STEVEN WILSON WRAZ Z ZESPOŁEM NA DWÓCH KONCERTACH W LUTYM 2019
poniedziałek, 06 sierpień 2018 10:05 Dział: NewsNOWA TRASA - NOWA, ZMIENIONA, FASCYNUJĄCA OPRAWA KONCERTÓW - NOWY ZESTAW UTWORÓW TEN SAM ZNAKOMITY STEVEN WILSON!
STEVEN WILSON with band - "To The Bone Tour 2019"
7.02.2019, Łódź, Wytwórnia, godz. 20:00
8.02.2019, Kraków, Klub Studio, godz. 20:00
Bilety w sprzedaży na WWW.ROCKSERWIS.PL oraz w punktach i na stronach EVENTIM.PL i TICKETMASTER.PL
Bilety w sprzedaży od 6.08.2018
CENY BILETÓW: 179,00 (stojące) i 279,00zł (siedzące)
Nowy rok rozpocznie się bardzo mocnym akordem. Steven Wilson na ten czas zaplanował drugą część trasy "To The Bone" podczas której che nas zafascynować nowymi technologiami, zapierająca dech w piersiach oprawą wizualną koncertów i zmienionym, doskonałym zestawem nagrań.
Steven Wilson to obecnie jedna z najważniejszych postaci na scenie muzycznej. Człowiek-instytucja, rozpoznawalny nie tylko przez fanów rocka progresywnego. Kompozytor, multiinstrumentalista, wokalista i producent, od ponad ćwierćwiecza czaruje słuchaczy swoimi pomysłami. Lider Porcupine Tree, filar takich projektów, jak No-Man, Blackfield, Bass Communion, Storm Corrosion. Muzyk solowy, artysta poszukujący, nie spoczywający na laurach. Zawsze zapracowany, ciągle w biegu, muzyczny innowator i dla wielu odnowiciel formuły rocka progresywnego. Ikona współczesnego rocka, szczery i konsekwentny w działaniu, poruszający się z taką samą swobodą po obszarze space rocka, muzyki elektronicznej, jazzu, popu, psychodelii, rave'u, muzyki filmowej, metalu i ambientu. Tworzący muzykę wysoce oryginalną, pełną głębi i pobudzającą wyobraźnię słuchacza. Wrażliwy artysta, który często daje się poznać jako czujny obserwator współczesnej kultury oraz zjawisk popkulturowych. Zainteresowany innymi dziedzinami sztuki (film, literatura, sztuki wizualne, teatr). Pomimo, że nie udało mu się zrealizować filmu opartego na scenariuszu Deadwing, Steven Wilson nie zrezygnował z odciśnięcia swego piętna na niwie X Muzy. Dokument Insurgentes, który według zapowiedzi artysty miał być "surrealistycznym kinem drogi", tak naprawdę stał się istotnym głosem w dyskusji o roli muzyka, kreatora we współczesnym świecie zdominowanym przez social media i kulturę cyfrową.
Nie sposób wymienić wszystkich projektów, do których powstania się przyczynił. Dokonaniami Stevena Wilsona można obdzielić co najmniej kilkadziesiąt różnych zespołów. Sam artysta żartuje, że stracił już rachubę w nagraniu ilu płyt uczestniczył jako muzyk, producent czy realizator dźwięku. Wilson nagrał łącznie w różnych składach, ponad setkę płyt długogrających i wyprodukował kilkadziesiąt albumów utrzymanych w rozmaitych konwencjach muzycznych. Od kilku lat z sukcesem specjalizuje się w miksach 5.1 klasycznych albumów rockowych (m.in.: King Crimson, Caravan, Jethro Tull, Emerson Lake And Palmer, XTC, Yes, Tears For Fears, Gentle Giant, Opeth, Marillion). Jego praca w studio nagraniowym zaowocowała czterema nominacjami do nagrody Grammy w kategorii "dźwięk przestrzenny". We wrześniu 2012 roku otrzymał nagrodę The Guiding Light brytyjskiego Prog Magazine. Steven Wilson jest, jak określiła kapituła nagrody "artystą przełamującym granice". Współpracował z Fishem, Jordanem Rudessem, Anją Garbarek, grupami Opeth, Anathema, a nie tak dawno temu razem z Mariuszem Dudą (Riverside, Lunatic Soul) nagrał utwór, z którego zyski obaj muzycy przekazali na cele charytatywne.
Pod koniec lat 80. ubiegłego stulecia założył z wokalistą Timem Bownessem zespół No-Man, równocześnie eksperymentując solowo w ramach własnego projektu Porcupine Tree. Ten ostatni z biegiem lat, z tworu "wirtualnego" przemienił się w czteroosobową (a na koncertach pięcioosobową) formację, darzoną wielkim szacunkiem przez fanów, krytyków oraz innych muzyków. W 2013 roku po wydaniu dziesięciu płyt studyjnych zawiesił jej działalność na czas nieokreślony ze względu na poświęcenie się karierze solowej. Z kolei w 2003 roku Wilson założył wraz z izraelskim muzykiem Avivem Geffenem grupę Blackfield, z którą odniósł spory sukces artystyczny i komercyjny.
W 2008 roku Wilson zadebiutował jako artysta solowy albumem Insurgentes, który sam opisał jako "połączenie poezji i melancholii". We wrześniu 2011 roku ukazało się drugie solowe wydawnictwo płytowe artysty (w dodatku podwójne!) zatytułowane Grace For Drowning. Odbiór płyty, jak i towarzyszącej mu solowej trasy koncertowej był wręcz entuzjastyczny. Pamiątką po wielce udanym tournée jest DVD/BD Get All You Deserve. Trzeci album sygnowany nazwiskiem Stevena Wilsona The Raven That Refused To Sing (And Other Stories) spotkał się z równie gorącym przyjęciem fanów i krytyków muzycznych, a towarzysząca wydaniu płyty trasa koncertowa przebiegała niemalże przez cały świat (muzycy odwiedzili m.in. Australię, Argentynę czy Brazylię). Świetnym materiałem dokumentującym rozmach i skalę tournée są wydane w formie książki Twice around the world notki z bloga Theo Travisa - flecisty zespołu Wilsona. Przygotowana wręcz z teatralnym rozmachem trasa koncertowa zgromadziła tysiące fanów, którzy nierzadko musieli obejść się smakiem i często odchodzili od kas biletowych z nosem opuszczonym na kwintę. Wyprzedane sale, brak biletów, entuzjastyczne recenzje oraz zachwyt nad warstwą wizualną spektakli - to wszystko zadziałało na korzyść angielskiego muzyka.
Czwarty solowy album Stevena "Hand.Cannot.Erase" wydany w 2015 roku okazał się jego wielkim sukcesem artystycznym i komercyjnym, a wydarzeniu towarzyszyła prawie dwuletnia trasa promocyjna, podczas której ekipa Wilsona aż czterokrotnie (!) zawitała do Polski.
Nie inaczej było w przypadku kolejnej płyty "To The Bone", która doczekała się jeszcze większej sprzedaży i znakomitych recenzji. Pierwsza część trasy promocyjnej liczyła ponad 80 koncertów (i oczywiście nie ominęła Polski), druga zaplanowana na rok 2019 będzie jeszcze bardziej imponująca.
Na specjalne życzenie artysty, tym razem polskie koncerty odbęda się w salach w których przeważają miejsca stojące. Ma to zapewnić tę niezwykłą na koncertach Wilsona interakcję z publicznością.
Znakomity skład muzyków pod jakże świetną opieką lidera gwarantuje najwyższą jakość muzycznych wzruszeń. Perfekcyjnie zgrany team, koncertowa hybryda o sześciu głowach i jednym wspólnym ciele po raz kolejny poprowadzi widzów i słuchaczy przez meandry muzycznych barw i krainę dźwięków. Koncerty, a raczej SPEKTAKLE Stevena Wilsona zadziałają na odbiorców w sposób wielopłaszczyznowy poprzez dźwięk, obraz, muzykę i emocje.
Zapraszamy w lutym 2019 do Łodzi i Krakowa.
Po dwóch latach od wydania „Momentum”, młodzi muzycy ze Śląska powracają z nowym albumem. „Colloids” zawiera siedem, wymykających się szufladkowaniu kompozycji. Styl zespołu ewoluuje z płyty na płytę i czwarty już album jest tego najlepszym przykładem. Jeszcze nigdy zespół tak odważnie nie flirtował z muzyką improwizowaną. Nowe rozwiązania, a także stałe elementy twórczości zespołu takie jak rockowa zadziorność, poetyckie i zaangażowane teksty tworzą najbardziej kompletny album w historii Walfad.
Na „Colloids” zespół nie unika trudnych tematów, udowadniając że prawdziwa idea muzyki rockowej jest wciąż żywa. Oprócz licznych odniesień do bieżącej sytuacji w naszym kraju, album porusza także kwestie związane z dyktatem większości, koniunkturalizmem i wyczerpaniem narzucanych norm i idei.
Po udanych występach przed takimi legendami jak Procol Harum
czy Marillion zespół jest gotów na kolejny krok w swojej karierze. „Colloids” promować będzie największa trasa w historii zespołu, na której młodzi muzycy będą dzielić scenę między innymi z Riverside i Colinem Bassem.
Album dostępny będzie w dobrych sklepach muzycznych, na koncertach, a także bezpośrednio na stronie zespołu.
Obecnie grupa występuje w kwintecie, a nowi członkowie zespołu wnieśli nową jakość w szeregi Walfad.
Wojciech Ciuraj – gitara, mandolina, wokal
Paweł Krawiec – gitara, skrzypce
Radosław Żelazny – gitara basowa
Dariusz Tatoj – instrumenty klawiszowe
Jakub Dąbrowski – perkusja
01. Talk to Aliens - 3:07
02. Reincarnations - 5:08
03. Eden? - 1:53
04. Lost Teddy Bear - 5:39
05. Chaos - 4:12
06. Puzzled - 6:00
07. Mirage - 3:00
08. It Could Have Happened to You - 3:08
09. Burning - 3:50
10. The Mirror of Memories - 6:56
11. Calling! - 4:06
12. Broken Rule - 6:36
13. The Big Dream of Mr Sunders - 3:42
14. Notes Without Words (Epilogue) - 6:58
Czas całkowity - 1:04:15
- Ryszard Kramarski - instrumenty kawiszowe, gitara
- Piotr Płonka - gitara
- Tomasz Pabian - gitara
- Krzysztof Wyrwa - gitara basowa, Warr guitar
- Piotr Mazurkiewicz - gitara basowa
- Tomasz Paśko - perkusja
- Grzegorz Bauer - perkusja
oraz:
- Bogdan Kołodziej - gitara (7)
- Darek Rybka - saksofon (4,10,11)
- Arek Kaliński - saksofon (8)
- Aretha Chmiel - saksofon (9)
- Magda Ksiązek - wiolonczela (5)
- Agnieszka Wilkoń - flet (7)
Dizzy Mystics - nowy singiel Diamond Duller
środa, 25 lipiec 2018 10:29 Dział: Zapowiedzi wydawniczeDizzy Mystics wydali nowy singiel "Diamond Duller" promujący debiutancki album "The Wanderlost"
Album został zmiksowany przez Johna Paula Petersa (Private Ear Recording, Winnipeg), za mastering odpowiadał Ed Brooks (Resonant Mastering, Seattle) a oprawa graficzna została wykonana przez Bena Duncana. Płyta przemierza całą gamę gatunków od progresywnego rocka poprzez metal, folk, jazz, fusion i grunge.
Lista utworów:
1. Letter (4:42)
2. Shindigjig (4:43)
3. Fallasophy (5:02)
4. The Frequent See, Consistent Seas (2:50)
5. The Anti-Dream (5:09)
6. The Scythe Pendulum Swing (7:33)
7. Diamond Duller (4:56)
8. Jaunter (5:26)
9. Rester (Analog Chameleon) (5:01)
10. Wanderlost (11:09)
Dizzy Mystics - skład:
Kyle Halldorson (wokal, gitary)
Alexandre Joyal (gitary)
Aaron Bacon (bas)
Jeff Laird (perkusja)
Więcej na:
https://dizzymystics.com
https://facebook.com/dizzymystics
Knock Out Productions oraz Klub B90 zapraszają na dwa wyjątkowe koncerty Blindead!
Blindead wystąpi 2 listopada w warszawskim klubie Progresja oraz dzień później 3 listopada w gdańskim B90. Grupa będzie świętować 10-lecie albumu “Autoscopia / Murder In Phazes”, który ukazał się 18 sierpnia 2008 roku.
Blindead wystąpi na żywo w składzie w którym nagrał album z 2008 roku. Na scenie pojawią się: Patryk Zwoliński, Mateusz Śmierzchalski, Marek Zieliński, Konrad Ciesielski, Bartosz Hervy oraz Piotr Kawalerowski.
Z tej okazji, zespół przygotowuje również reedycję albumu na 2 LP oraz CD. Wydawnictwo będzie dostępne w sprzedaży na koncertach.
Wkrótce kolejne informacje o kapelach, które będą uczestniczyć w jubileuszu Blindead.
IQ : 'Ever 25' special edition and Archive Collection
wtorek, 17 lipiec 2018 16:48 Dział: Zapowiedzi wydawniczeEver – edycja specjalna na dwudziestopięciolecie.
Zakończyły się prace studyjne nad rocznicowym wydaniem albumu „Ever”. Ten popularny album grupy IQ był na początku lat dziewięćdziesiątych świadkiem powrotu Petera Nicholsa do zespołu. „Post produkcja zaczęła się w tym tygodniu, a na początku przyszłego tygodnia mamy nadzieję wysyłać materiał do tłoczni.”
To specjalne wydanie albumu będzie dostępne w czteroelementowym digipacku. Na dysku 1 znajdą się zupełnie nowe stereo remixy w wykonaniu Mike’a Holesa. Dysk 2 to wersje live całego albumu, dysk 3 natomiast to surrond sound mix albumu studyjnego. Znajdą się tam również, materiały demo i niewykorzystane pomysły. Ponad to wydawnictwo zawierać będzie czterdziestostronicową książeczkę z mnóstwem zdjęć, historii i wspomnień z tamtych czasów.
„Niespodziewanie udało nam się zebrać surround mix utworów live i mamy nadzieje, że uda się je zmieścić na dysku 3. Chcielibyśmy aby wydawnictwo ukazało się pod koniec września / na początku października. Szukajcie świeżych informacji na naszej stronie internetowej i na Facebooku.”
Kolekcje archiwalne.
Przez ostatnie prawie 20 lat IQ wydawało rzadkie nagrania albo utwory live w formie bootlegów. Wszystko to aby pomóc finansować zespół albo świętować ważne wydarzenia w jego życiu. Bootlegi te były zawsze ściśle ograniczone, zwykle 500 albo 1000 kopii i co zrozumiałe niektórzy przegapili te wydania.„Niedawno otrzymaliśmy wiele próśb o udostępnienie niektórych z tych tytułów, dlatego też zastanawiamy się nad ideą pewnego rodzaju ‘Kolekcji archiwalnej’ Obecnie mylśimy o wydaniu wszystkiego w serii „AC00X” w wydaniu deluxe, prawodpodobnie w formacie 12x12 z czterdziestostronicową książeczką.”
W sumie będzie to 11 płyt z utworami live i rzadkimi materiałami, dlatego chcielibyśmy poznać wasze zdanie zanim się zdecydujemy na ich wydanie. Wasze pomysły i komentarze są mile widziane na stronie zespołu, Facebooku i na forum.
MARILLION WEEKEND 12-14.04.2019 ŁÓDŹ, Klub Wytwórnia
Mamy zaszczyt powiadomić, że po wielkim sukcesie zarówno artystycznym, jak i komercyjnym pierwszego Marillion Weekend, który odbył się w naszym kraju w 2017, zespół ponownie zdecydował się na zorganizowanie tego wyjątkowego święta fanów w Polsce - ponownie w Łodzi, w znakomitej sali Klubu Wytwórnia.
Historia tych najczęściej 3-dniowych imprez sięga roku 2002, kiedy to miała miejsce pierwsza z nich. Dotychczas Weekendy odbyły się m.in. w różnych miastach Wielkiej Brytanii, Holandii, Kanady, Chile i Polski.
W ciągu trzech wieczorów 12, 13 i 14 kwietnia 2019 w Klubie Wytwórnia w Łodzi zespół zagra trzy zestawy utworów, inny każdego dnia. W niedzielny wieczór będzie można usłyszeć m.in. wykonany w całości album Happiness Is The Road, piątek i sobota to wieczory niespodzianek. Każdego wieczoru na scenie pojawią się też polskie zespoły supportujące, specjalnie wybrane przez Marillion.
Sprzedaż ruszyła:
Ceny trzydniowych karnetów:
- miejsca stojące: 399zł
- miejsca siedzące (na balkonie): 549zł
12 Festiwal Rocka Progresywnego im.Tomasza Beksińskiego w Toruniu.
niedziela, 15 lipiec 2018 21:28 Dział: Relacje z koncertówPoczątek lipca w polskim światku progresywnym to przede wszystkim powód, by zrobić sobie wycieczkę do województwa kujawsko-pomorskiego. Swego czasu było to Gniewkowo, obecnie Festiwal Rocka Progresywnego im. Tomasza Beksińskiego organizowany jest w Toruniu. Do miasta Kopernika i pierników po raz trzeci, w ogóle po raz dwunasty, słuchacze z całej Polski przyjechali by posłuchać muzyki i nie tylko. To ostatnie stwierdzenie jest bardzo ważne, ponieważ w tym roku festiwal oferował wyjątkowo dużo dodatkowych atrakcji.
Koncerty, podobnie jak rok temu, odbywały się w amfiteatrze przy Muzeum Etnograficznym. Oczywiście muzyka to podstawa, ale przed i między występami trzeba coś ze sobą zrobić. Podstawowe potrzeby zaspokajały grill i trzy krany z piwem, a przed wejściem na festiwal również budki z hot dogami, kurczakiem z rożna oraz z lodami i goframi. W parku przed muzeum stanął również kolorowy plac zabaw z wielkimi, miękkimi klockami i basenem z piłkami (sam się w takim bawiłem ponad 20 lat temu, ech…). Dzieciaki miały raj, a można je tam było spokojnie zostawić, ponieważ nad maluchami cały czas czuwali wyznaczeni opiekunowie. W tym roku festiwal pojawił się również na mieście, w postaci wielkich, dmuchanych maskotek w koszulkach z logiem imprezy. Z maskotkami chętnie robiły sobie zdjęcia dzieci oraz… uczestniczki wieczoru panieńskiego. Jak to zwykle bywa, nie zabrakło miejsc, w których można było zostawić całą wypłatę – stoiska z płytami Lynx Music, Oskar, Toruńska Giełda Winylowa, stoiska zespołów występujących na festiwalu oraz namiot organizatora – Stowarzyszenia Progres, gdzie można było wziąć udział w loterii fantowej z przeróżnymi nagrodami oraz zakupić koszulki i programy festiwalowe. Z kolei w Sali Widowiskowej Muzeum Etnograficznego czekała na wszystkich uczestników wystawa „Zajawkowo” czyli kolekcja zdjęć doskonałego fotografa koncertowego i przyjaciela Festiwalu, Rafała Klęka, który niestety opuścił nas w zeszłym roku.
Tegoroczną edycję festiwalu, od strony muzycznej, otworzył występ zespołu ALHENA. Mocne brzmienie, duża ilość klawiszy i piękna wokalistka obdarzona niezłym głosem przyciągały i robiły wrażenie na pierwszych uczestnikach festiwalu. Brzmienie zespołu mogło kojarzyć się z tym co niegdyś grał The Gathering z Anneke van Giersbergen w składzie. Niestety do poziomu holenderskich kolegów jeszcze trochę brakuje, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, prawda? Festiwal im. Tomasza Beksińskiego znany jest z wyciągania z otchłani różnych, powracających po latach zespołów. Tym razem padło na płocki ANAMOR, który po 15 latach od wydania debiutanckiego albumu „Imaginacje”, powrócił w tym roku z nowym krążkiem, zatytułowanym „Za witrażem”. Propozycja Anamor to powrót do lat 90-tych inspirowanych latami 70-tymi, czyli rock neoprogresywny w bardzo delikatnej i spokojnej odmianie. Kojące dźwięki czarowały bardzo przyjemnie i pasowały do leniwego, lipcowego popołudnia. Nie jest to muzyka, która szczególnie porywa, ale wokalistka Marta Głowacka, jak już się rozkręci, potrafi poprowadzić zespół, np. w nieco żwawszym „Szmaragdowo”, który ma intrygujący tekst. Nie zabrakło też fajnych solówek gitarowych Marka Misiaka. Nowocześnie i energetycznie zrobiło się na scenie, kiedy pojawił się na niej, pochodzący z Poznania, AYDEN. Czterech młodych chłopaków realizuje się w instrumentalnym post rocku, czyli gatunku, w którym zdaje się, że już wszystko dawno zostało powiedziane. Sztuka polega na tym, by z małej ilości klocków ułożyć coś, co będzie nowe, świeże i ciekawe. Nie jest to proste, ale Poznaniacy całkiem nieźle sobie z tym radzą, zwłaszcza podczas porywających koncertów, gdy słychać dobre operowanie kontrastami i umiejętność budowania nastroju. Bardzo dobrym pomysłem jest brak podziału gitarzystów na rytmicznego i solowego. Panowie wymieniają się poszczególnymi partiami, dzięki czemu cały czas wodzi się wzrokiem po scenie. Niestety, momentami gdy obaj naparzali w tym samym czasie, słabiej było słychać perkusję. Podczas tegorocznej edycji Festiwalu wystąpił również dotychczasowy „wielki nieobecny”, czyli śląski WALFAD. Zespół już nie szuka perkusisty (nazwa grupy to akronim angielskiego zdania We Are Looking For A Drummer), ale za to ma nowe utwory i muzyków. Zmiana klawiszowca, z doświadczonego Krzysztofa Walczyka na młodego Dariusza Tatoja, nie spowodowała może rewolucji, ale lekko odświeżyła formułę. Nie mniej, wciąż słychać klasycznie „purpurowe” brzmienia, które są charakterystyczne dla śląskiej formacji. Jednak największą rewelacją okazał się nowy gitarzysta Paweł Krawiec, który zastąpił Daniela Arendarskiego. Paweł na co dzień siedzi w klimatach jazzowych, ale tego nie słychać, ponieważ na żywo gra bardziej… bluesowo! Każda jego solówka była małym wydarzeniem, podobnie jak nowe utwory, z których najbardziej pozostawał w pamięci „Synowie Syzyfa”. Ze starszych kompozycji usłyszeliśmy między innymi bardzo rozbudowane „Liście”, dramatyczne „Dum, Spiro, Spero” oraz na bis „Nasi bogowie, wasi bogowie”. Przyszłość Walfad zapowiada się bardzo interesująco, tym bardziej, że zespół myśli już o kolejnej płycie. Zwieńczeniem pierwszego dnia festiwalu był miażdżący występ VOTUM. Warszawiacy nawet nie pomyśleli o tym, żeby brać jeńców. Od początku dominowało mocne brzmienie i mnóstwo energii. Zdaje się, że nawet sami dźwiękowcy nie sądzili, że aż tyle da się wycisnąć z nagłośnienia rozstawionego w amfiteatrze. Na szczęście, ciężar i moc nie wykluczyły selektywności i przejrzystości niełatwej muzyki Votum, zwłaszcza z ostatniego jak dotychczas albumu „:KTONIK:”. Poza znanymi z tej płyty utworami oraz „Coda” z „Harvest Moon”, zespół zaprezentował również kilka nowych kompozycji, zdecydowanie w klimacie ich ostatnich dokonań. Największe spustoszenie, jak zwykle, zrobił przebojowy „Satellite”, zagrany ponownie na bis, na prośbę fanów, którzy odśpiewali go pod sceną razem ze szczerze wzruszonym wokalistą Bartkiem Sobierajem.
Drugi dzień festiwalu rozpoczął się od występu BEYOND THE EVENT HORIZON, w którym również nastąpiły zmiany personalne, aczkolwiek one nie wpłynęły mocno na brzmienie zespołu. Wciąż mamy tu do czynienia z mieszanką post i space rocka w odmianie instrumentalnej. W tej muzyce nie ma aż tyle zwrotów akcji jak w tym co wykonuje Ayden (ciekawostka - oba zespoły pochodzą z Poznania), jest za to więcej miejsca na trans, zadumę i kosmiczne odloty. Piękna, słoneczna pogoda na otwartej przestrzeni nie stanowiła może idealnych warunków do konsumpcji tego typu dźwięków, ale zespół bardzo dobrze sobie poradził i wprowadził słuchaczy w klimat drugiego dnia imprezy. HELLHAVEN sprowadził wszystkich na ziemię mocnym uderzeniem i dużą dawką energii. Zespół z Myślenic był chyba najbardziej eklektyczny ze wszystkich, które wystąpiły na tegorocznej edycji toruńskiego festiwalu. Metalowe riffy potrafią połączyć z etniczną rytmiką i popowymi refrenami. Z jednej strony brzmi to bardzo różnorodnie, z drugiej robi wrażenie dużej ilości wszystkiego na raz, tym bardziej, że wokalista śpiewa na zmianę w dwóch językach - po angielsku i po polsku. Jest w tym szaleństwie jednak pewna metoda, ponieważ występ udał się i porwał publiczność zgromadzoną w amfiteatrze. Występ STARSABOUT był dużym zaskoczeniem chyba dla wszystkich. Białostocki zespół nie gra typowego rocka progresywnego, tylko mieszankę post rocka, shoegaze’u i alternatywy spod znaku Slowdive, Low czy Radiohead, choć nie brak u nich klimatu Airbag czy No-Man. Nie było wiadomo czy ich propozycja w ogóle przypadnie do gustu prog rockowej publiczności. Okazało się, że przestrzenne granie naszpikowane gitarowymi smaczkami i przesycony emocjami głos wokalisty Piotra Trypusa to doskonała propozycja dla wszystkich wrażliwych słuchaczy. Nikt też nie usnął, ponieważ muzycy przeplatają delikatne, stonowane partie z mocnymi, hipnotyzującymi ścianami gitar. Takie utwory jak „Blue caress”, „Longing for home”, „Cry me no tears”, „Hourglass” i zagrany dwukrotnie „Black rain love” pięknie zabrzmiały w amfiteatrze przy Muzeum Etnograficznym. Zaskoczeni gorącym przyjęciem byli też sami muzycy, bardzo zdolni, lecz skromni ludzie. Dwunastą edycję Festiwalu Rocka Progresywnego im. Tomasza Beksińskiego w Toruniu zamknął występ pochodzącego ze Szczecina zespołu LEBOWSKI. Po wydaniu przełomowego albumu „Cinematic” w 2010 roku grupa ucichła, lecz powróciła w zeszłym roku z połowicznie nowym i połowicznie studyjnym krążkiem „Lebowski plays Lebowski”. W tym roku Lebowski gra koncerty promujące ich muzykę i przygotowujące grunt pod kolejną płytę, która ma ukazać się jeszcze w tym roku! Muzycy zaprezentowali kilka świeżych utworów, które brzmią bardzo ciekawie i rozbudzają apetyt na więcej. Ze znanych kompozycji w Toruniu wybrzmiały m.in. „Cinematic”, „Iceland”, „Doosan way”, „The Last King”, „Goodbye my joy”, czy „Once in a blue moon”. Ogromną niespodzianką było wykonanie jednego z nowych utworów („Battlestar Galactica”) z wokalem, za który odpowiedzialny był nowy basista zespołu, Ryszard Łabul. Szczecińska grupa doskonale zabrzmiała w amfiteatrze, było dobrze słychać każdy drobny szczegół ich dość skomplikowanej muzyki, tym bardziej w tak perfekcyjnym wykonaniu. Oczywiście technika to nie wszystko, muzyka Lebowskiego to również potężny ładunek emocjonalny i nastrój, który idealnie współgrał z ciepłym, letnim wieczorem. Piękne zakończenie fajnej imprezy.
Festiwal w Toruniu przebiegł bez zakłóceń i w bardzo dobrej atmosferze, niestety jak wszystko co dobre, szybko się zakończył. Pozostało tylko zebrać swoje rzeczy, pożegnać się ze wszystkimi, co przy takiej liczbie znajomych nie jest proste i wrócić bezpiecznie do domu. Za rok wrócimy tu, znowu będziemy się świetnie bawić przy najlepszej muzyce i wspólnie dbać o to, by festiwal miał coraz większy rozmach.
Przybył, zobaczył, wysłuchał, wrócił i spisał,
Gabriel „Gonzo” Koleński
Zdjęcia: Krzysztof"Jester"Baran
01. The Tide - 5:52
02. Shine - 4:54
03. Blasphemy - 5:34
04. Your Last Day - 5:15
05. Drowning In Vertigo - 4:41
06. The Design - 4:13
07. Strange Land - 5:42
08. Fall Out Warning - 4:33
09. Goodbye My Friend - 5:07
10. To Those That Are Left Behind - 2:07
11. Uprising - 6:35
12. The Tide (Reprise) - 0:59
Czas całkowity - 55:32
- Marc Atkinson - wokal
- Brendan Eyre - instrumenty klawiszowe, gitara, instrumenty perkusyjne, programowanie
oraz:
- David Clements - gitara basowa
- Alex Cromarty - perkusja
- Peter Aves - gitara (1,7-9)
- Lee Abraham - gitara (2,11)
- Paul Cusick - gitara (3)
- Robin Armstrong - gitara (4)
- Martin Ledger - gitara (5)
- Simon Godfrey - gitara (6)
- Tony Patterson - flet (8,11)
- Olivia Sparnenn - dodatkowy wokal (1)
- Janine Atkinson - dodatkowy wokal (2,7,9,11)
- Louise Dawson - dodatkowy wokal (4)
Dream Theater wchodzi do studia aby nagrać swój czternasty album.
piątek, 13 lipiec 2018 22:35 Dział: NewsPod koniec 2017 roku zespół podpisał kontrakt z wytwórnią InsideoutMusic, należącą do koncernu Sony Music. Teraz weszli do studia, aby rozpocząć nagranie swojego czternastego studyjnego albumu. Ostatnio John Petrucci i James LaBrie podzielili się na Facebooku krótkim materiałem wideo, na którym można zobaczyć proces powstawania albumu.
James : Jesteśmy tu od tygodnia i prace idą fantastycznie. Wszyscy są w jednym pokoju i muszę Wam powiedzieć, że jeśli ten tydzień jest zapowiedzią tego, w którą stronę zmierza album to będziecie zaskoczeni.
John dodaje: Przewinęło się tutaj wiele pomysłów, pierwszy tydzień był bardzo produktywny. Jak do tej pory powstała muzyka ciężka, progresywna, melodyjna, jednym słowiem epicka.
Do studia możecie zajrzeć TU