Phallus Dei

Oceń ten artykuł
(52 głosów)
(1969, album studyjny)
1. Kanaan (3:56)
2. Den Guten, Schönen, Wahren (6:00)
3. Luzifers Ghilom (8:02)
4. Henriette Krötenschwanz (1:59)
5. Phallus Dei (20:45)

Czas całkowity: 40:42
- Peter Leopold ( drums, percussion, piano )
- Shrat ( bongos, violin, vocals )
- Renate ( vocals, tambourine )
- John Weinzierl ( bass, guitar )
- Chris Karrer ( violin, guitar, sax, vocals )
- Falk Rogner ( organ, synth )
- Dave Anderson ( bass )
- Dieter Serfas ( drums, electric cymbals )

oraz:
- Holger Trützsch ( Turkish drums )
- Christian Burchard ( vibraphone )
Więcej w tej kategorii: « Wolf City Live in London »

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Krautrock stanowi rzadko penetrowaną część sceny progresywnej. Kiedy się jednak w niego wgłębi, słuchacz porażony jest jego wewnętrzną różnorodnością. I nic dziwnego, że wywarł znaczny wpływ zarówno na różne nurty rocka (space rock, post-punk, nowa fala), muzykę elektroniczną. Część zespołów podchwyciła modne wówczas w strefie anglosaskiej inspiracje w muzyce orientalnej. Takie grupy jak Mythos, Kalacakra, Popol Vuh... Twórczo one to rozwinęły. Do tej grupy należy włączyć Amon Duul II.

    W zasadzie była ta komuna hipisowska sympatyzująca zresztą z Baader Meinhoff. Skupmy się jednak na muzyce.

    Debiut Amon Duul II wykazuje szerokie inspiracje w muzyce orientalnej. Słuchając go, ma się wrażenie podglądanie jakiegoś plemiennego rytuału. Ma taką niezwykłą atmosferę, która pozwala przenieść się oczyma wyobraźni gdzieś w głąb prastarej orientalnej puszczy. Część utworów zachowuje jednakże rockową ekspresję - jak "Lucifer Ghilom" z chaotycznymi melorecytacjami, a zagrany wręcz w sposób typowy dla hard rocka. "Kaanan" z kolei częścią rozwiązań nawiązuje do sceny psychodelicznej Zachodniego Wybrzeża. Z kolei "Henrietta Krotenschanz" to utwór wręcz marszowy, ta praca werbli. Smaku dodaje wysoki głos Renate.

    Najwybitniejszym utworem na płycie jest tytułowy, "Phallus Dei". To rozbudowana głównie instrumentalna suita, stanowiąca wręcz muzyczną opowieść. Utwór bardzo pobudzający wyobraźnię, przenoszący właśnie w taki prastary świat plemiennych rytuałów. Etniczne i rockowe inspiracje splatają się tam tak ściśle, że ciężko je ze sobą rozdzielić. Trochę jest też elementów raga rockowych. Nie daje on jednak wrażenia rzeczy surowej, organicznej, lecz w każdym calu przemyślanej. Nieregularność - nawiązująca z kolei do brytyjskiej sceny rocka psychodelicznego - dodaje jeszcze niezwykłego przestrzennego charakteru.

    Arcyciekawa płyta, którą warto poznać. Aby właściwie ją odebrać, wystarczy uruchomić wyobraźnię; naprawdę, nic strasznego tutaj nie ma. Z mojej strony 5/5.

    Edwin Sieredziński niedziela, 21, wrzesień 2014 14:16 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.