A+ A A-

W momencie, w którym piszę ten słowa, za oknami na całego hula jesień. Wieje, pada i jest zimno. I bardzo dobrze, każda pogoda jest potrzebna. Do takiej aury pasuje muzyka o bardziej melancholijnym zabarwieniu. W pewnym sensie warszawski koncert brytyjskiego zespołu The Pineapple Thief stał się introdukcją pogorszenia pogody, które nastąpiło dokładnie dzień później. O tym czy muzyczne zakończenie kalendarzowego lata było udane, dowiecie się czytając poniższy tekst.

Piątkowy koncert w klubie Stodoła rozpoczął się od występu francuskiego zespołu LizZard. Niestety nie udało mi się pojawić w klubie na czas, by zobaczyć Francuzów na scenie, ale z pomocą przyszedł mój serdeczny kolega Marek Toma, z zaprzyjaźnionego serwisu Rock Area. Oto co Marek miał do powiedzenia na temat LizZard: „jako suport, o godz. 19.00 wystąpił LizZard. Próżno było wypatrywać na scenie osoby Damiana Bydlińskiego, to nie o ten Lizard chodzi. LizZard, pisany przez dwa „z” (można przyjąć, że dla tego, że nie „z” Bielska, lecz „Z” francuskiego Limoges). Zespół tworzą: Mathieu Ricou (gitara, wokal), William Knox (bas, wokal) i Katy Elwell (perkusja). Skład był pewnym zaskoczeniem, bo to rzadkość (w dzisiejszych czasach nawet w kuchni), aby „za garami” oglądać młodą, kobiecą postać. Jeżeli chodzi o ustawienie dźwięku, perkusja była dosyć dobrze wyeksponowana. Z kolei Mathieu Ricou wykonywał na żywo gitarowe loopy, do których dogrywał równolegle ciekawe gitarowe motywy. Dlatego miało się wrażenie, że na scenie występuje dwóch gitarzystów. Przyznam szczerze, że nie miałem wcześniej styczności z muzyką zespołu, poza pobieżnym obejrzeniem jednego clipu na YouTube. I tutaj pozytywne zaskoczenie, bo niniejszy kawałek nie odzwierciedlał w pełni jak złożoną i ciekawą, mieszczącą się bez wątpienia w progresywnej konwencji muzykę, wykonują Francuzi. Wyjęte z internetowej biografii zdanie: „zespół wyruszył w misję stworzenia czegoś wyjątkowego i niewątpliwie oryginalnego w rocku” nie jest więc gołosłowne. Jeżeli chodzi o moje subiektywne skojarzenia, wymieniłbym tutaj amerykańskie rockowe power trio Dream The Electric Sleep. Ciepło przyjęty przez publiczność LizZard stanowił więc interesującą, bardzo przyjemną godzinną muzyczną porcję przed daniem głównym wieczoru.”

Punktualnie o 20:00 na scenie pojawiła się główna gwiazda czyli The Pineapple Thief. Zespół Bruce’a Soorda miałem okazję zobaczyć na scenie niemal równo rok temu, gdy promowali w Progresji poprzedni album „Your Wilderness”. Minął rok, nie wiadomo kiedy, a Brytyjczycy przyjechali do nas z kolejną płytą, zatytułowaną „Dissolution”. Łatwo się domyślić, że materiał z tego krążka dominował w zestawie utworów (usłyszeliśmy go w całości z wyjątkiem dwóch kompozycji). Jednak setlista była mimo wszystko bardzo przekrojowa, zarówno jeśli chodzi o poszczególne płyty, jak i nastroje. Panowie rozpoczęli na wysokich obrotach, od hitów nowych („Try As I Might”) i nieco starszych, ale wciąż świeżych („In Exile” i „Alone At Sea”, ten drugi z nieco rozjechaną końcówką, niestety). Środkowa część występu to przeplatanka klimatycznych, spokojnych utworów z „Your Wilderness” z nieco żywszymi z „Dissolution” („Threatening War”, „Far Below”, „No Man’s Land”, „That Shore”, „All That You've Got”, „Shed A Light”). W tym momencie, zarówno zespół, jak i publiczność byli już rozgrzani do czerwoności, a największe emocje miały dopiero nadejść. Energiczny refren „3000 Days” spowodował, że część osób wstała z rozstawionych na sali krzeseł, bo już nie dało się usiedzieć. Następnie zespół „usadził” nas dwoma długimi, nastrojowymi kompozycjami, starszą „Part Zero” i pochodzącą z najnowszej płyty „White Mist”. Z kolei czadowy „Nothing At Best” ponownie poderwał na nogi prawie wszystkich zgromadzonych tego wieczoru w Stodole. To był fantastyczny moment, pełen czystej, nieskrępowanej radości. Tak powinien wyglądać cały koncert, ale ciężko jest ekscytować się na siedząco. Na bis zespół odegrał krótki utwór a capella, znajdujący się na nowym krążku, „Not Naming Any Names” i dwa dłuższe, bardzo nastrojowe – pięknie rozwijający się „The Final Thing On My Mind” i urzekający, od lat nie tracący niczego „Snowdrops” z obowiązkowym wspólnym klaskaniem.

Można śmiało powiedzieć, że The Pineapple Thief są obecnie u szczytu formy. Już od poprzedniego krążka w składzie zespołu jest obecny wybitny perkusista Gavin Harrison (kiedyś Porcupine Tree, obecnie King Crimson), którego gra wyraźnie wzmocniła brzmienie grupy (doskonałe solo w „3000 Days”!). Jon Sykes, poza grą na basie, wspiera wokalnie lidera. Doskonale sprawdza się również drugi gitarzysta, tym razem jest to George Marios, który wprowadza do brzmienia zespołu nieco jazzowe podejście. Sam Bruce Soord, mimo że nie jest wybitnym konferansjerem, sprawia wrażenie ujmującego człowieka i jest wystarczająco charyzmatyczny. Przede wszystkim, jest doskonałym wokalistą i muzykiem, który za każdym razem zabiera nas w podróż emocjonalną kolejką górską i zostawia kawałek serca na każdej scenie, na której występuje. Bardzo cieszę się, że zespół nie zapomina o Polsce planując europejską trasę koncertową, a póki co w tym roku nie jest ona zbyt długa. Nie pozostaje nic, jak tylko rozkoszować się nową płytą i czekać na kolejny występ Brytyjczyków w Polsce, który znając życie, nastąpi niebawem.

Przybył, zobaczył, usłyszał, wrócił i spisał,
Gabriel „Gonzo” Koleński
Zdjęcia - Jan"Yano"Włodarski
Podziękowania dla Live Nation Polska za Akredytacje.


Sounds From The Past

wtorek, 25 wrzesień 2018 17:20 Dział: tRKproject


01. Visionary Of Heaven - 6:27
02. These All Paparazzis - 6:33
03. The Technology Trap - 4:28
04. The Fairly Tales Of A Stranger - 7:03
05. Welcome To My Channel ! - 6:20
06. Please Stop The Time - 6:00
07. We Know Nothing - 8:02
08. Sounds From The Past - 4:06


Czas całkowity - 48:59



- Karolina Leszko – wokal
- Ryszard Kramarski – instrumenty klawiszowe, gitara akustyczna
- Marcin Kruczek – gitara
- Paweł Pyzik – gitara basowa
- Grzegorz Fieber – perkusja



STEVE HACKETT with band "GENESIS REVISITED TOUR 2019"SH-eBiuletyn
6.05.2019, POZNAŃ, Sala Ziemi, godz. 20:00
7.05.2019, Kraków, Klub Studio, godz. 20:00
DWA FASCYNUJĄCE 2,5-GODZINNE KONCERTY PODCZAS KTÓRYCH ARTYSTA PRZEDSTAWI W CAŁOŚCI ALBUM "SELLING ENGLAND BY THE POUND" ORAZ OBSZERNE FRAGMENTY ZNAKOMITEGO
"SPECTRAL MORNINGS", KTÓRY W PRZYSZŁYM ROKU BĘDZIE OBCHODZIĆ 40. ROCZNICĘ WYDANIA. PODCZAS KONCERTÓW ZNAJDZIE SIĘ TEŻ MIEJSCE DLA BARDZIEJ AKTUALNYCH SOLOWYCH KOMPOZYCJI, W TYM Z NAJNOWSZEGO, JESZCZE NIEWYDANEGO ALBUMU
Bilety w sprzedaży na WWW.ROCKSERWIS.PL oraz w punktach i na stronach EVENTIM.PL i TICKETMASTER.PL
Bilety w sprzedaży od 28.09.2018 godz. 10:00
CENY BILETÓW: od 139,00zł do 279,00zł


Steve Hackett, niezwykle utalentowany i obdarzony wielką wyobraźnią gitarzysta rockowy, na początku swojej kariery był związany z grupą Genesis, tworząc jej klasyczny skład razem z Peterem Gabrielem, Philem Collinsem, Tonym Banksem i Mike'em Rutherfordem. Wspólnie nagrali wiele znakomicie przyjętych albumów takich jak choćby "Selling England By The Pound" (jedna z ulubionych płyt Johna Lennona). Steve jest również pełnym inwencji kompozytorem i w swoich utworach wykorzystuje elementy wielu różnych gatunków, m. in. jazzu, world music i bluesa.
W Genesis gra Steve'a przyniosła wiele niezapomnianych momentów - od poruszających akustycznych brzmień w "Horizons" i "Blood on the Rooftops" po pełne dramatyzmu rockowe solówki w "Firth of Fifth" i "Fountain of Salmacis". Po rozstaniu z zespołem Steve rozpoczął karierę solową, kolejny raz poszerzając swoje możliwości i przekraczając muzyczne granice - coraz to wynajdywał nie tylko nowe brzmienia, lecz również techniki takie jak "tapping". W połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku Steve mógł się cieszyć z przebojowego singla "Cell 151" i supergrupy GTR, założonej ze Steve'em Howe'em, która odnosiła duże sukcesy w Ameryce.
Steve współpracował też z wieloma uznanymi artystami takimi jak choćby Paul Carrack, Bonny Tyler, John Wetton i Brian May, który przyznał, że rozpoczynając muzyczną karierę, szukał inspiracji w grze Steve'a. Kolejnym przedsięwzięciem muzyka był przebojowy album "Genesis Revisited", po czym cofnął się jeszcze bardziej do swoich muzycznych korzeni, nagrywając "Blues With A Feeling". Cały czas stawiał sobie też nowe wyzwania i poszerzał muzyczne horyzonty, proponując eklektyczny miks brzmień i gatunków przyprawiony egzotyką, który do dziś fascynuje ogromne rzesze słuchaczy.
W 2009 roku ukazał się album "Out Of The Tunnels's Mouth", przez wielu krytyków i fanów uważany za najlepszy w dotychczasowej karierze muzyka. Po nim przyszła kolej na "Beyond The Shrouded Horizon" (2011) i "A Life Within A Day" (2012) - efekt współpracy z Chrisem Squire'em z Yes pod szyldem Squackett. Ostatni album Hacketta, "The Night Siren", wszedł na listy przebojów w wielu krajach, a w Wielkiej Brytanii dotarł do 28. miejsca.
W marcu 2010 roku zespół Genesis został uroczyście wprowadzony do Rock and Roll Hall Of Fame, co tylko potwierdziło ponadczasowy charakter i przesłanie muzyki grupy. Steve zawsze miał ogromny sentyment do klasycznych utworów z jej repertuaru, nic więc dziwnego, że powstała druga część "Genesis Revisited", która ukazała się w październiku 2012 roku. W nagraniach utworów wspomogło go wielu znakomitych muzyków, a dwie trasy promujące to wydawnictwo - w 2013 i 2014 roku - cieszyły się ogromnym zainteresowaniem fanów. W programie koncertów oprócz utworów Genesis znalazły się także solowe kompozycje Steve'a.
Planowana na 2019 rok trasa "Selling England By The Pound" zbiega się z 40. rocznicą premiery trzeciego solowego albumu Steve'a, "Spectral Mornings" i już wiadomo, że będzie to spektakularne wydarzenie. Na scenie obok Hacketta pojawi się cała plejada znakomitych muzyków, a on sam kolejny raz zachwyci wszystkich swoją niepowtarzalną grą i charyzmą.
W 5. rocznicę poprzedniej wizyty Steve'a Hacketta w Polsce, muzyk powróci także do naszego kraju, by podczas dwóch 2,5-godzinnych koncertów przedstawić m.in. w całości (!) wspomniany wyżej album "Selling England By The Pound" oraz obszerne fragmenty znakomitego "Spectral Mornings". Znajdzie się też miejsce dla bardziej aktualnych solowych kompozycji, w tym z najnowszego, jeszcze niewydanego albumu.
Zapraszamy! Steve Hackett i jego Gibson Les Paul zabiorą nas w muzyczną podróż, która na długo pozostanie w naszej pamięci!


Gary Numan zagra w Warszawie 25 listopada!

środa, 19 wrzesień 2018 18:47 Dział: News

GARY NUMAN - Legenda muzyki elektronicznej i industrialnej na jedynym koncercie w Polsce!

Gary Numan to brytyjski wokalista, autor tekstów i producent muzyczny aktywny na scenie od 1977 roku. Brzmienia, w jakich się obraca to przede wszystkim industrialny rock, synth-pop oraz szeroko rozumiana elektronika. Charakterystyczny dla Gary'ego jest jego oryginalny, androgeniczny wygląd. Artysta rozpoczął karierę we współ-założonym przez siebie zespole Tubeway Army, z którym wydał 2 albumy, a na nich jeden z najbardziej znanych swoich utworów, czyli "Are 'Friends' Electric?". Następnie w roku 1979 ukazał się jego pierwszy, solowy materiał pt. "The Pleasure Principle", na którym znalazł się wielki przebój "Cars". W kolejnych latach pojawiły się takie płyty jak "Telekon", "Warriors", "Strange Charm", "Human" czy "Dead Son Rising". Gary w przeciągu swojej działalności scenicznej zgromadził na swoim koncie aż 20 studyjnych albumów.

Kariera Numana załamała się natomiast pod koniec lat 80-tych i załamanie to trwało aż do roku 2000. Wtedy to ukazała się płyta "Pure", na której Numan zaprezentował swoje nowe, industrialne brzmienie. Prawdziwym przełomem był jednak album "Jagged" z 2006 roku, mocno inspirowany twórcząścią takich zespołów jak Nine Inch Nails, Marilyn Manson, Skinny Puppy czy Front Line Assembly. Od tego momentu Gary Numan jest uznawany za jedną z najprężniej działających gwiazd muzyki industrialnej. Występował na scenie m.in. ze wspomnianym Nine Inch Nails, Fear Factory czy Battles. Jego ostatnie dwie płyty "Splinter: Songs From A Broken Mind" oraz "Savage: Songs From A Broken World" przyniosły mu kilka kolejnych przebojów, takich jak "I Am Dust", "Love Hurt Bleed" czy "My Name Is Ruin", w którym gościnnie zaśpiewała jego córka - Persia.

Gary Numan Official pojawi się w Warszawie w ramach trasy koncertowej Savage, która promuje jego ostatni album. Jako support gościnnie wystąpi także zespół Nightmare Air.

Numan Warszawa 

Data: 25.11.2018

19:00 - otwarcie bram
20:00 - Nightmare Air
21:00 - GARY NUMAN

Miejsce: Progresja / Warszawa

Bilety w cenie 105,00 zł (120,00 zł w dniu koncertu) dostępne w sprzedaży na www.followthestep.com, w bileteriach: Biletomat.pl - bilety online, Eventim.pl, ebilet.pl, GoOut.pl i Going. oraz w stacjonarnych punktach sprzedaży empik, Saturn Polska i MediaMarkt Polska.

Patronat: Antyradio | ArtRock.PL | Co Jest Grane24 | Going. | JazzSoul.pl | Example.pl | musicNOW | Music is | All About Music | HIRO | Rytmy.pl | Laif | Kinkyowl
Organizator: Follow The Step
Regulamin: www.followthestep.com/regulamin

 

Stolen Thoughts (10th Anniversary Remastered)

środa, 19 wrzesień 2018 18:45 Dział: Retrospective

01. Defend Your Identity - 6:55
02. Stupid Joke - 3:26
03. Sitting In The Red Train - 5:35
04. Yesterday's Dream - 4:39
05. Memories - 3:02
06. It's Time To Grow Up - 9:42
07. sNoone - 4:53
08. Asleep - 8:25

Czas całkowity: 46:37

- Jakub Roszak - wokal
- Maciej Klimek - gitara
- Alan Szczepaniak - gitara
- Beata Łagoda - instrumenty klawiszowe, wokal
- Łukasz Marszałek - gitara basowa
- Robert Kusik - perkusja

 

 

 

Czy może być coś lepszego niż udać się w piątkowy wieczór na ciekawie zapowiadający się koncert? Chyba nie! Idąc więc za tym tokiem rozumowania udałem się w ubiegły piątek do poznańskiego Klubu U Bazyla. A miały tam wystąpić dwa dość różne stylistycznie zespoły, z których jeden był mi kompletnie obcy, a albumami drugiego zachwycałem się niegdyś w chłodne, jesienne wieczory. Mowa tu o Inter Arma (to ten obcy mi zespół) oraz Deafheaven.

Koncert rozpoczął się z lekkim opóźnieniem. To rzadkość we wspomnianym klubie, ponieważ w Poznaniu obowiązuje zasada kończenia koncertów o godzinie 22:00 i zwykle rozpiski czasowe są dotrzymywane. Jednak kiedy występują tylko dwa zespoły to pewnie jakiś luz w harmonogramie jest zachowany i odpowiednia rezerwa pozwala na małą obsuwę. A spóźnienie to spowodowane było zapewne dość przesianą do tego momentu widownią. No co tu dużo mówić - z początku nie zapowiadało się, że będą na tym koncercie tłumy, ale z czasem miało się to zmienić. Lekka obsuwa zdała więc egzamin i kiedy amerykanie z Inter Arma zameldowali się na scenie w klubie było już całkiem sporo ludzi, choć nadal po publiczności można było przechadzać się bez większych problemów.

Jednak niezrażeni niczym muzycy Inter Arma rozpoczęli swój występ. Tak jak wspomniałem na początku - twórczość tego zespołu jest mi kompletnie obca. Przesłuchałem chyba ze dwa utwory na YouTube przed koncertem, sprawdziłem fanpage na Facebooku i - co mnie trochę zaskoczyło - wydawcę grupy, którym jest uznana firma Relapse Records. Pod skrzydłami tej stajni wydają lub wydawały swoje albumy takie potężne nazwy jak Mastodon, Neurosis, The Dillinger Escape Plan czy wreszcie legendarny Death. Nieprzypadkowo wymieniam tutaj właśnie ten ostatni zespół. Otóż koncert Inter Arma przywołał mi przede wszystkim twórczość tej grupy, w szczególności z czasów "Symbolic" i "The Sound of Perseverance". Dodatkowo w twórczości Amerykanów słychać było czasami motywy rodem z Gojira lub Carcass. Przyjemnie słuchało się tego progresywnego death metalu, a jeszcze większego uroku całości dodał pomysł na stworzenie koncertu granego ciągiem. Utwory jeden za drugim przechodziły między sobą płynnie, muzycy Inter Arma, a w szczególności perkusista, mieli też przygotowane przejścia pomiędzy utworami. Były to krótkie solówki na bębnach, ambientowe echa z samplera czy nieco psychodeliczne szumy wydawane z gitar. Cały występ zachował dzięki temu odpowiednią płynność, a nie muszę chyba podkreślać, że w samych utworach też sporo się działo. Nie było czasu na brawa, a nagradzać brawami było co! Muzycy uwijali się jak w ukropie, szkoda tylko, że najsłabszym punktem całości był bardzo głośny i wybijający się wokal. Frontman widać jeszcze nie rozgrzał się na tej trasie, ale nie ma się czemu dziwić - to był dopiero drugi koncert. Na szczęście nie śpiewał (a raczej nie krzyczał) aż tak dużo i momenty instrumentalne nadrabiały. Wspomniane wyżej zespoły niech będą najlepszym wyznacznikiem tego, co zagrali w piątek muzycy Inter Arma. Mogło się podobać i mi się podobało, choć szkoda trochę, że merch był dość drogi - chętnie bym nabył płytę, a tak pozostaje zapoznać się z grupą przez portale streamingowe. Niemniej koncert dobry, idealny rozgrzewacz przed tym co miało nastąpić za chwilę.

W czasie pierwszego występu klub zapełnił sie już dość znacznie. Widać było ewidentnie na czyj występ ludzie przybyli - Deafheaven. Grupa ta jest uznawana za jednego z prekursorów nurtu nazwanego blackgaze, czyli w wielkim skrócie połączenia black metalu z shoegaze. Co więc charakteryzuje taką muzykę? Melodyjne solóki na przemian ze ścianą dźwięku generowaną przez szybką grę na gitarze elektrycznej oraz... black metalowe blasty i wokal. Dość szalone połączenie, ale jakże ciekawe i zdające egzamin! Poza Deafheaven nurtem tym poniekąd parają się m.in. Alcest, Ghost Bath czy Altar of Plagues. Przejdźmy jednak do samego koncertu...

Deafheaven jak przystało na headlinera zabrzmiało o niebo lepiej niż poprzednicy. Wokal był na odpowiednim poziomie, całą resztę instrumentów można było wyłapać w tej zawierusze dźwięków. Czasami irytująco głośno brzmiały "melodyjki" grane przez gitarzystów, ale to chyba charakterystyczne dla blackgaze'u. Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń - a dodam jeszcze, że w Klubu U Bazyla byłem po remoncie po raz pierwszy i z pewnością nastąpiły tam zmiany na plus. Scena jest większa i wyżej, oświetlenie lepsze, a dźwiękowo chyba też się trochę poprawiło, choć źle wcześniej wcale nie było. Deafheaven zaczęli od tytułowego utworu z najnowszej płyty, czyli przesło 11-minutowego "Honeycomb" (utwór na żywo jest chyba nawet dłuższy). Zaczęło się więc trochę bardziej klasycznie black metalowo, choć kompozycja ta w drugiej części mocno zwalnia i przyjmuje postać raczej post rockowej balladki. Zrobiło się czarująco, przestrzennie i nostalgicznie. Drugi w kolejności, również z ostatniego albumu "Canary Yellow" zaczął się także dość spokojnie, ale później przerodził się w rozpędzoną czarną petardę. Koniec tego (jeszcze dłuższego!) utworu rozruszła publiczność zgromadzoną w klubie, a niektórych skusił nawet do podśpiewywania powtarzanego przez cały finał tekstu wraz z jednym z gitarzystów. Kolejnym utworem na setliście był "Sunbather" pochodzący z przełomowego dla zespołu albumu o tym samym tytule. Ta kolejna ponad 10-minutowa kompozycja na dobre rozruszała widzów, a i muzycy coraz żwawiej poruszali się po scenie. Następnie przyszedł czas na nieco krótsze utwory, choć brzmi to dość śmiesznie, bo każdy z nich miał coś około 9-10 minut i tak. "Brought to the Water" i rozmarzony "Worthless Animal"... zakończyły zasadniczą część koncertu!

Dla niektórych może to dziwne, że pięć utworów i koniec, ale mając tak długie kompozycje w repertuarze i tak cała pierwsza część trwała prawie godzinę. Grupa jednak wyszła jeszcze na bisy i były to nie byle jakie bisy - trzy kolejne utwory, z których każdy (!) ponad 7-minutowy. Bisy trwały więc dodatkowo coś około 25 minut, a zabrzmiały wtedy "You Without End" i "Glint" z ostatniego albumu, oraz otwierający krążek "Sunbather" numer "Dream House". Muszę przyznać, że tak pokaźne bisy wyglądały jak druga część koncertu, mająca własną dramaturgię i balans. Utwory bowiem były tak dobrane, żeby naprzemian było raz głośno, szybko i agresywnie - a zaraz potem spokojniej, weselej, bardziej... marzycielsko. I reguła ta obowiązywała przez cały koncert, który dzięki temu nie mógł się nikomu dłużyć. Całość zabrzmiała wzorowo, jedynie mam małą uwagę do oświetlenia, które chwilami dość mocne psuło klimat koncertu. Bywało, że muzycy oświetleni byli jak aktorzy w teatrze, a do takiej muzyki jakoś mi to specjalnie nie podpasowało.

W każdym razie cały występ był znakomity. Trudno mi znaleźć jakieś minusy, bo kiedy wybrzmiały ostatnie dźwięki i muzycy wykonali ostatni ukłon w kierunku publiczności to ja nadal stałem i biłem brawo uśmiechnięty od ucha do ucha i szczęśliwy, że jestem w miejscu, w którym jestem. Brzmi dość filozoficznie, ale w gruncie rzeczy muzyka Deafheaven zawsze była dla mnie w jakiś sposób powiązana z rozmyślaniami, bujaniem w obłokach i snuciem marzeń. To tak totalnie naprzeciw black metalowemu pierwiastkowi, który jawnie obecny jest w ich muzyce. Ale koniec końców udało mi się wreszcie Deafheaven zobaczyć na żywo i było tak jak się tego spodziewałem: rewelacyjnie. Koncert na piątkę z duuużym plusem!

PS. Przepraszam za jakość zdjęcia - ale ustrzelone telefonem.

 

 

 

Siódmy album Antimatter

sobota, 15 wrzesień 2018 08:07 Dział: News

antimatter blackmarketSiódmy album Antimatter pt. "Black Market Enlightenment" ujrzy światło dzienne 9 listopada tego roku. Mick Moss, lider zespołu, ujawnił okładkę płyty przygotowaną przez hiszpańskiego ilustratora Mario Navedo.
Na "Black Market Enlightenment" pojawi się dziewięć utworów, w których Moss odchodzi nieco od brzmienia z poprzedniej płyty "The Judas Table" sprzed trzech lat.
Jak wyjaśnia sam Moss: "Ten siódmy album był dla mnie niejako objawianiem... zrozumiałem, że mogę przesuwać różne granice, jednak nieważne jak daleko zostaną one przesunięte przez eksperymenty z aranżacją, zabawy z wokalem i nowymi instrumentami, przez nowe melodie, inny styl pracy, muzyka nadal pozostaje muzyką Antimatter. Teksty na płycie eksplorują bardzo mroczny czas w moim życiu. Okres nałogu powodującego, że wątpiłem w to czy otacza mnie prawdziwa rzeczywistość a moje życie przepełnione było strachem. Okładka Mario Navedo doskonale obrazuje ten okres. Każdy kto czegoś takiego doświadczył, zrozumie".

Jesienią Antimatter rusza w trasę promującą nowy album. W Polsce zespół odwiedzi pięć miast:
13.11. - Gdańsk, Protokultura
14.11. - Poznań, U Bazyla
16.11. - Wrocław, Liverpool
17.11. - Warszawa, Hydrozagadka
18.11. - Kraków, Zaścianek

 

Disperse and Distorted Harmony – polska trasa.

czwartek, 13 wrzesień 2018 16:23 Dział: News

disperse2018Disperse zaprasza na swoją jesienną trasę, podczas której usłyszeć będzie można utwory z całego dorobku muzycznego formacji: “Foreword”, “Living Mirrors” oraz “Journey Through the Hidden Gardens” . U boku zespołu wystąpi gość specjalny z Izraela - Distorted Harmony, który dla polskiej publiki zagra po raz pierwszy, a na trasie zaprezentuje materiał ze swojego nowego albumu “A Way Out”.

Dobrze być znowu w Polsce. Tej jesieni zaprezentujemy utwory z płyt od początku historii zespołu “Foreword”, “Living Mirrors” i “Journey Through the Hidden Gardens”, dzieląc scenę z naszymi gośćmi z Izraela - Distorted Harmony, którzy będą promować swój nowy album "A Way Out". Ciężko pracowaliśmy żeby produkcja występów na tej trasie była na jeszcze wyższym poziomie - to dlatego jest ona dla nas wyjątkowa i mamy nadzieję że spotka się pozytywnym zaskoczeniem i dobrym odbiorem wśród fanów. To będzie też pierwszy raz kiedy DH zagra dla polskiej publiki, dlatego cieszymy że mogliśmy ściągnąć ich do Polski i zaprosić naszych rodaków do ich muzyki.

14.11 - Łódź | Magnetofon (Bilety https://disperse-dh-lodz.evenea.pl)
15.11 - Poznań | U Bazyla (Bilety https://disperse-dh-poznan.evenea.pl)
16.11 – Warszawa | Voodoo Club (Bilety https://disperse-dh-warszawa.evenea.pl)
20.11 - Lublin | Graffiti (Bilety https://disperse-dh-lublin.evenea.pl)
21.11 - Rzeszów | Vinyl (Bilety https://disperse-dh-rzeszow.evenea.pl)
22.11 - Kraków | Zaczek (Bilety https://disperse-dh-krakow.evenea.pl)
24.11 - Wrocław | Firlej (Bilety https://disperse-dh-wroclaw.evenea.pl)

Zespoły otwierające występy zostaną ogłoszone wkrótce.

Disperse poszukiwanie swojego oryginalnego brzmienia w muzyce progresywnej rozpoczęło wraz ze swoją debiutancką płytą 'Journey Through The Hidden Gardens' (2010). Początki zespołu sięgają jednak roku 2007, w którym gitarzysta Jakub Żytecki wraz z klawiszowcem Rafałem Biernackim zaczęli pracę nad pierwszymi demówkami. Po roku, 4 osobowy już skład wydał ‘Promo 2008’ podbili serca słuchaczy na żywo zyskując miano doskonałych wykonawców. Każde kolejne wydanie i następujące po nich trasy były dowodem na zasłużoną reputację. Doskonałe “Living Mirrors” przyniosło międzynarodowy rozgłos i udział w prestiżowych festiwalach, takich jak: GO-Rock, UK Tech-Metal Fest, Prog Power, Brutal Assault czy niemiecki Euroblast Festival. Trzecim albumem ‘Foreword’ Disperse kolejny raz pokazuje nowe oblicze, zabierając słuchaczy w podróż w nieznane doświadczenia muzyczne, łącząc piosenkowe struktury utworów z instrumentalną wirtuozerią i oryginalnym brzmieniem.

Distorted Harmony to nowoczesny progmetalowy zespół z Izraela.
Na scenie muzycznej istnieje od 2010 roku, a jego założycielami są Yoav Efron - klawiszowiec, kompozytor i jednocześnie producent zespołu; oraz Yogev Gabay - perkusista. Formacja aktywna na scenach różnych zakątków świata. Poza ojczystym Izraelem, występowali na festiwalach w Europie (Haunted Sky Festival, ProgPower Europe, Artmania) i USA (ProgPower USA). Ostatnio można ich było usłyszeć na Artmania Festival 2018. W 2013 roku zespół był nominowany w kategorii “New Blood” na Prog Awards.

Riverside „Wasteland Tour”

poniedziałek, 10 wrzesień 2018 20:20 Dział: News

riverkolo

Riverside „Wasteland Tour”

 

Miło nam poinformować, że polska edycje trasy zespołu Riverside „Wasteland Tour” promującej najnowszy album „Wasteland” (premiera 28 września) startuje już 12 października w gdańskim B90, a kończy się w warszawskiej Hali Koło 21 października.

Bilety są już dostępne w przedsprzedaży na stronie: https://riversideband.pl/pl/koncerty

Poniżej lista miast, które zespół odwiedzi jesienią 2018:

12.10 B90, Gdańsk, PL
13.10 Tama, Poznań, PL
14.10 A2, Wrocław, PL
16.10 Miasto Ogrodów, Katowice, PL
17.10 Magnetofon, Łódź, PL
18.10 Od Nowa, Toruń, PL
20.10 Studio, Kraków, PL
21.10 Hala Koło, Warszawa, PL

Steve Rothery Band na 2 koncertach w Łodzi!

czwartek, 06 wrzesień 2018 19:17 Dział: News

Progresja zaprasza z przyjemnością na koncert Steve Rothery Band.

stevrot

Gitarzysta i współzałożyciel kultowego zespołu Marillion pojawił się po raz pierwszy w Progresji w 2016 roku. Tym razem zapraszamy na 2 koncerty w Łodzi do zaprzyjaźnionego z nami klubu Scenografia.
Koncerty podczas których świętować będziemy 40lecie Steve’a Rothery’ego w Marilion będą wydarzeniami wyjątkowymi. Na oba dni przewidziana jest inna playlista!
Ze sceny usłyszycie m.in. utwory z płyt: Script of a Jester’s Tear, Misplaced Childhood, Clutching at Straws
Jako support Steve Rothery Band pojawi się Collage

Koncerty odbędą się 9 i 10 listopada tego roku.
Bilety w cenie 100 zł dostępne na www.progresja.com

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.