01. Lore - 5:31
02. Eiocha - 5:10
03. Ritual - 7:20
04. The Roots & The Rain - 2:26
05. Myth Of Creation - 5:59
06. Song Of Cernunnos - 4:31
07. The Echoes - 12:25
08. The Oak Tree - 7:55
09. Tales Of The Woods - 5:24
Czas całkowity - 56:44
- Michał Wojtas - głos, syntezatory, sample, frame drum, perkusja, gitara akustyczna, whistle, wiolonczela
- Sebastian Wielądek - kora, lira korbowa, lira, duduk, szałamaja (2-4,8)
- Kornel Popławski - skrzypce (5,9)
01. Victim Of Desire - 8:16
02. Red Rose - 5:35
03. A Cold Spring Day In '22 - 4:21
04. Life In A Cage - 6:11
05. King Of The World - 12:51
06. Another Life Beyond Control - 7:51
Czas całkowity - 45:05
- Yogi Lang - wokal, instrumenty klawiszowe
- Kalle Wallner - gitara
- Markus Grützner - gitara basowa
- Marc Turiaux - perkusja
Druga płyta Strange Pop, solowego projektu Michała Dziadosza, to podróż do przełomu lat 70. i 80. XX wieku. Stąd tajemniczy tytuł „1979-1982”. Muzyk znów skoncentrował się na klasycznych brzmieniach i tradycyjnych formach, rozszerzając swój warsztat o bardziej przestrzenne, choć z drugiej strony surowsze obszary dźwiękowe. Tekstowo to album koncepcyjny o zrywaniu toksycznych relacji.
Pod względem gatunkowym możemy liczyć na umiarkowaną alternatywę ze sporą dawką art. rocka, koncentrującą się przede wszystkim na naturalności. W czasach, w których muzyka staje się coraz bardziej sztuczna, Michał Dziadosz, nieco bezczelnie, odwołuje się do rozwiązań sprzed 40-50 lat, kiedy niedostępna była jeszcze komputerowa generyczność, a wszystko, co słuchacz dostawał wynikało z prawdziwych umiejętności i nieskażonego ducha. Sam artysta podkreśla, że nie ma szans wygrać w wyścigu z kwantyzacją i strojeniem. Dlatego stawia na nieprzewidywalność i niebezpieczeństwo, jakie wynikają z żywej muzyki.
Współczesna muzyka brzmi momentami tak, jakby była generowana przez sztuczną inteligencję. Nawet pełne składy, które umieją grać, często siedzą w studiu i cyzelują każdy dźwięk, wyrównują perkusję do basu, stroją wokale i dodają miliard efektów. To zabija artystyczny sens! To trochę jak z poprawianiem urody w programach graficznych. W pewnym momencie dojdziemy do punktu, w którym będzie istnieć tylko jeden wzorzec piękna, nie mający nic wspólnego z prawdą. W świecie muzyki już to się dzieje. Wszystko zaczyna brzmieć identycznie. Nie mam wpływu na to, co robią inni, ale mam wpływ na siebie. Postanowiłem więc położyć temu kres. Przynajmniej na swoim podwórku. Czy wiecie, że współczesne płyty nagrywane są czasem na 160 ścieżkach? Ja ograniczyłem się do maksymalnie 16. Poza tym jeśli coś jest nierówno, albo nie stroi, to tak miało być. To jest właśnie Strange Pop:)!
Muzycznie płyta stanowi kontynuację debiutu, ale bez powtarzania schematów. Czasem, niektóre brzmienia celowo nawiązują do „Ten Years Gone”, ale wyraźnie słychać, że Strange Pop jest w procesie i to właśnie nieustanna zmiana stanowi podstawę i klucz do zrozumienia pomysłu na te dźwięki. Pod względem lirycznym to opowieść o zrywaniu ze złą przeszłością i toksycznymi relacjami. Ale nie pod dyktando kolorowych magazynów. Podstawę stanowi głębokie wejście w siebie, odnalezienie tego, co nas blokuje i stanowcze odejście od niszczących schematów. Mamy więc historię o rozprawieniu się z toksycznym rodzicem, niedojrzałym „pseudo-przyjacielem”, o bezproduktywnym oczekiwaniu na cud, prawdziwej przemianie oraz jej nie do końca słodkich konsekwencjach. Wreszcie docieramy do momentu zerwania toksycznej relacji z…samym sobą. To głęboka, w dużej mierze osobista opowieść, w której wielu z nas odnajdzie cząstkę siebie.
Michał Dziadosz: kompozycje, słowa, aranżacje, śpiew, bas, instrumenty perkusyjne i klawiszowe, pianino, pianino elektryczne, realizacja, produkcja, mix.
Goście: Michał Wojtas – gitary (1), Daniel Kurtyka – gitary (2), Ryszard Kramarski – klawiszowe solo (3), Maciej Sochoń – gitary, efekty (4), Kovy Jagliński – gitary (5).
1. Last Time - 8:17
2. Friend - 5:15
3. Lost Years/Working Hour - 12:56
4. Nothing Really Happened - 05:49
5. All Days - 04:23
Zespół Alhena poinformował na swojej stronie o roszadzie w swoich szeregach. Nowym basistą zespołu został niedawno Maciej Tonder.
Aktualny skład zespołu Alhena to (od lewej): Tomasz Bogulski (gitara), Maciej Tonder (bas), Dominika Kapuśniak (wokal, skrzypce), Piotr Grugel (perkusja), Piotr Pryka (instrumenty klawiszowe) i Bartosz Kazimierski (gitara).
Również na swojej stronie zespół informuje o planowanych koncertach. Najciekawsze w nich to toruński występ wspólnie z grupą Collage (czerwiec), oraz występ na Ostrów Rock Festival (lipiec).
01. Darkness Over The Surface - 2:00
02. Ring - 6:50
03. Zone - 6:57
04. Division - 6:36
05. Scape - 6:50
06. Distance - 4:09
07. Orbit - 6:10
08. Spiral - 4:50
Czas całkowity - 44:22
- Johan Ahn - instrumenty klawiszowe
- Hanjoo Lee - gitara
- Heajin Kang - skrzypce
- Sangman Kim - gitara basowa
- Yuntae Kim - perkusja
oraz:
- Hee Nam Son - gitara (1,2)
- Katie Dongju Ha - saksofon (4,5,7)
01. Marching Columns - 6:25
02. Aisle At Your Sweet Nightmare - 4:42
03. Elements Of Architecture - 6:05
04. Critical Path - 5:12
05. Spiral II - 6:49
06. The Facade Of Sorrow - 4:13
07. Floating Debris - 4:55
08. How To Fix A Ceiling Leak - 3:47
09. A Fountain In The Chimney - 2:25
Czas całkowity - 44:33
– Hanjoo Lee - gitara
– Haejin Kang - skrzypce
– Sangman Kim - gitara basowa
– Yuntae Kim - perkusja
01. Calabi-Yau - 5:03
02. Fermion - 7:41
03. Orbifold - 6:19
04. Open String - 1:25
05. Torus - 6:03
06. Closed String - 2:16
07. Dual Resonance - 4:46
08. Heavy Ion - 6:58
09. Brane - 0:51
Czas całkowity - 40:59
– Hanjoo Lee - gitara
– Haejin Kang - skrzypce
– Sangman Kim - gitara basowa
– Yuntae Kim - perkusja
Dream Theater | Arion - Warszawa | COS Torwar | 29.01.2023
poniedziałek, 06 luty 2023 18:19 Dział: Relacje z koncertówDream Theater widziałem tylko raz w życiu na żywo, podczas ostatniej jak do tej pory (mam nadzieję, że wróci!) edycji festiwalu Prog In Park w 2019 roku. Przyznam, że tamten występ nie zrobił na mnie większego wrażenia, dlatego w stronę Torwaru szedłem z nadzieją w sercu, że ten koncert to zmieni.
Tego wieczoru, główną gwiazdę supportował pochodzący z Finlandii zespół Arion. Nie miałem wcześniej przyjemności z tą kapelą, ale trzeba przyznać, że wypadli bardzo korzystnie. Nie jestem szczególnym fanem power metalu, ale jego klasyczna wersja uprawiana przez Finów jest naprawdę przekonująca. Zespół brzmiał bardzo dobrze, nawet nie za głośno, co bywa zmorą Torwaru. Muzycy poruszali się po scenie swobodnie i z odwagą. Szczególnie charyzmatyczny był wyrzeźbiony jak Herkules wokalista, który dwoił się i troił, by choć trochę porwać publiczność. Na tym etapie, ludzie wciąż wchodzili na Torwar, a koncert rozpoczął się punktualnie, więc publika nie była zbyt liczna, a szkoda, bo zespół zasługiwał na to.
Dream Theater również wyszedł na scenę punktualnie. Generalnie, organizacja całości była bez zarzutów. Podobnie jak oprawa. Tło zespołu stanowiły imponujące rozmiarem wizualizacje, choć ich jakość momentami pozostawiała trochę do życzenia. Występ otworzył, jak można było przewidzieć, singlowy "The Alien" z ostatniej płyty "A View From the Top of the World". Nowy album miał generalnie sporą reprezentację, ale nie zabrakło kilku standardowych szlagierów. Niestety, w pewnym sensie, motywem przewodnim nie tylko tej trasy Dream Theater, stała się kondycja wokalna Jamesa LaBrie. Różne opinie można było przeczytać w internecie, ale wszystko trzeba sprawdzać samemu. Moim zdaniem, nie było źle, ale wokaliście zdarzały się gorsze momenty, jak w "Caught in a Web", w którym po prostu nie wyrabiał z głosem. Trochę się bałem o "Pull Me Under", ale tu było czysto i pięknie. Niezwykle wzruszająco zabrzmiał "Solitary Shell", wspomagany odpowiednimi wizualizacjami w tle, takich emocji powinno być na koncertach DT zdecydowanie więcej! Nie rozczarował również zagrany już na bis "The Count of Tuscany". Przechodząc do kwestii technicznych, jeśli chodzi o głośność, była na wysokim poziomie. Osobiście, spędziłem koncert w stoperach, ale raczej dla własnego komfortu, bo dało się wytrzymać i bez nich. Ogólnie, byłem pod wrażeniem selektywności i dobrych ustawień akustycznych Torwaru. A było czego słuchać, bo instrumentalnie zespół wciąż utrzymuje się na najwyższej półce na światowej scenie prog metalowej. Nie da się opisać wszystkich niuansów techniki muzyków, to trzeba usłyszeć samemu. Miłym zaskoczeniem była dla mnie też atmosfera całego koncertu. Występ na Prog In Park pamiętam jako bardzo chłodny i trochę bezduszny. Tym razem, zespół zdecydowanie bardziej starał się utrzymywać kontakt z publicznością, LaBrie sporo mówił, z szacunkiem i sympatią. Miłym akcentem było również świętowanie urodzin asystentki produkcji, uroczej April, którą zespół zaprosił na scenę, by wszyscy mogli jej zaśpiewać "Happy Birthday" (co akurat wyszło trochę koślawo, ale szczerze).
Dream Theater zakończył występ po niemal równo dwóch godzinach. Z Torwaru wyszedłem zdecydowanie bardziej zadowolony niż poprzednio z terenu wokół Progresji (oczywiście, jak już wydostaliśmy z parkingu, co wymagało cierpliwości). Było mi trochę przykro, że Torwar nie był bardziej zapełniony. Może to już nie te czasy dla zespołu, może przyjeżdżają trochę za często, choć sam tak nie sądzę. Niemniej, uważam, że giganci metalu progresywnego pokazali klasę. Zespół wciąż ma dużo do powiedzenia, nie przypadkiem porównuje się do nich prawie każdą kapelę prog metalową. Mam nadzieję, że jeszcze będzie mi dane zobaczyć Dream Theater na żywo, choć chętniej na osobnym koncercie niż w ramach festiwalu.
Gabriel Koleński
Zdjęcia: Jan"Yano"Włodarski
Więcej zdjęć ARION TU
01. Save Me Tonight - 3:31
02. Silver Sunlight - 4:32
03. Hail The Sunrise - 4:24
04. Age Of Changes - 5:50
05. Hurricane - 4:50
06. One Nation, One Sun - 7:36
07. Golden Light - 5:09
08. You'll Never Be Alone - 7:58
09. Fly Like An Eagle - 3:49
10. Freedom To Be Free - 8:12
11. Closer To Your Dreams - 3:38
Czas całkowity - 59:29
- Bernie Shaw - wokal
- Mick Box - gitara, dodatkowy wokal
- Phil Lanzon - instrumenty klawiszowe, dodatkowy wokal
- Dave Rimmer - gitara basowa, dodatkowy wokal
- Russel Gilbrook - perkusja