Progrock.org.pl: Podobno bezpośrednim impulsem do założenia Airbag była muzyka Pink Floyd?
Bjorn Riis: Wszyscy byliśmy zafascynowani Pink Floyd. Zaczynaliśmy grając ich covery. Z czasem powstał nasz własny repertuar, w podobnym do Floydów stylu.Zespół założyliśmy w 2005 roku, i w tym samym roku rozpoczęliśmy kompletowanie materiału na nasz pierwszy album, Identity.
Wszystkie piosenki z Identity, jak również kilka innych utworów, umieściliście na EPkach dostępnych do darmowego ściągnięcia na Waszej stronie. Ilość ściągnięć była imponująca. Internet stał się dla Was ważnym narzędziem promocji.
BR: Udostępniliśmy te EPki, żeby mieć jakiś argument przetargowy przy negocjowaniu kontraktu płytowego. Nie spodziewaliśmy się, że nasza muzyka spodoba się tylu ludziom. Ściągnięto 200 tysięcy plików. Argument okazał się więc istotny. Kontrakt, jaki zawarliśmy z Karisma Records też nie jest typowy, mamy znaczny wpływ na dystrybucję Identity.
Utwory z Identity niektórzy fani poznali już wcześniej. Kiedy możemy się spodziewać Waszego drugiego, w pełni premierowego krążka?
BR: Pracujemy nad nim, zagraliśmy zresztą przed chwilą sporo nowych utworów. Jeśli wszystko dobrze pójdzie powinien ukazać się na początku przyszłego roku.
Echa Pink Floyd są u Was wyraźnie słyszalne. Moim zdaniem najbliżej Wam do okresu po odejściu Rogera Watersa. Który etap ich działalności lubisz najbardziej?
BR: Najbardziej lubimy lata 70te. Ciemną Stronę Księżyca, Meddle, The Wall. Ale na dobrą sprawę cenimy Pink Floyd za całokształt, za zdolność tworzenia muzyki unikalnej. Division Bell także był znakomity dziełem, podobnie jak solowe albumy Watersa.
Wasz debiut wypełniają melodyjne, piosenkowe wręcz utwory. Przed chwilą jednak zobaczyliśmy Airbag w wersji psychodelicznej, rozimprowizowanej. Czy w tym kierunku pójdziecie na drugim albumie?
BR: Nasze kompozycje to efekt pracy grupowej. Często to ja przynoszę zarys utworu, a potem rozwijamy go wspólnie. Kolejna płyta będzie miała bardziej gitarowe brzmienie i w sporej mierze będzie się opierać na improwizacji. Utwory będą dłuższe, bardziej psychodeliczne. Większy nacisk położymy na warstwę tekstową. Na pewno nie chcemy nagrać "kolejnego albumu Pink Floyd". To będzie nasze dzieło i umieścimy na niej muzykę, jakiej my sami chcielibyśmy posłuchać!
Skoro wspomniałeś o tekstach - Wasze wydają się dość melancholijne. Czy to kwestia norweskiego klimatu?
BR: Nie powiedziałbym, że jesteśmy jakoś szczególnie melancholijni. Gramy dość refleksyjną muzykę i może to ona warunkuje taki a nie inny odbiór tekstów przez słuchaczy.
Czy z perspektywy niemal półtora roku postrzegacie Identity jako sukces?
BR: Zdecydowanie! Wydając album mieliśmy niewielkie oczekiwania i biorąc pod uwagę ile nim zwojowaliśmy, możemy mówić o wielkim sukcesie. Choćby dziś - graliśmy dla tych wszystkich ludzi, którzy znali i lubili naszą twórczość!
Bjorn Riis: Wszyscy byliśmy zafascynowani Pink Floyd. Zaczynaliśmy grając ich covery. Z czasem powstał nasz własny repertuar, w podobnym do Floydów stylu.Zespół założyliśmy w 2005 roku, i w tym samym roku rozpoczęliśmy kompletowanie materiału na nasz pierwszy album, Identity.
Wszystkie piosenki z Identity, jak również kilka innych utworów, umieściliście na EPkach dostępnych do darmowego ściągnięcia na Waszej stronie. Ilość ściągnięć była imponująca. Internet stał się dla Was ważnym narzędziem promocji.
BR: Udostępniliśmy te EPki, żeby mieć jakiś argument przetargowy przy negocjowaniu kontraktu płytowego. Nie spodziewaliśmy się, że nasza muzyka spodoba się tylu ludziom. Ściągnięto 200 tysięcy plików. Argument okazał się więc istotny. Kontrakt, jaki zawarliśmy z Karisma Records też nie jest typowy, mamy znaczny wpływ na dystrybucję Identity.
Utwory z Identity niektórzy fani poznali już wcześniej. Kiedy możemy się spodziewać Waszego drugiego, w pełni premierowego krążka?
BR: Pracujemy nad nim, zagraliśmy zresztą przed chwilą sporo nowych utworów. Jeśli wszystko dobrze pójdzie powinien ukazać się na początku przyszłego roku.
Echa Pink Floyd są u Was wyraźnie słyszalne. Moim zdaniem najbliżej Wam do okresu po odejściu Rogera Watersa. Który etap ich działalności lubisz najbardziej?
BR: Najbardziej lubimy lata 70te. Ciemną Stronę Księżyca, Meddle, The Wall. Ale na dobrą sprawę cenimy Pink Floyd za całokształt, za zdolność tworzenia muzyki unikalnej. Division Bell także był znakomity dziełem, podobnie jak solowe albumy Watersa.
Wasz debiut wypełniają melodyjne, piosenkowe wręcz utwory. Przed chwilą jednak zobaczyliśmy Airbag w wersji psychodelicznej, rozimprowizowanej. Czy w tym kierunku pójdziecie na drugim albumie?
BR: Nasze kompozycje to efekt pracy grupowej. Często to ja przynoszę zarys utworu, a potem rozwijamy go wspólnie. Kolejna płyta będzie miała bardziej gitarowe brzmienie i w sporej mierze będzie się opierać na improwizacji. Utwory będą dłuższe, bardziej psychodeliczne. Większy nacisk położymy na warstwę tekstową. Na pewno nie chcemy nagrać "kolejnego albumu Pink Floyd". To będzie nasze dzieło i umieścimy na niej muzykę, jakiej my sami chcielibyśmy posłuchać!
Skoro wspomniałeś o tekstach - Wasze wydają się dość melancholijne. Czy to kwestia norweskiego klimatu?
BR: Nie powiedziałbym, że jesteśmy jakoś szczególnie melancholijni. Gramy dość refleksyjną muzykę i może to ona warunkuje taki a nie inny odbiór tekstów przez słuchaczy.
Czy z perspektywy niemal półtora roku postrzegacie Identity jako sukces?
BR: Zdecydowanie! Wydając album mieliśmy niewielkie oczekiwania i biorąc pod uwagę ile nim zwojowaliśmy, możemy mówić o wielkim sukcesie. Choćby dziś - graliśmy dla tych wszystkich ludzi, którzy znali i lubili naszą twórczość!