Goodbye Future

Oceń ten artykuł
(6 głosów)
(1973, album studyjny)
1. Jazzi Jazzi (2:55)
2. Der Geier Fliegt Vorbei (8:45)
3. Allerheiligen (4:38)
4. Wienersatz (2:18)
5. Naturgemäss (16:50)
6. Didden Für Dunden (4:10)

Czas całkowity: 39:36
- Bernd Kiefer ( bass )
- Manfred Rurup ( keyboards )
- Gerd Paetzke ( drums )
Więcej w tej kategorii: Tomorrow's Gift »

1 komentarz

  • Krzysztof Pabis

    Drugi album Tomorrow's Gift to jedna z najciekawszych propozycji mieszczących się w krautrockowej stylistyce. Jednocześnie można powiedzieć, że prawdziwej siły to wydawnictwo nabrało na firmowanej przez Minority Records wersji CD z roku 2006, którą uzupełniono o dwa, rozbudowane, dwudziestominutowe utwory. Doskonale ilustrują one drogę jaką przeszła ta formacja od zespołu grającego kompozycje innych wykonawców do, niczym nieograniczonej, krautrockowej energii, która pozwala zamienić klasyczny Season of The Witch Donovana w dwudziestominutową, awangardową improwizację.
    Zacznijmy jednak od początku. Zespół Tomorrow's Gift rozpadł się w roku 1971 po wydaniu pierwszego albumu, by powrócić do nagrywania w rok później, w okrojonym składzie. Oryginalny album jest w całości instrumentalny. Improwizacje na basie spotykają się z koronkowymi partiami instrumentów klawiszowych. Pomimo trzyosobowego składu muzyka jest dużo bogatsza i bardziej urozmaicona od dronowych improwizacji znanych z płyt Cluster, Tangerine Dream czy Ash Ra Tempel. Momentami przesuwa się w stronę bardziej jazzowych/free jazzowych rejonów. Chyba najciekawszy jest prawie siedemnastominutowy Naturgemäss, w którym obok odrealnionych, medytacyjnych fragmentów pojawiają się także mocne basowe riffy. Z kolei ambientowe, klawiszowe pejzaże w połączeniu z monotonnym rytmem to już bardziej typowe dla krautrockowych grup klimaty.
    Inaczej prezentują się natomiast utwory dodatkowe, nagrane wcześniej, jeszcze z wokalistką w składzie. Zarejestrowane zostały w czasie koncertów i obydwa nie stanowią tak naprawdę typowych bonusów związanych z sesjami do Goodbye Future. Można je opisać jako awangardowe jamowanie, które jednak bardziej zbliża te nagrania do klasycznej psychodelii. Z drugiej strony Ellen Meyer brzmi tutaj momentami jak Diamanda Galas i to ona nadaje prawdziwej siły i oryginalności tym wykonaniom, w tym zwłaszcza Sound of Which. W tej części płyty usłyszymy także gitarę i flet. Album polecam miłośnikom krautrocka i psychodelii. Z pewnością nie będą oni zawiedzeni.

    Krzysztof Pabis niedziela, 31, marzec 2013 13:10 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.