2. Arrakis (9:36)
3. Bitonio (7:09)
4. Eros (10:17)
5. Bitonio (alternate) (10:20)
6. Arrakis (alternate) (5:07)
7. Eros (alternate) (7:11)
8. Acoustic Fremen (unreleased) (6:17)
Czas całkowity: 65:22
- Jean Geeraerts ( electric guitar, acoustic guitar )
- Bruno Sabathe ( piano, synthesizers )
- Alain Termol ( percussions )
- Thierry Tranchant ( bass )
- Pascal Vandenbulcke ( flutes )
oraz:
- Philippe Portejoi (sax )
2 komentarzy
-
Na wszystkich bogów olimpijskich... Pamiętam, że czytałem recenzję Dun - nie znałem go, mea magna culpa (!) wcześniej, co sobie pomyślałem w pierwszym odruchu, znowu coś strasznego. Empiryczna przekora zwyciężyła, .... no i jakie wrażenie?
Edwin Sieredziński poniedziałek, 05, maj 2014 21:35 Link do komentarza
Bardzo ciekawy instrumentalny prog rock. Rozwiązania harmoniczne mogą się wydawać dosyć niestandardowe - nawiązują bowiem do modernistycznej muzyki klasycznej, zatem politonalność niczym z utworów Ivesa, masa dysonansów. Muzyka jest bardzo gęsta, miejscami żywiołowa, innym razem spokojna, wręcz sentymentalna (zwłaszcza partie instrumentów dętych nadają taki nastrój - jak w "Arrakis").
Nie jest to przesadnie ciężki album. Posłużył mi jako tło przy pisaniu jednego z abstraktów konferencyjnych... Dobra muzyka do przemyśleń, pobudza wyobraźnię. Nie ma też tak mrocznego posmaku.
Z red. Michalewskim zgodzić się mogę w jednym stwierdzeniu. Panowie z Dun zaczęli w złym okresie dla jakiejkolwiek formy rocka progresywnego w ogóle. 1982 rok to już dominacja cukierkowego syntezatorowego szajsu omyłkowo często nazywanego muzyką. A grać w ten sposób w tak podłej epoce... geniocidia rodem z eseju Lema!
Płyta niezwykła, bardzo oryginalna, warto się z nią zapoznać. Napiszę to, co przy okazji albumu Kobaia Magmy - jeśli ktoś się spotkał z wieloczęściowymi, rozbudowanymi utworami, na pewno sobie z tą płytą poradzi. Z mojej strony 5/5. -
Polscy fani proga są straszliwie oporni wobec awangardy. I przyznaję, że trochę mnie to irytuje. Nie będę po raz enty pisał, że granice rocka progresywnego są znacznie szersze niż od Camel do King Crimson, bo to jasne jak piwo i proste jak granice państw Afrykańskich. Nie zamierzam też nikogo zmuszać do słuchania zeuhlu, ani mówić że fan proga musi znać Dun, bo człowiek w życiu musi tylko umrzeć, wszystko inne to sprawa wyboru. Ale i tak złości mnie ta obojętność, bo mam wrażenie, że wiele osób najzwyczajniej w świecie nie chce poznać niczego niezwykłego. Ani nawet nie chce chcieć.
Bartosz Michalewski poniedziałek, 03, styczeń 2011 23:02 Link do komentarza
Dun to był jeden z licznych zespołów, które grały za późno i zbyt skomplikowanie, żeby wyjść poza debiut. Natomiast ten jeden album jest na takim poziomie, że w gruncie rzeczy niczego więcej nie musieli już nagrywać. W moim prywatnym rankingu najlepszych płyt lat 80ych Eros zajmuje drugie miejsce (po Embryo's Reise niemieckiej formacji Embryo) i uważam ją za jedno z najwybitniejszych dzieł rocka progresywnego, przewyższające większość kanonicznych dokonań najważniejszych zespołów o klasę.
Ta francuska grupa powstała w 1976 roku jako Vegetaline Boufiol. Pierwszy i jedyny album udało im się nagrać dopiero pięć lat później, a i to nie bez pomocy kolegów z Univers Zero. Nakład Eros wyniósł 1000 egzemplarzy, co spowodowało, że kiedy w 1983 grupa została rozwiązana pole rażenia ich muzyki było mocno ograniczone. Z pomocą zarówno muzykom jak i słuchaczom przyszła w dwutysięcznym roku wytwórnia Soleil Zeuhl, która wypuściła reedycje Eros na CD. Za sprawą tego wznowienia, pantoflowej poczty i coraz większej mocy Internetu zespół Dun zyskał niemałą sławę i ogromne uznanie niemal na całym świecie. Niemal, bo w Polsce nie słyszał o nim proghead z kulawą nogą...
Mój opis tego albumu dla kogoś, kto zna i lubi avant-proga będzie lakoniczny: jedyny czysty zeuhl tak dobry jak Magma. Brać w ciemno.
Tym, którzy nie bardzo wiedzą, o co chodzi napiszę trochę więcej. Dun jest często określany, jako pomost stylistyczny między Magmą a Zappą. Inspiracji zespołem Christiana Vandera jest tutaj naprawdę sporo, natomiast echa Franka Zappy słyszę w tym znacznie słabiej. Jak dla mnie to jest po prostu zeuhl, który jest inny niż Magma, a przy tym równie dobry i porównania do setek znanych firm na nic się w tym wypadku nie przydadzą. Jak więc się przedstawia ta muzyka? Rytm buduje nerwowa, skoligacona z jazzem perkusja i transowy, niezwykle charakterystyczny dla całego nurty bas. Dominuje formuła instrumentalna, pojawiają się jedynie sporadyczne wokalizy. Podobnie jak chyba każdy zespół awangardowo-progresywny Dun charakteryzował się częstymi zmianami tempa i brawurowym przechodzeniem jednego niestandardowego tematu w drugi, równie niecodzienny. Dosyć bogate instrumentarium zapewnia muzyce głębię, której brak zdaje się być piętą achillesową wielu progresywnych gigantów. W zasadzie jest to wypadkowa jazzu, muzyki klasycznej i art rocka, co sprawia, że wielu fanów rocka może czuć się tym albumem przytłoczonych. Ale to, że się czegoś nie rozumie po pierwszym przesłuchaniu to naprawdę nie jest powód, żeby po płytę nie sięgnąć czy, co gorsza, w ogóle nie wiedzieć o jej istnieniu.
Zachęcam do odwagi w poszerzaniu swoich horyzontów (nie tylko muzycznych, chociaż w tej chwili akurat o muzyce rozmawiamy). To nie boli, zwłaszcza, że album po dojęciu bonusów trwa niecałe 37 minut. Tylko jak się znajdzie taki, który posłucha tego raz i powie, że mu się nie spodobało, to niech się nawet do mnie nie zgłasza z tą informacją i mnie nie denerwuje. Jeśli dla kogoś muzyka ma ukazywać się w pełnej krasie po pierwszym przesłuchaniu to powinien przerzucić się na pop. Bo progres zdecydowanie jest nie dla niego.
Albumy wg lat
Recenzje Zeuhl
- Jest pewien etap w życiu każdego melomana. Poszukuje… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Live (Shub-Niggurath)
- Ostatnio odświeżałem sobie album Barre Phillipsa - A… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Création de l'univers (Xing Sa)
- Wśród części fanów starożytnego rocka panuje przekonanie, że… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Five Suns (Guapo)
- Przemierzając krainę rocka nie sposób w pewnym momencie… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Osiris (Zao)
- Magma to jeden z najbardziej niezwykłych zespołów, jakie… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Mekanďk Destruktďw Kommandöh (Magma)
- Trzecia część trylogii Vandera... można się zastanawiać czego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Ëmëhntëhtt-Ré (Magma)