A+ A A-

Magma (Kobaďa)

Oceń ten artykuł
(34 głosów)
(1970, album studyjny)
Dysk 1 (43:07)
1. Kobaïa (10:15)
2. Aïna (6:15)
3. Malaria (4:20)
4. Sohïa (7:35)
5. Sckxyss (3:47)
6. Auraë (10:55)

Dysk 2 (39:13)
1. Thaud Zaïa (7:00)
2. Naü Ektila (12:55)
3. Stoah (8:05)
4. Müh (11:13)

Czas całkowity: 82:20
- Christian Vander ( drums, vocals )
- Claude Engel ( guitars, flute, vocals )
- Francis Moze ( electric bass, contrebass )
- Francois Cahen ( pianos )
- Teddy Lasry ( Soprano saxophone, first flute )
- Richard Raux ( Alto & Tenor saxophone, flute )
- Alain Charlery (Paco) ( trompet, percussion )
- Klaus Blasquiz ( backing vocals )

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Czytałem sobie recenzje Magmy - no i zrobiono z tego arcyciekawego zespołu jakąś kakofoniczną potworność. Żeby zatem rzeczoną grupę odczarować. Jest to rzecz naprawdę niezwykła, rzadko się bowiem zdarza, że twórca buduje cały swój świat od zera. Tworzy nie istniejący wcześniej nurt, wymyśla na swój użytek własny język. A takim zespołem jest Magma. Totalny unikat. Przez co naprawdę warto z niezwykle holistyczną wizją Christiana Vandera się zapoznać.

    Na pierwszej płycie jeszcze tego dojrzałego stylu nie widać - znanego z MDK, Kontharkosz czy Udu Wudu. Jest on bardzo rockowy... dużo akustycznej i elektrycznej gitary, wiele wątków może zapaść w pamięć (jak chyba mój ulubiony z tej płyty "Nau Ektila"). Każdy z tych utworów stanowi swoistą muzyczną opowieść - spotykane są tam różne nastroje - utwory są wieloczęściowe. Brzmienie ich jednakże sprawia wrażenie bardzo etniczego. Czyżby Vander zapatrywał się na folklor różnych stron świata w swoim początkowym okresie? Anekdota głosi, że "Nau Ektila" był puszczany przez stację radiową w Rio de Janeiro... Widać zatem, że muzyka ta może przypaść do gustu i to nie koniecznie trzeba być zagorzałym fanem rocka progresywnego.

    Moim zdaniem, jeśli ktoś słuchał wcześniej Pink Floyd, King Crimson czy Yes - właśnie zespołów, które nagrywały dłuższe, wieloczęściowe, rozbudowane utwory, to powinien sobie z albumem Kobaia spokojnie poradzić. Jeśli kogoś nie drażni wokal nieanglojęzyczny, lecz w języku o śpiewności zbliżonej do ugrofińskich, to tym bardziej.

    Z Magmą można naprawdę się zaprzyjaźnić. Kobaia jest albumem w tym celu idealnym. (Choć jak zaczynałem od Mechanik Destruktiv Kommandoh, to od razu stwierdziłem, że wizja Vandera bardzo mi się podoba).

    Z mojej strony 5/5. Również doskonała płyta, aby się przekonać, iż awangarda nie gryzie.

    Edwin Sieredziński poniedziałek, 05, maj 2014 21:07 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.