Ananke na żywo czyli zatopieni w Shangri-La
poniedziałek, 01 kwiecień 2013 23:11 Dział: Relacje z koncertówNieziemska atmosfera, wspaniała oprawa świetlna, rekwizyty i przebrania, znakomita muzyka i gra słów w tekstach Adama Łassa - tak po krótce można streścić to co działo się podczas trzech koncertów Ananke, jakie odbyły się w marcu kolejno: w Bydgoszczy, Koninie i w Warszawie. Zespół jest w znakomitej formie, choć co podkreślał Krzysztof Pacholski, nie jest łatwo zebrać zespół na próby bowiem członkowie aktualnego składu Ananke rozsiani są po kilku odległych miejscach naszego kraju. Zespół zaprezentował głównie utwory z albumu "Shangri-La", który zresztą promuje. Nie zabrakło też utworów z poprzedniego albumu "Malachity". Były także inne, odległe wycieczki w czasie...
Zespół wystąpił w składzie: Adam Łassa - wokal, Krzysztof Pacholski - instrumenty klawiszowe, Marcin Mak - perkusja, Karol Oparka - gitary, Michał Sokół - gitary, Grzegorz Korybalski- bas.
Kto nie był, niech żałuje! Najbliższą okazję na przetransportowanie się do mistycznej krainy Shangri-La zespół Ananke zapowiada w czerwcu, dokładnie 29.06. przy okazji VII Festiwalu Rocka Progresywnego w Gniewkowie. Tym razem zespół zagra na wolnym powietrzu, o zmroku, zamykając pierwszy dzień imprezy.
Poniżej galeria zdjęć z koncertu Ananke w Koninie, w Klubie Oskard 16 marca 2013.
01. Imię i Nazwisko.
Maciej Dzik
02. Grupa, lub projekt muzyczny z którym obecnie jesteś związany?
Disperse, Panda Horizon
03. Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać muzykiem? Czy od razu myślałeś o perkusji? Jak wyglądała Twoja muzyczna edukacja?
Moja przygoda z bębnami zaczęła się jakoś w 2001/2002 gdy starszy brat postawił perkusje w domu, gdyby nie to wydarzenie być może dziś byłbym milionerem. No ale bębny stały więc zacząłem na nich grać. Tak do 2009 roku, kiedy to po roku studiów filozofii i odstawienia bębnów na drugi plan, stwierdziłem że nie potrafię iść takim systemem jak rówieśnic. Czułem się niekomfortowo i rzuciłem studia, udając się do Krakowskiej Szkoły Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. To był moment w którym zacząłem ćwiczyć codziennie po kilka godzin czując podświadomie, że to jest dobra droga. Miałem wtedy 19 lat i już Wiedziałem że perkusja to jest to. Moja edukacja muzyczna rozpoczęła się w wieku 20 lat czyli 3 lata temu, wcześniej uczyłem się sam. W KSJiMR uczęszczałem na lekcje do Artura Malika i Grzegorza Krawczyka, genialnych edukatorów bez których moja droga do obecnego punktu zajęła by mi kilka lat więcej.
04. Czy jest jakiś zespół, a może konkretny utwór, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Największymi inspiracjami w tamtych czasach były dla mnie zespoły: The Mars Volta, The Dillinger Escape Plan, Meshuggah, Blink 182 czyli bandy gdzie drummer miał dużo do powiedzenia w całości kompozycji. O ile te zespoły nie miały wielkiego wpływu na moją decyzję to na pewno miały ogromny wpływ na kierunek rozwoju mojej gry.
05. Napisz coś o swoim zestawie perkusyjnym (początki, stan obecny, plany na przyszłość).
Zaczęło się oczywiście od mieszkanki amati/polmuz, następnie był Tepper mój pierwszy zestaw z naciągami rezonansowymi :), potem Tama Rockstar, mieszkanka Pearl mmx/brx, Pearl mmx, Yamaha Birch Custom, kolejny Pearl mmx, Dw Collector's, aż wreszcie mój wymarzony Pearl Reference który jest ze mną po dziś dzień :) Dzięki uprzejmości firmy Meinl, otrzymałem od nich talerze które absolutnie miażdżą konkurencję i jestem z nich super zadowolony. Nie planuje żadnych zmian, choć ostatnio marzy mi się Tama Starclassic. :)
06. Jak często ćwiczysz grę na perkusji?
Staram się ćwiczyć codziennie, po kilka godzin.
07. Praca w studio i sesja nagraniowa to …?
Dla mnie to pewnego rodzaju podsumowanie jak i świetna lekcja.
08. Koncert i gra dla publiczności to…?
To co kocham najbardziej :) Moment w którym godziny grania prób samemu i z zespołem dają owoce i czystą radość!
09. Gdyby zaproponowano Ci koncert na dwa zestawy perkusyjne, z kim chciałbyś zagrać i dlaczego?
Travis Orbin. To mój największy idol od przynajmniej 4 lat.
10. Czy jest jakiś utwór w którym zagrałeś i z którego jesteś szczególnie dumny?
Zawsze zostaje niedosyt. Może kiedyś :)
11. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, piszesz teksty, aranżujesz utwory?
Zdecydowanie jestem bardziej perkusistą niż muzykiem i dobrze mi z tym. Lubie ingerować w strukturę utworu i być pomysłodawcą zmian, jednak bardziej w ramach już gotowej kompozycji, samemu nie robię nic w tym kierunku.
12. Czy umiesz grać na innych instrumentach?
Nie sądzę.
13. Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Kulturystyka, czasem więcej czasu tygodniowo spędzam na siłowni niż w sali prób.
14. Czy niekomercyjne, tematyczne strony poświęcone muzyce mogą pomóc w promocji zespołu? Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl ?
Mam nadzieje że pomogą :), zdarza mi się zaglądać na ProgRock.org.pl.
„Ciemna Strona Księżyca” na olsztyńskim niebie
środa, 27 marzec 2013 12:03 Dział: Felietony, eseje, referaty,...„The Dark Side of the Moon” okazał się ponadczasowy. Nie świadczą o tym sympatia kolejnych pokoleń odbiorców ani medialny szacunek. Album wciąż jest aktualny, ponieważ nie zmieniło się nic spośród tych rzeczy, które od dawna frustrują młodość u progu dorosłości. Ciemna Strona Księżyca to wyraz rozczarowania galopującym materializmem, brakiem empatii, przemocą, zobojętnieniem, marazmem, nudą, szablonem „praca-dom, praca-dom” – wszystkim, czym Twoje życie będzie już zawsze. Gdy uśmiercisz w sobie młodość, życie przestaje być Twoim doświadczeniem. Stajesz się jednym z szaleńców, oklaskujących sympatie i uprzedzenia bandy hipokrytów, złodziei i próżniaków. Doprawdy, nie byłoby się z czego cieszyć, gdyby nie świetna muzyka i kojące zrozumienie, które Ciemna Strona niesie w swoim przesłaniu. – Maksu Ordynus
Tymi pięknymi i wymownymi słowami zacytowanymi przez prowadzącego rozpoczął się w niedzielę 24 marca w olsztyńskim planetarium naprawdę magiczny wieczór. Wieczór, który na pewno wszystkim obecnym zapadnie na długo w pamięci...
Jakiś czas temu pojawiła się w stolicy Warmii i Mazur wspaniała inicjatywa z okazji 40-lecia wydania albumu „The Dark Side of the Moon” Pink Floyd. Pomysłodawcą tego przedsięwzięcia był Dariusz Naworski, który z pomocą wielu życzliwych osób uczynił niedzielny wieczór niezapomnianym. Bo nie chodziło tylko o wspólne wysłuchanie płyty Floydów pod kopułą planetarium. Na całość złożyły się występy grupy tanecznej Pryzmat, przebranej w stroje w kolorach tęczy, wizualizacje wyświetlane na „niebie” planetarium i wreszcie samo miejsce, które chyba jak żadne inne było w stanie sprostać temu wydarzeniu.
Gościem specjalnym wieczoru miał być Piotr Metz, znany i powszechnie ceniony w Polsce dziennikarz muzyczny. Niestety z przyczyn od niego niezależnych, nie mógł się stawić w Olsztynie. Przesłał za to krótkie nagranie, w którym bardzo pochlebnie wypowiedział się na temat całej inicjatywy. Zacytował też słowa Piotra Kaczkowskiego (zresztą obchodzącego w tym roku jubileusz 50-lecia pracy), który powiedział, że „o Floydach się nie mówi, Floydów się słucha”. Trudno się z tym nie zgodzić. Chociaż w ten wieczór Floydów mieliśmy też w pewnym sensie okazję oglądać.
Każdy utwór z tej niezapomnianej płyty został ozdobiony charakterystycznymi dla siebie wizualizacjami. Trudno oprzeć się wrażeniu, że cała muzyka, układ choreograficzny grupy tanecznej oraz to, co widzieliśmy nad naszymi głowami, idealnie ze sobą współpracowało. Wykonano naprawdę kawał dobrej roboty, co spotkało się z zasłużonym uznaniem publiczności. Nieczęsto jest okazja posłuchać „Ciemnej Strony Księżyca” w takiej oprawie. A pomysłodawca został nagrodzony naprawdę potężnymi owacjami.
Na uwagę z pewnością zasługiwał fakt, że Dariusz Nawrocki okazał się bardzo skromnym człowiekiem. Rozbrajająco stwierdził, że on to tylko wymyślił, a inni ciężko pracowali. Dodał też, że zainteresowanie było bardzo duże, dlatego jest szansa, że będzie powtórka dla tych, którzy nie dostali zaproszeń za pierwszym razem. Tym bardziej jestem szczęśliwy, że dla mnie znalazło się tego wieczora miejsce.
Same zaproszenia zresztą również zostały dopieszczone. Wydrukowano je na ładnym kredowym papierze w formie mini-książeczki ze zdjęciami i tłumaczeniami wszystkich tekstów utworów. A książeczka oczywiście w kształcie półksiężyca.
Wychodząc już poza centralne miejsce planetarium, warto dodać, że zadbano o szczegóły także przy wejściu do obiektu. W holu ustawiono kartonowe postaci wszystkich czterech muzyków Pink Floyd, natomiast nieco dalej przed wejściem na schody stała duża tablica z reprodukcjami płyt Floydów. Przy obu tych miejscach chociaż na chwilę warto było się zatrzymać.
Na koniec organizatorzy nie pozwolili uczestnikom tak od razu odejść. Zaproponowano wszystkim po lampce wina. Dla zmotoryzowanych znalazła się alternatywa w postaci soków. Ale takim naprawdę sympatycznym akcentem okazały się specjalnie na tą okazję przygotowane ciasteczka w kształcie miniaturowej „Ciemnej Strony Księżyca”. Niektórzy nie mogli się powstrzymać, konsumując ciasteczko od razu, a część wolała je zabrać ze sobą na pamiątkę. W tle rozmów rozlegały się dźwięki „The Dark Side of The Moon” z płyty analogowej. Czego chcieć więcej? To był naprawdę uroczy wieczór. Oby nie ostatni taki w Olsztynie.
Jakub Szwajkiewicz, Olsztyn
1. Lost in Time
2. Astral Man
3. Journey Through Space
4. Man in the space
5. Phazer
6. Shine
7. Mountain
A Symphonic Tribute to Dream Theater
wtorek, 26 marzec 2013 17:31 Dział: Symphonic Theater of Dreams1. Overture - When Dreams Come True (composition by Michał Mierzejewski)
2. Hell's Kitchen
3. Sacrificed Sons
4. Beneath The Surface
5. The Ministry of Lost Souls
6. Losing Time/Grand Finale
Symphonic Theater of Dreams is composed, arranged by Michał Mierzejewski
Orchestra - Sinfonietta Consonus
Conductors - Ariel Ludwiczak, Michał Mierzejewski
Bartosz Kropidłowski - classic guitar
Special guests:
Tina Guo - cello
Marc Papeghin - french horns
Daniel Fries - acoustic guitars
01.Imię i Nazwisko.
Leszek Żygłowicz
02.Grupa, lub projekt muzyczny w którym obecnie występujesz?
Without Percent
03.Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać muzykiem? Czy od razu myślałeś o gitarze basowej?
Miałem wtedy 14 lat, a moim pierwszym instrumentem była gitara akustyczna. Na basie zacząłem grać nieco później - w wieku 15 lat. Kumple ze szkoły zakładali wtedy zespół, a spotykali się w piwnicy domu jednego z nich. Na miejscu okazało się, że jest już gitarzysta i to o wiele bardziej "wtajemniczony" ode mnie - za to nie było basisty ... :). Tak więc basistą zostałem w sposób standardowy :)
04.Czy jest jakiś zespół, a może konkretny utwór, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Myśle, że na pewno takie zespoły jak Queen czy Pink Floyd, słuchałem też AC/DC. Pod wpływem tej muzy po prostu zapragnąłem grać. Natomiast kiedy już wziąłem się za bass, zacząłem słuchac RHCP, Faith No More, the Cure no i oczywiście Primusa :)
05.Czy pamiętasz swoje pierwsze gitary?
Pierwszy instrument to była jakaś polska podróbka Fendera J/B. Kiedyś wujek usłyszał, że chciałbym grac na basie. Okazało się, że jego szwagier, który grywał przez lata na weselach ma w domu bas. Pamiętam jak któregoś dnia wujek przyjechał do nas i dał mi kluczyki do swojego samochodu. Powiedział, że w bagażniku czeka na mnie instrument, ale ja myślałem, że robi sobie ze mnie jaja:). Basówka jednak była naprawdę i od tamtego momentu wszystko zaczęło sie na dziać na poważnie. Potem miałem Mensfelda i Yamahe rbx 350 - ta ostatnia była już całkiem do rzeczy :) To były czasy kiedy ciężko było o Fendera czy ogólnie rzecz biorac o zawodowy instrument.
06.Jakich gitar używasz teraz?
Używam głównie gitar Fender jazz/bass, obecnie posiadam 5- strunowy model Marcusa Millera (2003) i standardową wersje j/b V (pasywny ). Mam też starą yamahe przerobioną na fretlessa
07.Czy masz jakiś wymarzony model na którym chciałbyś zagrać?
Szczerze mówiąc jest ich naprawdę sporo :). Jestem maniakiem sprzętowym i gdybym tylko miał możliwość kupiłbym hangar gitar :). Ale tak na serio, to chciałbym mieć Alembica albo jakiś wysoki model Sada, MTD czy Kena Smitha.
08.Wolisz pracować w studio czy występować na scenie?
Oczywiście uwielbiam koncertować. Granie na żywo to ogromna dawka wrażeń i mega dawka pozytywnej energii. Natomiast praca w studio polega przede wszystkim na precyzji. Uwielbiam nagrywać i często to robię. Szczerze mówiąc, więcej pracuje studyjnie niz koncertuje, ostatnio dość mocno zająłem się też realizacją. Na przyszły rok planuje otwarcie własnego studia, sporo czasu temu poświęcam, kompletuje sprzęt.
09.Czy jest jakiś artysta z którym chciałbyś odbyć mały "jam session"?
O tak, jest wielu świetnych muzyków, z którymi chciałbym zagrać. Wiadomo, mam swoje marzenia, ale tak szczerze mówiąc to bardzo chciałbym pojammowac w duecie z Pilichem :)
10.Czy jest jakiś utwór w którym zagrałeś z którego jesteś szczególnie dumny?
Dumny to za dużo powiedziane, ale jest kilka takich, z których jestem bardzo zadowolony. Chociaż kiedy po raz kolejny słucham tego co nagrałem, bardzo często dochodzę do wniosku, że można było to zrobić lepiej.
11. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, piszesz teksty, aranżujesz utwory?
Płyta Without Percent zawiera sporo moich pomysłów, ogólnie mam dużo własnych kompozycji i czasami je realizuję. Udzielam się też jako muzyk sesyjny.
12.Czy umiesz grać na innych instrumentach?
Gram trochę na gitarze, dawniej kiedy mieszkałem w domu moich rodziców w piwnicy stały bębny kolegi. Miałem wtedy okazje trochę na nich pograć i szczerze mówiąc był czas kiedy myślałem o perkusji całkiem serio :)
13.Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Wędkarstwo :)
14. Czy niekomercyjne, tematyczne strony poświęcone muzyce mogą pomóc w promocji zespołu? Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl ?
Myśle, że dzisiaj kiedy facebook tak strasznie spłaszcza naszą rzeczywistość takie portale są bardzo potrzebne! Oczywiście,że zaglądam :)
Kolejny konkurs z wytwórnią Progressive-Promotions Records juz jest za nami. Tym razem szczęscie uśmiechneło się do Pana Artura Szymańskiego. Nagrodę w postaci albumu InVertigo, zatytułowanego "Next Stop Vertigo" prześlemy pocztą.
A oto poprawne odpowiedzi:
1. Carsten Dannert zastąpił na pozycji perkusisty Andre Lante
2. Retrospective nagrywa w barwach PPR
Dziękujemy za udział w zabawie i zapraszamy na kolejne konkursy!
Czas ogłosić kolejny konkurs z niemieckim wydawnictwem Progressive Promotion Records. Bedzie on dotyczył zespołu InVertigo oraz ich pierwszego albumu "Next Stop Vertigo". Aby wziać udział w konkursie, należy nadesłać do dnia 30 marca odpowiedzi na poniższe pytania, pod adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. z dopiskiem 'InVertigo' w tytule wiadomości.
Oto pytania:
1. Zespół InVertigo nagrał dotąd dwa albumy. Jakie nastąpiły zmiany w składzie zespołu na przestrzeni tych dwóch płyt?
2. Z którym polskim zespołem formacja InVertigo wydaje obecnie swoje płyty w Progressive Promotion Records?
Z puli nadesłanych maili zostanie wylosowane poprawne zgłoszenie. Zgłoszenie musi zawierać prawidłowe odpowiedzi na konkursowe pytania, mail musi posiadać prawidłowy temat, zgłoszenie musi nastąpić w czasie trwania konkursu. Zgłoszenie musi zawierać również imię i nazwisko oraz dokładny adres, na który zostanie wysłana nagroda. Jedna osoba może przysłać tylko jedno zgłoszenie. Jeżeli w puli zgłoszeń znajdzie się więcej zgłoszeń jednego autora, do konkursu zostanie zakwalifikowane pierwsze zgłoszenie. Wyniki zostaną ogłoszone na stronie www.progrock.org.pl, a zwycięzca zostanie powiadomiony o przyznanej nagrodzie mailem.
Proggnozy 10 (23.03.2013) Blank Space, Victorians - Aristocrats’ Symphony, Qube
poniedziałek, 25 marzec 2013 07:24 Dział: Relacje z koncertówKrakowskie Prognozy stają się powoli imprezą na której zawsze „coś” się wydarzy…. I to „coś” z reguły jest warte by napisać o tym kilka słów… Dziesiąta odsłona tego mini festiwalu , podobnie jak poprzednia , przedstawiała nam „mocniejszy” fragment naszej sceny około progresywnej. Pojawiły się (tradycyjnie) 3 zespoły – Blank Space, Victorians – Aristocrats’ Symphony i Qube. Poziom (również tradycyjnie…) bardzo wysoki.
Blank Space… wypracowali własny styl, są rozpoznawalni , a to chyba najważniejsze dla każdego wykonawcy, zwłaszcza przy dzisiejszym totalnym przesyceniu naszego rynku. Powstały setki grup grających tak samo, wyglądających podobnie i brzmiących identycznie… Klony klonów…. Blank Space tego uniknął. W Krakowie zaprezentowali zgrabnego seta na którego złożyły się utwory zarówno z wydanej już przez zespół epki , jak i nowe kompozycje. Ciekawe. Czekamy na płytę , bo wersja „live” rozbudziła nasze apetyty….
Jako drudzy na scenie pojawili się Victorians – Aristocrats’ Symphony . I to było to „coś”….. Grupa tradycyjnie zaprezentowała się w „strojach z epoki” , czym natychmiast „kupiła” publiczność… Bielszczanie dobrze wiedzą , że muzyka muzyką, ale na koncercie trzeba ją jeszcze pokazać. A jak należy to robić – widzieliśmy w Zaścianku… Ta grupa jest ewenementem na naszym rynku. Wiedzą co chcą grać i wiedzą JAK to grać. No i najważniejsze – umieją to robić. A to już połowa sukcesu. Druga połowa – to wokal. Eydis …. głos jak dzwon i skłonność do melodyki , szerokie spektrum, niesamowita barwa…. i skromność.. – to MUSIAŁO przynieść efekty. Określenie „polski Nightwish” jest naprawdę mocno krzywdzące, choć na pierwszy rzut ucha tak to właśnie brzmi, tym bardziej że grupa ma w repertuarze coovery tej grupy , co mieliśmy okazję usłyszeć. Victorianie po prostu bardzo zgrabnie poruszają się w tej konwencji, a siła i jakość głosu Eydis natychmiast nasuwają skojarzenia z Tarją… Gitara… dość oszczędna w solówki , robi jednak niesamowitą „robotę rytmiczną”. Perkusja i bas –czyli sekcja. Wspaniale zgrana , co ma wielkie znaczenie przy takich łamańcach rytmicznych, doskonale rozumiejąca się z resztą zespołu…. Piękne… Wielbiciele wczesnego Nightwisha ryczeli ze szczęścia, jednak po koncercie (były bisy…) przyznawali , że podobne, ale CIEKAWSZE !!! i mniej komercyjne. Ta grupa jest wręcz skazana na sukces. Cieszymy się , bo za ich sprawą być może w niedługim czasie będzie głośniej o Polsce za granicą. Świadczą o tym liczne propozycje koncertów na wielkich , zachodnich festiwalach…
Po takim koncercie kolejna grupa ma nieco „przechlapane”… Ale Qube nie przejęło się tym zbytnio i dość szybko zawładnęło sceną. I publicznością. Zwłaszcza tą częścią która przyszła na tą bardziej metalową odsłonę….. Inteligentny prog metal jest rzadkością. Fani gatunku zaraz mnie ukrzyżują , ale nie o szybkość solówek tu chodzi . Muzyka nie polega na prędkości, choć niektórym tak się wydaje. I cieszy mnie że Qube o tym wie – bo mając tak sprawnych wioślarzy mogli zboczyć w tym kierunku. Ale grają zbyt inteligentnie by wpaść w taką pułapkę…. Zaprezentowali bardzo żywiołowy mix różnych nurtów współczesnego metalu - od hardcore'u, energicznych nu-metalowych riffów, poprzez granie typowo progresywne, wściekle techniczne, do niemal matematycznego…. Gitary to absolutna czołówka, ustawione w kontrapunktach mogą rzucić na kolana nawet największych… Arcyciekawa sekcja i dobry , męski wokal…. Fajna melodyka i żonglowanie nastrojem… Ta muza to nie moja bajka, ale doceniam rzemiosło…..
Tak więc dziesiąta odsłona ProgGnoz już za nami, emocje powoli opadają… było naprawdę ciekawie , mocno i widowiskowo. Tymczasem zegar powoli odlicza czas do kolejnej , jedenastej już imprezy z tego cyklu. O tym kto zagra i z kim , będziemy informować…
Tekst: Aleksander Król
Zdjęcia: Grzegorz Chorus
Poniżej przedstawiamy impresję Oli Dudziak na temat występu Victorians - Aristocrats’ Symphony
1. As Ever (4:45)
2. The Final Star (3:12)
3. Top of the World (3:59)
4. Almost There (4:00)
5. Alcohol Sea (5:22)
6. Rain On (3:02)
7. Fair Weather Friend (3:46)
9. The Sun and Moon (4:19)
10. Sunflower Eyes (3:11)
11. A Million Dreams (6:15)
Total Time: 41:55
John Bassett - all instruments
Grecka scena rocka nie jest nam powszechnie znana. Kojarzymy ją głównie z legendarną formacją Aphrodite's Child, założoną lata temu bo w 1968 roku. To z niej wywodzi sie przecież słynny Demis Russos, którego starsi fani muzyki pamiętają min z występów w Sopocie. Później pojawiła się postać Vangelisa, który otarł się o skład Yes, by po kilku latach utworzyć wraz z frontmanem tej formacji słynny duet Jon & Vangelis. Sam zresztą stworzył także mnóstwo muzyki (chociażby filmowej), którą firmował swoim nazwiskiem. Postanowiliśmy Was zatem zabrać do Aten. Oczywiście w przenośni, bowiem mamy dla Was wywiad z liderem mało jeszcze znanego greckiego zespołu Phase, Thanosem Grigoriou. Mało znany, wcale nie ozancza słaby o czym przekonuje ich album zatytułowany "In Consequence". Wywiad przeprowadziła nasza europejska, wszędobylska Monika Piotrowska.
1. Monika Piotrowska: Jakie były początki zespołu Phase? W jaki sposób cała idea ewoluowała podczas ostatnich kilku lat? Który moment w historii zespołu okazał się kluczowy i sprawił że zaczeliście traktować ten koncept bardzo serio?
Thanos Grigoriou: Początki zespołu można datować na okolicę świąt Bożego Narodzenia 2003 roku. Zaczęliśmy wówczas spędzać więcej czasu z obecnym perkusistą Phase i wymieniać poglądy na temat otaczającej rzeczywistosći. Postanowiliśmy stworzyć platformę, na której moglibyśby kolekcjonować nasze idee, które ukształtowałay się w końcu w jeden wspólny koncept zwany Phase. Od tego czasu, nie zmieniał on się zbyt diametralnie raczej rozwijał jeśli weźmiemy pod uwagę że „Perdition” , jak i również wiele innych fragmentów a nawet całych utworów zawartych na “In Consequence” pochodzą z tamtego własnie okresu.
Od samego początku miałem przejrzyście wyodrębniony kierunek i cel całego projektu. Jeśli zapytała byś mnie teraz, powiedziałabym że chodzi o dynamikę w samym rdzeniu/wnętrzu związku który wymaga stałej obserwacji i troski. Każda taka relacja jest jak trzecia osoba która wymaga takiej samej uwagi jak postacie w niej uczestniczące. Więc jeśli mówimy o zespole zawierającym czterech muzyków to jaskbyśmy mieli sześcioro więcej ludzi, którzy wymagają wzajemnej troski i wsparcia. Odpowiadając na Twoje ostatnie pytanie. Nie traktowaliśmy nigdy śmiertelnie poważnie tego co robimy. Jesteśmy zainteresowani sztuką i spędzaniem razem czasu, bo czujemy się dobrze jako zespół. Przy tej okazji próbujemy zrozumieć otaczający nas świat, przelać nasze wnioski na papier by z czasem stworzyć kolejne utwory Phase.
2. O czym traktują Wasze teksty i dlaczego są one tak istotną częścią Phase?
Traktują o obserwacjach i przedmiotach które przenoszą nas bliżej albo bardziej w głąb uniwersalnych dylematów.
3. Jakbyś opisał proces tworzenia w Twoim przypadku?
Nie mamy żadnego rytuału z tym związanego. Myślę że dobre porozumienie pomiędzy nami sprzyja atmosferze w której pojawiają się nowe idee , które opracowujemy i wprowadzamy w życie i tak bez końca...
4. Jaką rolę pełni sztuka w przypadku Phase? Macie bardzo interesującą okładkę płyty.
Sami się ogłosiliśmy artystami i staramy się użyć każdej możliwej drogi żeby wyrazić wszystko co mamy do powiedzenia. Chemy wykorzystać każny możliwy kanał dotarcia to odbiorcy i chcemy to zrobić bardzo osobiście. Nawet jeżeli jest to okładka, clip video, nowy design strony etc..
5. Jeśteście teraz w studio w trakcie nagrywania nowego albumu. Czy możemy się spodziewać jakiegoś nowego brzmenia na następnej płycie?
Tak i nie. Istotne elementy pozostaną te same. To będzie wciaż Phase. W trakcie tworzenia pierwszego albumu byłem osobą młodszą, nadużywającą czasami alkoholu. Jestem tym samym człowiekiem ale na pewno trochę dojrzalszym , z mocniej ugruntowanym spojrzeniem na wiele zagadnień. Można by zastosować ta samą analogię do nowego albumu. To będzie kontynuacja “In Consequence” , ale nowy materiał jest wyrazistszy, pewniejszy , bardzo szczery i przygotowany bardzo starannie. Ale to nadal jest rock.
6. Czy możesz powiedzieć coś o Twoich inspiracjach? Pamiętasz Twój pierwszy ulubiony album, artystę?
Powiedziałbym że inspiruje nas nieomal wszystko co pochodzi z „zewnętrznego świata”, gdzie w tym samym czasie staramy się zachować naszą integralność. To jest jak spacerowanie po prąd rzeki, picie z niej wody przy jednoczesnym uniknięciu poddaniu się nurtowi...Myślę że pierwszym istotnym zespołem dla mnie był Iron Maiden ale zgaduje, że to było na zasadzie śledzenia poczynań znanego zespołu piłkarskiego, który jest na topie. Jednak było to wspaniałe doświadczenie w owym czasie. To Bruce Dickinson był powodem dla którego odkryłem późnego Wiliama Blake’a i którego dorobek kocham do dziś.
Mój pierwszy ulubiony album to „Rising” zespołu Raibow i ten oto właśnie pozostaje wciąż jednym z najwaźniejszych w moim życiu.
7. Nazwałbyś siebie miłośnikiem muzyki?
Nie wiem dokładnie co masz na myśli ale raczej tak.
8. Wiem że Phase preferuje dawanie koncertów w małych, atmosferycznych salach dużo bardziej niż większych miejscach. Co jest tego powodem?
Ze względu na bardziej osobisty kontakt ze słuchaczem. Prawda jest taka że nigdy nie graliśmy przed publicznością liczoną w tysiącach... Istotny tutaj jest fakt że możesz zostać po koncercie i rozmawiać z ludźmi swobodnie, usłyszeć ich opinie i skąd pochodzą.. Na wielkim stadionie panuje fantastyczna atmosfera i ma miejsce przepływ dużej energii ale artysta jest za bardzo zdystansowany w stosunku do słuchacza... Jak Bóg... A w moim mniemaniu to publiczność powinna być tym bogiem a artysta jedynie narzędziem, które służy... a nie odwrotnie
9. Czy możesz przybliżyć trochę Phase jako zespół ale również grupę przyjaciół których łączą nawzajem bardzo silne więzi?
Jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi i kiedy spotykamy się wszyscy razem rzadko wypowiadamy się jako zespół. Najczęściej spędzamy przyjemnie czas ze sobą , dyskutując o rzeczach, które są dla nas zagadkowe albo po prostu nas ciekawią.. Dbamy o siebie nawzajem i wyrażamy natychmiast jeśli coś nas niepokoi. Myślę że to jest coś czym warto się podzielić z reszta świata. Jeśli nie potrafisz czegoś powiedzieć osobie siedzącej z tobą przy tym samym stole jak miałbyś się tym dzielić z kimś z kim dzieli cię większy dystans ?
10. Jaki jest Twój pogląd na temat roli muzyka we współczesnym świecie?
Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie ponieważ nie postrzegam żadnego z nas jako muzyka...Jesteśmy po prostu artystami używającymi instrumentów do produkcji muzyki. Według mnie w dzisiejszych czasach bardzo często muzykiem nazywa się osobę znęcającą sie godzinami nad swoim instrumntem co ja osobiście porównałbym z autoerotyzmem...
11. Jeśli nie byłbyś muzykiem to kim?
Nie czuje się muzkiem... Lubię to kim jestem. To czego nie lubie to to co odziedziczyłem z naszej chorej społecznej rzeczywistosći , kiedy byłem bardzo młody i usiłuję się pozbyć efektywnie co nie zwsze mi wychodzi... Jeśli mógłbym to wybrałabym więcej rozwiązanych pozytywnie problemów... z drugiej zaś strony jesteśmy tutaj właśnie dlatego zeby walczyć o lepsze jutro...
12. Co irytuje Cię w świecie tzw. muzycznego biznesu?
To samo co w pozostałych dziedzinach. Tzw. Show biznes sprawia że młodzi ludzie są zagubieni , ponieważ sprzedaje się im kłamsta które sprawiają że tracą oni całe życia w pogoni za czymś co nie jest tego warte..
13. Czy uważasz że platformy i portale społecznościowe jak Facebook, Myspace , Twitter etc. to pomocne narzędzia przy takim zalewie informacji jakiego doświadcza każdy potencjalny odbiorca?
Moim zdaniem przysparzają one więcej kłopotu niż pożytku i wprowadza to więcej zamieszania. Większość słuchaczy poszukuje muzyki jako formy relaksu i nie ma za dużej możliwości żeby oddzielić natychmiastowo co jest warte słuchania a co nie ponieważ zalew tej muzyki (bardzo często nie wartej nawet słuchania) jest za duży. I to jest coś co ograbia zespoły z istotnym przesłaniem z możliwości dotarcia do odbiorcy...
14. Czy jest może coś co chciałbyś dodać?
Dziękujemy portalowi Progrock.org.pl za możliwość udzielenia tego wywiadu. To honor dla nas. Miejmy nadzieję że będziemy mieli okazję spotkać się niedługo w Polsce. Żyjcie pięknie!
Dziekuję bardzo
Wywiad z liderem greckiej formacji Phase, Thanosem Grigoriou przeprowadziła Monika Piotrowska