2. Graddinoba Revoss (4:28)
3. Sllina Vezom (5:28)
4. Quidom (3:43)
5. Aramidda Horva (5:53)
6. Brahggo (3:42)
7. Cembell Rotta (4:48)
8. Rissenddo Rraimb (9:17)
9. Quoth Dahha (9:25)
10. Pamillazze (1:19)
Czas całkowity: 58:17
- Tatsuya Yoshida ( drums, vocals, keyboards )
- Jin Harada ( vocals, electric guitar, acoustic guitar )
- Kengo Sakamoto ( vocals, bass )
1 komentarz
-
Koenjihyakkei to klasyk japońskiego zeuhl i prawdopodobnie najłatwiejsza w odbiorze dla tzw. 'przeciętnego' słuchacza grupa grająca ten rodzaj muzyki. Na swoją pierwszą recenzję w serwisie Progrock.org.pl wybrałem właśnie ich album 2 ni znany również pod nazwą Viva Koenji!, który miałem okazję sobie z nieukrywaną przyjemnością ostatnio przypomnieć.
Mikołaj Gołembiowski poniedziałek, 10, styczeń 2011 15:10 Link do komentarza
Żywię głębokie przekonanie, że ta właśnie płyta może stanowić znakomite wprowadzenie w brzmienie zeuhl dla wielu miłośników proga niespecjalnie osłuchanych z jego awangardowymi odmianami. W szczególności zaś polecam ją wszystkim miłośnikom ciężkich brzmień a zwłaszcza 'prog-metalu' i progresywnie zorientowanego ekstremalnego metalu. Im specjalnie dedykuję pierwszą cześć mojej recenzji. To właśnie Wy, miłośnicy ciężkich topornych riffów, ekstremalnego jazgotu, znajdziecie w tej muzyce wszystko to, za co tak uwielbiacie swoje ukochane zespoły. Po pierwsze, 2 (ni) obfituje w znakomite, zapadające natychmiast w pamięć, ciężkie riffy gitarowe. Po drugie, mamy tam do czynienia z modnym wśród tzw. 'ambitniejszych' odmian metalu łączenie melodyjnych, momentami operowych, momentami chóralnych wokali z ekstremalnie mocnym brzmieniem. Kontrastuje on znakomicie z bełkotopodobnym, niskim męskim głosem, który z powodzeniem zastąpi Wam growling. Po trzecie, muzyka na tym albumie jest pełna uwielbianego tak przez wszystkich prog-metalowców patosu. Po czwarte, nie można nie wspomnieć o wirtuozerskich popisach instrumentalistów. Wydawane przez gitarzystę dźwięki wprawią w osłupienie niejednego początkującego, zapatrzonego w klasyków rocka 'wioślarza'. Na koniec dodajmy, że jest to muzyka progresywna 'pełną gębą' inspirująca się jednym z najważniejszych progresywnych zespołów lat 70. Wszystko to sprawia, że płyta posiada wszystkie walory przypisywane metalowi progresywnemu. Znakomicie słychać je zwłaszcza w utworach takich jak Graddinoba Revoss, Quidom, Brahggo, które z pewnością właśnie Wam, progmetalowcy, najszybciej wpadną w ucho.
Oczywiście po tej krótkiej reklamie, rzetelność - zapomniana dziś cnota, którą winni cechować się dziennikarze i recenzenci - nakazuje mi uczynić sprostowanie. Otóż mimo iż rekomendowana przeze mnie muzyka rzeczywiście posiada wymienione wyżej cechy, nie przypomina ona w niczym tego, do czego przyzwyczaili swoich słuchaczy klasycy prog-metalu, jak Dream Theater, Pain of Salvation etc. Koenjihyakkei nie wzorują się bowiem w najmniejszym stopniu na muzyce Rush, Metalliki, Pink Floyd, Yes, czy Genesis. Ich muzyka to po prostu nowoczesna odmiana zapoczątkowanego przez Magmę nurtu zeuhl, na której brzmienie wpłynęły nurty w muzyce popularnej rozwijające się od przełomu lat 70. i 80. - punk, metal. Po tych ostatnich muzyka ta odziedziczyła przede wszystkim ciężar, jeśli chodzi o kompozycje i koncept, jest to prosta kontynuacja Magmy, z jej specyficzną rytmiką, orffowskimi chórkami, i z robiącymi wrażenie zaciętej płyty repetycjami. Jednym słowem Koenjihyakkei łączy walory zeuhl i progresywnego metalu, nie podziela natomiast większości wad tego ostatniego. Są wpadające w ucho melodie, ale nie ma banału, jest wirtuozeria, ale nie ma cyrkowych popisów, jest ostro i w miarę przystępnie dla ludzi osłuchanych z ciężkimi brzmieniami, ale zarazem inaczej, awangardowo.
Dla tych, którzy znają i lubią zeuhl 2 ni nie będzie stanowić wielkiego odkrycia. Co więcej, to co było zaletą z perspektywy 'przeciętnego' słuchacza, może być postrzegane jako wada. Ciężar, patos może bowiem nieco zmęczyć, a chwytliwe melodie znudzić się po kilku przesłuchaniach. Tym niemniej również i taki słuchacz znajdzie tu wiele z tego, co kocha w muzyce zeuhl. Kompozycje takie jak Grembo Zavia, Cembell Rotta, Aramidda Horva, Rissenddo Rraimb przywołują na myśl przyjemne chwile spędzone przy najlepszych płytach Magmy,Guoth Dahha znajdziemy świetne przykład ciężko brzmiącej awangardy. A wszystko wieńczy miniaturka Pamillazze nie pozwalająca zapomnieć, że jednak mamy do czynienia z zespołem zakorzenionym w awangardowej muzyce współczesnej.
Podsumowując: Ponieważ nie jest to moje pierwsze zetknięcie z awangardą, płytkę bardzo lubię, ale nie traktuję jako szczególnie odkrywczą. Oceniam ją na 4 gwiazdki, natomiast nie wątpię, że dla wielu jej przesłuchanie mogłoby stanowić przewrót kopernikański w myśleniu o muzyce rockowej, czego wszystkim czytelnikom, którzy nie mieli do tej pory kontaktu z muzyką zeuhl, z całego serca życzę.
Albumy wg lat
Recenzje Zeuhl
- Jest pewien etap w życiu każdego melomana. Poszukuje… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Live (Shub-Niggurath)
- Ostatnio odświeżałem sobie album Barre Phillipsa - A… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Création de l'univers (Xing Sa)
- Wśród części fanów starożytnego rocka panuje przekonanie, że… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Five Suns (Guapo)
- Przemierzając krainę rocka nie sposób w pewnym momencie… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Osiris (Zao)
- Magma to jeden z najbardziej niezwykłych zespołów, jakie… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Mekanďk Destruktďw Kommandöh (Magma)
- Trzecia część trylogii Vandera... można się zastanawiać czego… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Ëmëhntëhtt-Ré (Magma)