01. Intro 87 - 1:57
02. Hej szara wiara - 1:08
03. Wojny bez łez - 2:59
04. Wołanie o pomoc - 1:40
05. W niczyjej sprawie - 2:11
06. Nigdzie teraz tutaj - 3:35
07. Wiatr wieje tam gdzie chce - 2:12
08. Bombadil w locie - 1:45
09. Obok historii - 3:23
10. Sędziowie - 2:16
11. Nic już nie przeszkodzi - 6:39
12. Siódmy - 2:16
13. Niewidzialna armia - 3:27
14. Niewidzialna armia II - 1:16
15. Zostaw to'87 - 4:04
Czas całkowity - 40:48
- Tomasz Budzyński - wokal
- Robert Brylewski - gitara
- Tomasz Żmijewski - gitara basowa
- Tomasz Kożuchowski - perkusja
oraz:
- Piotr Sobotkiewicz - flet
- Krzysztof Banasik – waltornia
01.Imię i Nazwisko.
Tomasz Stoński
02.Grupa, lub projekt muzyczny w którym obecnie występujesz?
Gallileous
03.Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać gitarzystą?
Bez wiary i świadomości, że może się to udać z olbrzymią radością zakładałem rakietkę do badmintona odgrywając domowe koncerty AC/DC czy Iron Maiden już we wczesnych latach 80-tych ubiegłego stulecia. Pamiętam jak mama obserwując kiedyś taką zabawę powiedziała „Tomek kiedyś będzie grał na gitarze”. Nie wierzyłem wówczas w to absolutnie, ale stało się. Gdy miałem ok. 13 lat dostałem pierwszą radziecką gitarę akustyczną. Miała 7 strun i byłem zły bo myślałem, że gitara musi mieć 6, więc ściągnąłem tą jedną dodatkową strunę i grałem na niej swoje pierwsze akordy.
04.Czy jest jakiś zespół, a może konkretny utwór, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Muzyką zaraził mnie mój brat i ojciec. Dzieląc pokój z bratem poznałem co to hard rock i heavy metal, z kolei ojciec ciągle puszczał ze swojego szpulowca Beatlesów i inne Niemeny. W szkole średniej dowiedziałem się, że w Wodzisławiu Śl. jest taki zespól Gallileous, więc wybrałem się kiedyś na ich koncert i to chyba wtedy pojawiła się chęć założenia własnego zespołu. Stało się to w 1992 roku gdy powstał Sacrum Millennium. Dwa lata później dołączyłem już do Gallileous ;)
05.Czy pamiętasz swoje pierwsze gitary?
Jak już wspomniałem moją pierwszą gitarą była radziecka, 7 strunowa gitara akustyczna. Później na bogato wjechała paczka z Rajchu od brata z B.C. Rich Ironbird Platinum Series. To był istny szok, przez chwilę miałem nawet taką ksywę „BC Rich”. Byłem jak Trey Azagthoth z Morbid Angel hahahe… Mało kogo było wówczas stać na taką gitarę. Później przyszła druga paczka :-) i pojawiła się czarna V-ka Samick FV-450, również bardzo wdzięczna gitara produkcji koreańskiej. Grało się szatańskie riffy ;)
06.Jakich gitar używasz teraz? Czy masz jakiś wymarzony model na którym chciałbyś zagrać?
Obecnie używam dwóch gitar. Są to: Gibson SG Special Faded (od dzieciaka wpatrywałem się w te rogate kształty gitar na plakatach z Angusem Youngiem i Tonym Iommim) oraz japońska Greco EG-500 Super Power w wykończeniu Tobacco Sunburst z 1981 r. Jako, że uwielbiam wczesnego Santanę to z chęcią przyjąłbym do kolekcji jakąś leciwą Yamahę SG no i od dawna marzy się dobry model semi- hollowbody np. Ibanez AS-200 z 1981 roku po Scofieldzie ;)
07. Praca w studio i sesja nagraniowa to …?
Wielka przygoda, czas oddania się procesowi twórczemu, czas eksperymentów. To w studio przygotowane wcześniej kawałki nabierają ostatecznego kształtu, czasem nas samych zaskakując. To taki również swego rodzaju test na otwartość, szczególnie gdy realizator proponuje jakąś zmianę, o której wcześniej w ogóle byśmy nie pomyśleli. Bardzo przyjemne jest też samo obcowanie z tym całym ustrojstwem muzycznym, z instrumentami, wzmacniaczami, efektami itd. Sesja nagraniowa to też po części stres, ale stres ukierunkowany na działanie, wyzwalający sporą dawkę adrenaliny.
08. Koncert i gra dla publiczności to…?
Wielka przyjemność, szczególnie gdy zachodzi dwustronna reakcja, kiedy grając widzisz radość, uśmiechy, zabawę ludzi pod sceną. Koncerty to też integracja zarówno wewnątrz zespołu, który spędza ze sobą dłuższy czas w trasie jak i ze sceną muzyczną, z innymi muzykami, fanami. Bardzo to lubię.
09.Czy jest jakiś artysta z którym chciałbyś odbyć mały "jam session" ?
Rzadko grywam jam session, nie lubię takiego odgrywania standardów na wyuczoną modłę jak to często wygląda, bo nie oszukujmy się jam session w stylu, jaki to robił Pink Floyd na początku swojej kariery to już nie wróci. W sferze marzeń to pograłbym z minimalistami np. z Terrym Rileyem czy krautrockowym Popol Vuh.
10.Czy jest jakiś utwór w którym zagrałeś z którego jesteś szczególnie dumny?
Chyba nie szczególnie. Z płyty na płytę jest coraz lepiej. Może kiedyś?
11. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, piszesz teksty, aranżujesz utwory?
W Gallileous praca wygląda w ten sposób, że najczęściej ja przynoszę główne motywy, które następnie wspólnie aranżujemy na próbie. Czasem mam pomysł na cały kawałek. Zdarza mi się napisać sporadycznie tekst, ale ostatnio głównie zajmuje się tym nasza wokalistka Ania. Każdy musi mieć w zespole swój fun, że tak powiem.
12.Czy umiesz grać na innych instrumentach?
Jestem samoukiem, na ścisłość to nie potrafię grać na żadnym ;) a po trochu to z każdego jakiś dźwięk potrafię wydobyć…. No może z dęciakami jest trudniej hehehe
13.Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Lubię dobre kino, literaturę, interesuję się filozofią, naukami społecznymi, organizuję społeczność.
14. Czy niekomercyjne, tematyczne strony poświęcone muzyce mogą pomóc w promocji zespołu? Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl ?
Gdybym nie zaglądał na ProgRock.org.pl to nie byłoby tego wywiadu ;) Na pewno tego typu inicjatywy są potrzebne zespołom, tym bardziej w czasach gdy w mainstreamie za wszystko się płaci, sama muzyka jakby przestawała mieć znaczenie a liczy się jedynie ile kto może wydać na promocję. To niekomercyjne przedsięwzięcia integrują ludzi, dla których ważna jest muzyka, dystrybuują wiedzę o ciekawych projektach, koncertach itp. Także na koniec powiem Wam:
Tak trzymać!
01. Golem - 6:26
02. The Groke - 5:00
03. Frankenstein - 8:30
04. Fosforos - 6:22
05. An Invisible Man - 5:38
06. Bakeneko - 4:08
07. La La Land - 2:22
08. The Basilisk - 6:06
09. Ja Monster - 5:17
Czas całkowity - 49:52
- Anna Pawlus – wokal, syntezator
- Tomasz Stoński – gitara, dodatkowy wokal
- Paweł Cebula – gitara basowa
- Michał Szendzielorz – perkusja
oraz:
- Wojciecha Bajera - instrumenty klawiszowe (3)
- Agnieszka Nawrat - saksofon (6)
Kolejna fala pandemii nieubłaganie wdziera się do kolejnych miast i miasteczek, dlatego staram się korzystać, w miarę możliwości, z dostępnej oferty koncertowej. Tym razem, przywiało mnie do Bydgoszczy na szóstą, metalową edycję festiwalu Progressive Evening, organizowaną jak zwykle przez niezawodne Around Music.
Bydgoskie Miejskie Centrum Kultury słynie z bardzo dobrych warunków akustycznych. Jak na dom kultury, jest to faktycznie ewenement na polską skalę, dlatego bardzo chętnie przyjeżdżam tu, choć z Warszawy mam kawałek drogi. Organizacyjnie, standardowo nie było do czego się przyczepić - koncerty odbywały się punktualnie, bar działał sprawnie, a publiczność, mimo trudnych warunków, naprawdę dopisała.
Wieczór rozpoczął koncert gościnnie występującej, białostockiej kapeli Bright Ophidia. Brzmienie i jakość dźwięku były po prostu szokujące! Pierwszy zespół, wiadomo, trzeba ustawić, dwa pierwsze utwory zwykle można spisać na straty, a tu żyleta od samego początku! No, to mi się podoba. Zespół miałem okazję widzieć trzeci raz na żywo i powiem szczerze, że ten występ podobał mi się z nich wszystkich najbardziej. Grupa jak zwykle rozgrzana i ograna, w doskonałej formie, z dwoma nowymi utworami i dość przekrojowym setem. Od początku wiedziałem, że warto było przyjechać do Bydgoszczy.
Następnym punktem programu był występ gospodarzy. Art Of Illusion widziałem w życiu chyba z dziesięć razy (dosłownie, musiałbym policzyć), z czego drugi raz w tym roku. Koncerty tego zespołu zawsze są dla mnie przyjemnością, zwłaszcza chętnie podziwiam kryształowe solówki gitarowe Filipa Wiśniewskiego, ale od pewnego czasu brakuje mi elementu zaskoczenia. Zdecydowanie, przydałyby się nowe kawałki. Nie zrozumcie mnie źle, panowie jak zawsze wyrywali z butów, ale jednak przydałoby się drobne urozmaicenie. Z drugiej strony, osoby nieco mniej obeznane z działalnością zespołu nie mogły narzekać! A brzmienie? No bajka, bajka po prostu…
Głównym daniem tegorocznej edycji Progressive Evening była gwiazda polskiego death metalu, czyli zespół Decapitated. Powiem szczerze, że nawet w czasach, gdy słuchałem dużo ekstremalnego metalu, rzadko było to akurat Decapitated. Mimo to, do ich występu w MCK podszedłem z otwartym umysłem. W końcu, to zespół ze wszech miar profesjonalny, co widać i słychać na każdym kroku. Jako, że moja znajomość twórczości zespołu jest bardzo skromna, nie będę wdawał się w szczegóły, ale występ zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Potężne brzmienie, ogrom energii i niezły kontakt z publicznością, zwłaszcza w przypadku szalonego wokalisty, który jest dużym atutem grupy. Nie ukrywam, że sam dałem się ze dwa razy porwać tłumowi.
Wieczór upłynął dość szybko, ale w bardzo pozytywnej i kulturalnej atmosferze. Dawno już nie byłem na takim regularnie metalowym koncercie, dlatego fajnie było sobie przypomnieć ten klimat. Trudno powiedzieć, kiedy znowu wybiorę się na jakiś koncert, ale jeśli tylko wszystkie warunki dopiszą, z pewnością zawitam na kolejną edycję Progressive Evening, imprezy, która właściwie już na stałe wpisała się do mojego kalendarza koncertowego.
Gabriel Koleński
Zdjęcia: Jan „Yano” Włodarski
01. Volver a Nacer - 5:37
02. Antares - 3:16
03. Desapareciendo - 5:13
04. Ayahuasca - 4:44
05. Noche Azul - 4:57
06. Atlantis - 5:47
07. Mundos Bizarros - 8:24
08. Medusa - 6:54
Czas całkowity - 44:52
- Alonso Herrera - wokal, gitara
- Ignacio Flores - gitara, dodatkowy wokal
- Junior Pacora - flet, quena, zampoña charango
- Alejandro Jarrín - gitara basowa
- Carlos Llontop - perkusja, dodatkowy wokal
oraz:
- Agustina González García - wokal (3), dodatkowy wokal
POWRÓT PORCUPINE TREE! NOWY ALBUM I KONCERT W POLSCE!!!
poniedziałek, 01 listopad 2021 15:35 Dział: News"ROCK-SERWIS" PIOTR KOSIŃSKI
ogłaszają z dumą
najbardziej nieprawdopodobne wydarzenie dekady
sensacyjny powrót
PORCUPINE TREE
30.10.2022 KATOWICE
SPODEK 20.00
CENY BILETÓW od 219,00zł
Bilety: www.rockserwis.pl (kolekcjonerskie), Ticketmaster i Eventim
Na muzycznej mapie zdominowanej przez muzykę pop i nieustanne dążenie do manipulacji muzycznymi trendami zespół PORCUPINE TREE jest bez wątpienia zjawiskiem niezwykłym. Jego członkowie nie uznają żadnych ograniczeń w swojej pasji do eksperymentowania i niezmordowanie dążą do osiągnięcia niepowtarzalnego połączenia słów i muzyki, które ponad dwadzieścia lat temu znane było jako "rock progresywny". Nie oznacza to wcale, że muzycy Porcupine Tree stali się wiernymi naśladowcami zespołów grających w latach 60. i 70. Nic bardziej mylnego; korzystając z najnowszych osiągnięć techniki próbują jedynie odtworzyć niepokornego ducha i nastrój przepełniające muzykę tamtego okresu.
Kiedy na początku 2009 Steven Wilson wydał swój pierwszy solowy album - "Insurgentes", dalsza działalność zespołu stanęła pod znakiem zapytania. I rzeczywiście, w 2010 po wydaniu albumu "Incident" Wilson zapowiedział zawieszenie aktywności grupy. W tym samym roku, w lipcu w Łodzi, formacja zagrała ostatni jak się wówczas wydawało koncert w naszym kraju.
W trakcie solowej, pełnej sukcesów działalności Wilsona, niemal w każdym wywiadzie pytany był o możliwość powrotu Porcupine Tree na scenę. Zwykle ignorował tego typu "zaczepki", ale mniej więcej przed rokiem zdarzyło mu się rzucić mimochodem - "niewykluczone, że Porcupine Tree powróci w najmniej spodziewanym momencie"
Ten MOMENT nastąpił właśnie teraz - będzie nowy album, duża trasa koncertowa i Polska na tej trasie. Nie mogło być inaczej. Wszak w naszym kraju zespół ma duże i wierne grono fanów od samego początku działalności!
To będzie z pewnością wyjątkowy wieczór, podczas którego Porcupine Tree przedstawią to co stworzyli najlepszego. Koncert będzie trwał prawie 180 minut i będzie podzielony na dwie części.
Oficjalna strona Porcupine Tree: www.porcupinetree.com
BIOGRAFIA ZESPOŁU:
Na muzycznej mapie zdominowanej przez muzykę pop i nieustanne dążenie do manipulacji muzycznymi trendami PORCUPINE TREE jest zjawiskiem niezwykłym. Jego członkowie nie uznają żadnych ograniczeń w swojej pasji do eksperymentowania i niezmordowanie dążą do osiągnięcia niepowtarzalnego połączenia słów i muzyki, które ponad dwadzieścia lat temu znane było jako "rock progresywny". Nie oznacza to wcale, że muzycy Porcupine Tree stali się wiernymi naśladowcami zespołów grających w latach 60. i 70. Korzystając z najnowszych osiągnięć techniki próbują jedynie odtworzyć niepokornego ducha i nastrój przepełniające muzykę tamtego okresu.
Twórczość Porcupine Tree to połączenie multiinstrumentalnego space rocka, muzyki elektronicznej, jazzu, elementów popu, psychodelii, rave'u i ambientu. To muzyka wysoce oryginalna, pełna głębi i pobudzająca wyobraźnię.
Któż mógłby przypuszczać, że Porcupine Tree przejdzie aż tak daleką drogę od 1985 roku, kiedy to rozpoczęła działalność pod kierunkiem swego jedynego członka, multiinstrumentalisty Stevena Wilsona (wcześniej w formacjach Karma i Pride Of Passion). Rezultatem jego muzycznych poszukiwań i wielu godzin spędzonych w studiu nagraniowym była kaseta zatytułowana "Tarquin's Seaweed Farm" wydana wraz z książeczką zawierającą fikcyjną historię grupy Porcupine Tree. Kaseta spotkała się z ciepłym przyjęciem prasy undergroundowej, a zainteresowanie działalnością zespołu, otoczonego mgiełką tajemnicy, wzrosło jeszcze bardziej w 1990 i 1991 roku, gdy na rynku ukazały się kolejne kasety: "Love, Death And Mussolini" i "The Nostalgia Factory". Materiał zadziwił wysokim poziomem wykonania i produkcji. Pragnąc zaistnieć na rynku grupa szukała wytwórni gotowej podpisać z nią kontrakt i wydawać rezultaty muzycznych poszukiwań już na płytach kompaktowych. Gotowość do współpracy wykazała firma Delerium Records, z którą nawiązała trwającą kilka lat współpracę. Nakładem tej firmy w maju 1992 roku ukazał się debiutancki album formacji "ON THE SUNDAY OF LIFE", przyjęty bardzo ciepło zarówno przez krytyków, jak i publiczność. Jeden z utworów z bardzo długiego wydawnictwa (prawie 80 min!) - "Radioactive Toy" stał się wizytówką zespołu i do dziś jest wykonywany na koncertach. Jeszcze w tym samym roku Porcupine Tree zaproponował swoim sympatykom singla "Voyage 34", który zawierał zaledwie jeden utwór, za to trwający... 30 min i 4 sek. Uznany za drugi pod względem długości singel w historii (za "Blue Room" The Orb) zajął szóste miejsce w plebiscycie na najlepszy singel roku zorganizowany przez emitowany przez Channel Four program "Beat Box".
W styczniu 1993 roku Steven Wilson zakończył nagrywanie kolejnego albumu swojej grupy, "UP THE DOWNSTAIR". Tym razem w studiu towarzyszyli mu zaproszeni goście: Suzanne Barbieri, Richard Barbieri (eks-Japan, Rain Tree Crow) i Colin Edwin. Dwaj ostatni mieli wkrótce stać się stałymi członkami formacji. "Up The Downstair" wydany w czerwcu 1993 roku został uznany przez magazyn "Melody Maker" za "psychodeliczne arcydzieło, jeden z najlepszych albumów roku".
4 grudnia 1993 roku Porcupine Tree w składzie: Steven Wilson (gitara, instr. klawiszowe, śpiew), Richard Barbieri (instr. klawiszowe i elektroniczne), Colin Edwin (bas) i nowa twarz - Chris Maitland (perkusja i instr. perkusyjne) zagrali swój pierwszy koncert w High Wycombe, a dwa dni później - również po raz pierwszy - zagrali na żywo w radiowym programie Marka Radcliffe'a. Równocześnie Delerium Records wznowiła singla "Voyage 34", tym razem zamieszczając jednak na nim dwa nowe remiksy utworu, utrzymane w konwencji ambientowej. Mimo praktycznie zerowej promocji singel utrzymywał się przez cztery tygodnie na niezależnej liście przebojów. Wkrótce na rynku pojawił się - w ograniczonym nakładzie - kompaktowy album "YELLOW HEDGEROW DREAMSCAPE", zawierający niepublikowane wcześniej nagrania z debiutanckich kaset zespołu. Bezpośrednim rezultatem wzrastającej popularności grupy było też wydanie (wyłącznie w Holandii) mini-longplaya "STAIRCASE INFINITIES", na którym zamieszczono pięć kompozycji nagranych w czasie sesji do "Up The Downstair" (wersja kompaktowa wydawnictwa ukazała się rok później). Od tamtej pory muzycy Porcupine Tree sporo koncertowali w Europie i Wielkiej Brytanii, wszędzie spotykając się z gorącym przyjęciem coraz liczniejszego grona wiernych fanów.
Wydany w listopadzie 1994 roku kompaktowy singel "Moonloop" trafił do Top 10 niezależnej listy przebojów tygodnika "Melody Maker" i rozbudził apetyty oczekujących na kolejne studyjne dzieło grupy. Ku ich wielkiej radości trafiło ono do sklepów w styczniu 1995 roku i nosiło tytuł "THE SKY MOVES SIDEWAYS". Album dotarł do pierwszej dziesiątki zestawień płyt niezależnych, a muzycy ponownie pojawili się w programie Marka Radcliffe'a rejestrując trzy kompozycje wykonane na żywo w studiu. Płyta ukazała się też w Stanach Zjednoczonych. W wersji na rynek amerykański w miejsce "Prepare Yourself" pojawiła się "Stars Die" (z singla "Moonloop"). Okres od lutego do czerwca 1995 roku grupa spędziła w trasie, koncertując w Wielkiej Brytanii i Holandii. W międzyczasie Steven Wilson uczestniczył w charakterze gościa w sesjach nagraniowych Deana Cartera oraz Micka Karna, Stevena Jansena i Richarda Barbieri. Jesienią 1995 roku Porcupine Tree wystąpił wraz z Ozric Tentacles we Włoszech i Grecji. Później przystąpił do pracy nad kolejną płytą. Jej pierwsza odsłona pojawiła się w sprzedaży w kwietniu 1996 roku. Singel "Waiting", bo o nim mowa, kwartet promował podczas kwietniowo-majowej brytyjskiej trasy, w trakcie której podczas kilku koncertów towarzyszył zespołom Gong i Marillion.
W czerwcu muzycy przebywali w Stanach Zjednoczonych. 30 września ukazał się ich kolejny, znakomity album zatytułowany "SIGNIFY". Promowany podczas jesiennego brytyjskiego tournée, spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem ze strony fanów i dziennikarzy muzycznych. Z jeszcze większym oddźwiękiem przyjęto płytę we Włoszech. Nic dziwnego, że właśnie Rzym zespół wybrał na miejsce rejestracji pierwszego w swej karierze albumu koncertowego (nagrania, których dokonano podczas trzech występów w marcu 1997 r., ujrzały światło dzienne jesienią tego samego roku).
Wiosną 1997 grupa wystąpiła we Włoszech jeszcze kilka razy, m.in. pojawiła się jako gość specjalny popularnego telewizyjnego programu muzycznego "Help!", a także obok Sinead O'Connor została zaproszona jako gwiazda na... San Remo Rock Festival.
W międzyczasie na rynku pojawiły się trzy kolejne wydawnictwa związane z Porcupine Tree - niestety niedostępne dla szerszego kręgu odbiorców. Na płycie analogowej "SPIRAL CIRCUS" znalazł się zapis fragmentów najwcześniejszych sesji radiowych i koncertów formacji. Z kolei na wydanym również wyłącznie w wersji analogowej albumie "I.E.M." (Incredible Expanding Mindfuck) można było usłyszeć alter ego Stevena Wilsona - muzykę zrealizowaną wyłącznie przez niego, a nawiązującą do twórczości czołowych przedstawicieli krautrocka lat 70. Oba longplaye ukazały się w limitowanym do 500 szt. nakładzie. Jeszcze mniejsza liczba pojawiła się na rynku kasety "INSIGNIFICANCE", zawierającej w przeważającej części bardzo interesujące wersje demo i tzw. "odrzuty" z płyty "Signify".
W dniach 1, 2 i 3.10.1997 r. grupa po raz pierwszy wystąpiła w Polsce, gdzie została owacyjnie przyjęta na trzech koncertach w Krakowie, Bydgoszczy i Lublinie.
Niemal równocześnie z przyjazdem grupy do Polski w sprzedaży ukazała się jej kolejna płyta - koncertowy album "COMA DIVINE - LIVE IN ROME". W tym samym dniu, 29.09.1997, na rynku pojawiły się także nowe, zremasterowane wersje albumów "On The Sunday Of Life", "Up The Downstair" i "The Sky Moves Sideways" (dwa pierwsze w nowych okładkach).
Rosnąca popularność zespołu wpłynęła na decyzję jego członków co do zmiany "barw klubowych". Firma Delerium przejęła rolę menedżmentu grupy, natomiast nowy kontrakt płytowy podpisany został ze Snapper Records, wydającą płyty m.in. pokrewnej stylistycznie formacji Ozric Tentacles i posiadającą niezłe możliwości dystrybucyjne, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.
Rok 1998 zespół poświęcił na przygotowanie nowego albumu studyjnego. Początkowe plany nagrania go w Polsce spełzły ostatecznie na niczym (zbyt wysokie koszty!). Nową muzykę "Drzewo jeżozwierza" zarejestrowało w Walii.
Niezmordowany Steven Wilson - tym razem ukrywający się pod szyldem Bass Communion - pracował równolegle nad kolejnym solowym projektem, który trafił do sprzedaży 27 kwietnia, a zatytułowany został po prostu "BASS COMMUNION". Zawierał ponad godzinę eksperymentalnej, instrumentalnej muzyki, utrzymanej w stylu ambient.
Duże zainteresowanie materiałem zawartym na albumie "I.E.M." spowodowało, iż firma Delerium Records zdecydowała się na jego kompaktową reedycję (ukazała się 3/11/1998), która została uzupełniona o jedno nagranie, nieobecne na wersji winylowej (w następnych latach ukazały się dwie kolejne płyty sygnowane tym pseudonimem: "IEM HAVE COME FOR YOUR CHILDREN" i "ARCADIA SON").
Z kolei 16 listopada 2008 (znów w nakładzie 500 egz. i na płytach o średnicy 25 cm !) ukazał się podwójny album analogowy "METANOIA - IMPROVISATIONS 1995/96". Wydany z myślą o najwierniejszych sympatykach zespołu, zawiera interesujące improwizacje zarejestrowane w studiu w czasie sesji do "Signify" . Nie da się jednak ukryć, że wszystkie przedsięwzięcia i wydawnictwa płytowe z obozu PT, które trafiły na rynek w 1998 roku, traktowane były przez odbiorców jako przystawka przed daniem głównym - nowym studyjnym albumem zapowiadanym na marzec 1999.
Rok 1999 rozpoczął się bardzo atrakcyjnie dla polskich sympatyków zespołu. Na początku lutego w rezultacie umowy podpisanej pomiędzy Delerium Records, a Wydawnictwem "Rock-Serwis" i dzięki sympatii muzyków do naszego kraju, w sprzedaży (wyłącznie w Polsce!) pojawiła się kaseta "STARS DIE - RARE AND UNRELEASED", z utworami niepublikowanymi na dużych płytach, a znanymi wcześniej wąskiej grupie słuchaczy z singli formacji i kasety "Insignificance". Poziom artystyczny nagrań zawartych na "Stars Die" dowodzi jak znakomitym zespołem jest Porcupine Tree.
22 marca 1999 ukazało się nowe studyjne dzieło kwartetu - "STUPID DREAM". Dwanaście kompozycji, składających się na 60 minut fascynującej muzyki, przysporzyło mu nowych sympatyków, do czego przyczyniły się sukcesy na listach bestsellerów... singlowych. Zmiana wydawcy na Snapper Records, a co za tym idzie większe możliwości promocyjne zaowocowały wydaniem trzech singli z albumu "Stupid Dream" - "Piano Lessons", "Stranger By The Minute" i "Pure Narcotic". Do pierwszego z nich nakręcono nawet teledysk w reżyserii Mike'a Benniona.
Późną wiosną 1999 na rynku pojawiło się także drugie solowe wydawnictwo Bass Communion, zatytułowane podobnie jak pierwsze..."BASS COMMUNION". Pierwszy nakład albumu wzbogacono o drugą płytę, na której w jednej z kompozycji pojawił się gościnnie Robert Fripp.
W dniach 12-15.05.1999 grupa ponownie wystąpiła w Polsce (Warszawa, Kraków, Lublin i Bydgoszcz), znów wzbudzając entuzjazm wśród uczestników koncertów. Steven Wilson zapowiadał wtedy wydanie wiosną 2000 kolejnego studyjnego albumu PT. Słowa dotrzymał! Na 22 maja 2000 zapowiedziano premierę płyty "LIGHTBULB SUN", którą - 25 kwietnia - poprzedziło wydanie trzech wersji singla "Four Chords That Made A Million". Tempo pracy i inwencja twórcza Wilsona budzą zdumienie i najwyższy szacunek. Tym bardziej, że najnowsze wydawnictwo Jeżozwierzy znów niezwykle mile zaskoczyło i zyskało wiele bardzo pochlebnych opinii. Jeszcze przed wakacjami 2000 roku na rynku pojawił się drugi singel ze wspomnianego albumu, znakomity "Shesmovedon", który przez wiele tygodni gościł na Liście Przebojów Programu III Polskiego Radia.
Na początku października zespół ponownie pojawił się w... Polsce, tym razem jako gość Dream Theater na ich trasie europejskiej promującej album "Metropolis Part II". Choć zagrał stosunkowo krótko, bo zaledwie 40 min na każdym z koncertów, wystarczyło to by zdobyć nowych fanów (wśród wymagających sympatyków DT). Równocześnie zapowiedział przyjazd na własne koncerty wiosną 2001 roku.
Trzeba dodać, że 27 marca 2000 firma Delerium zdecydowała się wznowić w wersji kompaktowej wszystkie cztery "fazy" "VOYAGE 34" - jednego z najbardziej kultowych i "niezdobywalnych" nagrań Porcupine Tree.
Wiosna 2001 stała pod znakiem koncertów Porcupine Tree. Zaczęli już w lutym w Wielkiej Brytanii, w marcu odwiedzili Holandię i Belgię, a w kwietniu Grecję, Włochy i - co najważniejsze - Polskę. Wystąpili u nas aż na czterech koncertach, w Poznaniu, Warszawie, Łodzi i Krakowie.
W związku z trasą koncertową zespół przygotował specjalne limitowane wydanie ostatniej płyty "Lightbulb Sun" (znalazł się tu bonusowy krążek stanowiący wprowadzenie do twórczości Porcupine Tree - trzy dodatkowe nagrania oraz część multimedialna z teledyskiem do utworu "Piano Lessons" i informacjami o zespole), a także przekrojowy album z nagraniami pochodzącymi z czasów, kiedy zespół związany był ze swoją pierwszą wytwórnią Delerium Records. Materiał, wydany na dwóch płytach CD pomieszczonych w eleganckim pudełku i uzupełnionych o wielostronicową książeczkę z biografią zespołu, nosi tytuł "STARS DIE - THE DELERIUM YEARS 1992-1996".
W 2002 roku doszło do kilku bardzo ważnych wydarzeń w historii zespołu. Na początku roku podpisała ona kontrakt z firmą Lava/Atlantic, a więc po ponad 10 latach działalności trafiła pod skrzydła jednej z pięciu największych firm fonograficznych na świecie. Wiosną, tuż przed rozpoczęciem sesji do nowego studyjnego albumu, nastąpiła zmiana na stanowisku perkusisty. Miejsce Chrisa Maitlanda zajął Gavin Harrison. Równocześnie na rynku ukazała się kompilacyjna płyta "RECORDINGS", na której znalazły się nagrania z singli wydanych w latach 1999-2000.
Jesienią 2002 na rynku amerykańskim miało swoją premierę kolejne wspaniałe, studyjne dzieło Jeżozwierzy, zatytułowane "IN ABSENTIA", które swoją europejską premierę miało 13 stycznia 2003. W marcu zespół wyruszył na europejskie tournee, które znów zahaczyło o Polskę.
Kolejny etap podboju świata nastąpił w 2005 roku, kiedy to ukazał się album "DEADWING", promowany singlem "Lazarus", bardzo popularnym także w Polsce.
16 kwietnia 2007 w sprzedaży pojawił się "FEAR OF A BLANK PLANET", który natychmiast zebrał wiele entuzjastycznych opinii. W czasie sesji nagraniowych w studiu w charakterze gości pojawili się Alex Lifeson z Rush i Robert Fripp.
Dziennikarz prestizowego brytyjskiego miesięcznika "Classic Rock" pisał: "Ukazała się płyta, którą obowiązkowo trzeba zakupić. Oto dokonała się ostateczna przemiana muzyków rockowych z Porcupine Tree w gwiazdy".
W kwietniu zespół wyruszył na duże światowe tournee podczas którego promował swoją nową muzykę, choć oczywiście w programie koncertów nie zabrakło też "jeżozwierzowej" klasyki. Trasa, tradycyjnie, obejmowała też Polskę gdzie zespół pojawił się trzykrotnie - 6 lipca w Klubie "Stodoła" w Warszawie, 7 lipca w Hali Wisły w Krakowie i 28 listopada w Hali Arena w Poznaniu.
Kiedy na początku 2009 Steven Wilson wydał swój pierwszy solowy album - "Insurgentes", dalsza działalność zespołu stanęła pod znakiem zapytania. I rzeczywiście, w 2010 po wydaniu albumu "The Incident" (i trasie koncertowej, która objęła m.in. Wrocław), Wilson zapowiedział zawieszenie aktywności grupy. W tym samym roku, w lipcu w Łodzi, formacja zagrała ostatni jak się wówczas wydawało koncert w naszym kraju.
W trakcie solowej, pełnej sukcesów działalności Wilsona, niemal w każdym wywiadzie pytany był o możliwość powrotu Porcupine Tree na scenę. Zwykle ignorował tego typu "zaczepki", ale mniej więcej przed rokiem zdarzyło mu się rzucić mimochodem - "niewykluczone, że Porcupine Tree powróci w najmniej spodziewanym momencie"
Ten MOMENT nastąpił właśnie teraz - będzie nowy album, duża trasa koncertowa i Polska na tej trasie. Nie mogło być inaczej. Wszak w naszym kraju zespół ma duże i wierne grono fanów od samego początku działalności!
To będzie magiczny wieczór podczas którego Porcupine Tree przedstawią to co stworzyli najlepszego. Koncert będzie trwał prawie 3h i będzie podzielony na dwie części.
Strona oficjalna: www.porcupinetree.com
Dyskografia:
albumy studyjne:
"On The Sunday Of Life" (05/1992)
"Up The Downstair" (7/06/1993)
"The Sky Moves Sideways" (30/01/1995)
"Signify" (30/09/1996)
"Stupid Dream" (22/03/1999)
"Lighbulb Sun" (22/05/2000)
"In Absentia" (13/01/2003)
"Deadwing" (21/03/2005)
"Fear Of A Blank Planet" (16/04/2007)
"The Incident" (14/09/2009)
"Closure/Continuation" (2022)
kompilacje, albumy koncertowe, rzadkie nagrania:
"Coma Divine - Live In Rome" (29/09/1997)
"Metanoia - Improvisations 1995/1996" (12/1998)
"Voyage 34 - The Complete Trip" (reedycja) (27/03/2000)
"Recordings" (05/2001)
"Stars Die - The Delerium Years 1992-1996" (2CD) (03/2002)
"Warszawa" (02/2004)
01. Imperio de Cristal - 6:27
02. Mosoj Pacha (Nuevo Mundo) - 4:57
03. Sombras en la Oscuridad - 3:42
04. El Jardín Secreto - 6:15
05. Mar Amargo (Parte 1 y Parte 2) - 7:41
06. Sueños Diurnos - 6:48
07. Laberinto - 5:33
08. Despertar - 7:36
09. Hasta el Final - 9:57
Czas całkowity - 58:56
- Alonso Herrera - wokal, gitara, gitara akustyczna
- Ignacio Flórez - gitara, dodatkowy wokal
- Junior Pacora - flet, sampona, quena, quenacho, cajón, dodatkowy wokal
- Alejandro Jarrín - gitara basowa
- Carlos Llontop - perkusja, dodatkowy wokal
oraz:
- Emiliano Obregón - gitara (8,9)
- Agustina Gonzalez - dodatkowy wokal (3,9)
Leprous świętuje w tym roku 10-lecie wydania albumu “Bilateral” (Inside Out Music). Norweska grupa postanowiła specjalnie uczcić tę rocznicę, wykonując dwa ekskluzywne koncerty (na świecie!) – jeden w Turcji oraz jeden w Polsce.
Jesteśmy niezwykle wdzięczni za to wyróżnienie i nie możemy się już doczekać, by ponownie ugościć Leprous w naszym kraju! Zanim spotkamy się pod sceną klubu Progresja, spędzimy kilka najbliższych tygodni na wspominaniu płyty “Bilateral” i poprzednich wystepów zespołu w Polsce.
Na „Exclusive Bilateral 10th Anniversary Show” zespołu Leprous zapraszamy już 26 listopada 2021 roku do warszawskiej Progresji. Gościem specjalnym zespołu bedzie polskie Tides From Nebula, a w rolu suppportu zagra A.A. Williams.
LEPROUS (Norwegia) progmetal:
Norweski Leprous to zespół kapitalnych muzyków, którzy tworzą najwyższej jakości progmetal. Wcześniej zaś dali się poznać, chociażby z wielokrotnego wspomagania w studiu i na scenie swojego sławnego rodaka Ihsahna (Emperor). Leprous powstał w 2001 roku w malowniczym regionie Telemark. Od początku działalności o muzycznym obliczu grupy decydują świetny wokalista Einar Solberg i gitarzysta Tor Oddmund Suhrke. Od 2014 roku wspiera ich Baard Kolstad prawdziwy mistrz perkusji, znany z Borknagar, czy ze współpracy z Gaahlem. Muzycy kapeli to wybitni spece w swoim fachu, niesamowicie osłuchani w różnych gatunkach, więc nic dziwnego, że progmetalowy rdzeń utworów Leprous dość często wzbogacany jest o alternatywny i progresywny rock, pop, wstawki symfoniczne, smyczkowe, czy elektroniczne. Pewne jest, że meloman o otwartym umyśle, nie będzie się nudzić, słuchając dyskografii Norwegów. A ta w 2021 roku powiększyła się o siódmy album "Aphelion". Nagrany z wykorzystaniem smyczków i… orkiestry dętej.
TIDES FROM NEBULA (Polska) post rock, rock progresywny:
Od 2008 roku historie dźwiękami pochodzącymi ze światów rocka, prog rocka i post rocka pisze warszawska Tides From Nebula. Przez lata za pisanie i odgrywanie tych historii odpowiadali Adam Waleszyński (gitara), Maciej Karbowski (gitara, instrumenty klawiszowe), Przemek Węgłowski (gitara basowa) i Tomasz Stołowski (perkusja). Od 2019 roku w kapeli nie ma Adama i funkcjonuje ona jako trio.
Jeśli podczas słuchania muzyki TFN myślicie o kosmicznych bezkresach albo pięknych pejzażach z morzami i oceanami w tle, skojarzenia te są jak najbardziej na miejscu, bo muzyków warszawskiej kapeli to między innymi interesuje. Zespół miał okazję koncertować za granicą, a w Polsce pracować z samym Zbigniewem Preisnerem, który produkował drugi album "Earthshine". Wydana w 2019 roku płyta "From Voodoo To Zen" spodobała się bardzo, a na liście OLIS dotarła aż do miejsca trzeciego. Jak widać, dźwiękowym film tworzony przez Tides From Nebula ma wciąż pokaźną widownię.
A.A. WILLIAMS (Wielka Brytania) dark folk, ambient, metal:
Angielka, która przyznaje, że kocha w muzyce to, co głośne i mroczne. Dała się już poznać polskiej publiczności jako suport The Sisters Of Mercy i Cult Of Luna. A.A. Williams porównuje się do Chelsea Wolfe, Emmy Ruth Rundle, Louise Lemon, aczkolwiek ma już ona swój charakterystyczny styl.
Pojawiła się w 2018 roku. Potem był kontrakt z Holy Roar Records, występ na prestiżowym festiwalu Roadburn oraz imienna debiutancka EP-ka (2019), która ugruntowała opinię o A.A. Williams, jako o jednej z najciekawszych niezależnych artystek. Brytyjka porusza się w melancholijnym mroku o odcieniach folku, ambientu, muzyki klasycznej i alternatywnego metalu i post metalu spod znaku na przykład Amenra, czy wspomnianych Cult Of Luna. Muzycy COL, Johannes Persson i Fredrik Kihlberg, są gośćmi na pełnowymiarowym debiucie A.A. Williams "Forever Blue" (2020). Pandemiczny czas artystka o hipnotyzującym, niskim głosie umiliła sobie i fanom zestawem coverów "Songs from Isolation" (2021; utwory m.in. Nicka Cave'a, Pixies, Deftones, Radiohead). Przygotowała też z udziałem 10-osobowej sekcji smyczkowej EP-kę "arco" z na nowo zaaranżowanymi piosenkami z pierwszej małej płytki.
Wystąpią:
Leprous (Norwegia) progmetal
+
Tides From Nebula (Polska) post rock, rock progresywny
A.A. Williams (Wielka Brytania) dark folk, ambient, metal
Kiedy: 26 listopada (piątek) 2021
Gdzie: Warszawa @ Progresja, ul. Fort Wola 22
Bilety: 129 zł – przedsprzedaż, 140 zł – w dniu koncertu
Organizator: Knock Out Productions
Bilety dostępne na:
- SKLEP KNOCK OUT (druki kolekcjonerskie)
- eBILET
01. Intro - 1:20
02. La Fortaleza - 3:38
03. Volver a Nacer - 5:40
04. Shamballa - 5:51
05. Amnesia - 4:43
06. Danza Celta (Parte II) - 3:28
07. Habitante de Un Mundo Imaginario - 4:33
08. Nubes Oscuras - 6:38
09. Atlantis - 5:48
10. Noche Azul - 3:35
11. La Puerta Dorada - 4:16
12. Mundos Bizarros 11:31
Czas całkowity - 1:01:01
- Alonso Herrera - wokal, gitara
- Johnny Pérez - flet, zampoña, quena
- Alejandro Jarrin - gitara basowa
- Jorge Puccini - perkusja
01. Madre Tierra - 8:08
02. El Charango Perdido - 4:57
03. El Mensajero - 3:07
04. Danza Celta - 3:39
05. Luz de Luna - 3:32
06. Andaluces - 4:09
07. Antares - 3:15
08. Desapareciendo - 5:19
09. La Ley de la Vida - 3:37
10. Medusa - 7:03
Czas całkowity - 46:46
- Alonso Herrera - wokal, gitara
- Johnny Pérez - flet, zampoña, dodatkowy wokal
- Alejandro Jarrin - gitara basowa
- Jorge Puccini - perkusja