Zgłębiając nowojorską scenę rocka psychodelicznego, doszedłem w końcu do Theater of Eternal Music. Zespół dronowo-mikrotonalny nagrywający medytacyjną muzykę wzorowaną na orientalnej, zaczynał tam zarówno John Cale jak i Le Mounte Young. Korzenie całego nowojorskiego minimalizmu... Szukałem grupy grającej mniej więcej w podobnym stylu i o zbliżonym klimacie. Natrafiłem w późniejszym już okresie na Kalacakra.
Nazwa znaczy tyle co wieczne koło w buddyzmie wajrajany. Zespół nagrał tylko jedną płytę... a szkoda, bo muzyka zawarta na niej jest bardzo ciekawa. Niestety, taki był los wielu podziemnych grup. Nic dziwnego, że później ciężko odnaleźć tego typu twórczość. Choć warto - dla spotkania ze zjawiskiem niezwykłym.
Kalacakra to kombinacja rocka psychodelicznego i medytacyjnej muzyki orientalnej. Siłą rzeczy tego typu utwory będą dronowe i minimalistyczne; mamy tam dużo powtarzalnych instrumentalnych pasaży. Z rzadka pojawiają melorecytacje wymawiane z reguły zmodulowanym wokalem, szeptem, zachrypniętym. Tylko w "Tante Olga" jest wrażenie toczenia rozmowy. Utwory w znacznej części są nagrane akustycznie, gitara elektryczna pojawia się rzadko. Jeśli chodzi o samo instrumentarium, porównać można z dojrzałym Popol Vuh.
Album jest niezwykle przyjemny... i medytacyjny. Nawet ochrypnięta wokaliza w "Naerby shiraz" nie jest w stanie zmącić tego nastroju oderwania się od rzeczywistości. "Tante Olga"... trochę staje się w pewnym momencie blues-rockowy. Ustna harmonijka oraz akustyczna gitara dodają takiego klimatu jakby barowego. Lecz nawet to nie może zmącić sielskiego nastroju.
W żadnym razie nie jest to płyta trudna. Stosunkowo prosta w odbiorze. Dronowy i minimalistyczny charakter, także niewielka ilość instrumentalistów, sprawia, że nie jesteśmy zasypywani wielką lawiną dźwięków. Muzyka też jest dosyć regularna. Z bardziej psychodelicznych smaczków czasem pojawiają się przestery i sprzężenia gitarowe, ale to raczej dodaje uroku, a nie zaburza odbiór. Dziwne wręcz, że Crawling to Lhasa jest tak mało znany.
Wielka szkoda, że zamknęło się tylko na jednym albumie. Warto się z nim zapoznać. Krautrock ma wiele twarzy, lecz ta jest naprawdę oryginalna. Solidne 5/5.