2.The Dervish Riff (4:21)
3. Castle in the Clouds / Hurdy Gurdy Man (7:04)
4. Light in the Sky (5:17)
5. Searching for the Spark (11:13)
6. Electric Gypsies (5:58)
7. Radiom / Lunar Music Suite / Meditation of the Dragon (14:49)
8. It's All Too Much / The Golden Vibe (7:44)
9. Talking to the Sun [studio] (5:56)
10. 1988 Aktivator [studio] (2:31)
11. New Age Synthesis (Unzipping the Zype) [studio] (8:46)
12. Healing Feeling [studio] (6:11)
Czas całkowity:
- Andy Anderson (drums)
- Colin Bass (bass)
- Joe Blocker (drums, backing vocals)
- Christian Boulé (guitars )
- Basil Brooks (synthesizers, flute, sequencers)
- Clive Bunker (drums )
- Miquette Giraudy (synthesizers, sequencers, vocals, bells)
- Phil Hodge (keyboards)
- John McKenzie (bass, backing vocals)
- Curtis Robertson (bass)
1 komentarz
-
Ta płyta to zapis najlepszych lat Steve'a. W końcówce lat 70. powstała moda na albumy LIVE i wtedy pomiędzy 1976 a 1979 praktycznie wszystkie szanujące się zespoły musiały mieć swoją płytę koncertową. Wyszło wtedy wiele naprawdę niezapomnianych płyt rockowych. Choć był to już schyłek najlepszego okresu rocka, bo nowa fala i punk już pukały ostro do drzwi, to kuriozalnie właśnie wtedy wyszły najlepsze rockowe płyty koncertowe wielu sławnych zespołów. Hillage był wtedy u szczytu sławy - po sukcesach z zespołem Gong, zaczął w połowie lat 70., nagrywać solowe płyty. Moim zdaniem tą naprawdę ostatnią wielką płytą była właśnie LIVE HERALD. Wersja analogowa zawierała 3 strony nagrane na koncercie i czwartą stronę wypełnioną utworami studyjnymi. Podczas pierwszego kompaktowego wydania wytwórnia VIRGIN wydała tylko koncertową część, a utwory studyjne dołożyła do innej płyty.
Konrad Niemiec środa, 23, listopad 2011 22:09 Link do komentarza
Skupmy się na koncercie - to zapis kompilowany z kilku występów, ale muzycznie spójny i znakomity. Hillage stworzył swój własny styl grania i brzmienia, który właśnie tutaj słychać najbardziej. Instrumentalnie bardzo dobre granie, wiele metrycznych łamańców, przy których ciężko tupać nóżką na 2 i 4, bo można papcie zgubić. Doskonałym przykładem takiego nie-do-zatupania utworu jest The Dervish Riff z rewelacyjnie grającym perkusistą Clivem Bunkerem, którego pamiętamy z pierwszych płyt Jethro Tull. Mocny skład uzupełnia młodzieniec - niejaki Colin Bass, który później na długie lata zakotwiczył u boku Andiego Latimera w grupie Camel. W 1979 roku Hillage wystąpił w niemieckiej telewizji na koncercie z cyklu ROCKPALAST, ale to już nie to samo... Szkoda. Live Herald to dla mnie jego szczytowe osiągnięcie.
Albumy wg lat
Recenzje Scena Canterbury
- Swego czasu na Esensji ukazał się wykaz rzekomo najdziwniejszych płyt… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Radio Gnome Invisible Vol. 1 - Flying Teapot (Gong)
- Po przerobieniu King Crimson lat siedemdziesiątych szybko natrafia się na… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Third (Soft Machine, The)
- Scena Canterbury należy do mniej spopularyzowanych obszarów w progresywno-rockowym świecie.… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Camembert Electrique (Gong)
- Nawiązania do stylu grup z Canterbury są obecne w twórczości… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Burden Of Proof (Soft Machine Legacy)
- Nie jestem pewien czy mogę sam siebie określić jako wielkiego… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Grides (Soft Machine, The)
- Supersister… Dziwna nazwa, dziwny zespół… Ale granie znakomite. Mocno w… Skomentowane przez Aleksander Król Present From Nancy (Supersister)
- Beligijski zespół Cos często wrzucany jest do jednej przegródki z… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Viva Boma (Cos)
- Quiet Sun to kolejny projekt z kręgu Sceny z Canterbury,… Skomentowane przez Krzysztof Pabis Mainstream (Quiet Sun)
- Ta płyta to zapis najlepszych lat Steve'a. W końcówce lat… Skomentowane przez Konrad Niemiec Live Herald (Hillage, Steve)
- Zespół po odejściu Roberta Wyatta (1971) w zasadzie zupełnie utracił… Skomentowane przez alek filipowski Six (Soft Machine, The)