Swego czasu dawałem różnym osobom do posłuchania próbki Univers i Art Zoyd, diagnoza była jednoznaczna. Określane były jako mroczne i niemalże klaustrofobiczne. Sam stwierdzam, że nie są to płyty na każdy dzień. Przyczyna nie leży w samym ciężarze gatunkowym, tylko ich intuicyjnym odbiorze. Być może również sami twórcy jak Daniel Denis (Univers Zero), Thierry Zaboitzeff i Gerard Hourbette (twórcy Art Zoyd) wybrali drogę do dotarcia do słuchacza poprzez najmroczniejsze zakamarki podświadomości. Podejrzewać można, że prezentują taki bardzo mroczny i gotycki typ wrażliwości.
Rock in Opposition jest zjawiskiem znacznie szerszym. Kanadyjczycy z Montrealu, zespół Miriodor, inspirują się wyżej wymienionymi grupami, lecz prezentują zupełnie inne podejście do tematu. Również inny typ wrażliwości. Postanowili mianowicie dotrzeć do słuchacza poprzez groteskę.
Kombinacja brzmień akustycznych, elektronicznych i elektrycznych przywołuje Univers Zero z albumów takich jak Heatwave czy Uzed, również Art Zoyd sensu Le marriage du ciel et de l'enfer. Poszczególne utwory zapadają w pamięć jak chociażby Le Regne des Termites, znany także pod anglojęzycznym tytułem Bugs. (Francuski bardziej pobudza wyobraźnię). Słucha się tego bardzo przyjemnie; bardzo przystępna muzyka, co może brzmieć paradoksalnie, biorąc pod uwagę jej eksperymentalny charakter.
Można dojść zatem do wniosku, że Cuneiform Records wystawia tym wszystkim grupom niedźwiedzią przysługę. Z jednej strony wydaje ich twórczość, a z drugiej strony płyty są ciężko osiągalne (na przykład w Polsce), a także zazdrośnie strzeżone przed wszelkimi wyciekami (chociażby na YouTube). Sprzyja to nikłej propagacji tego typu muzyki. W przypadku Miriodor jest ona warta szerszej popularyzacji. To prawdziwy nowoczesny prog rock, nie odgrzany kotlet z Genesis, Camel, King Crimson czy innego tytana, ale coś całkowicie nowego. A dobrze wiedzieć, że w obecnych czasach powstaje coś tak ciekawego.
Z mojej strony 5/5