A+ A A-

Glenn Hughes w Progresji.

sobota, 13 październik 2018 18:28 Dział: News

2018-p-glenGlenn Hughes, były basista i wokalista Deep Purple, znany milionom jako ‚Voice of Rock’ („Głos rocka”) jak ogłosiło Rock and Roll Hall of Fame, a także obecny członek super rockowej grupy Black Country Communion, ma przyjemność ogłosić, że wykona materiał Deep Purple w ramach trasy „GLENN HUGHES PERFORMS CLASSIC DEEP PURPLE LIVE” w 2018/19.
Show to dynamiczna, ponad dwugodzinna podróż w czasie, w hołdzie dla byłych składów (MK 3 i MK 4) Deep Purple – jednej z najbardziej znaczących i wpływowych grup rockowych w historii muzyki.
„Jestem podekscytowany światowym tournée „Classic Deep Purple Live”. Zaczęliśmy w Australii i Nowej Zelandii i to było jak grom z jasnego nieba.
W Ameryce Południowej jesteśmy w kwietniu, okres letni to czas festiwali. I to jest coś niesamowitego, napaliłem się na ten projekt, jak na nic dotąd od czasów, kiedy byłem związany z Purple.”
Oczywiście Glenn zagra na gitarze basowej i zaśpiewa, ale w zespole usłyszymy również: gitara Soren Anderson, Jesper Bo Hansen na klawiszach i nowego w projekcie perkusistę Fer Escobedo.
Deep Purple zrobiło milowy krok, gdy wówczas 20-letni Glenn Hughes dołączył do zespołu w połowie 1973 roku (wcześniej Glenn związany był z brytyjską grupą funk-rockową Trapeze). Jako basista i wokalista (wraz z Davidem Coverdale’em), pomógł kierować legendarną grupą rockową w postępowym kierunku Burn (1974), Stormbringer (1974) i Come Taste the Band (1975), podczas trzyletniego światowego tournée.
Jego solowy, debiutancki album Play Me Out (1977) poprzedził późniejsze albumy z Black Sabbath i Gary Moorem. W ciągu ostatnich 25 lat możemy zaobserwować wiele solowych projektów w które angażuje się „Voice of Rock”, w tym mega hit America: What Time Is Love? z KLF w 1992 r. oraz czterema najlepiej sprzedającymi się albumami studyjnymi, które zdobyły uznanie krytyków, wydanymi między 2010 a 2018 r., z rockową grupą Black Country Communion z Joe Bonamassą, Jasonem Bonhamem i Derekiem Sherinianem. Glenn został również wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame w 20l6 wraz z innymi członkami Deep Purple.
Czerpiąc inspirację z Blackmore / Coverdale / Hughes / Lord / Paice Deep Purple MK 3 z California Jam i epoki Made in Europe, w nadchodzącym show usłyszymy klasyki z Burn, Stormbringer, Might Just Take Your Life i Mistreated, plus utwory nigdy nie wykonywane na żywo w oryginalnym składzie MK 3.
Usłyszymy również klasyczny materiał z okresu Tommy Bolin MK 4, w tym dodatek Extraordinaire „Tight-Hughes”, a także przykuwające uwagę arcydzieło Coverdale / Hughes You Keep On Moving.
Zabrzmią również hity Deep Purple Highway Star i Smoke on the Water, ponieważ, jak zauważa Glenn, „Grałem oba te kawałki gdy byłem częścią Purple i one zawsze były na naszej set liście. Jak przypomniał mi mój menadżer, pierwszy raz na żywo Smoke on The Water został zagrany w Madison Square Garden kiedy David i ja byliśmy w zespole. Był to rok1974. Uwielbiam też śpiewać Highway Star.”
Glenn mówi dalej, „Kilka lat temu, z moimi dobrymi przyjaciółmi, Steve’em Vai i Chadem Smithem wydałem porywającą i energiczną wersję” Highway Star „z okazji rocznicy wydania albumu Machine Head. Na nadchodzącej trasie nie będę grał nic, czego nie grałem na żywo lub nie nagrywałem w studiu z Purple.”
GLENN HUGHES PERFORMS CLASSIC DEEP PURPLE LIVE to pierwszy raz, kiedy Glenn wykona show wyłącznie z materiału Deep Purple od czasu jego ostatniego występu z zespołem w Liverpool Empire 15 marca 1976 roku. Hughes bez dwóch zdań zrobił zawrotną karierę po Purplach i nie chodzi tu o nostalgię, Glenn po prostu uważa, że ​​nadszedł czas, by uznać i złożyć hołd swojej przeszłości, muzycznej spuściźnie i, co najważniejsze, jednemu z najbardziej uznanych, wpływowych i odnoszących sukcesy zespołów rockowych.
„Nadal mogę śpiewać piosenki, pod niektórymi względami nawet lepiej niż śpiewałam w latach 70.” – mówi Glenn. Wciąż mogę wykonywać je z tą samą energią, która była wtedy na scenie. Czuję, że nadszedł właściwy czas. Fajnie jest wrócić do charakteru moich dni z Purple. Patrzę wstecz na moje życie i chcę pamiętać dobre rzeczy. Jestem niesamowicie podekscytowany wykonaniem tych piosenek, ponieważ pomogły one zdefiniować ten gatunek. Mogę was zapewnić, że nowy show rozwali wasz umysł.”

Poniedziałek, 29 października 2018 o 19:00 – 22:00
Bilety
progresja.com

Archiviarium

wtorek, 09 październik 2018 10:08 Dział: Samurai Of Prog, The

01. Keep the Ball Rolling - 6:07
02. Ahead of Fortune - 5:16
03. La Oscuridad - 9:50
04. Cristalli - 5:24
05. Elitropia - 4:56
06. The Sleeping Lover - 8:32
07. From This Window - 10:37
08. Ice - 9:41
09. Predawn - 4:06
10. Heroes - 5:36

Czas całkowity 70:08

- Steve Unruh - wokale (2,3,6), skrzypce, flet, gitara elektryczna (4), mandolin (8)
- Marco Bernard - Rickenbacker & Dingwall basses
- Kimmo Pörsti - perkusja

oraz:
- Michelle Young - wokale (3)
- Stefano Galifi - wokale (4)
- Mark Trueack - wokale (10)
- Brett Kull - gitara elektryczna (1)
- Rubén Álvarez - acoustic (4) & electric (2,4) guitars
- Carlos Lucena - gitara elektryczna (3,6)
- Srđan Branković - gitara elektryczna (7)
- Kerry Shacklett - gitara elektryczna & instrumenty klawiszowe (7)
- Fran Turner - gitara elektryczna (8)
- Danny Lopresto - gitara elektryczna (10)
- Octavio Stampalía - instrumenty klawiszowe (1)
- Eduardo García Salueña - instrumenty klawiszowe (2)
- Lalo Huber - instrumenty klawiszowe (3,6)
- Michele Mutti - instrumenty klawiszowe (4)
- Oliviero Lacagnina - instrumenty klawiszowe (5)
- Stefano Vicarelli - instrumenty klawiszowe (8)
- David Myers - grand piano (9)
- Marek Arnold - sax (8,10), instrumenty klawiszowe (10)

Piano Odyssey

poniedziałek, 08 październik 2018 11:06 Dział: Wakeman, Rick

01. While My Guitar Gently Weeps - 4:07
02. Liebesträume / After The Ball - 3:41
03. And You & I - 3:17
04. Rocky (The Legacy) - 5:37
05. The Boxer - 5:41
06. The Wild Eyed Boy From Freecloud - 4:34
07. Strawberry Fields Forever - 6:25
08. Roundabout - 5:14
09. Cyril Wolverine - 4:55
10. Jane Seymour - 2:53
11. Largos - 3:17
12. Bohemian Rhapsody - 5:19

Czas całkowity - 55:00

- Rick Wakeman - fortepian, aranżacje i orkiestra

oraz:
- Brian May - gitara (12)
- The Orion Strings
- English Chamber Choir

Live At The Northern Prog Festiva

sobota, 06 październik 2018 22:33 Dział: Leap Day

01. The Messenger - 7:31
02. Changing Directions - 7:27
03. Amathia (Homo Ignoramus) - 4:05
04. Walls - 8:50
05. What Would You Do - 6:58
06. Sandgrains - 6:23
07. Haemus - 4:57


Czas całkowity - 46:13



- Jos Harteveld - wokal, gitara akustyczna
- Eddie Mulder - gitara, dodatkowy wokal
- Derk Evert Waalkens - instrumenty klawiszowe, dodatkowy wokal
- Gert van Engelenburg - instrumenty klawiszowe, dodatkowy wokal
- Peter Stel - gitara basowa
- Koen Roozen - perkusja


The Persistence

sobota, 06 październik 2018 20:12 Dział: Kingcrow

01. Drenched - 5:34
02. Closer - 4:56
03. Everything Goes - 4:15
04. Folding Paper Dreams - 7:02
05. The Persistence - 7:09
06. Every Broken Piece of Me - 6:50
07. Devil's Got a Picture - 5:04
08. Night's Descending - 4:53
09. Father - 4:36
10. Perfectly Imperfect - 5:05


Czas całkowity - 55:24



- Diego Marchesi - wokal
- Diego Cafolla - gitara
- Ivan Nastasi - gitara
- Cristian Della Polla - instrumenty klawiszowe
- Riccardo Nifosì - gitara basowa
- Thundra Cafolla - perkusja
oraz:
- Daniel Gildenlöw - wokal (8)



Vacuum

piątek, 05 październik 2018 20:55 Dział: Entropia
Lista utworów:  
1. Poison (15:18)
2. Wisdom (10:10)
3. Astral (05:00)
4. Vacuum (12:58)
5. Hollow (05:59)
6. Endure (09:43)
 


Czas całkowity: 59:08

Skład zespołu: U, L, T, R, A
-

Wydawca: Arachnophobia Records

House of the Restless

czwartek, 04 październik 2018 18:34 Dział: Mars Project

01. Air - 5:32
02. Meditation - 5:56
03. Disappearance - 4:26
04. Unreal City - 7:46
05. Abandoned World - 6:33
06. Rush - 4:43
07. Like a Stone - 4:26
08. Time - 6:30
09. House of the Restless - 6:54


Czas całkowity - 52:64



- Marek Sikora – instrumenty klawiszowe, gitara, gitara akustyczna



 

 

 

Najpierw koniec lata, potem koniec września. Czas ucieka, jesień w pełni, przyszła nadzwyczaj szybko. Zimno, szaro i ponuro. Co zrobić żeby sobie poprawić humor? Ano najlepiej wybrać się na koncert, a jeszcze lepiej na koncert, na którym będzie głośno, mocno i energetycznie. 30 września więc urzeczywistniłem tę myśl i w poznańskim Klubie U Bazyla byłem świadkiem występów trzech z goła innych zespołów: nowerskiego Krakow w roli "rozgrzewacza" oraz ich rodaków z Enslaved w roli jednego z headlinerów, a także amerykańskiego High On Fire jako drugą z głównych gwiazd wieczoru.

Nie jestem pewien czy nazwa Krakow pochodzi w prostej linii od nazwy byłej stolicy Polski, ale w gruncie rzeczy całkiem sympatycznie się nam w Polsce ten wyraz kojarzy. Nie wiem też czy muzycy z tego zespołu kiedykolwiek byli w Krakowie, albo czy lubią to miasto - nie miałem okazji zapytać, a genezy tej nazwy w sieci ze świecą szukać. Mniejsza jednak o "brand", najważniejsze w przypadku zespołów muzycznych są oczywiście dźwięki. I jakby się nie nazwali panowie Frode Kilvik, Kjartan Grønhaug, René Misje i Rune Nesse, tak w dźwięki to oni potrafią. Oj i to bardzo! Nie pamiętam kiedy tak spodobał mi się support jak w przypadku Krakow. Dość mroczna i ponura wariacja na temat stoner rocka, post rocka i doom metalu sprawiła, że już od początku wieczoru jesienna aura zagościła nie tylko na zewnątrz klubu, ale także w nim. Proszę jednak nie zrozumieć mnie źle: muzyka Krakow była doznaniem bardzo przyjemnym, w przeciwieństwie do deszczu, wiatru i zimna. Energetyczny występ skąpanych w nikłym blasku świateł muzyków oglądąło i słuchało się z zapartym tchem, a powoli pojawiający się w klubie ludzie też chyba docenili starania grupy. Krakow schodzili ze sceny żegnani gromkimi brawami, niestety Norwegowie dostali tylko pół godziny, więc ich set ledwo się zaczął i już się kończył. Ale oczarowali mnie, tak skutecznie, że nabyłem tego dnia najnowszy ich album pt. "Minus". Po jego przesłuchaniu już wiem, że na koncercie Panowie zagrali głównie materiał z tej płyty, choć jak się dowiedziałem po fakcie - nie są wcale młodą kapelą. Dziw, że o nich wcześniej nie słyszałem... No cóż - bardzo dobrze, że się dowiedziałem. Warto, naprawdę warto wybierać się na supporty!

Drudzy na scenie pojawili się przybysze zza Oceanu - High On Fire. Ten zespół udało mi się sprawdzić przed koncertem i to, czego posłuchałem sobie tu i tam skojarzyło mi się przede wszystkim z... naszym polskim Acid Drinkers. Spodziewałem się więc, że ze sceny poleci seria mocnych, thrashowych blastów i gitarowych riffów. Pierwszym jednak zaskoczeniem był skromny, bo trzyosobowy skład grupy. Basista, gitarzysta i perkusista. W sumie czego więcej chcieć? Drugim zaskoczeniem był poziom głośności. O cholera, jak Panowie wypalili ze swoich piecy tak bazylowe ściany zatrzęsły się w posadach! Przez pierwszy czy drugi numer mogło to być nawet znośne, ale szybko zaczęło być bardzo męczące. Nie poprawił tego nawet fakt, że ze sceny jeden za drugim leciały chwytliwe kawałki w stylu Motörhead. Muzycy High On Fire chyba za bardzo do serca wzięli sobie, że rock and roll musi być głośny. A może to ja zrobiłem błąd nie biorąc w ten wieczór stoperów? No mniejsza o to, bo wśród publiczności było widać, że wiele osób właśnie na ten koncert przybyło. High On Fire zaprezentowali swoją wizję stoner metalu, szybkiego, bezkompromisowego i brudnego. Może stąd moje skojarzenia z legendarnym Motörhead i Acidami. Grupie jednak ciut bliżej do kapel takich jak YOB czy Conan, tyle że zagranych ze dwa razy szybciej. Gdyby nie głośność, przez którą niemal cały koncert zlał się w jedną hałaśliwą papkę to pewnie mogłoby mi się nawet podobać. Jednak było głośno, jak na moją tolerancję do przesady, więc koncertu miło wspominał raczej nie będę.

Na finał tego wieczoru na scenie zameldowali się muzycy legendarnego w niektórych kręgach norweskiego Enslaved. I znowu Skandynawowie na scenie, znowu zrobiło się chłodno i dość mrocznie. Grupa niedawno wydała album "E" i spodziewałbym się, że to głównie on będzie promowany, ale set okazał się być dość przekrojowy. I tak miłośnicy nowszych, progresywnych i utrzymanych gdzieś tam w duchu Opeth nagrań usłyszeli m.in. "Roots Of The Mountain" z płyty "RIITIIR" (2012), tytułowy utwór z płyty "Ruun" (2006) czy "Sacred Horse" z najnowszego albumu. Dla fanów starszych nagrań również coś miłego, bo oto ze sceny poleciały "Isöders Dronning" lub "Jotunblod" (swoją drogą przywoływane przez jednego z widzów co utwór) z płyty "Frost" albo "Allfǫðr Oðinn" z mini-albumu "Hordanes Land" (1993). Klasyka black metalu, nieprawdaż? Set dopełnił jeszcze "Havenless" z "Below the Lights" (2003) i... to by było na tyle! Setlista skromna, ale grania było na niemalże godzinę. Z początku Enslaved mieli jakieś problemy z nagłośnieniem, może wysiadło po wcześniejszym koncercie. Sygnalizowali to również ze sceny, ale gdzieś w połowie koncertu wszystko było już w porządku. Było to moje pierwsze spotkanie z Enslaved na żywo i muszę powiedzieć szczerze, że mam spory niedosyt. Zdaje mi się, że grali nawet krócej niż High On Fire, w dodatku jakoś tak bez przekonania. Ale te kompozycje, które usłyszeliśmy bronią się same. W końcu grupa ta to historia black metalu czy viking metalu. Aktualnie piszą kolejny rozdział swojej historii - mocno progresywny i ambitny, szkoda więc, że tak niewiele z nowego albumu dane nam było usłyszeć na żywo.

Cały koncert wspominam więc raczej pozytywnie. Jeśli miałbym użyć skali szkolnej to musiałbym norweskie zespoły ocenić po równo na "piąteczkę". High On Fire z uwagi na głośność dostałoby ode mnie "tróję", ale ewentualnie z plusikiem na zachętę. Może kiedyś dane mi będzie ich usłyszeć i docenić w trochę cichszej wersji. Krakow na ocenę zasłużył sobie świetnym klimatem, wielowątkowymi kompozycjami i rozmachem jak na support. Enslaved? Z samego faktu, że to oni, już powinni dostać czwóreczkę, ale koncert był bardzo dobry. Przekrojowy materiał, dynamiczny set, kilka mocnych numerów. Na minus za to dość skromna reprezentacja nowego albumu oraz czas koncertu, który trwał niespełna godzinę. Mam jednak nadzieję, że jeszcze nie raz uda mi się ten zespół zobaczyć na żywo i wtedy mój rozbudzony na nich apetyt zostanie trochę bardziej zaspokojony. A z koncertu wracałem jak już wspomniałem z płytą "Minus" Krakow w ręku, a także z "E" od Enslaved.

 

 

 

Avatar w lutym wystąpi w Warszawie!

środa, 03 październik 2018 18:28 Dział: News

AVATAR OGŁASZA EUROPEJSKĄ TRASĘ KONCERTOWĄ na 2019 ROK!
2 lutego – Warszawa, klub Stodoła
Bilety w cenie 99zł w sprzedaży od piątku 5 października od godz. 10.00 na www.LiveNation.pl

avatar-photo m

Wiadomość od zespołu:

,,OGŁOSZENIE OD: KRÓLEWSKIEGO DEPARTAMENTU DS WOLNOŚCI PRASY

ADRESOWANE DO: WSZYSTKICH ZAINTERESOWANYCH

W DNIU 3 PAŹDZIERNIKA ROKU KRÓLEWSKIEGO (2018): Mieszkańcy! To kolejny fantastyczny dzień dla Księstwa Avatar jak i dla całego świata. Owocne zbiory królewskie zwiastują najlepszy w historii rok.

Departament Informowania Obywateli Królestwa (ang. D.I.C.K. Department of Informing the Citizens of the Kingdom) ma zaszczyt poinformować o nadchodzącej europejskiej trasie koncertowej w 2019 roku!

Cytując słowa Rzecznika Plotkarskiego:

Król jest wieczny. Państwo Avatar jest nieskończone. Jednak cykle promocji albumu przychodzą i odchodzą. Mimo, że legendy nie umierają, sagi dobiegają końca. Nie jesteśmy jeszcze w tym punkcie, jednak do niego się zbliżamy. Podczas gdy mroczne siły powoli zamglą nam umysły, wzywamy Was do świętowania Królestwa Avatar zanim jego drzwi się zamkną i będziemy musieli rozpocząć ekspansję na nowych terenach. Dołączcie do nas, a wspólnie zbudujemy wspomnienia na wieki.”

------

Avatar wraca do Europy, kontynuując promocję swojego najnowszego albumu - Avatar Country. Będzie to druga pełnowymiarowa europejska trasa promująca album.

Nowy materiał na żywo mieli możliwość również usłyszeć mieszkańcy Ameryki Północnej oraz uczestnicy letnich festiwali w całej Europie!

Avatar – szwedzki zespół muzyczny, założony w 2001 roku w Göteborgu. Ich muzyka do połączenie melodic death metalu i nu metalu. Od 2012 w skład grupy wchodzą wokalista Johannes Eckerström, perkusista John Alfredsson, gitarzyści Jonas Jarlsby i Tim Öhrström oraz basista Henrik Sandelin.

 

You`ll Be Mine

wtorek, 02 październik 2018 16:41 Dział: Albion

01. Call It A Sin - 3:06
02. Lullaby - 6:50
03. Does Anybody Count - 4:26
04. Lady Death - 6:02
05. You`ll Be Mine - 8:23
06. Doubt - 5:08
07. Hell - 9:50


 Czas całkowity - 43:45



- Anna Batko – wokal
- Jerzy Antczak - gitara, instrumenty klawiszowe, wokal
- Paweł Konieczny – gitara basowa
- Rafał Paszcz – perkusja, programowanie


 


 

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.