A+ A A-

Nicolas II

Oceń ten artykuł
(0 głosów)
(1978, album studyjny)
1. Tango Panache (6:18)
2. Raspoutine (5:56)
3. Theme Pour Un Swing Imaginaire (5:37)
4. Air De Famille (3:19)
5. Ode De Mars (5:23)
6. Aux Images (2:41)
7. Amphitheatre Magique (6:45)

dodatkowo:
8. Laure (4:32)
9. Foetus (6:18)
10. Hymne (2:00)
11. Ballade (6:17)
12. Cycles (2:17)
13. Nuit Sur Le Golan (2:19)
14. Cedille (5:56)
- Dominique Dubuisson ( bass, vocals )
- Jean J. Ganghofer ( percussion )
- Charles Goubin ( guitar, vocals )
- Michel Goubin ( keyboards, vocals )
- Philippe Goubin ( percussion, drums )
- Christian Rouge ( percussion )
Więcej w tej kategorii: « Foetus

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Potemkin to jeden z wielu krótko istniejących zespołów, a zatem mało rozpropagowanych. Przy okazji dwóch poprzednich recenzji - Foetus i Triton - pisałem, że na siłę podpięty pod zeuhl. Zapewne to wynik dwóch tendencji - jedna to traktowanie bardziej eksperymentalnych nurtów jako bezdennych worków, a dwa - to anglosaska tendencja nieróżnicowania nurtów kontynentalnego rocka. Foetus cech zeuhl praktycznie nie wykazywał. Triton był eksperymentem poniekąd próbującym zbliżyć Potemkine do zeuhl. Nicholas II natomiast klimatycznie wraca do Foetus, a z zeuhl już kompletnie nie ma nic wspólnego. Dostajemy tutaj po raz kolejny bardzo melodyjny rock o nieco jazzowatych harmoniach. Ba, z płyt Potemkine ta jest najbardziej rockowa.

    "Tango Panache" otwiera delikatna perkusji przedzielona pojedynczym akordem gitary elektrycznej. Później mamy bardzo ładną, wyeksponowaną partię gitarową. Smaku dodaje finezyjna, delikatna perkusja oraz partie klawiatur (w tym syntezatorów) w tle. Do tego ciekawy, pulsujący bas. Utwór bardzo przyjemny, mający bardzo ciekawy klimat.

    "Raspoutine" to kolejny całkiem przyjemny numer. Śmiał twierdzić, jak na taką szarą eminencję i kanalię, jaką był Rasputin, to zbyt przyjemny. Znowu mamy porządny numer o bardzo rockowej ekspresji z tłem zbudowanym przez partie klawiszowe. "Theme Pour un Swing Imaginaire" to zdecydowanie typowy jazz-rock, lecz znowu z bardzo ciekawą gitarą. A klimat po prostu niezwykły i niesamowity. Z jednej strony muzyka bardzo przyjemna - bez żadnych tam zgrzytów, bardzo jednocześnie regularna, a z drugiej strony niezwykle pobudzająca wyobraźnię. "Air de Familie" to z kolei podobnie skonstruowany krótszy utwór; znowu bardziej gitarowy kawałek. "Ode to Mars" zaczyna się wręcz słodko, idyllicznie - fortepian, akustyczna gitara, lecz potem się rozpędza. Bardzo ciekawe zgranie gitary elektrycznej z syntezatorem, do tego mocniej zaznaczony, pulsujący jednostajny bas. Może to wywołać skojarzenia z poprzednią płytą Triton, lecz ma to ewidentnie rockowy charakter. Utwór ten ma w sobie również najwięcej żywiołowości i dramatyzmu w porównaniu z wcześniejszymi. "Aux Images" wywołał u mnie pewne skojarzenia z Debussy'm, zwłaszcza "Porankiem fauna"; spokojny utwór kompozycyjnie oparty bardziej na impresjonistycznej muzyce klasycznej. "Amphiteatre Magique", zamykający płytę utwór, może przywoływać klimaty znane z wcześniej, Triton. Też nieco mroczny i niepokojący, lecz zachowujący konwencję typową dla całej płyty. Wyeksponowana gitara elektryczna z tłem zbudowanym na syntezatorach, z pojawiającymi się czasem partiami Fender Rhodes. W tle pojawia się również wokaliza naśladująca chóralną. Pod koniec ten utwór nabiera łagodniejszego i przyjemniejszego charakteru. I tak kończy się płyta, takim samym nastrojem, jakim się również zaczęła.

    O wiele bardziej przypadło mi do gustu pierwsze wydanie De Faeton Records. Późniejsze reedycje z Soleil Zeuhl zawierają wykonania utworów z Foetus, przez co album traci kompletnie na spójności. Nicolas II, mimo że stanowi powrót do bardziej jazz-rocka, jest inną płytą niż Foetus, zdecydowanie różni się ekspresją, dominuje w nim jednak komponenta rockowa. Pakowanie - może zbliżonego klimatycznie, ale jednak różnego - materiału na jedną płytę może wywołać u słuchacza poznawczy dysonans.

    Album swoją specyfikę zawdzięcza pewnym wpływom kolegów z branży. Otóż, zawiązała się pewna komitywa z Art Zoyd, Mosaics i Etron Fou Leloublan, iż będą oni organizatorami koncertów dla całej reszty. Skutkiem ówczesnych poszukiwań był album o wyrazie bardzo rockowym. Nicholas II został również ciepło przyjęty przez Johna McLaughlina. Przy takich rekomendacjach nie dać pięciu gwiazdek byłoby ewidentnym grzechem... Tak na serio. Bardzo dobra, porządna, przyjemna płyta - i dla fanów porządnego rockowego, klimatycznego grania, zachwycić powinna również miłośników jazz-rocka. Pięć gwiazdek.

    Edwin Sieredziński wtorek, 18, listopad 2014 23:40 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.