D

Oceń ten artykuł
(4 głosów)
(1971, album studyjny)
1. Babylon: Andantino/Allegro 138 A/Andante/Allegro 138 B (14:59)
2. Der Turm / Fluchtpunkt (4:30)
3. Krishna Eating Fish and Chips (10:16)
4. Atlantis (6:06)
5. Gammastrahlen-Lamm (5:04)
6. Krishna Eating Fish and Chips (1:00)
7. Atlantis (6:03)
8. Gammastrahlen-Lamm (4:58)
- Deuter ( Guitar, Bass, Keyboards, Electronics, Sitar, Percussion )
Więcej w tej kategorii: Celebration »

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Wiele grup z kręgu krautrocka poznałem na fali maniakalnego wręcz słuchania pierwszych albumów Floydów. Zaczyna się bowiem szukać zbliżonego brzmienia, tak się trafia na pierwsze albumy Tangerine Dream, Ash Ra Tempel. Potem reszta takich sztandarowych pozycji krautrocka jak Can, Faust, Popol Vuh... Pierwsze spotkanie z twórczością Georga Deutera zaliczyłem jednak później. Otóż znajomi zarzucali mnie psychodeliczną w ich mniemaniu muzyką elektroniczną. Mnie to nijak nie ruszało. Wolałem już etnicznie brzmiący krautrock pokroju Popol Vuh, Mythos czy Yatha Sidthra. No i trafiłem na płytę D.

    Od początku mnie ten album zaciekawił. Klimatycznie zbliżone to się wydało do debiutu Ash Ra Tempel, jeszcze ten płacz dziecka na początku nakrywający się z partią przypominającą dronowe rozciąganie dźwięków w "Traummaschine" (drugim utworze z debiutu Ash Ra Tempel). Ponieważ wtedy zacięcie na twory ekstremalne w muzyce osiągało swoiste apogeum, ten album mnie zaciekawił niesłychanie. Stanowi on połączenie elementów rocka psychodelicznego oraz etnicznej muzyki orientalnej - indyjskiej i bliskowschodniej. Nie jest to kompletnie bezduszna, abstrakcyjna muzyka - płyta zostawia nieco mroczny posmak po przesłuchaniu, a sama bardzo mocno pobudza wyobraźnię. Na poziomie emocjonalnym podobnie się ją odbiera jak debiut Ash Ra Tempel z 1971 roku, choć środków Georg Deuter tutaj wykorzystał więcej środków - pojawiają się partie na sitarze oraz dużo do powiedzenia mają syntezatory. Nie jest to tak gitarowy album jak wyżej wymieniony. Muzyka jest niezwykle głęboka i sprawia wrażenie wypełniania całej przestrzeni. Jednocześnie stanowi antycypację całej później zrodzonej muzyki spod znaku psybient czy psytrance... jednakże nieskończenie lepszą antycypację.

    Na uwagę zasługuje tutaj jeden fakt. Georg Deuter jest genialnym multiinstrumentalistą. Stworzenie takiego albumu wymagało nieprawdopodobnej wręcz wyobraźni. Jednakże ów okres sprzyjał artystom takową obdarzonymi. Deuter stał się później znany jako twórca muzyki New Age. Album D prezentuje jego elektryczne, rockowo-psychodeliczne korzenie. Jak w przypadku innych elektronicznych wykonawców zaczynających od rocka eksperymentalnego - czy był to Tangerine Dream czy Kraftwerk - okazuje się ona zdecydowanie lepsza od wielu późniejszych, sztandarowych pozycji w dorobku. Szkoda, że - podobnie jak w przypadku pierwszych albumów wyżej wymienianych zespołów - jest mało znana.

    A wielka szkoda. To prawdziwa muzyczna przygoda. Z czystym sumieniem daję 5 gwiazdek.

    Edwin Sieredziński piątek, 11, grudzień 2015 21:13 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.