Błąd
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 72
A+ A A-

Tak prosto, że aż banalnie - rozmowa z Adamem Nowakiem z zespołu Burst With Pain

Burst With Pain istnieją od niedawna, a już zdeklasowali liczną postmetalową konkurencję w Polsce. Kontrakt z Neurot Recordings, wytwórnią należącą do muzyków Neurosis, to nie lada nobilitacja! Jak do tego doszło opowiedział mi wokalista i basista ostródzkiego zespołu – Adam Nowak. Jak się okazało – człowiek o szerokich muzycznych horyzontach.

ProgRock.org.pl:Jak to jest nagle znaleźć się w światowej czołówce?

Adam Nowak: Jeszcze kręci nam się w głowach, to wszystko wydarzyło się tak szybko, że chyba jeszcze do końca do nas nie dotarło. Przed podpisaniem papierów z Neurot zagraliśmy raptem dwanaście koncertów, a tu od razu taki skok na głęboką wodę. Bo teraz chyba przyjdzie się nam z miejsca przenieść do większych sal. To jak los na loterii – od razu przeskoczyliśmy kilka szczebelków.

Nie mogę uwierzyć – dwanaście występów? Słyszałem Wasze demo i bije z niego doświadczenie, powiedziałbym wręcz – wyrafinowanie.
W sumie to trochę odwróciliśmy naturalny dla każdej kapeli proces. Nie było zastanawiania się co chcemy grać. Burst With Pain skupia ludzi, którzy od początku wiedzieli czego chcą. Krzysiek Drawicz i Andrzej Murach (odpowiednio: perkusja i gitara – przyp. P.T.) odeszli ze swojej starej hardcore’owej kapeli, bo przestali takie granie czuć. Znali mnie i od dawna wiedzieli, że w sercu mi gra Cult Of Luna i Minsk. Tak narodził się trzon Burst, Piotrka Cichego (klawisze – przyp. P.T.) ukradliśmy z ostródzkiego gotyckiego Saltear. Zresztą nie podobało mu się, że zespół zaczął ciążyć w stronę popu pod Nightwish, więc nie wiem nawet czy mogę to nazwać kradzieżą (śmiech). Spotkało się czterech kolesi, którzy nie musieli się muzycznie docierać, wszyscy siedzieli w takiej neurotycznej stylistyce. Postanowiliśmy wtedy, że swój pierwszy koncert zagramy od razu mając na koncie materiał demo – nie wcześniej. Do tego czasu twardo siedzieliśmy w sali prób i szlifowaliśmy kawałki. Chcieliśmy konkretu, czegoś co ludzie będą mogli zabrać do domu po występie żeby jeszcze raz naszą muzykę poczuć i przemyśleć.

A żeby było takich odbiorców więcej udostępniliście demo za darmo na stronie.
W dzisiejszych czasach to standard. Zresztą nie wszyscy chcieli tego piątaka na EPkę po koncercie wysupłać, a żeby móc nagrać drugi nakład z tą samą porządną szatą graficzną – musieliśmy taką symboliczną opłatę za płytę w formie fizycznej wprowadzić.  Co innego sieć – jeśli ktoś nie chciał demo na półce za małą kasę – niech ściągnie za darmo na dysk, a najlepiej niech jeszcze powie o nim znajomym. W ten sposób krąg zainteresowanych rósł i w cztery miesiące zagraliśmy dwanaście sztuk. Najpierw Ostróda, potem Olsztyn, był występ w Gdańsku, gdzie postmetalowa scena jest bardzo silna, wspólnie z Proghma-C. Ale mam wrażenie, że nie daliśmy sobie w kaszę dmuchać nawet w takim towarzystwie.

Jak trafili na Was muzycy Neurosis?
Tak prosto, że aż banalnie. Powysyłaliśmy linki do naszego demo kilku znanym kapelom z tego nurtu, w tym rzecz jasna Neurosis jako ojcom chrzestnym takiego grania. A po tygodniu dostaliśmy od Steve’a Von Tilla mail z pytaniem czy mamy materiał na pełny album. Na nasze szczęście mieliśmy (śmiech).

Premiera Dark Night Of The Soul już w czerwcu. Czego możemy się spodziewać?
Czterech kawałków z EPki Raincloud i pięciu nowych. W sumie prawie godzina muzyki. Grafikę, podobnie jak w przypadku Raincloud, zrobi Andrzej. Von Till proponował nam jakiegoś swojego plastyka, ale uparliśmy się. Niech to będzie w jak największym stopniu nasze dziecko.

Dużo zmienicie w znanych z EP kawałkach?
Wiesz, mniej niż sam bym chciał (śmiech).  Może zauważyłeś, że u nas te klawisze i gitara akustyczna nie są tylko na doczepkę (śmiech). Owszem, ma być ten gniotący sound, ma być ciężko i wolno, ale na dłuższą metę nie chcielibyśmy tylko na tym opierać całej płyty. Popatrz na ostatni Blindead – trąbka, kontrabas, Hammond, jakieś konszachty z klasycznym hard rockiem z jednej strony, z drugiej jazzowe wstawki. I przez to właśnie ten zasadniczo ciężki i powolny album nie nudzi! Albo Minsk z tym swoim saksofonem. Gdybym znał jakiegoś saksofonistę który chciałby do nas dołączyć, to jutro bylibyśmy kwintetem (śmiech).  Bardzo się cieszę, że pierwszego poważnego wywiadu udzielam waszemu serwisowi.  Zawsze czułem, że między tym co robimy a tym klasycznym, wystawnym art rockiem jest silny związek.

Zawsze możecie zaprosić saksofonistę do studia i korzystać na scenie z sampli.
Pewnie że możemy. Możemy też wykorzystać fagot, akordeon (co zresztą Blindead też już kiedyś zrobili) i trójkąt, ale niech grają na nich na scenie żywi ludzie, inaczej połowa przyjemności ulatuje – i dla nas, i dla słuchaczy pod sceną.  Dostaliśmy  dobry budżet, jak na polskie warunki nawet bardzo dobry, solidną liczbę godzin w studio Radia Gdańsk i z sidemanami nie byłoby problemu, ale jeśli czegoś, co jest na płycie, nie da się odtworzyć na żywca – to dla mnie jest to oszustwo. Koledzy z zespołu myślą podobnie.

Jak układają się Wasze stosunki z wydawcami? Co to w ogóle za ludzie?
Zdziwisz się – zupełnie normalni. Kontrakt podpisywaliśmy ze Steve’em Von Tillem jako szefem całego Neurot, ale negocjacje via skype prowadził Scott Kelly i z nim rozmawialiśmy najwięcej. Wiadomo, sporo było o finansach, ale też i takie normalne pogaduchy o życiu i dupie Maryni (śmiech). Kelly powiedział, że żeby dwadzieścia parę lat być na takich obrotach jak Neurosis, to o wszelkich neurozach trzeba zapomnieć. I ma rację! Owszem, na początku swojej drogi każdy zespół jest gniewny i szalony, ale jeśli ma to być twój sposób na życie, twoja praca – to trzeba umieć się odciąć od swojego wcielenia na scenie.

A to według Ciebie nie jest oszustwem?
A dlaczego? Gram mroczną muzykę, ale czy to oznacza że mam mieszkać w piwnicy bez prądu i nie wychodzić na dwór? Takie granie mnie kręci, ale to nie oznacza, że mam się w jego emocjonalnej atmosferze zatracić. Kelly wyraził to, co ja od dawna czułem tylko nie potrafiłem opisać. Zresztą najbardziej zaskoczyło mnie nie zachowanie Scotta, tylko jego solowy projekt.

Nie słyszałeś wcześniej płyt, które nagrywa pod własnym nazwiskiem?
Nie miałem pojęcia, że po godzinach pracy w Neurosis facet jak gdyby nigdy nic bierze sobie gitarę i zmienia się w folkowego barda. Ale skoro już Neurosis wzięli nas pod swoje skrzydła, postanowiłem sprawdzić w jakim towarzystwie się znajdziemy i przejrzałem z grubsza katalog Neurot klikając sobie po Myspace.  Solowe albumy Scotta bardzo mi się spodobały. Żeby było śmieszniej – sam tworzę coś w podobnym klimacie, póki co było to tak dla zabawy, pliki zarejestrowane na komputerze tam zostawały. Nie miało to nawet nazwy, że o Myspace nie wspomnę. Ale pomyślałem: skoro udało się z Burst With Pain – czemu nie wystartować i z tym? Na szybko wymyśliłem nazwę, przesłałem czteroutworowe demo Scottowi i coś chyba z tego będzie.

Może jakieś szczegóły?
Materiał spodobał mu się na tyle, że napisał, że Neurot rozważy wydanie płyty o ile dobrze zabrzmi mu to na żywo. A że Scott bywa czasem w Polsce z solowymi występami, na następnym, w listopadzie w warszawskiej Hard Rock Cafe mam być jego suportem. Co ciekawe – napisał, ze nie chce na razie innych piosenek. Chce mieć niespodziankę na koncercie.

A pod jakim szyldem wystąpisz?

Black Sun Chronicles. To od takiego starego cyklu fantasy Troya Denninga. Podoba mi się sama nazwa, a poza tym to fajne, przekorne nawiązanie do mojej głównej inspiracji. Przy tym projekcie wzorowałem się na Angels Of Light. Tu światło – a u mnie czarne słońce (śmiech). Zresztą nie tylko Angels, ale też te akustyczne kawałki, które Michael Gira upychał na płytach Swans były dla mnie drogowskazem. Rzeczy w stylu God Damn The Sun albo ta piosenka z ich ostatniej powrotnej płyty, ta w której śpiewał Devendra Banhart – „You Fucking People Make Me Sick”. Rewelacja!

Może przybrałbyś jakiś sceniczny pseudonim? Nikt nie myli Cię z  wokalistą Raz, Dwa, Trzy?
Niespecjalnie. Były dokładnie dwa przypadki, kiedy ktoś powiedział mi po koncercie, że nazywam się jak ten gościu z Raz, Dwa, Trzy, ale generalnie fani postmetalu raczej w takich klimatach nie siedzą. A szkoda, bo może wtedy odbiorcy Burst With Pain kupiliby też Black Sun Chronicles(smiech)?

rozmawiał: Paweł Tryba

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.