Czasem lubię posłuchać sobie Ozric Tentacles. Jednakże zdaję sobie sprawę, że istnieje szereg grup klasyfikowanych jako rock psychodeliczny czy space rock praktycznie obecnie nieznanych. Jednym z takich zapomnianych zespołów jest Sand. A trochę szkoda...
Na płycie Golem mamy do czynienia z rockiem psychodelicznym, lecz innego typu niż ten w latach 60. Organy, fortepian czy melotron zastąpiony jest tutaj syntezatorem VCS3, co pozwala uzyskać przestrzenne brzmienie typowe dla space rocka - również tego nowej generacji zrodzonego na przełomie lat 80. i 90. Sposób jego wykorzystania zbliża również Sand do grup eksperymentalnych i elektronicznych tamtego okresu. W "Helicopter" na przykład imitowano ruch śmigła; możliwe, że pewne nawiązanie do "Vom Himmel Hoch" Kraftwerk. Nałożenie syntezatorowego tła i łagodnego, nieco sentymentalnego gitarowego brzmienia przypominać może "Fly and Collision of Comas Sola" Tangerine Dream. Nastrój albumu Golem właśnie oscyluje między takim mrocznym a romantycznym i sentymentalnym. Psuć to może tylko nienajlepsza wokaliza.
Album może zaciekawić miłośników starszego Pink Floyd przywykłych do takiego space rockowego, psychodelicznego brzmienia. Godny polecenia każdemu miłośnikowi rocka psychodelicznego. Ten - wbrew pozorom - nie zamknął się jedynie w sferze kultury anglosaskiej, rozwinął się również w innych państwach. Kolejny dowód, że krautrock to nie jest homogeniczny, "szwabski rock" (czy raczej "zielny"). Ze względu na słabą wokalizę i dosyć surowe brzmienie, daję 4,5.