardziej akustyczna, czy też elektryczna, z rozmachem? Czy znów oszczędnie używaliście instrumentów klawiszowych?

Zawsze jest mi trudno mówić o swojej muzyce i powtarzam, że należy jej posłuchać i wtedy o wszystkim się dowiecie.
Jest bardzo surowo nagrana, dużo bębnów, mało pogłosów i klawisze… Ich w ogóle nie ma. Gitary i Karol, który oprócz śpiewania robi takie plamy muzyczne głosem, które przypominają charakter klawiszy. Może stąd sugestia o klawiszach.

7. Czy znane są już jakieś szczegóły dotyczące ewentualnej trasy koncertowej?

Tak trasa będzie i jeszcze żeby wszystkich zachęcić ażeby przyszli na koncert, będą grane kawałki "Collage". Tras rozpocznie się w drugiej połowie kwietnia, na razie tyle, ale niebawem wszystkie informacje.

8. Współpraca w Wojtkiem Szadkowskim to jednorazowe przedsięwzięcie, czy też kolejny początek dłuższej historii?

Tak, to będzie długa współpraca, będę nagrywał z Wojtkiem nowa płytę Satellite, teraz już pracuje nad nowym jego projektem pt. "Podróżnicy". Fajna jest to współpraca, mam zupełną swobodę, układam i aranżuję gitary sam, co dalej bardzo mnie rozwija.
Wojtek teraz bardzo dużo ćwiczy na bębnach i jak dawniej, gramy regularne próby.

9. Czy możemy się spodziewać jakichś wydawnictw koncertowych projektu Mr Gil?

O, to świetny pomysł, może to zrobimy?

10. Swego czasu opowiadałeś o projekcie zorganizowania festiwalu z muzyką progresywną pod gołym niebem. Czy są jakieś przesłania, że takowa impreza dojdzie do skutku?

Tak. Konin to Polska stolica artrocka i Robert Roszak, Rysio Bazarnik i cały team koniński, to jest miejsce gdzie taki festiwal będzie juz niebawem, bo w tym rocku 2010.

11. Czy oprócz muzyki są jakieś inne zajęcia, hobby, którymi na co dzień zajmuje się Mirek Gil?
A może jest wśród nich coś, co powoduje przypływ twórczej energii przy tworzeniu muzyki?

Zajęć mam dużo, jak wszyscy, czyli sprzątanie, zakupy, jedzenie itd. Ha! Ha!
Ale moim konikiem oprócz muzyki jest piłka nożna, ooo… spokojnie, niestety nie polska. Liga hiszpańska i angielska. Kocham to i miałem być trenerem piłkarskim, ale... muzyka. Ona zupełnie mnie relaksuje i daje dużą energię twórcza. Wiem, że to dziwne, ale tak jest, niezły zestaw.
Pozdrawiam,
Mirek Gil

 

rozmawiał: Krzysztof Baran


zobacz też: Mr Gil

 

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.