Mekano

Oceń ten artykuł
(1 Głos)
(2001, album studyjny)
1. La cèlébre boucle (0:28)
2. Le règne des termites (4:06)
3. Le sorcier (6:29)
4. Mine de rien (3:49)
5. Mille-pattes (1:03)
6. Toutes proportions gardées (6:27)
7. IGA (0:41)
8. Mangeur de masters (3:35)
9. Le roi soldat (4:08)
10. Pas à ce que je sache, Sacha (5:56)
11. Singularité (4:54)
12. L'inévitable (5:17)
13. Avatar (5:16)
14. Le fantôme de M.C. Escher (6:22)
15. La polka des sphères (1:14)

Czas całkowity: 60:53
- Bernard Falaise ( guitars, fretless bass, turntable )
- Pascal Globensky ( digital piano, synths )
- Rémi Leclerc ( drums, percussion, sampler )
- Nicolas Masino ( bass, digital piano, keys )

oraz:
- Marie-Chantal Leclair ( saxes )
- Mari-Soleil Bélanger ( violin )
- Némo Venba ( trumpet )

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Swego czasu dawałem różnym osobom do posłuchania próbki Univers i Art Zoyd, diagnoza była jednoznaczna. Określane były jako mroczne i niemalże klaustrofobiczne. Sam stwierdzam, że nie są to płyty na każdy dzień. Przyczyna nie leży w samym ciężarze gatunkowym, tylko ich intuicyjnym odbiorze. Być może również sami twórcy jak Daniel Denis (Univers Zero), Thierry Zaboitzeff i Gerard Hourbette (twórcy Art Zoyd) wybrali drogę do dotarcia do słuchacza poprzez najmroczniejsze zakamarki podświadomości. Podejrzewać można, że prezentują taki bardzo mroczny i gotycki typ wrażliwości.

    Rock in Opposition jest zjawiskiem znacznie szerszym. Kanadyjczycy z Montrealu, zespół Miriodor, inspirują się wyżej wymienionymi grupami, lecz prezentują zupełnie inne podejście do tematu. Również inny typ wrażliwości. Postanowili mianowicie dotrzeć do słuchacza poprzez groteskę.

    Kombinacja brzmień akustycznych, elektronicznych i elektrycznych przywołuje Univers Zero z albumów takich jak Heatwave czy Uzed, również Art Zoyd sensu Le marriage du ciel et de l'enfer. Poszczególne utwory zapadają w pamięć jak chociażby Le Regne des Termites, znany także pod anglojęzycznym tytułem Bugs. (Francuski bardziej pobudza wyobraźnię). Słucha się tego bardzo przyjemnie; bardzo przystępna muzyka, co może brzmieć paradoksalnie, biorąc pod uwagę jej eksperymentalny charakter.

    Można dojść zatem do wniosku, że Cuneiform Records wystawia tym wszystkim grupom niedźwiedzią przysługę. Z jednej strony wydaje ich twórczość, a z drugiej strony płyty są ciężko osiągalne (na przykład w Polsce), a także zazdrośnie strzeżone przed wszelkimi wyciekami (chociażby na YouTube). Sprzyja to nikłej propagacji tego typu muzyki. W przypadku Miriodor jest ona warta szerszej popularyzacji. To prawdziwy nowoczesny prog rock, nie odgrzany kotlet z Genesis, Camel, King Crimson czy innego tytana, ale coś całkowicie nowego. A dobrze wiedzieć, że w obecnych czasach powstaje coś tak ciekawego.

    Z mojej strony 5/5

    Edwin Sieredziński poniedziałek, 15, wrzesień 2014 23:16 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.