A+ A A-

Tanz Der Lemminge

Oceń ten artykuł
(22 głosów)
(1971, album studyjny)
1. Syntelman's March of the Roaring Seventies(15:50)
- In the glassgarden
- Pull down your mask
- Prayer to the silence
- Telephonecomplex
2. Restless Skylight-Transistor-Child/Landing (19:33)
- Landing in a ditch
- Dehynotised toothpaste
- A short stop at the transylvanian brain surgery
- Race from here to your ears (Little tornadoes, Overheated tiara, The flyweighted five
- Riding on a cloud
- Paralised paradise
- HG Well's take off
3. Chamsin Soundtrack
- The Marilyn Monroe... (18:09)
- Chewing Gum Telegram (2:45)
- Stumbling over Melted Moonlight (4:38)
- Toxicological Whispering (7:48)

Czas całkowity: 68:43
- Karl-Heinz Hausmann ( electronics )
- Chris Karrer ( acoustic & electric guitars, violin, vocals )
- Peter Leopold ( drums, percussion, piano )
- Lothar Meid ( bass, double bass, vocals )
- Falk U. Rogner ( organ, electronics )
- John Weinzierl ( acoustic & electric guitars, vocals, piano )

oraz:
- Al Gromer ( sitar )
- Jimy Jackson ( organ, piano, choir )
- Henriette Kroetenschwanz ( vocals )
- Rolf Zacher ( vocals )
Więcej w tej kategorii: « Wolf City Yeti »

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Taniec lemingów... kolejny album niemieckiej formacji Amon Duul. Grupy nawiązującej do eksperymentów rocka psychodelicznego. Trochę w tym faktycznie nawiązań do różnych scen. Eksperymenty mają jednakże to do siebie, że nie wszystkie wychodzą. Taki przypadek stanowi niniejszy album.

    Utwory na tym krążku są wieloczęściowe - niby to powinno ucieszyć każdego miłośnika prog rockowych suit. Lecz tutaj nie ma żadnego ewolucyjnego przejścia między poszczególnymi częściami, więc takie nagłe skakanie pomiędzy fragmentami o różnorakiej konstrukcji i indukującymi różne myśli, wyobrażenia. Cóż, możliwe, że nie od parady nazwano taką muzykę psychodeliczną. Nie stanowi to co prawda takiej sałatki dźwiękowej jak większa część dorobku Fantomas czy płyta Faust Tapes (Faust lubię, ale ten album niedopracowany), odnalazłem się w tym i - być może ze względu na moje pancerne organy słuchu - nie zmęczyło mnie to. Mimo to nie czuję w tym zamysłu i kunsztu. Poprzednie albumy - Phallus Dei czy Yeti - prezentowały się znacznie lepiej. Poza tym na przykład scena brytyjska cechuje się doskonałością w rozplanowaniu utworów, przejściami między poszczególnymi elementami - czy to weźmiemy Pink Floyd, King Crimson, Van Der Graaf Generator, Yes, czy nawet Soft Machine. Słuchaczy przywykłych do wyżej wzmiankowanych rozwiązań ta płyta raczej nie zadowoli.

    Weźmy chociażby pierwszy utwór "Syntelman's March of Roaring Seventies" - tam żadna część nie pasuje do tego, co potem następuje. Brakuje tu jakiegoś układu, a to space rock, a to niemalże folk rock, a to mocniejsza gitara elektryczna, taki patchwork. Podobnie na początku drugiego, trochę sitaru, a potem fragment udający King Crimson, później acid rockowa gitara elektryczna... i tak praktycznie całą płytę. Wrażenie, jakby się czytało "Ulissesa" Joyce'a. Książka ta ma kilka zabawnych fragmentów - jak refleksje na temat psich odchodów na trawniku - to zapada w pamięć. Generalnie ma tą zaletę, że nie trzeba wiedzieć, co było wcześniej, aby kojarzyć, co się dzieje z bohaterem. Tak samo jest z Tanz der Lemminge, album ten można przewinąć i słuchać tak samo od początku, od środka, na 10 minut przed końcem, da się posłuchać, lecz mało, co zapadnie w pamięć, a bardziej wrażliwy słuchacz będzie siedział podirytowany - "co tu jest grane". Tak samo większa część osób nie będzie się zastanawiała, skąd się wziął tytuł "Ulisses", a ci pływający po ulicach, sklepach i domach publicznych dublińczycy to kpina z Homera. Per analogiam, zapewne większa część słuchaczy nie będzie chciała się zastanawiać, o co chodzi w Tanz der Lemmingen.

    Album zdecydowanie przegadany. To jedyny klasyczny Amon Duul II, który tak nisko upadł. Po prostu osiągnął poziom niewiele wyższy od mizerii rzędu System of A Down - komercyjnej, niby-eksperymentalnej dźwiękowej kaszanki dla współczesnej młodzieży. Dla mnie to płyta nieco ponad poprawna... dać mogę co najwyżej 3,5.

    Edwin Sieredziński piątek, 24, październik 2014 19:58 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.