Amon Düül II to zespół, od którego rozpoczęła się moja przygoda z krautrockiem. Od początku uważałem też tę niezwykłą grupę artystów za najwspanialszą w obrębie tego gatunku. Ich trzy pierwsze albumy to prawdziwe gwiazdy na krautrockowym firmamencie, wśród których najjaśniej świeci chyba właśnie płyta Yeti. Oryginalnie materiał ten wydany był jako podwójny album. W pamięć od początku zapada niesamowita okładka zaprojektowana przez członka zespołu Falka Ulricha Rognera. Przedstawia ona wokalistę kryjącego się pod imieniem Shrat, ubranego w długą szatę i z kosą w rękach. Jest ona doskonałą zapowiedzią znajdującej się na albumie muzyki. Yeti to w pewnym sensie także album symboliczny gdyż w utworze Sandoz In The Rain grają także członkowie Amon Düül, a więc formacji, z której wywodzi sie Amon Düül II. Najbardziej znani ze słynnego albumu Paradieswärts Düül członkowie tej pionierskiej dla niemieckiego undergroundu grupy na okładce wymienieni są tylko imionami: Rainer, Ulrich i Thomas.
Yeti to album improwizowany, na którym jednak poszczególni muzycy grają jakby byli jednym organizmem. Muzyka na Yeti jest wyraźnie bogatsza i nie tak ascetyczna jak w przypadku wielu innych krautrockowych klasyków. Przyczyniło się również do tego bogactwo instrumentów. Znajdziemy tu flet, tamburyn, gitary akustyczne i elektryczne, skrzypce, organy i bongosy. Album jest bardzo długi (68 minut) i pełen fantastycznych, hipnotycznych improwizacji. Niektóre fragmenty płyną jakby wprost z plemiennych ognisk, przy których w mroku tańczy oszalały szaman (Yeti Talks To Yogi). Innym znów razem muzyka przywodzi na myśl sielskie klimaty leśnych ostępów (Sandoz In The Rain).
Warto także choć na chwilę zatrzymać się przy tekstach, które są osadzone w podobnym klimacie co muzyka, choć nie zawsze łatwo jest wyłapać ich znaczenie. Przywołam tylko fragment z utworu Soap Shock Rock 'Smoke coming out of their eyes Insanity tigers are licking his hands' wyśpiewany z niesamowitą ekspresją przez głównego wokalistę grupy. Jest to z pewnością intrygujący element tego niezwykłego albumu.
Yeti to psychodelia i folk splecione w nowej, dopiero rodzącej się wówczas krautrockowej oprawie. Nie może tego albumu pominąć nawet ten, kto rzadko zapuszcza się w rejony niemieckiego rocka. W wydaniu z roku 2001 dodano też dwa znakomite utwory wydane w formie singla w roku 1970, a które doskonale dopełniają całości. Życzę miłego słuchania.