Rok 1943 – urodził się Marek Tomaszewski, pianista, współtwórca duetu fortepianowego Marek i Wacek. Duet ten współtworzył z Wacławem Kisielewskim. Razem, karierę zaczęli w 1963 roku, grając koncerty w Polskim Radio. Wspólnie koncertowali z takimi osobistościami jak: Ewa Demarczyk, Violetta Villas, Anna German czy słynna Marlene Dietrich. Na przełomie lat 60 i 70 koncertowali już na całym świecie. Z czasem ich występy straciły na częstotliwości, ale co jakiś czas spotykali się by zagrać razem koncert. W 1986 roku stała się tragedia. W wypadku samochodowym zginął Kisielewski. Marek Tomaszewski ograniczył występy, choć po pewnym czasie, wraz z Michelem Prezmanem utworzył duet Marek i Michel. Obecnie pianista mieszka pod Paryżem, w miejscowości Parmain. Zajmuje się nauką gry na fortepianie we własnej szkole improwizacji i jazzu. Publicznie jednak występuje niezwykle rzadko.
Rok 1946 – w Nashville, w stanie Tenessee urodził się Howard Duane Allman. Jeden z najwybitniejszych w historii muzyki rockowej, gitarzystów, lider słynnego zespołu The Allman Brothers Band w którym grał min ze swym bratem, Greggiem Allmanem, a także artysta solowy i muzyk sesyjny. Miał dla przykładu ogromny wkład przy słynnym albumie „Layla and Other Assorted Love Songs” projektu Derek and the Dominos. Jego wspaniałą karierę przerwał wypadek motocyklowy, któremu muzyk uległ 29 października 1971 roku.
Rok 1947 – w Wichita, w stanie Kansas urodził się Joe Walsh, multiinstrumentalista, piosenkarz, kompozytor i autor tekstów, od 1976 roku związany z zespołem The Eagles. Wcześniej występował min w: The James Gang oraz Barnstorm. Równolegle kontynuował również karierę solową. Wspomagał również wielu znanych muzyków w ich muzycznych przedsięwzięciach, min. grupę REO Speedwagon, Ringo Starra, Andy'ego Gibba, Frankiego Millera, Dana Fogelberga, Boba Segera, Steve'a Winwooda oraz swoich kolegów z zespołu. W roli więźnia wystąpił w drobnym epizodzie kultowego filmu The Blues Brothers (1980, reż. John Landis), gdzie zagrał ze swoim przyjacielem – aktorem Johnem Belushim.
Rok 1958 – urodził się Grzegorz Kupczyk, w latach 80 charyzmatyczny wokalista i muzyk zespołu Turbo. Później współpracował min z Esqarial, Kruk, Non Iron, Aion i Panzer X. W 2001 roku, wraz z Wojciechem Hoffmanem i Boguszem Rutkiewiczem reaktywował zespół Turbo. Od 2007 roku głównie angażuje się przy heavy metalowym projekcie CETI. W 2009 roku ukazała się biografia wokalisty, zatytułowana „Spowiedź Grzegorza Kupczyka”.
01.Imię i Nazwisko.
Marcin „Larz” Duchnik
02.Grupa, lub projekt muzyczny z którym obecnie jesteś związany?
AnVision
03. Ile miałeś lat kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać muzykiem? Czy od razu myślałeś o perkusji? Jak wyglądała Twoja muzyczna edukacja?
Pragnienia do tego by zostać muzykiem towarzyszyły mi od najmłodszych lat. Na pewno zostało zapoczątkowane przez mojego ojca - perkusistę, który dzięki edukacji muzycznej, swoim staraniom, często też wyrzeczeniom, rozpoczął moją przygodę z muzyką. Niewątpliwie wpływ na mnie miało też wielu moich przyjaciół uczestniczących w jakimś stopniu w mojej dalszej „wędrówce” przez niezmierzone przestrzenie muzyczne. To dzięki nim odkrywałem nowe dźwięki, ewoluując od jazzu po brutalne odmiany metalu. Kwestia rozwoju mnie i mojej osobowości, jako muzyka była zupełnie inna niż u obecnych adeptów tej sztuki. Nie było Internetu, z którego można było czerpać wzorce. Dużo słuchałem muzyki, chodziłem na koncerty, by obserwować innych instrumentalistów. Mam pełną świadomość faktu, że jako muzyk na przestrzeni wielu lat, bez determinacji i dążenia do samodoskonalenia się nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem dzisiaj.
04. Czy jest jakiś zespół, a może konkretny utwór, który miał bezpośredni wpływ na Twoją decyzję?
Nie przypominam sobie konkretnego utworu. Wielu artystów, przede wszystkim jazzowych miało wpływ na mnie w pierwszych latach mojego życia. Mój ojciec posiada dosyć pokaźną dyskografię z tego gatunku. Stąd też, chcąc, nie chcąc – słuchałem. To wtedy usłyszałem m. in. Buddy Richa, Gena Krupę, Joe Morello czy Tonego Williamsa. Wow - chciałem tak grać! Starłem się podążać za moimi pierwszymi idolami. Pamiętam, że trwało to do połowy mojej szkoły podstawowej. Kiedy miałem 13 lat, jeden z moich przyjaciół przyniósł kasetę zespołu Metallica - Master Of Puppets i tak moja podróż diametralnie zmieniła bieg. Był Slayer, Anthrax, Testament oraz cięższe i wiele szybsze rzeczy. Nie była to jakaś specjalna wirtuozerka ale coś dla mnie zupełnie nowego. Dopiero w szkole średniej poznałem wykonawców uważanych za ikony progresywnego grania. Przyszedł czas na Marillion, Dream Theater, Porcupine Tree. Muzyka, którą nagle zacząłem chłonąć całym sobą. Nie mogłem przestać. Trwa to zresztą do dziś.
05. Napisz coś o swoim zestawie perkusyjnym (początki, stan obecny, plany na przyszłość)
Zaczynałem jak wielu muzyków w tamtych czasach, grając na tym, co akurat było pod ręką. Pierwszym niewątpliwym instrumentem, był drewniany werbel Amati wiśniowego koloru. Niestety nie znam jego losów, a szkoda, bo z racji sentymentu, z wielką radością ponownie stałbym się jego posiadaczem. Do tego blachy - no name i osprzęt rodzimej produkcji od Szpaderskiego z Łodzi. Pierwszym profesjonalnym instrumentem była perkusja Sonor, Sonic Plus II Pierwszy mój profesjonalny werbel, posiadany zresztą do dnia dzisiejszego to Yamaha SD4103. Później stałem się szczęśliwym posiadaczem całego zestawu Yamaha – Stage Custom Advantage wraz z osprzętem. Przewaliłem tony blach grając na Sabianach, Zildjianie, Paiste i Mainl. Od 2007 roku, dzięki uprzejmości Krystiana Czarneckiego z PMI zostałem przyjęty do rodziny Drum Workshop, stając się jednym z kilku polskich endorserów marki DW w Polsce. W fabryce DW został stworzony dla mnie instrument najskrytszych pragnień i marzeń. W pełni customowy, na moje indywidualne zamówienie – Collectors Series Lime To Green. Całe moje "żelastwo” to również DW – osprzęt to niesamowite rozwiązania i systemy. Od 2011 roku, dzięki firmie Music Info gram pałkami Vic Firtch, używając blach Sabian oraz naciągów Remo.
06. Jak często ćwiczysz grę na perkusji?
W miarę możliwości staram się robić to jak najczęściej i w miarę regularnie. Z reguły ćwiczę z metronomem. Nie ma znaczenia, czy jestem w swojej sali prób, czy też w domu, ćwicząc na padzie. Wzmożone ćwiczenia na zestawie uskuteczniam najczęściej przygotowując się do sesji nagraniowych lub trasy koncertowej.
07. Praca w studio i sesja nagraniowa to …?
Wytężona praca, do której należy się świetnie przygotować. Nie tylko w kwestii znajomości i charakteru formy ale również jeśli chodzi o odpowiednie przygotowanie instrumentu, z którego podczas sesji się korzysta.
08. Koncert i gra dla publiczności to…?
Świetna zabawa. Bardzo cieszy fakt otrzymywania od publiczności tego kopa. To niesamowity dopalacz. Kiedy widzisz, że publiczność pozytywnie odbiera to co robisz, wiesz, że jest sens to robić. Mimo wielu zagranych koncertów nadal występuje u mnie coś na zasadzie tremy, ale takiej mobilizującej. Osobną kwestią jest też to co dzieje się przed i po koncercie. Możliwość porozmawiania z kimś, komu twoja muzyka się podoba. To cieszy i nakręca do dalszej jeszcze bardziej wytężonej pracy.
09. Gdyby zaproponowano Ci koncert na dwa zestawy perkusyjne, z kim chciałbyś zagrać i dlaczego?
Zdecydowanie – Gavin Harrison, Porcupine Tree. Uwielbiam jego artykulacje, groove oraz spokój podczas grania.
10. Czy jest jakiś utwór w którym zagrałeś i z którego jesteś szczególnie dumny?
Myślę, że nie ma tego jednego utworu. Zawsze daną muzykę, nad którą pracuje w danym momencie traktuje jako coś wyjątkowego.
11. Czy zajmujesz się komponowaniem muzyki, piszesz teksty, aranżujesz utwory?
W AnVision, z reguły pracujemy razem. W większości sytuacji to Greg - gitarzysta przynosi riffy, stanowiące schemat utworu. Co dzieje się dalej to już uzależnione jest od konkretnego numeru. Aranżujemy wspólnie, określając już ostateczny wygląd utworu i jego kształt. Pracując nad płytą „AstralPhase” podjęliśmy również decyzję, że bierzemy na siebie kwestie produkcji płyty.
12. Czy umiesz grać na innych instrumentach?
Nie.
13. Czy masz jakieś hobby nie związane z muzyką?
Piłka nożna – tylko jako widz. Kibicuje pewnej drużynie z Barcelony. Lubię pływać, jeździć na rowerze, czytać książki, oglądać filmy i słuchać muzyki.
14. Czy zaglądasz na ProgRock.org.pl ?
Oczywiście, zaglądam, czytam – staram się być na bieżąco i wiedzieć co dzieje się w muzycznym światku.
Rok 1960 – w Venice Beach, w stanie Kalifornia urodził się Matt Sorum, znany przede wszystkim z występów w zespołach Guns N’Roses (1990-1994) a także Slash’s Snakepit (od 1995). Miał także dwa krótkie epizody z zespołem The Cult. Wreszcie kilka lat temu dołączył do grupy stworzonej przez byłych gitarzystów Guns N’Roses: Slasha i Duffa McKegana, oraz wokalistę Stone Temple Pilots, Scotta Weilanda, tworząc grupę o nazwie Velvet Revolver. Współpracował także z Tori Amos.
Rok 1969 – w Darlington, w Anglii urodził się Michael Lee, angielski perkusista. W swej bogatej karierze współpracował mon z zespołami: The Cult, Thin Lizzy a także z Lennym Kravitzem, Ianem Gillanem, Robertem Plantem i Jimmym Pagem. Zmarł 24 listopada 2008 roku, w wyniku napadu padaczki.
Rok 1971 - w hrabstwie Kent, w Anglii urodził się Justin Gunnar Walte Chancellor, gitarzysta basowy, znany z działalności w progresywno-metalowym zespole Tool.
Rok 1991 – ukazał się album zespołu U2, zatytułowany „Achtung Baby”, zdradzający nowy, nieco odmienny kierunek muzycznej drogi muzyków z Irlandii.
01. Wherever Sun Roams (4:47)
02. Place (6:14)
03. La Rue (4:52)
04. Five (Refuge) (4:52)
05. Tastes (7:12)
06. Old Folke (3:32)
Czas całkowity: 31:30
Peter Gubner - wokal
Jakub Leonowicz - gitara i wokal
Bartosz Nosewicz - gitara
Marcin Gdaniec - bas
Arek Wądołowski - perkusja
gościnnie: Rafał Stępień - akordeon na "La Rue"
01) The Dream
02) Dreamstealer
03) Streets Of Rage
04) Fourteen Twenty Eight
05) All That I Want
06) Miles Ahead
07) Soul Monster
08) Rising
09) Indestructible
Czas całkowity:
- Vivien Vain (vocals)
- Will Wallner (guitar)
oraz:
- Derek Sherinian (keyboards (7)
- Tony Carey (keyboards (1,2,8,9)
- Tony Franklin (bass (3,5,7,9)
- Rudy Sarzo (bass (4,6)
- Jimmy Bain (bass (2)
- Carmine Appice (drums (3,5,9)
- Vinny Appice (drums (2,3,4,6)
- Brian Tichy (drums (7)
01. This Means War
02. Judgement Day
03. Echoes Of A Distant Battle
04. Phoenix Rising
05. Feast Of The Devil
06. Honour And Blood
07. Great Expectations
08. T.W.D.A.M.O
09. Don't Dream In The Dark
10. Power Of The Hunter
11. (He Fell In Love With A) Stormtrooper
12. The War Drags Ever On
Bonusy video:
„War Nation” video
Interview with Mick Tucker, Cliff Evans, and Doogie White
Live at Metal Hammer Festival 2011
At the Studio / On the Road
- Doogie White (vocals)
- Mick Tucker (guitars)
- Cliff Evans (guitars)
- Chris Dale (bass)
- Steve Hopgood (drums)
01. War Nation (6:10)
02. Song Of the Dead (5:06)
03. Hammer And Nails (4:55)
04. Don't Dream In the Dark (4:54)
05. Grace Of God (4:55)
06. Dreamer (5:26)
07. Justice For All (4:17)
08. Wings Of Heaven (5:33)
09. State Of the Union (4:00)
10. Hard Road (3:52)
Czas całkowity: 49:08
- Doogie White (vocals)
- Mick Tucker (guitars)
- Cliff Evans (guitars)
- Chris Dale (bass)
- Steve Hopgood (drums)
Rok 1962 – w San Francisco, w Kalifornii urodził się Kirk Hammett, na początku lat 80 związany z amerykańską grupą Exodus, a następnie od 1983 roku po dziś dzień niezwykle charakterystyczny gitarzysta zespołu Metallica. Jest wielkim fanem Jimiego Hendrixa, którego gra wywarła na młodym Kirku tak ogromne wrażenie, że młokos wprost przyrósł do gitary. Jego ojciec pochodzi z Irlandii, zaś matka jest Filipinką. 10 kwietnia 1983 roku zastąpił w Metallice wyrzuconego z zespołu za rzekome ekscesy i pijaństwo, Dave’a Mustaine’a. Ciekawostką jest fakt, że na początku lat 80 Hammett szlifował swą technikę pod bacznym okiem samego Joe Satrianiego. Jego gra, a także umiejętności i zdolności twórcze miały ogromny wpływ na dokonania słynnego zespołu. Magazyn Rolling Stone, w swym słynnym rankingu Top 100 wśród gitarzystów rockowych wszech czasów sklasyfikował go na 11 miejscu. Z kolei Guitar World umiejscowił Kirka Hammetta na 2 miejscu wśród gitarzystów heavy metalowych.
1. The End Of The Winter Lethargy - 5:30
2. Huge Black Hole - 3:58
3. Egoist - 5:32
4. Lunch - 6:34
5. Our Story Is Beginning Now - 3:58
6. Tomorrow Will Change - 6:19
7. Musical Land - 4:23
8. Ocean Of A Little Thoughts - 3:45
9. Swallow The Green Tones - 10:34
Czas całkowity: 50:52
- Jakub Roszak - wokal
- Beata Łagoda - klawisze, wokal
- Łukasz Marszałek - gitara basowa
- Maciej Klimek - gitara
- Robert Kusik - perkusja
- Alan Szczepaniak - gitara
Prognozy - Plotnicky i OsadaVida - 10.11.2012
sobota, 17 listopad 2012 16:34 Dział: Relacje z koncertówProgGnozy… Po wakacyjnej przerwie, 10 listopada ruszyła druga tura koncertów organizowanych przez krakowski Hipgnosis. Tym razem , w gościnnych murach studenckiego Zaścianka pojawiły się dwie grupy – Plotnicky i OsadaVida. Jakże różna muzyka, jakże różne światy…przeciwległe bieguny muzyczne. Z lekkim poślizgiem czasowym, jako pierwszy na scenie pojawił się Plotnicky. I zaczęło się… Lata 80-te w muzyce rockowej zawsze uważałem za katastrofę i początek procesu odmóżdżania narodu a „muzykę” jaka wtedy powstawała uważałem i uważam za plastikową parodię rocka z ładnymi melodyjkami. Te melodyjki były wygrywane z różnego rodzaju elektronicznych cudaków i tworzone przez „artystów” którzy nigdy nie mieli żadnego instrumentu w rękach. Powstawały wówczas taśmowo „utwory” przez duże TFU, które wzbudzały u każdego rasowego wielbiciela Muzyki, odruch wymiotny… Ogólnie nie lubię muzyki , którą trzeba oglądać a nie słuchać, więc do Plotnicky’ego podchodziłem jak pies do jeża, bo to przecież żywy relikt tamtych czasów. Nawet krótka rozmowa przed koncertem z sympatycznymi muzykami nie rozwiała moich obaw, choć kwestia zaangażowania uczuciowego i potężnej wiary w to co robią mocno mnie zastanowiła… No i po pierwszych dzwiękach już wiedziałem – nie wolno opierać się na stereotypach i nie wolno bezkrytycznie wierzyć niektórym recenzentom… TA MUZYKA jedynie bazuje na latach 80-tych i pomimo dużej ilości elektroniki jest muzyką ŻYWĄ, pulsującą i energetyczną , a co najważniejsze - zagraną przez muzyków , którzy z „plastikiem” niewiele mają wspólnego. Fantastyczna sekcja rytmiczna, naprawdę fajna gitara ,kupa świetnie pomyślanej elektroniki, no i wokal… Ten wokal, który mimo że miejscami brzmi jak David Gahan , jest od początku do końca Adamem Płotnickim. Ten wokal, powoduje ciarki na plecach i przekształca te dzwięki w SZTUKĘ. Ten wokal spowodował, że siedziałem ze szczęką na parkiecie przez cały ich występ… Zauroczyli mnie od pierwszej do ostatniej sekundy , od pierwszego do ostatniego dzwięku. Głębokie teksty Adama sprawiają że nie jest to muzyka „lekka, łatwa i przyjemna”, poruszają wartości o które nie podejrzewałem tej muzyki, więc odebrałem kolejną lekcję pokory… No i pomysły na tzw loopy, np. bijące serducho jeszcze nienarodzonego dziecka , które bije w „żywym” rytmie , czym wprawia w panikę basistę, bo on MUSI grać „obok” w swoim pulsie niekoniecznie zgadzającym się z rytmem serduszka…. Każdy kto miał kiedykolwiek instrument w ręce wie o czym mówię, serducho to nie metronom…
Reasumując – Plotnicky zagrał świetny koncert, czym zaskoczył krakowską publikę. Na żywo brzmią zdecydowanie lepiej niż na płytach, co jest dowodem na to że na takie koncerty chodzić po prostu trzeba. Po koncercie , rozmawiałem z wieloma słuchaczami i każdy podkreślał , że nie spodziewał się tak dobrej muzy i tak dobrego występu. Więc gdziekolwiek będziecie i kiedykolwiek zobaczycie plakat reklamujący ich koncert – zarezerwujcie czas, bo naprawdę warto…..
Drugim zespołem tego wieczoru była OsadaVida. Zespół zacny, mający już ugruntowaną pozycję na naszym i nie tylko naszym rynku. Ale o nich następnym razem…
Tekst: Aleksander Król. Zdjęcia: Grzegorz Chorus