Zespół The Skys z Wilna przyzwyczaił nas do regularnych występów w naszym kraju. Litwini nie mając odbiorców w swoim kraju, gdzie rock progresywny ma znikomą popularność, obrali sobie Polskę (co zawsze podkreślają na koncertach) jako drugi dom i praktycznie przy każdej nadarzającej się okazji pakują swój sprzęt do samochodu i odwiedzają kolejne koncertowe miejsca. Za każdym razem zaskarbiają sobie także serca kolejnych fanów dobrej muzyki, jaką niewątpliwie grają. A robią to na scenie z ogromną łatwością, ale i gracją i smakiem. Muzyka zakorzeniona wokół fascynacji takimi wykonawcami jak ELOY, Pink Floyd, Roger Waters czy Alan Parsons Project porywa zachwyconych odbiorców. Tak właśnie między innymi było właśnie 25 stycznia w Górniczym Domu Kultury Oskard w Koninie, gdzie widzowie, mając artystów na wyciagnięcie dłoni mogli niemal wejść w muzykę, która dobiegała ze sceny. Byli i tacy, którzy gościnnie musieli na tej scenie wystąpić ;) Wrażenia bezcenne, a garść zdjęć na zawsze utrwaliła te miłe chwile.
Zespół jak zawsze zaprezentował swój najnowszy album „Colours Of The Desert” od deski do deski. Na specjalną prośbę gospodarza wieczoru, Ryszarda Bazarnika ze Stowarzyszenia InART perkusista The Skys – Ilja zagrał także tzw. drum solo, które później przerodziło się w długi, improwizowany jam całego zespołu. Była to nowość w repertuarze The Skys. Nie zabrakło także wspaniałej wersji utworu „Wielki Ogień” autorstwa Miry Kubasińskiej, który zespół jakiś czas temu wziął na swój warsztat. Po koncercie każdy z fanów mógł zrobić sobie zdjęcie z muzykami, otrzymać autograf, stuknąć się dobrym piwem i po prostu porozmawiać z naszymi gośćmi zza wschodniej granicy, i to w dodatku tak normalnie, po polsku! To był kolejny, niezapomniany wieczór w Klubie Oskrad, podczas którego nie po raz pierwszy wyszło na jaw że Konin Progiem stoi!
Krzysiek „Jester” Baran
Paweł Szykuła
środa, 06 luty 2013 15:38 Dział: Struny głosowe i pudło rezonansowe - ankieta dla wokalistów
01. Imię i Nazwisko.
Paweł Szykuła
02. Grupa, lub projekt muzyczny w którym obecnie występujesz?
Od 2012 roku jestem wokalistą zespołu ARLON i wiąże z tą kapelą najbliższe lata moich muzycznych zmagań.
03. Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać wokalistą rockowym? Czy był to świadomy wybór, czy raczej przypadek?
Myślę, że bycie „Rockmanem” jest marzeniem niemal każdego małego chłopca. Już jako młody chłopak kupiłem gitarę oraz 100-watowy piec (za własne ciężko zarobione pieniądze?) i swymi kompozycjami raczyłem sąsiadów od rana do wieczora. Wtedy zrozumiałem: TO JEST TO. Realizowanie swojego marzenia daje mi wiele satysfakcji !
04. Czy jest jakiś zespół, a może konkretny wokalista, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Zawsze fascynowali mnie artyści występujący na wielkich scenach – m.in. David Coverdale - ich twórczość odgrywa ważną rolą w moim życiu muzycznym, ma wpływ na mnie i moje decyzje.
05. Śpiewasz po polsku czy w innym języku? Czym jest spowodowany ten wybór?
W zespole Arlon śpiewam w języku angielskim. W tym rodzaju muzyki angielski tekst jest praktyczniejszy - trafia na pewno do większej liczby słuchaczy. Nie zaprzeczam, że uwielbiam mądre polskie teksty i mam do nich wielki szacunek.
06. Czy uważasz , że tekst w utworze rockowym jest jego ważną częścią, czy pełni on tylko rolę drugoplanową?
Tekst w każdym utworze odgrywa niesłychanie ważną rolę. Nieważne jaki jest rodzaj muzyki, tekst powinien nieść przesłanie, skłonić słuchacza do refleksji, stanowić łącznik między utworem, a słuchaczem!
07. Czy sam piszesz teksty do wykonywanych utworów? Jakie tematy interesują Cię najbardziej?. Skąd czerpiesz natchnienie?
W tekstach, które dostaje staram się odnaleźć znaczenie i ”osadzić je w moim świecie”. Staram się utożsamić z autorem, ale przede wszystkim czuć i przeżywać to, o czym śpiewam.
08. Praca w studio i sesja nagraniowa to …?
Z pracą w studio nie mam na chwilę obecną dużych doświadczeń. Na pewno jest to najlepszy sposób dokumentacji dotychczasowej pracy zespołu, ale i dobra zabawa.
09. Koncert i gra dla publiczności to…?
Koncert i gra dla publiczności to… o to właśnie w tym wszystkim chodzi. Gramy dla publiczności, to ona nas ocenia. Jeśli w trakcie koncertu zawiązuje się dobry kontakt z ludźmi, czuję, że to co robię ma sens!
10. Dbasz o głos? Szkolisz głos?
Nigdy nie byłem wokalnym pracoholikiem. Każda próba jest ćwiczeniem głosu, a odsłuchiwane nagrania pokazują, co jeszcze trzeba poprawić.
11. Czy jest jakiś artysta z którym chciałbyś wystąpić w duecie?
Jest wielu takich artystów, wszyscy mamy przecież jakieś marzenia. Wiele można byłoby tu pisać..
12. Czy jest jakiś utwór w którym zaśpiewałeś z którego jesteś szczególnie dumny?
Staram się, aby każdy utwór jaki śpiewam miał w sobie jakąś cząstkę, fragment, z którego można być dumnym.
13. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, aranżujesz utwory, tworzysz linie wokalne?
Każdy członek zespołu ma swój wkład w kompozycje utworów. Ja staram się wnieść coś swojego w linie wokalne. Kiedyś komponowałem proste utwory – może jeszcze kiedyś do tego tematu powrócę…
14. Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Moje życie jest wesołe i pełne pasji. Uwielbiam bieganie, MTB, a przede wszystkim szkolenie psów metodą pozytywną !
15. Czy niekomercyjne, tematyczne strony poświęcone muzyce mogą pomóc w promocji zespołu? Czy odwiedzasz ProgRock.org.pl ?
Strona ProgRock i inne niekomercyjne strony są w dzisiejszych czasach jednym z najlepszych źródeł informacji. Zaglądam i będę zaglądał.
01. Imię i Nazwisko.
Władysław Komendarek
02. Grupa, lub projekt muzyczny z którym obecnie jesteś związany?
Występuje jako solista.
03. Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać muzykiem? Czy od razu myślałeś o instrumentach klawiszowych? Jak wyglądała Twoja muzyczna edukacja?
Miałem około 14 lat, a o instrumentach klawiszowych zacząłem rozmyślać po pewnym czasie. Ukończyłem średnią szkołe muzyczną
04. Czy jest jakiś zespół, a może konkretny utwór, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
The Beatles
05. Napisz coś o swoim instrumentarium (początki, stan obecny, plany na przyszłość)
Początki to organy yamaha model B20R z głośnikiem wirującym, a teraz bateria syntezatorów. Plan na przyszłość to produkcja syntezatora pod moim nadzorem.
06. Ile czasu poświęcasz na indywidualne ćwiczenia gry na instrumencie?
Ćwiczę około 6 godzin dziennie.
07. Praca w studio i sesja nagraniowa to …?
...przyjemność.
08. Koncert i gra dla publiczności to…?
...emocje, a zarazem tworzenie na poczekaniu.
09. Czy jest jakiś artysta z którym chciałbyś odbyć mały "jam session"?
Tak, już był taki dżem.
10. Czy jest jakiś utwór w którym zagrałeś i z którego jesteś szczególnie dumny?
35 Śmietnik Atomowy.
11. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, piszesz teksty, aranżujesz utwory?
Oczywiście, zajmuję się komponowaniem muzyki.
12. Czy umiesz grać na innych instrumentach?
Mój głos, którego używam w nieznanym języku.
13. Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Moje hobby, to śledzenie posunięć naszej prymitywnej cywilizacji.
14. Czy niekomercyjne, tematyczne strony poświęcone muzyce mogą pomóc w promocji zespołu? Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl ?
01.Imię i Nazwisko.
Maciej Tomczyk
02.Grupa, lub projekt muzyczny w którym obecnie występujesz?.
Niedawno wydaliśmy akustyczną płytę z zespołem Padre. Pracuję z legendarną formacją Lux Occulta przy nagraniach jej najnowszego albumu. Jestem założycielem zespołu Gabbeh. Ponadto udzielam się jako sideman.
03.Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać gitarzystą?
Było to dosyć późno. Z tego co pamiętam zacząłem myśleć o gitarze pod koniec pierwszej, może z początkiem drugiej klasy liceum.
04.Czy jest jakiś zespół, a może konkretny utwór, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Dosyć to prozaiczne, ale chwyciłem za wiosło, gdy zobaczyłem parę klipów wirtuozów gitary Vai'a i Satrianiego. Usłyszeć to jedno, ale zobaczyć co oni wyprawiają na tym instrumencie - to drugie. Po paru dniach byłem posiadaczem tabulatury "For The Love Of God" i sporo z tego się nauczyłem. Oczywiście najtrudniejsze technicznie partie mnie pokonały, ale i tak było warto. Zapał pozostał ;)
05.Czy pamiętasz swoje pierwsze gitary?
Pierwszą gitarą, na której zaczynałem był odpowiednik Strata - Ibanez Roadstar. Fajne wiosło. Mam je do dziś, tyle że przy jego pomocy nagrywam partie MIDI.
06.Jakich gitar używasz teraz?
Chyba pozostałem wierny marce ;) Moim głównym elektrycznym wiosłem jest Ibanez sygnowany przez J. Petrucciego (zanim przeszedł do stajni MusicMan). Wybornie brzmiący i uniwersalny instrument. Dodatkowym atutem jest jego oryginalny wygląd, nawiązujący do kubistycznych obrazów Picassa. Gdy trzeba zagrać nieco niżej, używam Stratocastera przestrojonego obecnie o kwartę w dół. W akustycznych nagraniach używam Gibsona Jumbo. Piękne brzmienie, ale aby nie cierpieć podczas gry należy mieć dłonie kowala ;) Perełką w kolekcji jest ponad 30-letni Ibanez Concord. Jest to 12-strunowy akustyk, którego kupiłem za bezcen na włoskiej aukcji. Na pierwszej płycie Padre użyłem także klasycznej Almansy oraz gitary "dobro" marki Fender.
07.Czy masz jakiś wymarzony model na którym chciałbyś zagrać?
Raczej nie mam wymarzonego modelu. Nieskromnie stwierdzam, że sporo instrumentów przeszło przez moje ręce. Niemniej jednak ostatnio zachorowałem na ośmiostrunówkę i chyba kolejnym nabytkiem będzie właśnie taki, barytonowy Ibanez.
08.Wolisz pracować w studio czy występować na scenie?
Lubię obydwa miejsca. Wynika to z tego, że lubię układać riffy, rejestrować je, a potem grać na żywo. Oczywiście są projekty nieadaptowalne do scenicznych warunków, ale nawet wtedy układając swoje partie myślę jak to zabrzmi "live".
09.Czy jest jakiś artysta z którym chciałbyś odbyć mały "jam session"?
Chciałbym pojamować z perkusistą Gavinem Harisonem. Uważam, że jego gra jest kwintesencją wyważenia techniki i muzykalności.
10.Czy jest jakiś utwór w którym zagrałeś z którego jesteś szczególnie dumny?
Dumny jestem z tego, że przyszło mi grać z wieloma świetnymi muzykami. Co do partii gitar mojego autorstwa powiedziałbym, że chyba jestem z nich zadowolony. Lubię partie w "I Have Been Blind" z płyty Padre. Wyszedł, moim skromnym zdaniem, niezły riff grany unisono z kontrabasem. Dużo frajdy sprawiło mi granie techniką slide w "Dull And Ignorant" na tym samym albumie. Za udane elektryczne partie uważam m.in. "Czy chcesz?" czy "Pomiędzy" z repertuaru Gabbeh. Za niedługo pojawi się nowa, długo oczekiwana płyta Lux Occulta. Tam musiałem grać tak, jak zwykle się nie gra na gitarze i było to sporym wyzwaniem, ale dzięki temu wyszły interesujące dźwięki.
11. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, piszesz teksty, aranżujesz utwory?
Komponuje dla Gabbeh i do szuflady na "lepsze czasy", gdyż zdarza mi się czasem popełnić daleki stylistycznie produkt od tego, co uprawia powyższy zespół. Aranżuję utwory, gdyż podczas zarobkowej pracy w studiu ktoś czasem zwraca się do mnie z takim właśnie zadaniem.
12.Czy umiesz grać na innych instrumentach?
Podczas edukacji w Krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej wpajano mi z trudem grę na fortepianie. Grać nie umiem, ale poprzyciskać konkretne dźwięki potrafię ;)
13.Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Tak. Jestem uzależniony od terenowej jazdy na rowerze górskim i narciarstwa.
14. Czy niekomercyjne, tematyczne strony poświęcone muzyce mogą pomóc w promocji zespołu? Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl ?
Bardzo pomagają. Każda forma promocji jest na wagę złota, zwłaszcza wtedy, gdy zespół uprawia "nieradiowy" gatunek muzyczny. Nie jest odkrywcze stwierdzenie, że z prog rocka/metalu wyżyć się raczej nie da. Są wyjątki, ale potwierdzające tę smutną prawdę. Chcąc ze swoją twórczością dotrzeć do większej liczby odbiorców, trzeba korzystać z pomocy oferowanej przez niekomercyjne strony. Te z kolei prowadzone są głównie przez prawdziwych entuzjastów niszowej muzyki. A właśnie to niekomercyjne podejście może świadczyć o bardziej merytorycznym poziomie portalu w stosunku do innych serwisów ukierunkowanych wyłącznie na zysk. Odpowiadając na drugą część pytania, zaglądam zazwyczaj wtedy, gdy zobaczę interesującą mnie zajawkę w popularnym portalu społecznościowym.
Zima w pełni… a ja jako bydlę ciepłolubne, wzdycham z tęsknotą do słoneczka, letnich koncertów na wolnym powietrzu ze szklaneczką chłodzącego, złotego płynu w ręce… Wtajemniczeni znają gatunki za którymi też tęsknię, bo Kraków owszem jest dużym miasteczkiem, ale i tak wyroby niektórych małych browarów są tu nie osiągalne… A jak mowa o małych browarach….to już wiadomo że mam do nich dostęp jedynie w czasie magicznych trzech letnich dni podczas których złoty balsam chłodzi gardło, a boskie dźwięki z amfiteatru głaszczą uszy wprowadzając mnie w błogostan. Jeśli do tego dodamy nieprawdopodobną gościnność organizatorów i przyjacielsko-rodzinną wręcz atmosferę to brzmi to jak opis Raju Muzyków do którego chyba każdy chciałby trafić…. Raju…..lub Gniewkowa…
Za oknem minus 6, lekki wiatr i ziąb, którego nienawidzę każdą cząstką mojej ciepłolubnej duszy, więc wspomnienie wspaniałości letniego Festiwalu Rocka Progresywnego w Gniewkowie – progresywnej stolicy Polski, rozgrzewa moje zmysły, tym bardziej, że to już pora planowania wakacji… Nie wiem co musiało by się stać , żebym tam się nie pojawił również i w tym roku. Jeszcze nie wiadomo kto zagra, jeszcze nie wiadomo kiedy, ale wiadomo, że TAM być trzeba…. Mam nadzieję, że jak co roku dopiszemy jako publiczność, a o poziom artystyczny martwić się nie trzeba – Stowarzyszenie Inicjatyw Niezależnych gwarantuje że będą to wykonawcy najbardziej „obiecujący” w danym roku… małe browarki nie dały się kryzysowi i nadal działają , co też jest ważne.
Ech…! Rozmarzyłem się… Ale marzenia się spełniają ! Do zobaczenia w Gniewkowie…
Aleksander Król
Maciej Przemysław Wróbel
czwartek, 31 styczeń 2013 07:09 Dział: Struny głosowe i pudło rezonansowe - ankieta dla wokalistów
01. Imię i Nazwisko.
Maciej Przemysław Wróbel
02. Grupa, lub projekt muzyczny w którym obecnie występujesz?
FORMA
03. Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać wokalistą rockowym? Czy był to świadomy wybór, czy raczej przypadek?
Od dziecka wydawałem dźwięki paszczą, musiał nastąpić moment, gdy wśród nich pojawiły się tony, melodie, a w końcu śpiew. Nie marzyłem o wielkiej karierze wokalisty, nie nastawiałem się na obecność na scenie w tej roli. Śpiew w zupełnie naturalny sposób towarzyszył mojemu dorastaniu. Myśl o wykonywaniu muzyki pojawiła się raczej w kontekście klawiszy i później gitary basowej.
04. Czy jest jakiś zespół, a może konkretny wokalista, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Nie. Był okres, gdy fascynowałem się zdolnościami wokalnymi takich ludzi jak Freddie Mercury, Robert Plant, czy David Coverdale, bo stosunkowo łatwo przychodziło mi ich naśladowanie z wysokim głosem, jaki mam. Myślę, że przez długi czas podziwiałem wokalistów, których głos był podobny do mojego, lecz od dawna jest zupełnie inaczej. Między innymi doceniłem wokalistki, muzyków z innych kultur.
05. W swoim obecnym zespole łączysz śpiewanie z graniem na instrumencie. Czujesz się bardziej wokalistą czy instrumentalistą?
Jestem przede wszystkim kompozytorem, który wykonuje swoje utwory. Nigdy nie przywiązywałem się do konkretnej roli, choć pamiętam, że przychodząc na próby formujących się zespołów, a było to jeszcze za czasów szkolnych, chętniej wyciągałem z futerału bas, niż brałem do ręki mikrofon. Nie uważałem się za wokalistę bardzo długo i stanąłem za mikrofonem trochę z przypadku mając jakieś 19 lat.
06. Śpiewasz po polsku czy w innym języku? Czym jest spowodowany ten wybór?
W FORMIE śpiewam wyłącznie po angielsku. Idę za wyborem, jaki dały mi teksty, które "napisały się" przy pracy nad wszystkimi naszymi utworami. Angielszczyzna to nie założenie, a skutek dowolnego podejścia do tworzenia i bycie fair wobec tego procesu. Wielokrotnie zdarzało mi się śpiewać po polsku w innych sytuacjach, wykonywałem również utwór francuski w musicalu, w pełnym kostiumie. O ile słowa są niezwykle istotnie nie tylko w linii wokalnej, ale i całej muzyce, w której się śpiewa, nie uważam, że język to jakieś kluczowe zagadnienie. Jeśli tylko opanuję fiński, wchodzi do puli języków, w jakich mogę kiedyś zaśpiewać. Ponieważ projekt, w jakim uczestniczę, jest w jakimś sensie nakierowany nie tylko na polskich słuchaczy, nie przewidywałbym pojawienia się polskich tekstów w nadchodzącej twórczości FORMY, choć kto wie?
07. Czy uważasz , że tekst w utworze rockowym jest jego ważną częścią, czy pełni on tylko rolę drugoplanową?
Rozwinę to, co napisałem przed chwilą. Utwór rockowy mimo wszystko jest najczęściej piosenką. Ja to widzę tak, że od historii, którą chcę opowiedzieć, wypływa cała forma wypowiedzi. Tekst jest w takim przypadku najważniejszy, jeśli powstaje w drugiej kolejności po muzyce, musi bardzo dobrze ją odczytywać, celnie grać na emocjach, które sama warstwa instrumentalna wywołuje. Nie mówię tylko o ambitnej, czy progresywnej muzyce, to samo tyczy się najprostszej piosenki na trzy akordy. Oczywiście można postępować zupełnie inaczej i ukryć komunikatywność języka za szumem (jako kategorią stricte estetyczną), tak, by czytelna była tylko niedoprecyzowana emocja, mnie taka ekspresja jednak nie interesuje.
08. Czy sam piszesz teksty do wykonywanych utworów? Jakie tematy interesują Cię najbardziej?. Skąd czerpiesz natchnienie?
Wydaje mi się, że idealną sytuacją jest taka, gdy śpiewa się "z siebie", to jest przekaz stuprocentowy. Ja piszę większość tekstów, które śpiewam w FORMIE, czasem bywa inaczej. Nad takimi tekstami staramy się pracować razem, zrozumieć ich emocje. Nie mam "programu" tematycznego - pewne zdarzenia, często osobiste, wywołują jakieś ciągi słów, które natarczywie domagają się zapisu. To bardzo dziwny proces, sam go do końca nie rozumiem. Wydaje mi się, że komunikacja za pomocą poezji ma w sobie coś z dysfunkcji społecznej i objawia jakiś problem w porozumieniu się z otoczeniem, formułowaniu niektórych myśli. Dlatego lądują na kartce. Ja mam potrzebę rejestrowania tego. A ponieważ dzielenie się takimi tekstami jest aprobowane społecznie, czasem to robię, między innymi śpiewając te słowa do muzyki mojej i moich kolegów.
09. Praca w studio i sesja nagraniowa to …?
Studio to obszar bardzo ciekawy z punktu widzenia wykonawcy, bardzo trudny z punktu widzenia twórcy. Może zabrzmi to dziwnie, ale od jakiegoś czasu uważam, że rejestracja muzyki zabija ją. Gdy porównuję emocje towarzyszące układaniu zarysu utworu, gdy większość brzmi jeszcze w głowie, i mechaniczną pustkę towarzyszącą dwunastemu podejściu do piątej figury w siódmym utworze, tylko się w tym upewniam. Wykrzesanie emocji w każdej nagrywanej nucie, a przecież to doskonale słychać na nagraniach, jest wyjątkowo trudne i wymaga wprost idealnych warunków do nagrań. Rejestracja śladów przy jednoczesnym czuwaniu nad produkcją, jak bywało w moim przypadku wiele razy, to nieraz wykluczające się sytuacje, niezwykle ciężka praca, wymagająca skupienia i dobrej kondycji psychofizycznej. Gdy nagrywaliśmy swą debiutancką płytę, na miesiąc przeniosłem się do studia, co dwa dni biegałem kilka kilometrów po górach, pilnowałem diety, większość czasu odpoczywałem, by codziennie móc dać z siebie wszystko.
10. Koncert i gra dla publiczności to…?
Koncert, w mojej opinii i w moim życiu, są sednem grania. Publiczność i jej reakcja są niezbędne muzyce i wykonawcy. Tworzę, bo nie umiem się od tego powstrzymać. Występuję, bo ktoś chce, żebym wspiął się na podwyższenie z oślepiającymi światłami i miał przewagę kilku tysięcy watów w każdym słowie, które powiem. Bez aprobaty, zapotrzebowania publiczności, wystarczyłoby tworzyć wyłącznie z konieczności tak, by nikt nie widział. W koncertach odnajduję wyjątkowy stan, w który wprowadza mnie ich atmosfera, brakuje mi tego, gdy nie występuję. Żywe granie to oczywiście również ciężka, ale przyjemna praca, która jest nierzadko wstępem do roznoszącej na strzępy imprezy...
11. Dbasz o głos?. Szkolisz głos?.
Nie zajmuję się tym. Staram się tylko dać radę w studiu i na koncercie, to są minimalne wymagania. Kiedyś szukałem złotych metod, przez jakiś czas chodziłem na warsztaty wokalne, na których usłyszałem z siebie takie dźwięki, które mnie zdziwiły - potem tylko uczyłem się je sam odnajdywać. Okropne warunki odsłuchowe, typowe dla większości polskich klubów, sa w stanie zniweczyć w sekundę nawet lata pracy i dwa tygodnie higieny głosu - martwię się raczej o komfort na scenie i kontakt z publicznością - to odpowiada za 95% tego, jak brzmię. I od dłuższego czasu o mój głos dbają jedynie takie substancje, których się nie sprzedaje nieletnim.
12. Czy jest jakiś artysta z którym chciałbyś wystąpić w duecie?
Chciałbym śpiewać z kobietą. Jest w tym coś więcej niż tylko wykonanie... nie myślałem o konkretnej wokalistce, marzę o wykonaniu pewnego utworu - Don't Give Up z płyty So Petera Gabriela, gdzie stworzył piękny duet z Kate Bush. Mój ojciec powiedział mi, gdy byłem dzieckiem, że jeśli zaśpiewam ten numer, będę wokalistą. Czekam na ten moment.
13. Czy jest jakiś utwór w którym zaśpiewałeś z którego jesteś szczególnie dumny?
Chyba nie potrafię oceniać swoich wykonań w ten sposób. Umiałbym wskazać kilka numerów z płyt, w których ewidentnie spieprzyłem sprawę, mógłbym też przypomnieć sobie jakiś koncert, jakiś moment, w którym miałem wrażenie, że było bardzo dobrze, ale pozostawiam ewentualne emocjonowanie się moim śpiewem słuchaczom.
14. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, aranżujesz utwory, tworzysz linie wokalne?
Tak, pisałem o tym. Wszystkie te rzeczy robię w FORMIE.
15. Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Ostatnio wkręciłem się w kitesurfing. Pływałem dopiero dwa sezony, więc niewiele umiem, ale nigdy nie trafiłem na tak pociągający sport. Nie mogę doczekać się wietrznego, burzowego lata i jakiejś pokaźnej sumy na koncie, bo nie jest to, niestety, tania zabawa... Mam zamiar wrócić do rysunku, którym zajmowałem się przez długi czas.
16. Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl ?
Prawie nigdy. Nie słucham muzyki progresywnej od lat.
Występ Anneke van Giersbergen i Danny'ego Cavanagha (Gdynia, klub "Ucho", 26.01.2013)
środa, 30 styczeń 2013 13:37 Dział: Relacje z koncertówTo był jeden z najpiękniejszych i najwspanialszych wieczorów, jakie przeżyłem. Dwie gitary akustyczne i dwie wyjątkowe osobistości – Anneke van Giersbergen i Danny Cavanagh.
Anneke, ex-wokalistka holenderskiej grupy The Gathering, po odejściu z zespołu w 2007 roku zaczęła działalność artystyczną na własną rękę, od czasu do czasu występując u boku takich artystów jak Devin Townsend, Within Temptation czy Moonspell. Jedną z najtrwalszych i chyba najbardziej lubianych przez fanów kooperacją jest ta z Dannym Cavanaghem – kompozytorem, gitarzystą, wokalistą i współzałożycielem brytyjskiej formacji Anathema. Choć duet ten nie gra regularnych tras koncertowych, a jedynie szereg występów raz na jakiś czas w różnych miejscach świata, to te wydarzenia są nie lada gratką dla fanów The Gathering i Anathemy. A to dlatego, że sporo piosenek granych przez Anneke i Danny’ego pochodzi z repertuaru tych dwóch zespołów. Prócz tego są covery znanych i lubianych artystów oraz, jak w przypadku Anneke, całkiem dużo utworów jej autorstwa. Tego zimowego wieczoru, 26 stycznia w gdyńskim klubie Ucho, Annie i Danny wystąpili razem po raz pierwszy od dłuższego czasu. Całe show zostało podzielone na trzy części: najpierw występ Danny’ego, później Anneke i na końcu występ we dwoje. Nie obyło się bez problemów technicznych z nowym sprzętem, jednak wszystko to nie miało znaczenia, gdyż magia jaką stworzyli, pozwalała wybaczyć drobne potknięcia i oddać się chwili.
Sam klub położony jest niedaleko od dworca i centrum Gdyni i nie jest ciężko do niego trafić. Choć okolica wydawała się wątpliwa po ciemku (ponure osiedla i budowy) to sam klub okazał się swojego rodzaju oazą i schronieniem w styczniowy, zimny wieczór. Ognisko i rozstawione na zewnątrz pochodnie tylko potęgowały te wrażenie. Na głównej sali ustawione były stoliki i krzesełka – bardzo kameralnie, czyli tak jak na taki występ przystało. Publika dopisała, co bardzo zaskoczyło Anneke, gdyż jak powiedziała, Holendrom nie chce się wychodzić na koncerty przy temperaturze -4, a nam, Polakom, niskie temperatury nie są straszne.
Koncert rozpoczął Danny Cavanagh. Zaczął dość nieśmiało i niestety przez problemy techniczne z nowym looperem nie mógł poczuć się na scenie wystarczająco pewnie. Looper, jak miałem okazję się wtedy przekonać, to potężne narzędzie, które może znacząco wzbogacić utwór (poprzez dodawanie kolejnych partii instrumentu), ale może też go popsuć, gdy wcześniej... nie przeczyta się instrukcji obsługi. Niektóre utwory, zamiast ściszać się na końcu, zostały po prostu obcięte przez nieumiejętne posługiwanie się looperem. Danny potrafił jednak wybrnąć z niezręcznych sytuacji żartem i uśmiechem. Zdenerwowany, obiecał po występie wyrzucić to ustrojstwo. Koniec końców, Danny dobrał taki repertuar, że koncert nie mógł się nie udać. Zagrał same najlepsze kompozycje Anathemy, zaczynając od „Untouchable, Part 1”, idąc przez „Deep”, „Are You There?”, „Angles Walk Among Us”, a kończąc na „Fragile Dreams” i „Flying”. Pomiędzy te utwory wplótł dwa covery Pink Floyd – drugą część „Another Brick in the Wall” i „High Hopes”. Zszedł ze sceny przy dużych brawach, pozostawiając na twarzach słuchaczy szczery uśmiech.
Przyszedł czas na Anneke. Kiedy weszła na scenę, rozpromieniona i uśmiechnięta, wszyscy jakby się ożywili. W swoich pierwszych słowach doceniła Danny’ego za występ i poprosiła o brawa dla niego. Był to bardzo miły gest z jej strony, a jemu z pewnością zrobiło się przyjemnie, przez co może uspokoił się i nie wyrzucił przebrzydłego loopera. Niestety zanim Anneke zaczęła grać, miała miejsce pewna nieprzyjemność ze strony publiki. Jedna z dziewczyn stojących pod sceną zapytała się Anneke, czy Danny jeszcze wróci. Anneke uśmiechnęła się i grzecznie odpowiedziała ciekawskiej, że wróci, ale musi ona przeczekać jej występ. Na pewno Annie było przykro, a przecież wystarczyło tylko chwilę zastanowić się nad tym, co chce się powiedzieć i przede wszystkim zapoznać się z rozkładem występu, który nie był dla nikogo tajemnicą. Podobne teksty zdarzały się także później i odniosłem pewne wrażenie, że polska publiczność chciała wykazać się poczuciem humoru i dobrą znajomością angielskiego. Choć atmosfera z minuty na minutę była coraz luźniejsza, to niektórzy powinni się opamiętać i zachować kiepskie żarty dla siebie. Sama Anneke, obyta ze sceną i z publiką, wiedziała jak się zachowywać, jak odpowiadać i że – jak to mówią – show must go on. Na dodatek artystka odrobiła pracę domową i zapoznała się z instrukcją obsługi loopera, przez co pomyślnie dogrywała dodatkowe partie i ściszała utwory. Jej setlista zawierała piosenki weselsze niż melancholijne utwory Anathemy wygrywane przez Danny’ego. Opanowanie sprzętu przeniosło się na większą pewność siebie na scenie i nawiązanie lepszego kontaktu z publicznością. Anneke żartowała, śmiała się i czuła się bardzo swobodnie. Szczególnie spodobało mi się wykonanie jej utworu „4 years”, piosenki „Time After Time” Cyndi Lauper oraz kompozycji The Gathering „My Electricity” i „Locked away”.
Po skończonym secie Anneke nie schodziła już ze sceny. Nadszedł czas na gwóźdź programu – wspólny występ, na który wszyscy czekali. To, jak dobrze czują się razem ze sobą będąc na scenie, było widać od samego początku. Zaczęli od „Teardrop”, coveru Massive Attack, w wyjątkowej akustycznej wersji znanej wielu z ich koncertowego albumu In Parallel. Po ponurej kompozycji „Parisienne Moonlight” z repertuaru Anathemy, Anneke sięgnęła do swojego kubka, wzięła łyk herbaty i zapytała się Danny’ego, czy zna piosenkę Sama Browna o herbacie. Ten powiedział, że nie zna i że może na poczekaniu ułożyć swoją. Do wesołych gitarowych akordów zaśpiewał słowa: „wypiłbym filiżankę dobrej herbaty”, i gdy dodał rozbrajające „z cukrem”, publika ryknęła śmiechem. Tak oto powstała „Song about tea” Danny’ego Cavanagha (Piosenka o herbacie). Obydwoje wyraźnie rozluźnili się i raczyli nas pozostałymi kompozycjami. Pięknym „The Blower’s Daughter” z repertuaru Damiena Rice, wesołym „Hey Okay” Anneke van Giersbergen, emocjonalnym „Leaves” The Gathering czy płaczliwym „Jolene” Dolly Parton. Nie zabrakło także utworów Anathemy: „Untouchable, part 2” i na bis „Temporary Peace” oraz idealne zakończenie czyli „A Natural Disaster”.
Anneke z Dannym zeszli ze sceny pozostawiając po sobie wiele pozytywnej energii - chociaż paleta barw, jaką operuje ten duet, to w przeważającej mierze kolory przygnębiające. Muzyka raz jeszcze pokazała, że jest siłą, która potrafi wyciągnąć ze słuchacza negatywne wibracje, a puste miejsce zapełnić pozytywnymi. Artyści serdecznie dziękując wszystkim zapowiedzieli częstsze przyjazdy. Myślę, że nie tylko ja chciałbym, aby ich obietnica się spełniła. Wraz z nimi scena gdyńskiego klubu Ucho przerodziła się w magiczne miejsce i aż nie chce się uwierzyć, że właśnie na tej scenie Adam „Nergal” Darski porwał niegdyś Biblię.
Tekst: Rafał Warniełło
Zdjęcia: Tomasz Wilary
Filmiki z koncertu autorstwa Tomasza Wilary możecie obejrzeć pod TYM adresem.
Setlista:
Danny Cavanagh:
· Untouchable part 1
· Deep
· Another Brick in the Wall part 2 (Pink Floyd)
· Are You There?
· Angles Walk Among Us
· Fragile Dreams
· Flying
· High Hopes (Pink Floyd)
Anneke van Giersbergen:
· My Electricity (The Gathering)
· Yalin
· 4 Years
· Locked Away (The Gathering)
· I Want
· Beautiful One
· Time After Time (Cyndi Lauper)
· Drowning Man (U2)
Anneke & Danny:
· Teardrop (Massive Attack)
· Parisienne Moonlight
· Song about tea
· The Blower’s Daughter (Damien Rice)
· Hey Okay
· Untouchable part 2
· Leaves (The Gathering)
· You Learn About It (The Gathering)
· Jolene (Dolly Parton)
Bis:
· Temporary Peace
· A Natural Disaster
01.Imię i Nazwisko.
Grzegorz "Greg" Ziółek
02.Grupa, lub projekt muzyczny w którym obecnie występujesz?
AnVision
03.Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać gitarzystą?
Jeśli dobrze pamiętam miałem wtedy 10 lat.
04.Czy jest jakiś zespół, a może konkretny utwór, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Tak! Zdecydowanie tak! Zmusiłeś mnie tym pytaniem do odgrzebania najgłębszych zakamarków w mojej pamięci i to co znalazłem intryguje równie mnie mocno po latach. To był jeden akord, jedno uderzenie w struny, gitarzysty z zespołu Bajm. To było fantastyczne brzmienie przesterowanej gitary z dłuuugim dealey'em. Mając mniej wiecej 10 lat, poczułem że to mnie kręci.
05.Czy pamiętasz swoje pierwsze gitary?
Oczywiście. Żyliśmy w dziwnych czasach. Dostęp do intrumentów był bardzo ograniczony. Jeśli ktos miał dobrą zawodową gitarę, był rozpoznawany na ulicy niczym właściciel Mercedesa "Beczki" wśród szczęśliwych posiadaczy "Maluchów" i Trabantów. Pierwszym godnym uwagi wiosłem była kopia Fendera Stratocastera. Potem przyszła kolej na Yamahę RGX 612S, później już niezliczona ilość Ibanezów.
06.Jakich gitar używasz teraz?
Moją miłością obecnie są 7 strunowe gitary Ibanez z serii Prestige.
07.Czy masz jakiś wymarzony model na którym chciałbyś zagrać?
Tak. Powstaje on w mojej głowie od jakiegoś czasu. Jeśli dojrzeję do tej decyzji zamówię takowy u lutnika, "szyty na miarę" specjalnie dla mnie.
08.Wolisz pracować w studio czy występować na scenie?
Jak dla mnie to składowe które nie mogą funkcjonować samodzielnie. Praca w studio to wspaniały proces tworzenia, który daje mnóstwo satysfakcji. Wymagający ogromnej dyscypliny i wytrwałości. Na scenie zaś, to kontakt z prawdziwym odbiorcą, to chemia i emocje, których nie można do niczego porównać.
09.Czy jest jakiś artysta z którym chciałbyś odbyć mały "jam session"?
Tak! Mój gitarowy mistrz Joe Satriani.
10.Czy jest jakiś utwór w którym zagrałeś z którego jesteś szczególnie dumny?
Jeden? Ależ nie! Jest ich conajmniej kilka na naszej ostatniej płycie. Włożyliśmy w nią mnóstwo pracy i emocji.
11.Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki?
Tak.
12.Czy umiesz grać na innych instrumentach?
Nie, ale w procesie komponowania przydatna byłaby umiejętność gry na instrumentach klawiszowych.
13.Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Kocham podróże. Najchętniej wyjeżdżam w okolice morza Śródziemnego.
14.Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl ? :-)
Oczywiście!
Frantz Wołoch
poniedziałek, 28 styczeń 2013 09:47 Dział: Struny głosowe i pudło rezonansowe - ankieta dla wokalistów
01. Imię i Nazwisko.
Frantz Wołoch
02. Grupa, lub projekt muzyczny w którym obecnie występujesz?
ANIMATIONS
03. Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać wokalistą rockowym? Czy był to świadomy wybór, czy raczej przypadek?
Miałem 18 wiosen. Wybór świadomy, nie wymuszony żadnym przypadkiem:)
04. Czy jest jakiś zespół, a może konkretny wokalista, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Tak, to Corey Taylor - chyba najbardziej wjechał mi na ambicje wokalowe.
05. Śpiewasz po polsku czy w innym języku? Czym jest spowodowany ten wybór?
polski/angielski
06. Czy uważasz , że tekst w utworze rockowym jest jego ważną częścią, czy pełni on tylko rolę drugoplanową?
Tekst jest bardzo ważny i nie ma tu co dyskutować - utwór rockowy, metalowy itd, nie może mieć tekstu połepkowego, treść może być krótka, ale ma być wymowna, by dawała do myślenia (!!!)
07. Czy sam piszesz teksty do wykonywanych utworów? Jakie tematy interesują Cię najbardziej?. Skąd czerpiesz natchnienie?
Tak, zdarza mi się nabazgrać jakiś tekst. Jeżeli chodzi o treść tekstu, to na pewno jako pierwsze wymienił bym tu swoje odczucia na znieczulice, słabości ludzi i nasze wzajemne traktowanie siebie. Dołożył bym do tego także tematy związane z problemami społecznymi, to jak nas traktują ludzie władzy/pieniędzy itd...
08. Praca w studio i sesja nagraniowa to …?
... coś, co mnie bardzo rajcuje, poznaję swoje możliwości i zaglądam w zakamarki siebie, których jeszcze nie poznałem - hehehe
09. Koncert i gra dla publiczności to…?
... uczucie, którego nie wyzbędę się do końca mojej wokalnej przygody - trema, ale zdrowa trema, która mnie nie hamuje, a napędza. Taka ciekawostka. Mój Ojciec powiedział mi kiedyś - "Za każdym razem, kiedy występowałem podczas swojej 35-letniej kariery śpiewaka operowego miałem tremę" - wszystko na ten temat:)
10. Dbasz o głos? Szkolisz głos?
Trudno dbać o głos przy mojej technice śpiewania, ale na pewno nauczyłem się godzić growl ze śpiewem melodyjnym. Growl jest nienaturalnym rodzajem śpiewu, jednak da się nim operować w taki sposóbaby nie mieć potem skutków ubocznych typu chrypa, bóle gardła itp. (cały czas nad tym pracuję).
11. Czy jest jakiś artysta z którym chciałbyś wystąpić w duecie?
Marzenie, ale...? Corey Taylor, na pewno, a z polskich pieśniarzy, to mistrzem dla mnie jest Piotr Cugowski.
12. Czy jest jakiś utwór w którym zaśpiewałeś z którego jesteś szczególnie dumny?
Jeżeli chodzi o jakiś cover i jego wykon przed większym gronem to nie - nie jestem zwolennikiem coverów... Hmm, no powiem, że śpiew po angielsku był dla mnie wyzwaniem i na pewno, to jest ma duma czyli każdu utwór w ANIMATIONS, ale utworem, który zapadł mi w mej czarnej duszy, jest na pewno utwór mego wcześniejszego bandu "ANILANERDA" z tekstem mej treści pt - "Zła Prawda!" (za każdym razem miewałem ciary i łezki w oczach gdy leciał).
13. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, aranżujesz utwory, tworzysz linie wokalne?
Oczywista oczywistość, zawsze to robiłem i robić będę;)
14. Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Lubię łowienie rybek, sport i szaleństwa z moim młodym (synek)
15. Czy niekomercyjne, tematyczne strony poświęcone muzyce mogą pomóc w promocji zespołu? Czy odwiedzasz ProgRock.org.pl ?
Każda promocja zespołu, jest pomocą, niezależnie z jakiego źródła leci. ProgRock (a co to? heheh żart), tak odwiedzam mam to w zakładkach zaraz pod rockmetal:)
Światło i cień - Jimmy Page w rozmowach
Brad Tolinski
Bukowy Las, 2012
312pp.
Wydana w ostatnich miesiącach roku 2012 nakładem wydawnictwa Bukowy Las książka "Światło i cień - Jimmy Page w rozmowach" to wyjątkowy przykład nietypowej biografii jednego z najlepszych gitarzystów w historii muzyki rockowej. Warto zauważyć, że nie jest to jedynie zestaw wywiadów jak można by zrozumieć z tytułu. Książka podzielona jest na rozdziały chronologicznie opisujące etapy kariery słynnego muzyka. Każdy z nich rozpoczyna niewielkie wprowadzenie biograficzne, po którym następuje rozmowa z głównym bohaterem. Doskonałym uzupełnieniem jest wspólny wywiad Page'a i Jeffa Becka, a także obraz końcowej fazy istnienia The Yardbirds widziany oczami Chrisa Drey'i, czy rozmowa z Johnem Paulem Jonesem. Podobnie jest z rozmową z Paulem Rodgersem na temat wspólnej pracy w zespole Firm. Spośród wywiadów dodatkowych na uwagę zasługuje także ten z Dannym Goldbergiem (odpowiedzialnym za promocję Led Zeppelin w latach siedemdziesiątych). Na minus należy jedynie zapisać, że składa się on z zaledwie kilku pytań i pozostawia pewien niedosyt.
W książce dostajemy więc nie tylko obraz Jimmiego Page'a utworzony z jego własnych wspomnień, ale także widziany z perspektywy osób bardzo mu bliskich na poszczególnych etapach kariery. Rozmowy przeprowadził i opracował redaktor naczelny magazynu Guitar World Brad Tolinski. Książkę tę polscy czytelnicy dostali zaledwie miesiąc po premierze oryginalnego wydania przygotowanego przez Virgin Books. Jest to doskonałe uzupełnienie takich biografii Led Zeppelin jak "Młot bogów" i "Kiedy giganci chodzili po Ziemi" i co warto podkreślić znajduje się tu wiele informacji, których w tych książkach nie znajdziemy.
W wywiadach Jimmy Page opowiada przede wszystkim o samej muzyce. Wiele miejsca poświęca technice nagrywania i wykorzystywanym w czasach pracy z Led Zeppelin studyjnym sztuczkom. Są to fragmenty, które mogą okazać się szczególnie interesujące dla muzyków chętnych np. do zastosowania obecnie technik nagraniowych wykorzystywanych wówczas. Są to jednak informacje bardzo ciekawe również dla zwykłego fana Led Zeppelin. Uwagę przyciągają także rozmowy o powrocie po latach do taśm z archiwów BBC, czy fragmenty dotyczące miksowania Led Zeppelin IV, oraz przygotowywaniu materiałów zamieszczonych na koncertowym DVD wydanym w roku 2003. W tym sensie rozmowy z Jimmym Pagem różnią się wyraźnie od wielu wydanych niedawno autobiografii znanych rockmanów z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, w których nacisk położony jest na relacje międzyludzkie oraz szeroko pojęty rockowy styl życia, w tym głównie opisy ekscesów do których dochodziło po koncertach.
W książce znajduje się także niewielki fragment, który skierowany jest głownie do muzyków. Zawiera on analizy 10 wybranych utworów Led Zeppelin przygotowane przez muzykologa Jimmiego Browna. Są to między innymi informacje o wykorzystanych akordach i innych technicznych szczegółach tych nagrań. Do szerszego grona odbiorców skierowany jest natomiast katalog gitar wykorzystywanych przez Page'a, wzbogacony informacjami o modyfikacjach instrumentów oraz utworach, w których były wykorzystywane. Nieco dziwne wydaje się jednak to, że obydwa te dodatki zostały umieszczone osobno pomiędzy wywiadami nieco zaburzając spójność całej książki.
Podsumowując można powiedzieć, że jest to naprawdę fascynująca lektura, która pozostaje ciekawa nie tylko dla fanów Led Zeppelin, ale także dla wszystkich wielbicieli klasycznego, gitarowego rocka z lat siedemdziesiątych. Dodatkowe informacje będą z niej mogli wyciągnąć także muzycy i osoby zainteresowane nieco bardziej technicznymi szczegółami związanymi z twórczością Page'a. Dodatkowym smaczkiem jaki możemy odnaleźć w tej publikacji są także dołączone do książki fotografie, w tym między innymi pochodzące z roku 1963 zdjęcie prezentujące Page'a wraz z zespołem Carter-Lewis and The Southerners, a także to przedstawiające posiadłość Headley Grange (miejsce przygotowywania Led Zeppelin IV) z wałęsającym się przed nią czarnym psem. Jedno jest pewne, książki tej z pewnością nie można przegapić.
Krzysztof Pabis