A+ A A-

Marcin Babko: płyty, które mają znaczenie...

Otwierający tegoroczny Ino-Rock Festival hipiersoniK to formacja młoda stażem, a poza tym nieco odstająca od progrockowej estetyki (choć, żeby było  jasne, do mainstreamu im jeszcze dalej). Ale zespołu tego nie tworzą  bynajmniej debiutanci – choćby Marcin „Hipiey” Babko – wokalista i tekściarz  zaprawiony w bojach na różnych polach muzycznego światka – jako dziennikarz,  wydawca, wreszcie muzyk. Krótko mówiąc – jeszcze jeden szaleniec Boży, który pcha wózek z polskim mocno niekomercyjnym rockiem do przodu. Ku  uciesze kilku innych szaleńców. Usiedliśmy sobie w kątku inowrocławskiego amfiteatru i pogawędziliśmy o jego drodze twórczej, wymarzonym zawodzie i przyjaźni z zespołem Hawkwind, która za kilka godzin miała być przypieczętowana wspólnym występem na scenie.

 

 

hipiersoniK to nowe zjawisko na muzycznej mapie Polski. Jak doszło do zawiązania kapeli?

hipiersoniK to zespół zupełnie nowy. Na jego pomysł wpadł Pierre, producent, kompozytor i perkusista znany wcześniej m.in. z Muariolanzy i własnego projektu MEQ. Pomysł na tę formację mieliśmy już z dziesięć lat temu, jeszcze w czasie, kiedy występowaliśmy wspólnie w zespole Młajli. To Pierre chciał, żebyśmy coś razem stworzyli – w duecie lub w większym składzie. Wtedy z różnych względów nic z tego nie wyszło. Potem spotkaliśmy się w Muariolanzie i postanowiliśmy coś jednak na boku zadziałać. W międzyczasie okazało się niestety, że Muariolanza ma swoje problemy. Rozstaliśmy się z kolegami, ale Pierre i ja zostaliśmy razem. To, co miało być projektem pobocznym, stało się podstawowym zespołem. Pierre postanowił zaprosić Sosnę – klarnecistę i saksofonistę znanego z różnych tyskich składów. Obecnie gra w The Abstinents, dawniej choćby w Sensorry (nagrali bardzo fajną płytę w wytwórni Biodro). Zagraliśmy w tym roku parę fajnych koncertów: teraz poprzedzamy Hawkwind, przed wakacjami był występ przed Trickym, festiwal filmowy Film Spring Open… Powoli się to rozkręca.

Jak określiłby Pan wasz styl? Ciężko przyporządkować mu jakąś konkretną nazwę.

Nie ma sensu się gimnastykować. To jest nowa muzyka. W przypadku Muariolanzy jako człowiek obeznany z mediami wiedziałem, że przyda się gotowa etykietka - stąd wziął się szyld „ambient-jazz”.  W hipiersoniK nie wydaje mi się to konieczne. To po prostu efekt naszej wspólnej pracy, ma to też odbicie w nazwie, która łączy nasze pseudonimy: Hipiey, Pierre, Sosna. Elementów składowych, stylów które składają się na muzykę hipiersoniK, na pewno jest więcej niż trzy.  Fajne jest to, że na koncertach mamy własnego realizatora, Marcina Szwajcera, który dawniej kręcił koncerty Muariolanzy. Niedawno doszedł do nas  jego asystent, Mateusz Hryniewski, który pomaga nam w kwestiach technicznych – razem tworzymy zgraną ekipę. Widać efekty: przed kilkoma godzinami muzycy Hawkwind, którzy przyjechali bez swojego realizatora, słysząc na próbie jak Marcin nas nagłaśnia, poprosili, żeby zajął się nimi na dzisiejszym koncercie.

Teksty tworzy Pan proste, wręcz hasłowe. Skąd pomysł na takie uproszczenie przekazu?

Ziemia kręci się coraz szybciej (śmiech).


karta12MARCINZagraliście na koniec setu 21st Century Schizoid Man King Crimson. To ukłon w stronę progrockowej publiki?
Dziś po raz pierwszy zagraliśmy go na żywo, przygotowaliśmy go na dwóch ostatnich próbach. Pierre stwierdził, że to dobry pomysł na progresywny festiwal. My progrocka nie gramy. Większości występujących tu kapel można taką etykietkę przypiąć. Choć Hawkwind też nie gra progrocka! Bardzo mi zależało na występie tutaj, jestem  wielkim fanem Hawkwind. Znamy się od paru lat. Raz wystąpiłem już na ich koncercie. Tym razem okazało się, że możemy współpracować na jeszcze większą skalę. Zespół zaprosił Pierre'a, by zagrał z nimi na bębnach cały koncert (ich perkusista trafił do szpitala na trzy dni przed koncertem), a mnie i Sosnę na kilka wspólnych utworów. To wielki zaszczyt i niesamowita przyjemność. Jestem fanem Hawkwind od jakichś 20 lat. A Schizofrenik jest prezentem dla publiczności Ino Rock Festival. Myślimy jednak o tym, by grać go na innych naszych koncertach. Robimy to inaczej, z fajną energią. Myślę, że będzie nam wychodził coraz lepiej.

Złośliwcy lubią mówić, że dziennikarze muzyczni to muzycy, którym nie wyszła kariera. Pan jest zaprzeczeniem tej tezy. Zaczynał Pan – i wciąż jest obecny – na polu dziennikarskim, ale gra też w zespołach, prowadzi własną wytwórnię…

Już kiedy chodziłem do podstawówki,  chciałem być dziennikarzem muzycznym. To było moje pierwsze konkretne, świadome pragnienie, nie na zasadzie „jak Wojtek został strażakiem”. W liceum chciałem już być gwiazdą rocka. Grałem w różnych zespołach, tak sobie to wychodziło. Po studiach miałem dwa lata luźnego życia, tłumaczyłem książki z czeskiego i słowackiego. A potem zacząłem się udzielać jako dziennikarz muzyczny, podjąłem współpracę z Gazetą Wyborczą i innymi mediami. Po paru latach Mariusz Orzełowski, z którym w latach 90. współtworzyliśmy Młajli, założył Muariolanzę i zaprosił mnie do składu. Występowaliśmy razem pięć lat, nagraliśmy cztery płyty, było bardzo fajnie. Nadal pracuję jak dziennikarz, ale obecnie dużo czasu zajmuje mi też granie i wydawanie – dwa lata temu założyłem własne wydawnictwo Falami. Uznałem, że pora nie tylko komentować muzyczną rzeczywistość, ale też ją w jakiś sposób współkreować. Pomóc młodym artystom nie tylko pisząc o nich pozytywne teksty, ale zrobić coś więcej. Jak na razie jestem z tej sfery mojej działalności bardzo zadowolony.

Podkreślał Pan, że dużo dla Pana znaczyło wydanie ostatniej płyty The Band Of Endless Noise – zespołu, na który trafił Pan na początku współpracy z Gazetą Wyborczą.

Zacząłem tam pracować w 2000 r. Debiut The Band Of Endless Noise był jedną z pierwszych naprawdę fajnych płyt,  które przyszło mi recenzować. Prawie dziesięć lat później zespół zwrócił się do mnie z prośbą o wydanie ich trzeciego albumu. Był to dla mnie zaszczyt i przede wszystkim wielka przyjemność. Myślimy, żeby dalej działać razem.

Pod względem edytorskim płyty Falami biją te wydawane przez majorsów na głowę. Dodaje Pan do nich mydełka, zamiast książeczki dodaje pocztówki i okulary trójwymiarowe, robi okładki z filcu. Skąd taka dbałość o poligrafię?

To efekt wspólnego życia z Martą Frank – moją narzeczoną i partnerką, także w biznesie wydawniczym. Marta jest artystką, designerką. Dzielimy się obowiązkami w Falami. Ja jestem pierwszym filtrem – decyduję, czy w ogóle chcemy z danym zespołem współpracować. Marta myśli jak to ubrać. Od razu wiedzieliśmy, że chcemy zrobić coś innego. Jako dziennikarz dostaję całą masę płyt. Większość z nich nie nadaje się do niczego. Nie dość, że słaba muzyka, to jeszcze wyglądają tak samo. Wszystkie są albo w plastiku albo w digipacku, wszystkie mają plastikowe traye. Na wstępie powiedzieliśmy sobie, że nie chcemy powiększać tego zbioru płyt niepotrzebnych, tylko zrobić coś, co ma znaczenie. Oczywiście każdy wydawca uważa, że jego płyty są wspaniałe, że zawierają niesamowitą muzyczną treść. My też tak sądzimy, ale poza tym nasze płyty mają się wyróżniać. To mają być małe dzieła sztuki. W tym, że obraliśmy dobrą drogę, coraz bardziej utwierdzają nas pozytywne reakcje świata.

W Falami wydaje Pan zakręconą alternatywę. Przy takich zainteresowaniach trochę dziwnym się wydaje, ze jako dziennikarz porwał się Pan na książkę o artyście mainstreamowym – Ireneuszu Dudku.

Z Irkiem znamy się od wielu lat. Kiedyś popełniłem książkę o zespole Coldplay, z której do końca nie byłem zadowolony, bo opierałem się na gotowych materiałach. Było to po prostu dobrze wykonane zlecenie. Tym niemniej wydawca był na tyle usatysfakcjonowany, że poprosił mnie o książkę na naprawdę interesujący mnie temat, który miałby komercyjne przełożenie. Od razu przyszedł mi do głowy Irek Dudek. Najpierw wymyśliłem tytuł – Ziuta Blues i od razu wiedziałem, że to będzie fajna książka. Długo nad nią pracowałem, ale jestem naprawdę zadowolony, bo bazowałem na rozmowach z ludźmi. Poznałem przy okazji mnóstwo interesujących osób, lepiej poznałem też samego Irka. Może nie jest to jakaś wielka literatura, ale moim zdaniem powstała dobra książka biograficzna o ciekawym muzyku i człowieku.

Dziękuję za rozmowę!

 

- Falami:

www.falami.pl  

- hipiersoniK:

http://www.youtube.com/watch?v=Qh28UHPyUP8&feature=plcp

- hipiersoniK i Hawkwind:

http://www.youtube.com/watch?v=Us7jKByN5_M

Media

http://www.youtube.com/watch?v=Us7jKByN5_M

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.