Moje śpiewanie z założenia było tymczasowe… - wywiad z Łukaszem Lisiakiem z zespołu Osada Vida.
Pod koniec ubiegłego roku, wystąpiliście w Teatrze Śląskim w Katowicach. Koncert ten był rejestrowany z myślą o wydaniu go na DVD. Jak wspominasz tamten koncert?
Bardzo miło! Ha ha! Głównie ze względu na okoliczności towarzyszące, ale o nich dzisiaj nie będę opowiadał ha ha! A bardziej serio - wspomnienia z tego listopadowego wieczoru mam nieco rozdarte. Z jednej strony piękne, klimatyczne miejsce, zawodowa ekipa świetlno - dźwiękowa, szacowne towarzystwo... Z drugiej jednak świadomość, że cały ten wieczór, pomimo udziału trzech zespołów, przygotowywany jest głównie pod gwiazdę wieczoru... Z założenia jednak jesteśmy ekipą, która stara się do wszystkiego podchodzić z entuzjazmem, odnajdując we wszystkim pozytywne aspekty. Dlatego nie zrażeni kamiennymi minami fanów Areny, wyłapując wśród okrzyków publiczności krzepiące zaśpiewy Osadofanów, zagraliśmy po prostu swoje, bawiąc się przy tym bardzo dobrze.
DVD "Where The Devils Live" ukazało się latem tego roku. Czy jako zespół jesteście zadowoleni z efektu końcowego?
Jesteśmy zadowoleni w 85%. Te 15% niezadowolenia, to głównie efekt braku wpływu na ogólną aranżację sceny, świateł i wizualizacji w trakcie nagrania, jak również brak możliwości samodzielnego miksu dźwięku po nagraniu. Całość zrobiona jest bardzo porządnie, ale powiedzmy sobie otwarcie: nie wychodzi poza ogólny standard produkcji „teatralnych”, realizowanych przez MMP. Tego chcieliśmy uniknąć i niestety uniknąć się nie udało… Dlatego też nie brzmi i nie wygląda to tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Na każdej z płyt mieliśmy swój specyficzny sposób miksowania wszystkich partii i był to jeden z elementów brzmienia OV. Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę z naszych silnych i słabych stron… Nie chcieliśmy np. nagrywać ponownie wokali w studio, jak czyni to 90% kapel – to nie byłoby szczere i uczciwe wydawnictwo koncertowe. Chcieliśmy jednak mieć wpływ chociażby na to, żeby zabrzmiało to tak, jak graliśmy na żywo… Nie udało nam się to do końca, ale jeśli ktoś lubi i rozumie muzykę Osady, a ponadto potrafi sobie sam rozłożyć proporcje w kwestii instrumentów i wokali, to będzie się naprawdę dobrze bawił, oglądając to dvd Jest to jednak – jak na to nie patrzeć – pozycja, która dokumentuje pewien znaczący, bo 6-letni okres w działalności Osady Vida i nieźle go podsumowuje. Z pewnością nauczyliśmy się nowych rzeczy, dostrzegliśmy błędy, wyciągnęliśmy wnioski – jak po każdym naszym nowym wydawnictwie. Zatem, jak zwykle pozytywy mają przewagę nad negatywami, ha ha!
Mniej więcej w tym samym czasie poinformowaliście na swoich stronach internetowych, że wystąpicie na Festiwalu ProgStage 2012 w Izraelu. Jak to się stało, że zostaliście tam zaproszeni? Może sami staraliście się, żeby tam wystąpić?
A to rzeczywiście tak trudno uwierzyć, że zostaliśmy po prostu zaproszeni do udziału w tej imprezie? Szczerze mówiąc, do tej pory nie mieliśmy pojęcia o istnieniu tego festiwalu, nie mówiąc już o tym, że przez myśl nam nie przeszło, żeby tam zagrać. Otrzymałem maila od managera festiwalu ProgStage z informacją, iż przygotowywana jest druga edycja tej imprezy. Miała to być tym samym pierwsza edycja w wydaniu międzynarodowym, gdyż w pierwszej wystąpiło jedynie 5 zespołów z Izraela. Odpowiedziałem, że bardzo nas cieszy fakt, że nasza muzyka jest znana i lubiana w Izraelu i że chętnie wystąpimy na tej imprezie, po czym przedstawiłem nasze warunki, nie licząc absolutnie na nic i traktując to zaproszenie bardziej w kategorii ciekawostki. Perspektywa grania na festiwalu w Izraelu, była dla nas zrozumiale dużo bardziej abstrakcyjna, niż wyjazd do Stanów na RoSFest w 2011 roku. Jakaż była nasza radość i zadowolenie, kiedy otrzymaliśmy potwierdzenie naszych warunków i oficjalne zaproszenie. Parę rozmów via Skype, parę maili, a potem sprawa potoczyła się już szybko, z każdym etapem wprawiając nas w coraz lepsze humory: zakwaterowanie w ośrodku wypoczynkowym pod parkiem wodnym Luna Gal, uczestnictwo takich kapel, jak PoS, Flower Kings, Orphaned Land czy Andromeda, dwa dni wycieczek – organizatorzy zadbali o wszystko. Szczerze mówiąc, jeszcze nigdy nie czuliśmy się tak docenieni i dopieszczeni. Nie pierwszy to przypadek, kiedy Osada Vida za granicą jest postrzegana lepiej i doceniana bardziej niż w Polandzie… Niestety… Ale bardzo chętnie zagramy także na festiwalu w Polsce – gwoli jasności! Ha, ha!
Do festiwal, powrócimy jeszcze w dalszej części rozmowy. Przed wyjazdem zaskoczyliście fanów jeszcze jedną wiadomością. Do zespołu dołączył nowy wokalista. Dla mnie osobiście była to spora niespodzianka. Nie rozpatrywałem kwestii, że w Osadzie może śpiewać ktoś inny. Przybliż nam trochę całą historię. Kiedy pojawiła sie pierwsza myśl o zmianie na tym stanowisku?
Ależ jak to? Przecież w Osadzie śpiewał ktoś inny! Co prawda było to baaaardzo dawno temu, kiedy wszyscy byliśmy jeszcze pięknie i młodzi, ale to prawda. Osada Vida była kwintetem. Taki stan rzeczy trwał do roku 2005. I to właśnie wtedy, od momentu rozstania się z pierwszą wokalną odsłoną OV, szukaliśmy i szukaliśmy… Podczas tego szukania jednak, aby nie marnować darowanego nam przez kontrakt z MMP czasu, nagrywaliśmy i graliśmy jako kwartet Moje śpiewanie z założenia było tymczasowe i wymuszone sytuacją. Mieliśmy jednak wyraźną wizję tego, co chcemy usłyszeć z pozycji wokalisty – podkreślam płeć męską – i tego postanowiliśmy szukać do skutku…
Marek Majewski to dość znana osoba w polskim progresywnym środowisku. Z tego co pamiętam graliście kiedyś wspólne koncerty z Acute Mind, poprzednim zespole Marka. Zapewne z wtedy się poznaliście. Czy rozpatrywaliście jeszcze jakieś inne kandydatury?
Marka rzeczywiście poznałem podczas naszego wspólnego koncertu we Włocławku. Nota bene, wiele się dowiedziałem wtedy przed koncertem o podejściu włocławskiej młodzieży do wyboru imprez koncertowo-kulturalno-zabawowych w mieście… Ale bynajmniej nie od Marka Wracając do tematu – nie znałem wcześniej płyty AM. Ale po wysłuchaniu koncertu AM, byłem pod wielkim wrażeniem możliwości i barwy głosu Marka. Miałem skojarzenia z Vanden Plas, Toto… - w każdym razie, same pozytywne Zapytałem wtedy Marka, czy byłby zainteresowany gościnnym udziałem wokalnym na nowej płycie OV. Nie ukrywam, że miałem na myśli 1-2 utwory. Ale jak temat płyty zaczął nabierać coraz bardziej realnych kształtów, a do tego doszły koncerty… W tym na zagranicznej imprezie… Pogadaliśmy z chłopakami w OV, złożyliśmy Markowi propozycję i tak oto jest – kwintet again!
Znam osobiście wszystkich muzyków z Waszego zespołu. Miałem też przyjemność poznać Marka. Wydaje mi się, że to – stosując terminologię piłkarską – dobry transfer. Za Wami kilka koncertów, wyprawa na festiwal do Izraela. Czy możesz potwierdzić moje domysły, że tworzycie dobry kolektyw na scenie i poza sceną?
Przyjdź na koncert i się przekonaj! Jedziemy ze sceny dobrą, naoliwioną maszyną, która wie doskonale, gdzie trzeba docisnąć gazu, gdzie zredukować, a gdzie wrzucić na luz… ale nie jałowy ;) Jedziemy ze sceny, ale o zapachy własne i ogólne wrażenie dbamy bardzo Ha, ha! Nie ma strachu zatem! Jest dobrze!
Już od jakiegoś czasu ukazywały się informacje, że pracujecie nad nowymi utworami z myślą o kolejnej płycie. Na jakim etapie jesteście w tej chwili?
Materiał jest gotowy w 95%. Te 5% procent stanowi warstwa tekstowa, która spoczywa na osobach, które mają wziąć udział w nagraniu nowej płyty OV w charakterze gości. I jak to goście – są troszkę poza ogólnym planem i realizacją działań, Ale całość jest pod kontrolą i z pewnością na wiosnę 2013 będziemy gotowi, aby nasz nowy materiał wydać. Póki co jednak, w bardzo obszernych fragmentach prezentujemy nową muzykę Osady na koncertach. Podczas nadchodzących mamy zamiar zagrać do 5 nowych utworów – to będzie naprawdę niespodzianka dla niektórych Słuchaczy!
Marek będzie w jakimś stopniu uczestniczył w procesie twórczym, czy na tym etapie jego rola ograniczy się tylko do zaśpiewania gotowych już kompozycji?
Marek uczestniczy aktywnie w przygotowywaniu nowych utworów. Zależało nam na tym, aby Marek zaśpiewał teksty, które czuje i dopasował do tego linie wokalne, zgodne z jego parametrami. Dlatego też w pewnym sensie nasze nagrania demo, które przedstawiliśmy Markowi, są tylko szkieletem, modeliną do dalszego formowania i obróbki. Na bazie wspólnych przemyśleń, grań, dyskusji, tworzymy wersje ostateczne. To będzie naprawdę odświeżony i niespodziewankowy materiał Osady Vida!
Z tego co pamiętam, Marek gra też na gitarze. Czy będziecie korzystać w przyszłości z jego zdolności instrumentalnych?
Taki mamy zamiar Na razie nie damy rady z racji odległości nas dzielącej, a co za tym idzie – braku czasu… Ale mamy to wszyscy – łącznie z Markiem – z tyłu głowy i z pewnością o tym nie zapomnimy
Powróćmy jeszcze do festiwalu w Izraelu. Czy była to udana wyprawa pod względem artystycznym? Jak przyjęła Was tamtejsza publiczność. Czy widać było, że zna Waszą twórczość?
Nie chcę po raz kolejny popadać w zachwyt, ale… Podobnie, jak miało to miejsce w Gettysburgu, podczas RoSFest 2011 przeżyliśmy kilka momentów bardzo poruszających. Trudno je streścić w jednym fragmencie, bo dotyczą wielu aspektó raz podczas koncertu Flower Kings, kiedy Rafał z Markiem zostali rozszyfrowani wśród publiczności i zaczął się szał, dwa podczas naszego koncertu, kiedy publiczność wyśpiewuje motyw z instrumentalnego kawałka „Is That Devil From Spain Too?” lub klaszcze po poszczególnych – klawiszowych, bądź gitarowych – solówkach w utworze. Po koncercie podbiegały młode osoby w koszulkach OV, z płytami w rękach, z prośbą o autograf… Nie będę tu czarował i opowiadał, że wszystkie spośród prawie 1500 osób na naszym koncercie nas znały doskonale, Ważne jest to, że spora część osób znała naszą muzykę, a pozostała odebrała ja bardzo pozytywnie
Przypomnij mi, kto jeszcze wystąpił na tym festiwalu wraz z Wami ?
Niestety nie pamiętam większości izraelskich kapel, ponieważ albo spaliśmy, kiedy grali, albo nas nie było na miejscu… Wspominałem o wycieczkach, prawda? Na wycieczkach (oprócz koncertów oczywiście) mieliśmy niepowtarzalną okazję do zakumplowania się z chłopakami z: Flower Kings, Pain Of Salvation i Andromeda. Oczywiście zagrała jedna z największych gwiazd rocka z Izraela: Orphaned Land – z tą ekipą łączy nas szczególna więź lodów, wódki i Skarżyska – Kamiennej ;) Ale o tym sza Oprócz wymienionych wystąpiło ok. 15 zespołów z Izraela, m.in.: Sumo Elevator, Stormy Atmosphere, Reign Of The Architect i inni.
Czy nawiązaliście jakieś przyjaźnie, kontakty z muzykami z innych zespołów?
No raczej! Nie będę wchodził w szczegóły, ale… Trochę poziom znajomości nam się zmienił… To baaardzo miłe i takie nieco bajkowe jeszcze. Ale cieszymy się z tego i pielęgnujemy, bo życzliwość tych osób jest jakże… europejska… Żeby nie powiedzieć: niepolska… ;)
Na koniec powiedz mi, jakie plany ma Osada Vida na najbliższą przyszłość.
Może singiel. Dla jednej ze szlachetnych Fundacji. Na pewno płyta. Koncerty. Czy w Polsce? Zobaczymy. Bo ludziom w Polsce odechciało się chodzić na koncerty polskich artystów…
Ostatnie pytanie jest raczej natury ogólnej. Od dłuższego czasu obserwuję rozwój sceny progresywnej w naszym kraju. Powstaje cała masa nowych zespołów, wychodzi całe mnóstwo progresywnych płyt. Mnie osobiście wydaje się, że nasza scena ma spory potencjał, a wiele zespołów gra naprawdę dobra i oryginalną muzykę. Tylko że w naszym kraju mało kto to zauważa. Media publiczne nie są wcale zainteresowane w promowaniu tego gatunku muzycznego. Czasem odnoszę wrażenie, że polski rock progresywny ma większe poważanie za granicą niż w Polsce. Czy masz może jakieś obserwacje i przemyślenia na ten temat?
Szczerze? To jest temat na osobną rozmowę… O jakich mediach mówisz? O jakim promowaniu czegokolwiek? Chyba, że mówimy o jogurcie... Prosty przykład: niewiele ponad pół roku temu wszyscy dostawali dreszczy, bo wchodził nowy, konkurencyjny przewoźnik w lotnictwie i jeden przezajebisty alchemik, mnożący złoto… Wszystkie media oszalały, reklamy na całe strony, TV, markety… I co? I generalnie nie wiadomo o co cho. I tyle w temacie. Mediów przynajmniej. O muzie – jak wspomniałem – można by osobny temat utworzyć Póki co , zapraszam wszystkich, których taki stan rzeczy irytuje, aby wpaść na koncert i zamanifestować swoje stanowisko! Jesteśmy z Wami!
Rozmawiał Jan"Yano"Włodarski