A+ A A-

Wolność myśli - rozmowa z zespołem Gazpacho

 
ImagePo tym, jak albumy Night i Tick-Tock wywindowały Norwegów z Gazpacho na szczyty popularności, przychylne recenzje dla kolejnego ich dzieła, Missa Atropos, raczej nie dziwią. Ale Gazpacho nie zaczęli się od Night i na pewno na Missa Atropos się nie skończą. Dlatego Thomas Andersen (klawisze) i Jon-Arne Vilbo (gitara) opowiedzieli mi zarówno o początkach zespołu jak i planach na przyszłość, ale siłą rzeczy najwięcej rozmawialiśmy o najnowszej płycie zespołu – po raz kolejny opatrzonej niebanalną fabułą.

Po zawierającym kilka długich kompozycji Tick-Tock teraz wydajecie album wypełniony krótszymi piosenkami. Chcieliście stworzyć coś bardziej przystępnego?
Niezupełnie. Zawsze pozwalamy muzyce zadecydować, jak powinna zabrzmieć. Piosenka jest dla nas królem i dostaje to, czego zażąda. W przypadku Missa Atropos piosenki po prostu kończyły się wcześniej.

W porównaniu z dwiema poprzednimi płytami Missa Atropos brzmi bardziej dynamicznie i symfonicznie. Może to nieco dziwić, zważywszy na warstwę fabularną – samotnik żyjący w latarni.
Umysł jest złożoną strukturą, więc użycie dynamicznych i symfonicznych elementów dla oddania stanu bohatera podczas jego wędrówki do latarni wydawało się zupełnie naturalne.

Słowa pokazują, że linia miedzy samotnością z wyboru a szaleństwem jest cienka. Człowiek z wieży chce odseparować się od świata nie tylko, by komponować. Chce też zapomnieć o przeszłości.
Nie zgodzilibyśmy się z tobą do końca. Wybrana dobrowolnie samotność może być jak najbardziej zdrowym zachowaniem, jeśli jesteś ograniczany, zastraszany i osaczany przez innych. Książką, która w dużej mierze zainspirowała powstanie płyty jest Samotność. Anthony’ego Storra – to obrona ludzi, którzy zdecydowali się żyć sami. Kto powiedział że wszyscy musimy żyć w dużych grupach?

Bohater Missa Atropos wybiera życie w pojedynkę by napisać mszę dla bogini. Czy według was prawdziwa sztuka wymaga poświęceń?
Aby doszło do prawdziwej odmiany w życiu konieczna jest konsekwencja I poświęcenie. Sądzimy, że prawdziwa sztuka to ta, w przypadku której wyrzeczeniem byłoby nietworzenie jej.  P.G. Wodehouse przez całe życie doświadczał tragedii, jednak napisał ponad 90 genialnie optymistycznych książek. Stworzył świat doskonały w każdym calu, ponieważ taką jego wizję mógł zaakceptować. Samotność bohatera Missa Atropos to mechanizm obronny.

Sądzę, że mężczyzna z wieży oszukuje się, że żyje sam tylko by pisać. Wydaje się pozbawiony woli życia, a tworzenie mszy dla bogini przecinającej ludzki żywot to jego zaproszenie dla śmierci. Mam rację?
Może to być również celebracja wolności myśli. Rzeczywistość mediów I wiele aspektów współczesnego społeczeństwa wytworzyły zbyt silne wpływ, zerwanie więzów z taka kulturą może być równie dobrze aktem pozytywnym, co zgubnym.

Czyim pomysłem było umieszczenia na płycie trzech wersji mszy dla Atropos? Słuchacz może przez to czuć się świadkiem powstawania kompozycji.
Kiedy tworzysz muzykę zawsze fajnie jest stawiać sobie wyzwania. Pomyśleliśmy, że świetnie byłoby gdyby kilku różnych członków zespołu napisało własne wersje mszy. Także dlatego, by oddać postęp w pracy nad utworem w miarę upływu dni i tygodni.

Ostatecznie żaden człowiek nie usłyszał ukończonej mszy. Po co więc było ją pisać?
O tym właśnie jest piosenka An Audience. O roli publiczności. Zarówno w osobistym życiu, jak i w sztuce. Oddalenie się do latarni to dramatyczny gest, a przez to, że nikt o nim nie wie – traci na znaczeniu. Bohater przyjmuje do wiadomości, że publiczność ma pewną rolę, ale też stwierdza, że w pełni nie dotrze do żadnego człowieka i równie dobrze może przedstawić swoje dzieło kamieniom i rozgwiazdom.

Co tak was pociąga w postaci Atropos, że zdecydowaliście się zadedykować jej album?
Atropos to po prostu symbol marzenia, które każdy ma na jakimś etapie życia – żeby przeciąć więzy i odejść gdzieś samotnie. Album dedykowany jest wszystkim, których marzeniem jest ucieczka.

Starsi wykonawcy wciąż twierdzą, ze Internet służy tylko do kradzieży muzyki. Wy oparliście na sieci całą promocję swoich pierwszych płyt. Kwestia różnicy pokoleń?
Internet pozwala na kontakt grupom osób o podobnych zainteresowaniach. Zapewnia przestrzeń dla zjawisk kulturalnych, których nie ma w standardowych mediach. Internet zdecydowanie nie przeminie, więc wkraczamy w niego i używamy jako narzędzia, którym w rzeczywistości jest. Muzyka koniec końców będzie kiedyś za darmo a albumy będą służyć jako promocja koncertów (nie chcę tego dożyć! – przyp. PT).

Wydając Night rozpoczęliście okres “filmów bez obrazów” – był to przełomowy moment w historii Gazpacho, album pozwolił wam osiągnąć wyższy szczebel na drabinie popularności. Czy to dlatego każda wasza kolejna płyta jest concept albumem?
Przeczytaliśmy kiedyś, że na świecie działa ponad 20 milionów zespołów. To nam uświadomiło, że jeśli mielibyśmy poprosić kogoś o wysłuchanie godziny naszej twórczości to lepiej, żeby czymś się zdecydowanie wyróżniała. Dlatego nigdy nie planujemy co zrobimy i pozwalamy albumom tworzyć się własnym trybem. Takie podejście w przypadku trzech ostatnich płyt zaowocowało koncept albumami i wygląda na to, że kolejna, ukończona w połowie, też taka będzie.

Krytycy nie potrafią określić waszej muzyki. Musicie mieć niezły ubaw czytając, że gracie classical post ambient nocturnal atmospheric neo-progressive folk word rock albo inne pokręcone nazwy swojej twórczości.
Sporo z tym zabawy. My nazywamy nasze granie „rockiem dla tych, którzy nie są zainteresowani rockiem”.

Jakby jej nie nazwać – wasza twórczość jest bardzo eklektyczna. Czy łączenie różnych gatunków jest według was przyszłością progresu?
Przyszłością rocka progresywnego będą ci, którzy będą mieli najlepsze pomysły i utwory.

Wasza kariera to jeden z największych sukcesów w progresywnym światku w ostatnich latach. Marzyliście, że tak daleko zajdziecie, kiedy zakładaliście zespół?
Nie, to dla nas wielka niespodzianka, ale też efekt lat ciężkiej pracy I prawdziwej miłości do tego, co robimy. Na szczęście w 2007 roku zdecydowaliśmy się obrać określony kierunek – opowiadanie historii muzyką bez zastanawiania się co jest „właściwe”. Myślę, że słuchacze rozumieją i szanują naszą decyzję. Ale jesteśmy zaskoczeni, że tak wielu ludziom nasza muzyka trafiła do serc.

Dwa zespoły z Norwegii – wy i Airbag - zyskały ostatnio dużą popularność. Jak sądzicie, co pociąga ludzi w norweskich dźwiękach?
Może ma to związek z melancholią naturalną dla ludzi mieszkających w kraju, gdzie przez pół roku panują ciemności.

Rozmawiał: Paweł Tryba

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.