A+ A A-

Łączenie elementów z dwóch przeciwnych biegunów - wywiad z Danem Brittonem

{mosimage}Dan Britton – mózg stojący za formacjami Dleuge Grander oraz Birds And Buildings, keybordzista, twórca Emkog Records, kolekcjoner płyt z włoskim rockiem symfonicznym, wylewny rozmówca oraz niezbyt wielki entuzjasta koncertów.
Poniżej przedstawiamy wywiad z tym amerykańskim muzykiem, który powinien pozwolić naszym czytelnikom na zrozumienie jego twórczości i koncepcji artystycznej.



ProgRock.org.pl: Muzyka Twoich dwóch projektów – Deluge Grander i Birds and Buildings jest bardzo skomplikowana, w stylu starej dobrej progresywnej szkoły. Czy nie łatwiej było po prostu grać neo prog, jak większość zespołów w dzisiejszych czasach? :)
Dan Britton
: Choć bardzo lubię zespoły takie jak Marillion, Porcupine Tree, Quidam, Riverside czy Collage to cenię również Magmę, Present, 5uu's czy Sleepytime Gorilla Museum i myślę, że to właśnie łączenie elementów z dwóch przeciwnych biegunów jest moim artystycznym celem. Jedną z najgenialniejszych rzeczy jeśli chodzi o wiele zespołów progresywnych z lat 70. jest właśnie to. Na przykład po 21st Century Schizoid Man pojawia się I talk to the Wind a To be Over zostało poprzedzone przez Sound Chaser. Nie słychać zbyt wiele eklektyzmu w większości nowych zespołów progresywnych. Zespoły z kręgu neoproga grają neoproga, jazzrockowcy ograniczają się do jazzrocka a grupy progmetalowe również skupiają się tylko na progmetalu. Nie ma w tym nic złego ale ja wolę słuchać albumów, na których muzyka raz jest niezwykle prosta, za chwilę bardzo złożona, przez moment melodyjna, a już za sekundę atonalna, a wszystko to w dodatku nie zamyka się w jednym stylu muzycznym. Czasem ciężko to wszystko połączyć i trudno wtedy odgadnąć jaki jest ten jeden dominujący gatunek ale właśnie o to powinno chodzić, według mnie, w progresywnym rocku.

Jakie są Twoje inspiracje muzyczne? Gdybyś to właśnie Ty miał ustalić skład festiwalu rockowych legend, to kto by to był (oczywiście, możesz na okres odpowiedzi wskrzeszać zmarłych? :)
Trzy zespoły które miały największy wpływ na moją twórczość to prawdopodobnie Magma, Genesis oraz Gentle Giant, choć szczerze powiem, że nie słuchałem ich zbyt wiele w ostatnich latach, ponieważ pojawiło się mnóstwo nowej muzyki, która mi się spodobała. Z młodszych wykonawców lubię na przykład Areknames, Emily Bezar, Sleepytime Gorilla Museum, Kotebel, Dungen oraz The Cardigans.
Kocham także włoską progresywną scenę lat siedemdziesiątych, głównie dlatego, że zdumiewającym jest dla mnie, że muzyka progresywna była tak ważna dla wielu ludzi z tego kraju przez kilka lat. Sam posiadam ponad dwieście albumów włoskich zespołów i wciąż nabywam nowe.
Tak więc na taki festiwal musiałbym skorzystać z rzadkiej możliwości podróżowania w czasie i obejrzeć takiego grupy jak Museo Rosenbach, Il Balletto Di Bronzo, Reale Accademia Di Musica, Blocco Mentale, Locanda Della Fate oraz oczywiście wielkie nazwy takie jak PFM, Banco, Area i Le Orme.
Kilka innych kapel z tamtego okresu jakich jestem ciekawy to Dice ze Szwecji, Druid, Fruupp i Alquin. Także The Cardiacs bardzo by mnie ciekawili na żywo w ich najlepszym okresie, oraz oczywiście Magma (tak około 1974 roku). O nowych grupach które chciałbym zobaczyć wspomniałem już wcześniej. Choć Sleepytime Gorilla Museum widziałem już cztery razy. :)

W przeszłości rock progresywny nie był tak popularny w Stanach jak w Europie. Jak ta sytuacja przedstawia się teraz? Czy istnieje silna scena, czy też może wszystko zeszło do podziemia? Czy mógłbyś także powiedzieć coś o młodych obiecujących zespołach z USA, o których my jeszcze nic nie wiemy?
Nie sądzę, żeby był jeszcze jakiś podział na „sceny” jeśli chodzi o muzykę. Może w Polsce tak jest, ale na pewno nie w Ameryce. Wydaje mi się, że fani progresywnego rocka są równo rozmieszczeni na całym świecie i są zadowoleni z tego, że mogą kupować cd, winyle, mp3, ale nie są zbyt chętni aby uczęszczać na koncerty inne, niż okazjonalne festiwale. Stwarza to więc sporą przeszkodę w graniu koncertów, gdyż po prostu przychodzi na nie mało osób. Sam uczęszczam na jakieś pięć koncertów lub festiwali rocznie, ale nie ma na nich zbyt ekscytującej atmosfery. W pewnym sensie jest to smutne, ale z drugiej strony może to i dobrze, gdyż zespół może poświęcić więcej czasu pracując nad albumami, co i tak bardziej preferuję robić.
Bardzo chciałbym zagrać kilka koncertów, ale gdybym miał się w ogóle za nie zabrać chciałbym robić to dobrze, a żeby robić to dobrze trzeba robić to często. Ciężko więc jest z tym wystartować i prawdopodobnie nie ma to większego sensu, chyba że jest się pewnym, że zespół jest niesamowicie dobry i skłonny do wielkich poświęceń. Moim priorytetem w tej chwili jest wydawanie nowego materiału, ponieważ jestem bardziej kompozytorem niż performerem.
Nie wiem czy są jakieś nowe zespoły, które nie są choć trochę widoczne w sieci. Ale powiem, że Emily Bezar (która nie jest ani zbyt młoda ani „progowa”, ale nie przeszkadza mi to), to według mnie, jedna z najlepszych songwritterek w tej chwili na świecie i jestem zdumiony, że więcej osób o niej nie słyszało.

Jest różnica w muzyce Deluge Grander i Birds And Buildings. Pierwszy jest bardziej symfoniczny, drugi – bardziej gitarowy. Oba mają jednak bardzo unikalny, charakterystyczny styl. Jaki jest pomysł na te projekty?
Różnica między obydwoma zespołami wynika głównie z tego, iż tworzą je inni ludzie. Podstawowy skład Deluge Grander to ja na klawiszach, Patrick Gaffney na bębnach (lubi fusion, metal i dziwne metrum) i Dave Breggren na gitarze (lubi improwizujące zespoły i Radiohead). Choć głównie ja tworzę materiał dla Deluge Grander, to staram się go pisać pamiętając o ich muzycznych osobowościach i jest to spore wyzwanie dla mnie, aby myśleć o muzyce takiej, która przypadnie im do gustu. Brett d'Anon, który grał w Deluge Grander oraz Birds And Buildings ma bardzo zbliżony gust do mojego, z małymi wyjątkami – lubi japoński industrial dub, którego ja nie znoszę. Z kolei on śmieje się z tego, że lubię Cardigans.
Birds And Buildings to z kolei ja na gitarze i klawiszach, Brian Falkowski na saksofonie (gustuje w jazzie) oraz Malcolm McDuffie na bębnach, który przepada za garażowym progiem oraz jazzem. I w tym przypadku staram się pisać materiał, który im się spodoba, bo wiadomo, że ludzie grają lepiej, gdy wykonują to co sami lubią. To właśnie gust Briana i Malcolma powoduje, że Birds And Buildings jest bardziej heavy i jazzowe niż Deluge Grander.

Jak w przypadku Twoich zespołów wygląda sytuacja koncertowa? Czy istnieje szansa na zobaczenie Was w Europie, gdzie tak wiele osób docenia Waszą twórczość?
Cóż, bardzo się cieszę słysząc że moje zespoły mają fanów w Europie, ale wątpię aby było ich wystarczająco wielu aby móc zagrać tam koncerty bez równoczesnej straty tysięcy dolarów, których sprzedaż płyt cd/mp3 nie pokryje. Birds And Buildings zagrało do tej pory siedem koncertów, a Deluge Grander tylko dwa. Granie na żywo jest bardzo ryzykowne. Członkowie zespołu mogą się rozchorować, stracić zaangażowanie, kłócić o szczegóły, zgubić się w drodze na koncert lub w jakiś sposób utracić sprzęt. A nawet jeśli żadna z tych rzeczy się nie wydarzy, to i tak nie sadzę aby na koncercie pojawiło się więcej niż pięćdziesiąt osób, którym i tak może nie spodobać się twoja muzyka, niezależnie od tego jak dobrze ją wykonasz.
Może wydać się to zaskakujące, ale moja najlepiej sprzedająca się płyta to „August In Urals”,  która nie była promowana żadnymi koncertami. Ludzie mówią, że młode zespoły powinny dużo grać na żywo aby sprzedać swą twórczość, ale moje doświadczenie temu zupełnie przeczy.

Czy Twoje płyty to swego rodzaju albumy koncepcyjne? Dla przykładu „The Form Of The Good” zdaje mi się traktować o środowisku, ekologii i czasach współczesnych. Lecz czy płyty pozbawione tekstów mogą w ogóle uchodzi za takowe?
Tak! Bardzo sprytnie zauważyłeś ten wątek w „The Form Of The Good”. Nie sądzę, aby wielu się to udało. Zazwyczaj jest tak, że staram się mieć jakiś temat przewodni gdy pracuję nad krążkiem, ale nie nazwałbym ich „koncepcyjnymi”. Starałem się ułożyć jakąś historię dla „The Form Of The Good” (choć jest to bardziej filozoficzne przekonanie, niż tradycyjna opowieść z puentą), używając wyłącznie grafiki, tytułów utworów oraz samej muzyki. Aby krótko opisać temat płyty: chodzi o różnice w pojmowaniu przez różnych ludzi postępu technologicznego.

{mosimage}Okładką pierwszej płyty Deluge Grander jest obraz Thomasa Cole'a. Czy wiesz, że to samo dzieło zdobi również album Ancient Dreams zespołu Candlemass z 1988 roku? Czy wizualna strona wydawnictwa ma dla Ciebie duże znaczenie? Masz ulubioną okładkę?
O tak, zdecydowanie okładki są dla mnie ważne. Niestety bardzo trudno jest pozyskać tanio dobrą grafikę dlatego skorzystałem z tych darmowych. I to jest właśnie ryzyko -  może się zdarzyć, że obrazek został już użyty przez kogoś innego. Dowiedziałem się o okładce Candlemass kilka dni po wydaniu naszego albumu. Generalnie jeśli chodzi o sztukę wolę malarstwo od fotografii. Uwielbiam pejzaże i surrealizm dlatego oczywiście cenię stare okładki Paula Whiteheada i Rogera Deana.

Ostatnie pytanie zawsze dotyczy planów na przyszłość i nie będę w tym temacie oryginalny. Czy możemy jeszcze liczyć na jakieś wydawnictwa w tym roku?
Cóż, właśnie teraz zespół All Over Everywhere, z którym współpracuję wydał album Inner Firmaments Decay, który określiłbym jako "eteryczny symfoniczny wokal z klasyczno-akustyczną aranżacją". Na tym albumie znajduje się bardzo progowy i pogodny utwór zatytułowany Gratitude, który jest chyba moim ulubionym numerem ze wszystkich, do których powstania przyczyniłem się w swojej dotychczasowej karierze. Wokalistką tego zespołu jest Megan Wheatley, która już wcześniej współpracowała ze mną zarówno przy Deluge Grander  jak i Birds and Buildings. W nagrywaniu tej płyty brało w sumie udział około dziesięciu muzyków. Więcej informacji znajdziecie na stronie http://www.emkog.com/AllOverEverywhere.html a płytę można kupić tutaj: http://www.cdbaby.com/cd/allovereverywhere.
Jeśli chodzi o Birds and Buildings to pracujemy nad albumem Multipurpose Trap, który powinien mieć premierę na początku 2011 roku.
Deluge Grander pracuje nad dziesięcioletnim, trzywarstwowym, siedmioalbumowym cyklem, którego szczegóły są zbyt skomplikowane do streszczenie ale więcej szczegółów znajdziecie na stronie: http://www.emkog.com/DelugeGrander.html.
Muszę też wspomnieć o tym, że właśnie stworzyliśmy 78-minutowy album-próbkę, który prezentuje najlepszą muzykę, w której powstaniu miałem swój udział. Jest tam kilka zremasterowanych wersji i dużo jeszcze niepublikowanego materiału, który szczęśliwie zbiera świetne recenzje: http://www.cdbaby.com/cd/emkog.

Bardzo dziękuję za wywiad.

Dziękuję

rozmawiał: Rafał Ziemba



Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.