A+ A A-

Osiris

Oceń ten artykuł
(2 głosów)
(1975, album studyjny)
1. Shardaz (4:48)
2. Isis (9:32)
3. Reinna (4:23)
4. Yog (8:05)
5. La Rhune (4:08)
Bonus on Musea CD
6. Montreal (11:44)

Czas całkowity: 38:32
- Francois "Faton" Cahen ( keyboards )
- Joel "DUD" Dugrenot ( bass, vocals )
- Yochk'o Seffer ( saxes, vocals )
- Jean-My Truong ( drums, percussion )
- Jean-Yves Rigaud ( electric violin )
- Marc Chantereau ( percussion )
- Pierre "TY BOUM" Guignon ( percussion )
Więcej w tej kategorii: « Z=7L Shekina »

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Przemierzając krainę rocka nie sposób w pewnym momencie nie dotrzeć do granic tego rodzaju muzyki i pewne cienkie czerwone linie przekroczyć. Gdy słuchałem krautrocka w pewnym momencie poznałem wczesne próby elektroniki i ambientu. Wgłębiając się natomiast w Canterbury, potem w zeuhl i fusion nie sposób nie przekroczyć granic z jazzem. I to nawet nie wiadomo, kiedy to się dzieje. Odbywa się to ewolucyjnie. Tutaj właśnie mamy taki przypadek.

    Zao można równie dobrze uznawać za zespół rockowy jak i jazzowy. Przypadek zbliżony jest nieco do opisywanego wcześniej przeze mnie Potemkine. Pod zeuhl natomiast Zao został podpięty głównie ze względu na genezę personalną - został utworzony przez dwóch byłych członków Magmy - saksofonistę i klarnecitę Yoschk'o Seffera oraz pianistę Francoisa Cahena. Przejął również od niej część ekspresji - stosunkowo wyrazisty bas oraz część partii wokalnych (ni to scat, ni to krzyki). Poza tym jest to grupa grająca bardziej jazz z instrumentami elektrycznymi. (Widać zatem w jakie obszary muzyczne można zajść, grzebiąc na takich rubieżach prog rocka jak zeuhl).

    Osiris to płyta jak na zeuhl czy nawet fusion dosyć nietypowa. Utwory konstruowane są tutaj na bazie prostych motywów kompozycyjnych. Nie ma złożonych aranżacji, bardzo gęstej muzyki. Często ten motyw ulega w trakcie trwania utworu rearanżacji - motyw grany wcześniej na flecie, wykonywany jest na elektrycznych skrzypcach. Występuje wiele instrumentów, ale nie pojawiają się one z reguły razem. Dostajemy tutaj muzykę znacznie prostszą w odbiorze niż większa część zeuhl czy fusion. Podejrzewać można, że pewne rozwiązania nie muszą satysfakcjonować miłośników prog rocka czy jazzu przywykłych do złożonej struktury utworów, polifonii czy szeregu ozdobników. Na przykład "Isis" w pewnym momencie sprawia wrażenie wręcz dronowego - taki minimalizm występuje w niektórych formach rocka psychodelicznego (scena nowojorska), a w samym jazzie bardzo rzadko (przykładowo album Epigraphs duetu Ketil Bjoernstadt i David Darling). Nie można jednak tego materiału uznać za drętwy czy nudny, mimo takiej a nie innej konstrukcji. Na przykład utwór "Reinna" ma wręcz przebojowy potencjał, jest w nim bardzo dużo energii. Z kolei w "Yog" mamy inteligentnie zbudowane napięcie. "Shardaz" to natomiast przyjemne brzmienie.

    Album ten jednak ustępuje wielu innym pozycjom zeuhlowym. To nie Magma, Eskaton czy nawet Dun, album jest jakby z innej bajki. Przypaść do gustu mógłby on pewnym grupom jazzfanów - takim mniej ortodoksyjnym - oraz miłośnikom brzmienia Canterbury; w jego obrębie grupa National Health miała podobne brzmienie. Z mojego punktu widzenia, mając do wyboru Foetus albo Nicholas II (nagrane przez Potemkine) oraz Osiris grupy Zao, o wiele chętniej sięgnę po jedną z pozycji pierwszego. I nie chodzi tutaj o pochwały samego McLaughlina, tylko o siłę wyrazu. Z mojej strony 4,5 gwiazdki.

    Edwin Sieredziński poniedziałek, 13, kwiecień 2015 01:01 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.