Zünd I:
1. Ëmëhntëhtt-Ré I (6:53)
2. Ëmëhntëhtt-Ré II (22:25)
3. Ëmëhntëhtt-Ré III (13:06)
4. Ëmëhntëhtt-Ré IV (3:54)
5. Funëhrarïum Kanht (4:19)
6. Sêhë (0:27)
Zünd II:
1. PHASES - DVD (56:17)
- Stella Vander (voices, percussions)
- Isabelle Feuillebois (voices)
- Hervé Aknin (voices)
- Benoît Alziary (vibraphone)
- James Mac Gaw (guitar)
- Bruno Ruder (Fender Rhodes)
- Philippe Bussonnet (bass)
With:
- Emmanuel Borghi (piano)
- Himiko Paganotti, Antoine Paganotti, Claude Lamamy, Marcus Linon and Pierre-Michel Sivadier (voices)
2 komentarzy
-
Trzecia część trylogii Vandera... można się zastanawiać czego się tutaj spodziewać. Czy albumu delikatniejszego jak K. A.? A może psychodelicznego uderzenia jak w przypadku Kohntarkosz? Magma po raz kolejny tutaj zaskakuje. Nagrywa album kompletnie odmienny niż dwa poprzednie. Męczenie buły i przez kilkadziesiąt wariacje na ten sam temat to jednak ostatnia rzecz, o którą Vandera można by podejrzewać.
Edwin Sieredziński niedziela, 12, kwiecień 2015 20:26 Link do komentarza
Słuchając Emehneht-Re, można odnieść wrażenie płyty żywcem przeniesionej z lat siedemdziesiątych. Nie stanowi to jednak klimatu retro. Muzyka jest nieprawdopodobnie świeża. Gdy się patrzy na datę nagrania, rok 2009... Rzecz nieprawdopodobna w obecnych czasach. Instrumentacja mało przypomina standardowy zespół rockowy. Bardzo mało jest tutaj elektrycznych instrumentów. Charakterystycznego ciężkiego basu jest jakby mniej. W większości album zbudowany jest na partiach fortepianu oraz operowych wokalach oraz chórkach. Odnosi się tutaj wrażenie, że Vander przyjrzał się tutaj dorobkowi grup z kręgu Rock in Opposition - takim jak Univers Zero czy Aranis. Osadzenie w latach siedemdziesiątych też nie jest błędną odpowiedzią. Pod względem brzmieniowym zbliża się to do eksperymentów niektórych grup tamtej epoki - King Crimson czy Dedalus - niektórych utworów mocno osadzonych w muzyce klasycznej. Część rozwiązań przywołuje z kolei nowoczesny jazz, którym również Vander się interesuje. Słuchając Emehnehtt-Re można sobie wyobrazić, że wynalazło się wehikuł czasu i przeniosło się w tamte złote czasy, zobaczyło się i usłyszało zjawiska łączące w sobie rockową ekspresję, a melodykę i brzmienie jazzu i muzyki klasycznej. Nie można bowiem powiedzieć, że ten album jest kompletnie elementów rockowych pozbawionych. Już sam jego początek to jakby transliteracja intro od pierwszej części "Kohntarkosz" na fortepian. Jest w nim też momentami mroczny i psychodeliczny posmak, tylko zbudowany kompletnie z użyciem innych instrumentów (w sensie przenośnym i dosłownym). Czasem w tym brzmieniu fortepianu i operowych wokalizach - też nieco monumentalizmu typowego dla rocka symfonicznego. Tylko znowu, to jest osiągane na inny sposób. Vander również nie odszedł, realizując ten album, od formy muzycznej podróży, stopniowego przemieszczania swojego słuchacza między krańcowo rozbieżnymi punktami. Poszedł jednakże w bardziej kameralistyczną, mikro-formę. I pokazał, jak dużo można w ten sposób opowiedzieć.
Spotykałem się ze zdaniami, że muzyka Magmy jest intelektualna, sucha lub że stanowi - excuse le mot - dźwiękową masturbację przez swoje (rzekome) przekombinowanie. To oczywista nieprawda. Muzyka Magmy jest niezwykle intensywna i emocjonalna, nie sposób nie poczuć poszczególnych jej elementów, jest w niej coś pięknego i nieprawdopodobnego. To samo jest na Emehnehtt-Re. Rzadkie jest uczucie dotykania muzycznego absolutu podczas słuchania tak nowego albumu. Emehnehtt-Re to daje. To połączenie głębi oraz czystej kreatywności. Widząc muzyczną tandetę wyniesioną obecnie na piedestał, masę elektronicznego szmelcu, zespoły tzw. rocka dla dziewic, wszystko to, jak przez jedną matkę rodzone! ... naprawdę... nie sposób nie otworzyć ust z wrażenia. W ponurej epoce upadku wszystkich wartości pozostały jeszcze bastiony Prawdy i Piękna!
W latach siedemdziesiątych byłby to majstersztyk, obecnie jest to płyta fenomenalna, nieprawdopodobna i genialna. Wspaniałe zakończenie historii o faraonie Emehnehtt-Re. Dlaczego Vander i dzieło jego życia są tak mało rozpropagowane? - aż chce się zapytać. Dla takiego arcydzieła jak Emehnehtt-Re pięć gwiazdek to za mało!
Albumy wg lat
Recenzje Zeuhl
- Jest pewien etap w życiu każdego melomana. Poszukuje… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Live (Shub-Niggurath)
- Ostatnio odświeżałem sobie album Barre Phillipsa - A… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Création de l'univers (Xing Sa)
- Wśród części fanów starożytnego rocka panuje przekonanie, że… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Five Suns (Guapo)
- Przemierzając krainę rocka nie sposób w pewnym momencie… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Osiris (Zao)
- Magma to jeden z najbardziej niezwykłych zespołów, jakie… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Mekanďk Destruktďw Kommandöh (Magma)
- Trzecia część trylogii Vandera... można się zastanawiać czego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Ëmëhntëhtt-Ré (Magma)