A+ A A-

11 listopada

niedziela, 11 listopad 2012 07:00 Dział: Kartki z kalendarza

Rok 1969 – podczas lotu samolotem Jim Morrison, frontman The Doors pod wpływem alkoholu wszczyna awanturę i zostaje aresztowany przez FBI. Sprawa odbija się dość głośnym echem, ale po czasie artysta zostaje uniewinniony.

 

Duncana Pattersona generalnie nie trzeba przedstawiać. Ale czy wiecie czym aktualnie zajmuje się jego najnowszy projekt, Alternative 4? Jeśli macie Facebook’a to pewnie tak. A poważnie to panowie są aktualnie bardzo zajęci. Od pewnego czasu mają nowego wydawcę, który obecnie przygotowuje reedycję ich debiutanckiego albumu „The Brink” sprzed roku. Niedawno ukazał się teledysk do utworu „False light”. W listopadzie zespół będzie nagrywał materiał na swoją drugą płytę, która ukaże się w przyszłym roku, a pod koniec miesiąca wyrusza w trasę koncertową, która obejmie również Polskę. To istny cud, że panowie znaleźli czas na udzielenie tego wywiadu. Poza wyżej wymienionymi sprawami rozmawialiśmy również o podróżach, komunikacji w dobie internetu, miejscach pochodzenia najlepszych perkusistów i …polowaniu na kozy.

 

Czy jesteście zadowoleni ze sprzedaży i popularności swojego debiutanckiego albumu „The Brink”?

Duncan Patterson: Nie mam pojęcia ile płyt sprzedało się do tej pory, ale ukazało się sporo pozytywnych i trafnych recenzji oraz poznaliśmy reakcje ludzi, którzy rozumieją o co nam chodzi.

 

Dlaczego zdecydowaliście się na reedycję tej płyty raptem rok od jej oficjalnego wydania? Czy jest to związane ze zmianą wytwórni?

DP: Tak, mniej więcej. Uważam, że Avantgarde (poprzedni wydawca Alternative 4 – przyp. G) nie wykazało się wystarczająco przy promocji, biorąc pod uwagę ich obietnice, które składali, gdy zgodziłem się na współpracę z nimi. Nowy kontrakt daje nam kolejną szansę na zaprezentowanie albumu i zakomunikowanie ludziom, że on istnieje. Prophecy (Prophecy Productions – nowy wydawca płyt Alternative 4 – przyp. G) chciało posiadać prawa do “The Brink”, więc zgodziliśmy się na reedycję płyty i włożyliśmy wiele wysiłku w stworzenie atrakcyjnego wydawnictwa bogatego w bonusowe utwory, itd., niż tylko kolejnego wydania tej samej płyty.

 

Dlaczego powróciliście do Prophecy Productions (Patterson współpracował z nimi w czasach Antimatter)? Jestem ciekaw czy istnieją inne powody niż wymienione na waszym blogu?

DP: Właściwie to Prophecy chciało podpisać z nami kontrakt zanim nagraliśmy “The Brink”, ale zabrakło odpowiedniej komunikacji, a Avantgarde  wykazywało wówczas większy entuzjazm. Spróbowaliśmy współpracy z Avantgarde i ona zwyczajnie nie wypaliła, ale zgodzili się odstąpić od kontraktu, dzięki czemu mogliśmy przenieść się do wytwórni z większymi ambicjami. Przed podpisaniem umowy z ludźmi z Prophecy spotkałem się z nimi by ustalić najważniejsze wymagania wobec obu stron. Zasadniczo opisałem to wszystko na blogu.

 

Reedycja “The Brink” zawiera kilka utworów z koncertu, jaki zagraliście w Stambule. Dlaczego zdecydowaliście się wybrać utwory z tego konkretnego występu?

Mark Kelson: Tak się akurat złożyło, że ten koncert nagraliśmy za pomocą wielościeżkowego rejestratora, a jako że był dobrym podsumowaniem całej trasy oraz udało się na nim uchwycić kilka świetnych chwil to wykorzystaliśmy go. Zawsze staramy się zadbać o to, by zebrać po drodze trochę dodatkowych materiałów i mamy nadzieję zrobić to samo ponownie w czasie nadchodzącej trasy koncertowej.

 

Fragmenty koncertu ze Stambułu znajdują się wyłącznie na płycie cd. Dlaczego zamieściliście na reedycji „The Brink” tylko wersję audio tego występu?

MK: Zapewniono nam wyłącznie rejestrację audio. Mamy nadzieję, że na zbliżającej się trasie uda nam się zarejestrować również materiał filmowy.

„Uważam, że jeśli chce się pracować to po prostu się pracuje” – Duncan Patterson

 

Niedawno ukazał się teledysk do utworu “False light”. Sprawia wrażenie ambitnego i wymagającego przedsięwzięcia. Współgra z tekstem piosenki. Gdzie został zrealizowany ten teledysk oraz kto wziął udział w tym projekcie?

DP: Teledysk do “False light” został zrealizowany przez grupę moich przyjaciół w Portugalii. To profesjonaliści, bardzo łatwo współpracuje się z nimi. Odbyłem z nimi spotkanie, na którym wytłumaczyłem im przekaz utworu oraz przewijające się w nim analogie oraz przedstawiłem im kilka swoich pomysłów związanych z teledyskiem. Później oni zaprezentowali swoje pomysły, które były bardzo trafne i świetnie pasowały do całego konceptu. Wiedziałem więc, że mogę im zaufać i powierzyć pracę nad tym projektem i nie zawiodłem się. Uważam, że wykonali znakomitą robotę.

 

Niedługo rozpoczynacie nagrywanie nowego albumu „The Obscurants”. Dlaczego zdecydowaliście się wybrać studio Transmission Rooms Recording pośrodku pustkowia w Irlandii? Zamierzacie odciąć się od codziennej, miejskiej rutyny?

DP: Przede wszystkim, właścicielami studia są moi przyjaciele, którzy pozwolą nam zamknąć się tam i pracować wtedy kiedy chcemy, we własnym tempie. Nagrywaliśmy tam już partie perkusji na „The Brink” i uważam, że znajduje się tam fantastyczna sala nagrań. Dobrze znaleźć się z dala od miasta, ale wcześniej nagrywałem również w mieście i to też zdawało egzamin. Uważam, że jeśli chce się pracować to po prostu się pracuje. Za produkcję „The Obscurants” odpowiadam ja oraz Mark Kelson, więc przez cały czas będziemy skupieni na pracy w studiu. Dlatego też przypuszczam, że otoczenie tego miejsca będzie bardziej oddziaływać na ludzi przewijających się przez studio, niż na nas samych. Z drugiej strony, dobrze jest mieć możliwość pójść na spacer w plenerze by zebrać myśli. Poza tym, w mieście występuje wiele udogodnień, łatwo jest popaść w różne niezdrowe nawyki w czasie pracy. Na wsi będziemy musieli radzić sobie sami i samodzielnie przygotowywać prawdziwe domowe posiłki. Zamierzam nauczyć Marka gotowania, w czasie gdy Mauro będzie polował na kozy i inne. Jest to zdecydowanie lepsze dla duszy niż Burger King.

 

Znalazłem informację, że preprodukcja “The Obscurants” została przeprowadzona w Meksyku, ale żeby nagrać ten album jedziecie do Irlandii. Czy lepiej jest przemierzyć świat w celu nagrania płyty niż zrealizować to w jednym miejscu?

„Mamy również jeszcze jedną osobę, z którą będziemy współpracować w czasie nagrywania nowej płyty” – Duncan PattersonMauro Frison: Uważam, że to zależy od zespołu, miejsc i ludzi. Możliwość uchwycenia określonej atmosfery i dźwięków może być świetna, ale może też wnieść chaos. Mamy szczęście, bo jako że każdy z nas pochodzi z innego kraju i wiele w życiu podróżował, to było dla nas całkiem naturalne.

 

Myśl przewodnia z waszego debiutu będzie kontynuowana na “The Obscurants”. Czy teksty na ten album już zostały napisane?

DP: Wszystkie teksty już zostały napisane, aczkolwiek jestem pewien, że kilka mniejszych zmian gdzieniegdzie zostanie wprowadzonych w czasie nagrywania. Motywem przewodnim jest zatajanie prawdy i informacji. Zafałszowania (Duncan użył idiomu „cover-ups”, który oznacza zafałszowania, tuszowanie, ukrywanie – przyp. G) i nadużywanie władzy.

 

Czy macie już plany jak będzie brzmieć muzyka na drugim albumie? Czy została ona już skomponowana czy stworzycie ją na bieżąco w studiu?

DP: Oczywiście, cała muzyka jest już napisana od jakiegoś czasu. Nie rezerwowałbym czasu w studiu i nie kreowałbym całego konceptu płyty gdyby on nie istniał w rzeczywistości. Muzyka nie jest tym razem równie ponura i monotonna jak na „The Brink”, ale wciąż brzmi jak my. Tym razem będzie to bardziej praca zespołowa, jako że wszyscy znamy się już lepiej i odbyliśmy kilka poważnych rozmów w ciągu tego roku, myślę że teraz nadajemy na tych samych falach. Mamy również jeszcze jedną osobę, z którą będziemy współpracować w czasie nagrywania nowej płyty. Nie jesteśmy pewni czy dołączy do zespołu na stałe, ale zobaczymy jak sprawy potoczą się w czasie sesji w studiu.

 

Chciałbym poruszyć kwestię zbliżającej się europejskiej trasy koncertowej Alternative 4. Czy macie jakikolwiek wpływ na miejsca, które odwiedzacie? W czasie tej, dość krótkiej trasy zagracie w Polsce aż trzy razy. Dlaczego akurat nasz kraj będzie miał ten zaszczyt?

MK: Duncan ma świetny kontakt z polską publicznością i grał tu wiele razy na przestrzeni lat, więc zależy nam na stworzeniu odpowiedniego pierwszego wrażenia. Generalnie, otrzymujemy propozycje z zewnątrz. Rozważamy, które spełniają nasze zapotrzebowanie i staramy się by trasa była wykonalna dla nas pod względem ekonomicznym. Wciąż jesteśmy na etapie budowania własnej reputacji, więc może wraz z rozwojem zespołu stanie się możliwe by jeździć w dłuższe trasy.

MF: Cieszymy się bardzo, że możemy zagrać u was jako Alternative 4, dobrze więc, że gramy w kilku polskich miastach, dzięki czemu ludzie mogą wybrać to, do którego mają najbliżej. Jesteśmy otwarci również jeśli chodzi o granie w różnych krajach. Wszystko zależy od zainteresowania i wsparcia publiczności oraz promotorów by to stało się możliwe.

 

W jaki sposób wybieracie zespoły, które supportują was w czasie trasy koncertowej?

MK: Niektóre zostały wybrane przez promotorów, inne przez Duncana, natomiast wszystkie nasze polskie supporty to nasi przyjaciele.

 

Mauro, miałeś okazję w swoim życiu grać wiele różnych gatunków muzyki, od ekstremalnego metalu, przez stoner, aż po folk. Czy masz ulubiony gatunek, zarówno do słuchania, jak i do grania?

MF: „(…) polska kuchnia jest jedną z moich ulubionych i mógłbym wiele o niej mówić” – Mauro Frison Zgadza się, jestem bardzo otwarty jeśli o to chodzi i lubię słuchać każdego rodzaju muzyki. Powiedziałbym, że to zależy od mojego nastroju w ciągu dnia. Na codzień słucham dużo muzyki folk/folk fusion z różnych zakątków świata. Uwielbiam również rocka z lat 70-tych, brzmienie ówczesnych wzmacniaczy oraz sposób nagrywania muzyki w tamtych czasach. Jeśli chodzi o muzykę, którą lubię grać to jest podobnie, przy czym dodałbym jeszcze ekstremalny metal, jako że dla mnie granie na perkusji jest przyjemne i zdrowe.

 

Czy Twoim zdaniem, pochodzenie muzyka może mieć wpływ na jego umiejętności? Pytam, bo istnieje stereotyp, że najlepsi perkusiści pochodzą z Afryki lub Ameryki Południowej. Może to prawda.

MF: Myślę, że to stosunkowo może mieć wpływ na umiejętności artysty, w zależności od tego, jak często obcuje on z daną muzyką, nawet nie pochodząc z tego samego regionu co ona. Oczywiście bycie bliżej określonego rodzaju dźwięków może sprawić, że ktoś przyzwyczai się do nich i będzie je grał w bardziej naturalny sposób niż ludzie pochodzący z innych krajów. W krajach Afryki i Ameryki Południowej bębny są zawsze i wszędzie! Może dlatego znajduje się tam tak ogromna ilość dobrych bębniarzy i perkusjonistów. Taka sytuacja ma miejsce również w przypadku innych instrumentów w innych krajach.

 

Wszyscy sprawiacie wrażenie osób często podróżujących. Czy podróże sprawiają wam przyjemność? Mauro miał okazję mieszkać nawet w Polsce. Czy podobał Ci się Twój pobyt w naszym kraju?

DP: W moich żyłach płynie cygańska krew, więc częste przemieszczanie się jest dla mnie bardziej naturalne niż długie przebywanie w jednym miejscu. Kocham Polskę i mam wspaniałe wspomnienia związane z tym krajem. Jako nastolatek przyjeżdżałem tu wielokrotnie i kraj był wówczas zupełnie inny.

MF: Mieszkałem w Polsce przez kilka miesięcy, ale również często tu przyjeżdżam. Odwiedzałem tu moich przyjaciół oraz ich przyjaciół, zarówno w bardzo małych miasteczkach, jak i dużych miastach. Na przykład, przez tydzień należałem do załogi łodzi na Mazurach, wraz z moimi polskimi przyjaciółmi, którzy uczyli mnie polskiego. Język żeglarski nie jest łatwy, ale zdecydowanie to było jedno z najbardziej zabawnych doświadczeń w moim życiu. Uwielbiam tu przebywać i uważam, że kraj jest dużo piękniejszy niż spodziewałem się przed przyjazdem, zwłaszcza jeśli chodzi o przyrodę. Odkryłem również niesamowite muzea w każdym mieście, w którym byłem. Nie zamierzam nawet wspominać o jedzeniu, jako że polska kuchnia jest jedną z moich ulubionych i mógłbym wiele o niej mówić.

 

Biorąc pod uwagę, że każdy z was pochodzi z lub mieszka w innym kraju, czy ciężko jest wam być w stałym kontakcie ze sobą?

MK: Jesteśmy dobrze zorganizowani poprzez internet i inne takie oraz wszyscy jesteśmy profesjonalnymi muzykami, więc za pomocą sieci łatwo organizujemy sobie spotkania, wymieniamy się plikami i jesteśmy ze wszystkimi sprawami na bieżąco. Przeważnie jesteśmy w kontakcie ze sobą każdego dnia.

MF: Komunikacja poprzez internet jest bardzo praktycznym sposobem na bycie w ciągłym kontakcie ze sobą, ale uważam, że wymaga również dodatkowej odpowiedzialności. Na szczęście, nie mamy na co narzekać. Właściwie, czasem to zabawne gdy wszyscy trzej jesteśmy on-line, będąc na różnych kontynentach. Dla jednego z nas może to być środek dnia, dla innego wczesny poranek lub nawet następny dzień (śmiech).

 

Dziękuję wam bardzo za wszystkie odpowiedzi oraz za poświęcenie mi uwagi. Czy chcielibyście dodać coś jeszcze na koniec?

MK: Dzięki za poświęcenie czasu na przeprowadzenie tej rozmowy i naprawdę mamy nadzieję zobaczyć was wszystkich na nadchodzącej trasie koncertowej! Trzymajcie się!

MF: (ta wypowiedź została zacytowana! – przyp. G) Dzieki za wywiad i do zobaczenia w Polsce w grudniu!

Rozmawiał : Gabriel „Gonzo” Koleński

10 listopada

sobota, 10 listopad 2012 07:00 Dział: Kartki z kalendarza

1110greglakeRok 1948 – w Bournemouth, w Anglii urodził się jeden z najważniejszych muzyków rozkwitu rocka progresywnego na przełomie lat 60 i 70, Greg Lake. Znany jest oczywiście z występów najpierw z King Crimson, w którym to zaśpiewał na dwóch pierwszych albumach („In The Court Of The Crimson King” oraz „In The Wake Of Posejdon”). Później grał w nie mniej legendarnym zespole Emerson Lake & Palmer. Udzielał się jako kompozytor, autor tekstów, chwytał za gitarę i oczywiście śpiewał pełnym charyzmy głosem. W późniejszych latach dość krótko współpracował z super grupą Asia, a ostatnio założył własny zespół, który nazwał The Greg Lake Band.

Black Waltz

piątek, 09 listopad 2012 13:02 Dział: Avatar

01. Let Us Die - 4:12
02. Torn Apart - 6:29
03. Ready For The Ride - 3:14
04. In Napalm - 5:32
05. Black Waltz - 5:58
06. Blod - 3:34
07. Let It Burn - 3:32
08. One Touch - 4:17
09. Paint Me Red - 4:27
10. Smells Like A Freakshow - 4:53
11. Use Your Tongue - 9:33

Czas całkowity - 55:41

 

- Johannes Eckerström - wokal
- Tim Öhrström - gitara
- Jonas Jarlsby - gitara, dodatkowy wokal
- Henrik Sandelin - gitara basowa
- John Alfredsson - perkusja

 

Hang'em High

piątek, 09 listopad 2012 07:24 Dział: Anti Tank Nun

01. Next to Last Supper
02. It’s Good to Be Somebody (Even In Hell)
03. Hang’em High
04. Devil Walks
05. Killer’s Feast
06. One Jump Over the English Channel
07. Homme Fatal
08. Snake City
09. Mash
10. Whores, Vodka and Lasers
11. Hard, Capricious, Rowdy, Leathel
12. If You Are Going Through Hell, Keep Going

 

 

- Tomasz "Titus" Pukacki  (vocals, bass)
- Igor "Iggy" Gwadera  (lead guitar)
- Adam "Adi " Bielczuk  (rhythm guitar)
- Bogumił "Mr. Bo" Krakowski  (drums)

9 listopada

piątek, 09 listopad 2012 07:00 Dział: Kartki z kalendarza

Rok 1941 – w Berkeley, w Kalifornii urodził się Thomas Richard Fogerty, gitarzysta zespołu Creedence Clearwater Revival. Nagrywał także projekty solowe. Zmarł 6 października 1990 roku. Nie do końca jasny jest powód jego śmierci. Jedna z hipotez podaje, że muzyk zmarł w wyniku nowotworu. Inna, że w następstwie choroby AIDS, a zakażenie nastąpiło podczas transfuzji krwi.

Rok 1954 – w dzielnicy Londynu – Canning Town urodził się Dennis Stratton, gitarzysta i jeden ze współzałożycieli zespołu Iron Maiden. W zespole grał bardzo krótko, od października 1979 do października 1980 roku. Później współpracował z formacjami Lionheart oraz Praying Mantis, a także z Paulem Di’Anno.

Rok 1972 – w Mysłowicach urodził się Wojciech Kuderski, znany także pod pseudonimem Lala, od 1992 roku perkusista zespołu Myslovitz. Grał także z zespołami Lenny Valentino i Penny Lane. Piastuje też urząd Radnego Mysłowic. 

Rozmowa z Obscure Sphinx

czwartek, 08 listopad 2012 19:56 Dział: Wywiady

„Albo nas zabiją, albo pokochają…” czyli rozmowa z Obscure Sphinx

OS1Kiedy Obscure Sphinx przybyło po raz pierwszy do Olsztyna, nie mogłem przegapić okazji, by porozmawiać z muzykami. Sporo już o nich wiemy, ale nadal można wyciągnąć od nich wiele ciekawego. Miałem przyjemność porozmawiać ze wszystkimi na backstage klubu Nowy Andergrant. Wspominają pierwsze spotkania z muzyką i z wikingami. Mówią jak to się robi oraz zdradzają co nieco o nadchodzącej płycie. Zapraszam do czytania!

Cześć! Bardzo miło mi was gościć w Olsztynie. Wakacje niedawno się skończyły, a wraz z nimi sezon festiwalowy, który był dla was bardzo pracowity. Prócz występów na polskich scenach pokazaliście się także na kilku zagranicznych - m.in. Metalfest, Brutal Assault czy Summer Breeze, na którym zdobyliście nagrodę New Blood Award. Jak odebrała was zagraniczna publika?

Blady: Na Summer Breeze bardzo się wyróżnialiśmy. Było wiele zespołów death metalowych, a my prezentowaliśmy coś innego i chyba dlatego udało nam się wygrać. Zaraz po koncercie podeszli do nas trzej przedstawiciele jury i kupili nasze płyty, więc od razu mieliśmy jakieś nadzieje na wygraną.

Olo: Na Brutal Assault także było wyjątkowo. Graliśmy tam na mniejszej scenie, a podczas naszego koncertu był występ Napalm Death. Myśleliśmy, że nikt nie przyjdzie nas posłuchać, a ku naszemu zaskoczeniu pod sceną uzbierało się dość dużo ludzi. Jak się później okazało, niektórzy zrezygnowali nawet z Napalm Death aby przyjść na nas!

Czyli udany ten okres festiwalowy…

Blady: Bardzo udany!

Werbel: W momencie gdy z Niemiec zaczęły napływać zamówienia na nasze płytki poczuliśmy, że zostaliśmy zapamiętani.

Blady: Przez kilka tygodni niemal dzień w dzień byliśmy na poczcie i wysyłaliśmy po dziesięć płytek. Już panie z poczty miały nas dość! (śmiech)

obscure sphinx 03Prócz festiwalowych doświadczeń mieliście także styczność z wielkimi zespołami. Zagraliście u boku m.in. Amon Amarth, Crippled Black Phoenix, Coroner czy Rosetty. Jak wspominacie te koncerty i spotkania z muzykami z tych zespołów?

Werbel: Ja bardzo dobrze wspominam nasz pierwszy koncert z Amon Amarth, w Krakowie. Jestem wielkim fanem wikingów i bardzo cieszyłem się, że możemy zagrać razem z nimi. Byłem zaskoczony doskonałą organizacją Szwedów. Prócz samych muzyków wokół zespołu kręci się dużo ludzi, którzy zajmują się dosłownie wszystkim związanym z koncertami. Tak więc ich było wielu, a nas mało. Byliśmy ściśnięci na tej scenie, ale i tak było bardzo fajnie.

Blady: Często się śmiejemy, że jesteśmy zespołem najczęściej supportującym Amon Amarth. Najpierw w Krakowie, w listopadzie, a później dwa razy w lipcu! Jeżeli chodzi o Crippled Black Phoenix, to można powiedzieć, że zgadaliśmy się z nimi i rozmawialiśmy o jakiejś wspólnej trasie. Pomysł jednak jest na razie zawieszony ze względu na trudności w zorganizowaniu takiej trasy, ale kontakt pozostał. Niestety z wikingami z Amon Amarth nie udało nam się porozumieć. (śmiech)

Czy zatem możecie wskazać jakiś wasz wyjątkowy koncert?

Werbel: Myślę, że pierwszy koncert na Summer Breeze – ta rywalizacja pomiędzy zespołami. To ten koncert przesądził o tym, że zagraliśmy na dużej scenie. Ten drugi, na dużej scenie, to była już taka wisienka na torcie.

Olo: Ja mógłbym wskazać pierwszy koncert z Amon Amarth. Stanęliśmy przed prawie tysięczną publiką, która przyszła na wikingów i nie wiedzieliśmy czy nas zabiją czy pokochają. Ostatecznie ludzie zaczęli machać głowami do naszej muzyki i poczuliśmy, że to jest TO.

Blady: Bardzo dużo ludzi po tym właśnie koncercie chwaliło nas, co było bardzo miłe. Zresztą bardzo rzadko, na szczęście, spotykamy się z negatywnymi opiniami. Wystarczy, że robimy to tak jak my myślimy, że jest dobrze, i to działa. Ja bym wytypował ten drugi koncert na Summer Breeze. Nie tylko ze względu na grę przed dużą publicznością, ale także przez obsługę techniczną, która była fenomenalna. Każdy z nas miał swojego osobnego technicznego. Wszystko było przygotowane tak dokładnie, że wystarczyło tylko wejść i zagrać. Właśnie dzięki temu te festiwale działają. Nie ma żadnych poślizgów między zespołami, wszystko odbywa się w zaplanowanym czasie i działa jak należy.

Macie jakieś marzenia odnośnie tego, z jakim zespołem chcielibyście kiedyś zagrać ? Puśćcie wodze fantazji…

Olo: Myślę, że koncert z jakimś dużym zespołem typu Tool czy Neurosis byłby spełnieniem naszych marzeń.

Blady: Oczywiście najchętniej zagralibyśmy z Pink Floyd czy Led Zeppelin… (śmiech)

Jak tworzycie tę muzykę, w której już tak dużo ludzi zdążyło się zakochać? Macie takiego Lennona w grupie, który rzuca pomysłami, riffami na prawo i lewo, czy każdy z was dokłada coś od siebie?

Olo: Myślę, że to drugie. Rzadko jest taka sytuacja, że ktoś wymyśla wspaniały riff za milion dolarów i do niego robimy resztę. Wiele utworów powstało poprzez improwizację.

Yony: Kluczem jest nagrywanie prób. Często gra się świetne rzeczy nieświadomie, wręcz podprogowo. Rzeczy, które normalnie wyrzuciłoby się do kosza, uznając je za nudne czy nieciekawe. Przy wspólnej improwizacji jest zupełnie inaczej. Nie analizujemy za bardzo tego, co gramy. Czujemy tę atmosferę, emocje, ten moment, po prostu płyniemy. Później słuchamy tego nagrania i mówimy: „To jest TO!”

Później musicie to wszystko odtworzyć…

Yony: No niestety, trzeba się tego wręcz uczyć! (śmiech)

Blady: Ostatnio jak walnęliśmy improwizację 25-minutową, to było trochę przesłuchiwania… Załatwiliśmy sobie białą tablicę, marker i zaczęliśmy po niej smarować. (śmiech)

Ten riff od tej i do tej minuty, ten riff od tamtej…

Yony: Oczywiście! To są improwizacje, to po prostu nie jest do powtórzenia. Jedziesz jeden dźwięk przez 15 minut, bo masz taki fun akurat, prawie jak po narkotykach. Może się to wydawać nudne, ale po przesłuchaniu nagrania okazuje się, że w tym momencie inne instrumenty robiły zupełny kosmos i ten mój jeden dźwięk jest tym dźwiękiem, który tam ma być.

Werbel: Bardzo często jest tak, że nawet przy odgrywaniu tych partii wracamy do pierwszego nagrania, bo jest po prostu najlepsze. Można powiedzieć, że moment już się wydarzył.

Olo: Rozum często upraszcza albo próbuje nadać pewne schematy. Wiadomo, że emocje, uczucia, które towarzyszą właśnie w takich momentach improwizacji nie są przez nic ograniczone i dlatego odtwarzanie ich, gdy ich już nie ma, jest bardzo trudne.

Co jest dla was najważniejszego w muzyce?

Yony: Emocje. Emocje które towarzyszą nam i które przenoszą się na ludzi.

Olo: Ja ostatnio zadałem sobie to pytanie, gdyż grałem w zespołach, które zawsze tworzyły tzw. piosenki, czyli zamknięte formy podzielone na zwrotki i refreny. I tak naprawdę cały czas skupiałem się na właśnie na tym. A tutaj z Obscure Sphinx nie ma to dużego znaczenia. Nieważne jest, jak długo będzie się grało jakiś dźwięk, czy trzeba teraz zagrać głośniej czy ciszej, ważne jest to, co przeżywamy w danym momencie. To, czy czujemy ciarki na plecach.

Werbel: Oczywiście ważne jest to, aby ostatecznie utwór miał ręce i nogi - nie możemy zanudzać ludzi i siebie przede wszystkim. Zawsze jednak staramy się robić to w taki sposób, żeby mieć na tyle swobody w graniu, by oddać się swoim uczuciom i emocjom.

Yony: Ważne jest, żeby utwór w odczuciu twórcy był jakąś zamkniętą opowieścią. Są znakomite zespoły, które potrafią stworzyć fantastyczną opowieść w 4 czy 6 minutach. My tego nie potrafimy. Dla nas 10-12 minut to jest czas, w którym możemy przekazać coś konkretnego.

obscure sphinx 04To skoro jesteśmy przy innych zespołach, to jakie były kapele przed Obscure Sphinx?

Yony: Ja grałem z Kasią Kowalską, założyłem Rootwater. Grałem grindcore w zespole Necrovomit. Grałem heavy metal, ale taki spod znaku Black Sabbath z czasów kiedy śpiewał Tony Martin. Nosiłem wtedy tapir na głowie, jakieś bransoletki na rękach, miałem płaszcz, tego typu rzeczy… (śmiech)

Olo: Ja mam cały czas swoją Minervę kochaną.

Czy potraficie wymienić jakieś płyty bądź artystów, którzy wywarli na was ogromne wrażenie? Płyty, od których to wszystko się zaczęło?

Yony: Somewhere In Time Iron Maiden było pierwszą płytą analogową, którą kupiłem. Koledzy z podwórka mówili: jak mogłeś kupić tak słabą płytę? To był album, na którym muzycy zaczęli kombinować z brzmieniami. Pojawiło się sporo syntezatorów gitarowych. Bardzo podobało mi się to, że eksperymentują. Może dla standardowego zjadacza heavy metalu to była słaba płyta, ale dla mnie była rewelacyjna. Następnie Headless Cross Black Sabbath z Tonym Martinem – genialne. Razem z Eternal Idol są dwiema płytami Sabbathów, do których zawsze wracam z przyjemnością. Później poznałem Slayera, Sepulturę - Arise. Później Meshuggah - Nothing – pierwsze tak mocne i nisko strojone gitary jakie słyszałem. Później poznałem Panopticon Isis czy A Sun That Never Sets Neurosis. Krążki, z którymi nigdy się nie rozstaję.

Olo: Black Album Metalliki. Nie mogłem zasnąć, jak nie przesłuchałem jej dwa razy przed snem! Kaseta była totalnie zjechana. (śmiech)

Wielebna: Pantera - Far Beyond Driven, proste.

Werbel: Ja miałem fajną bluzę Pantery.

Yony: A ja miałem gitarę Dimebaga i nawet czerwoną brodę!

Wielebna: Ja niestety nigdy nie mogłam mieć takiej brody… (śmiech)

Blady: Ja powiem krótko: Tool – Lateralus. Jak przesłuchałem tą płytę to „The Grudge” śnił mi się całą noc!

Zbliżacie się do wydania nowego krążka. Będziecie kontynuować klimat z pierwszego?

Yony: Trochę go rozszerzymy… o nowe dźwięki. Będzie szersze spektrum muzyczne. Mamy nadzieję, że recenzenci odnajdą w tym nie tyle nasze inspiracje jakimiś zespołami, ale to, co nas fascynuje. Tego będzie więcej niż w przypadku pierwszej płyty.

Olo: To, co teraz powstaje – wydaje mi się, że jest ciekawszą propozycją w gatunku, który prezentujemy. Zaczynamy mieć w naszej muzyce elementy z innych światów muzycznych, które doskonale tutaj pasują.

Yony: Tak. Jeżeli uznamy, że ma pojawić się jakiś black metalowy cytat, to on się na pewno znajdzie. Nie zamierzamy się ograniczać.

Blady: Na pierwszej płycie zrobiliśmy to, co uznawaliśmy za słuszne, i teraz robimy tak samo.

Ile kompozycji będzie na nowym krążku?

Yony: Generalnie jeszcze nie wiemy. Mamy w tej chwili utwór, który składa się z trzech części i w sumie ma jakieś 25 minut. Czy on się znajdzie na płycie? Nie wiemy. To wszystko zależy od tego, czy w momencie nagrywania go uznamy, że powinien znaleźć się na krążku. Płyta powinna być spójna. Wszystko musi do siebie idealnie pasować .

Werbel: Tak naprawdę to mogę zdradzić, że mamy już sporo materiału, z którego moglibyśmy stworzyć tę płytę, ale nie ograniczamy się. Cały czas jeszcze powstają nowe pomysły.

obscure sphinx 05Kto będzie odpowiedzialny za realizację? Też Kuba Mańkowski?

Yony: Oczywiście! Tak bardzo chce nas nagrać, że z Gdańska do Warszawy będzie przyjeżdżał, aby poczuć klimat tej muzyki.

Werbel: Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej współpracy i przede wszystkim spokojni o efekt końcowy bo wiemy, że będzie pracował nad tym profesjonalista.

Yony: Tak. To jest piękna rzecz. Jeżeli chodzi o pierwszą płytę, to Kuba dostał od nas czyste ślady gitar i nie słysząc nas wcześniej zrobił to tak, jak my to gramy na próbach.

Olo: Chyba palił wtedy dużo opium. (śmiech)

Yony: To jest niesamowity facet. Nie boję się powiedzieć, że to kolejny członek naszego zespołu.

Ostatnie słowo należy do was.

Yony: Słuchajcie swoich emocji. Bądźcie szczerzy ze sobą i z innymi. Nie duście niczego w sobie i pamiętajcie, że to, co wydacie z siebie, jest całą prawdą o was.

Olo: My wszyscy staramy się żyć swoim marzeniem. Każdy kimś się rodzi – albo hydraulikiem, albo policjantem, albo muzykiem. Ja nie potrafię być nikim innym tak dobrze, jak tym Olkiem, który gra na gitarze. Czuję wtedy, że taki jest mój sens życia. Proponuję każdemu, aby poszukał tego sensu w sobie i starał się żyć, bo wtedy życie jest piękne.

Dzięki wielkie za wywiad. Do zobaczenia pod sceną!

 

Wywiad przeprowadził Rafał Warniełło

Zdjęcia zrobił Michał Piłat 
STRONA MICHAŁA PIŁATA

8 listopada

czwartek, 08 listopad 2012 07:00 Dział: Kartki z kalendarza

1108roywoodsRok 1946 – w Birmingham, w Anglii urodził się Roy Adrian Wood, muzyk, wokalista, autor tekstów, kompozytor a w późniejszych czasach nawet producent i aranżer, związany z takimi zespołami jak Electric Light Orchestra, The Move czy Wizzard. Prowadził także dość intensywną karierę solową, zahaczając w swej twórczości o takie gatunki rocka jak: rock progresywny, pop rock, jazz fusion czy glam rock. Ponadto współpracował z wieloma znanymi muzykami, biorąc udział w ich wydawnictwach płytowych, trasach koncertowych czy też pojedynczych singlach. Byli to min: Status Quo, Nancy Sinatra, Kaiser Chiefs czy Gotthard.

1108porlthompsonRok 1957 – w londyńskiej dzielnicy Wimbledon urodził się Porl Thompson, multiinstrumentalista i kompozytor znany jako członek zespołu The Cure. Zazwyczaj gra na gitarze, choć czasem korzysta z instrumentów klawiszowych i saksofonu. Obok muzyki jest także artystą-malarzem, notabene autorem większości okładek zespołu The Cure. Obok gry w tym zespole, wystąpił min. podczas trasy koncertowej projektu Page & Plant w połowie lat 90. Ciekawostką jest fakt, że jego żoną jest Janet Smith, młodsza siostra wokalisty i frontmana The Cure, Roberta Smitha.

Piotr Podgórski

środa, 07 listopad 2012 14:59 Dział: Paradidle - ankieta dla perkusistów


1.Imię i Nazwisko.
Piotr Podgórski

2. Grupa, lub projekt muzyczny z którym obecnie jesteś związany?
Maqama

3. Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać muzykiem? Czy od razu myślałeś o perkusji? Jak wyglądała Twoja muzyczna edukacja?
Miałem około 9 lat. Od razu myślałem o perkusji, ciągnęło mnie też do instrumentów dętych - saksofon i trąbka. Chodziłem rok do szkoły muzycznej z instrumentem prowadzącym - gitara.

4. Czy jest jakiś zespół, a może konkretny utwór, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Nie ma takiego zespołu.

5. Napisz coś o swoim zestawie perkusyjnym (początki, stan obecny, plany na przyszłość)
Obecny - TAMA STARCLASSIC MAPLE - najpiękniejszy, najlepiej wykonany zestaw jaki kiedykolwiek widziałem, stworzony do głośnego grania.

6. Jak często ćwiczysz grę na perkusji?
Codziennie.

7. Praca w studiu i sesja nagraniowa to…?
Duże wyzwanie, przygotowanie i koncentracja, ważne żeby na czas nagrań odlożyć codzienne sprawy na bok.

8. Koncert i gra dla publiczności to…?
Przyjemność.

9. Gdyby zaproponowano Ci koncert na dwa zestawy perkusyjne, z kim chciałbyś zagrać i dlaczego?
Z Vinnie Colaiuta, bo jest najciekawszym i najbardziej wszechstronnym bębniarzem jakiego kiedykolwiek widziałem.

10. Czy jest jakiś utwór w którym zagrałeś i z którego jesteś szczególnie dumny?
Tak - "Moje miasto", "Why Ducky? "Tryin", "Lady Tullo" , "Orient Drive" Maqama.

11. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, piszesz teksty, aranżujesz utwory?
Pracuję w zespole.

12. Czy umiesz grać na innych instrumentach?
Blisko mi do gitary basowej.

13. Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Tak - samochody, piłka nożna, przedwojenna Warszawa ...

14. Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl ? :-)
Czasami.

 

Patryk Mrówczyński

środa, 07 listopad 2012 14:41 Dział: Paradidle - ankieta dla perkusistów

01. Imię i Nazwisko.
Patryk "Mrówa" Mrówczyński

02. Grupa, lub projekt muzyczny z którym obecnie jesteś związany?
WHITEROSE przede wszystkim. Drugi projekt 'z zupełnie innej beczki 'właśnie się rodzi.

03. Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać muzykiem?Czy od razu myślałeś o perkusji? Jak wyglądała Twoja muzyczna edukacja?
Hmmm... trzy? Wtedy była to "perkusja" i "gitara". Prawdziwe lekcje zacząłem najpierw pobierać jednak na pianinie, jako dziecko, dosłownie podstawy (które poszerzyłem dopiero jakiś czas temu). Dopiero potem były lekcje gitary, na której nawet przez rok grałem w zespole. W tym czasie zaczynałem jednak pogrywać też na perkusji, do której dopiero wtedy miałem dostęp w domu kultury. Gdy mój pierwszy zespół się rozpadł założyłem Whiterose, już na właściwym miejscu

04. Czy jest jakiś zespół, a może konkretny utwór, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Definitywnie Enter Sandman, właśnie wtedy gdy byłem w wieku trzech lat Metallica wydała Czarny Album.

05. Napisz coś o swoim zestawie perkusyjnym (początki, stan obecny, plany na przyszłość)
Jeśli chodzi o jakość to niestety mój zestaw figuruje poniżej przeciętnej, ze względów finansowych oczywiście. Ciągle jednak coś przy nim robię i ustawienia ewoluują, niekoniecznie na podstawie tego co widzę u innych perkusistów. Za perkusją zależy mi na mojej wygodzie i swobodzie dostępu do wszystkiego więc często stawiam na rozwiązania, które niekoniecznie muszą wyglądać, a bardziej sprawdzać się w praktyce. Natomiast jestem bardzo zadowolony ze współpracy z Markiem Osojcą i firmą OSCA4Drums, która produkuje dla mnie moją własną linię customowych pałek.

06. Jak często ćwiczysz grę na perkusji?
Oprócz ćwiczeń na padzie w domu gram minimum dwa razy w tygodniu, przeważnie w weekend. Gdybym jednak mógł to grałbym zapewne codziennie.

07. Praca w studio i sesja nagraniowa to …?
Praca w studio i sesja nagraniowa to dla mnie wciąż nowa przestrzeń, którą poznaję. Świetnie się w niej jednak czuję, nie tylko jeśli chodzi o rejestrowanie ścieżek perkusji. To dla mnie tylko połowa pracy w studio, która sprawia mi radochę bo uczestniczę praktycznie w całym procesie nagrywania.

08. Koncert i gra dla publiczności to…?
Koncert i gra dla publiczności to dla mnie coś na co zawsze czekam z niecierpliwością. Niezależnie od tego jak jesteś zmęczony, chory czy zły, kiedy czekasz na backstage'u na wejście i słyszysz ludzi, a potem intro koncertowe, to ten moment jest jak cios w twarz po którym budzisz się z zaspania.

09. Gdyby zaproponowano Ci koncert na dwa zestawy perkusyjne, z kim chciałbyś zagrać i dlaczego?
Byłby to Mike Portnoy oczywiście. Jego zestaw to praktycznie dwa w jednym więc byłoby łatwiej, poza tym Portek jest moim perkusyjnym Bogiem, to oczywiste.

10. Czy jest jakiś utwór w którym zagrałeś i z którego jesteś szczególnie dumny?
Praktycznie jestem zadowolony z każdego utworu moich idoli, który na swój sposób uda mi się opanować podczas ćwiczeń z podkładem. Jeśli chodzi o Whiterose to wydaje mi się, że najbardziej wymagającym utworem dla mnie jako perkusisty jest Guests.

11. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, piszesz teksty, aranżujesz utwory?
Oczywiście, tym wszystkim zajmuje się tak naprawdę każdy w zespole. Teksty to inna sprawa bo pisze je Kolczyk. Wyjątkiem jest Reload, którego tekst wyszedł ode mnie.

12. Czy umiesz grać na innych instrumentach?
Tak jak już wcześniej pisałem, zaczynałem na innych instrumentach niż perkusja. Oczywiście to na perkusji teraz gram od lat więc wydaje mi się, że mój skill w pozostałych instrumentach solidnie opadł ;)

13. Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Oprócz grania zajmuję się grafiką, również tą zespołu. Kiedyś nawet na tym zarabiałem, ale nie było łatwo. Poza tym od lat śledzę i interesuję się rynkiem gier video, szczególnie rejonem konsol.

14. Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl ? :-)
Oczywiście, to już rutyna ;)

 

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.