2. The Quark Gluon Plasma (7:42)
3. The Blind Zombies (8:54)
4. Humanity Created The Illusion Of Itself (7:09)
5. Atomic New Orleans (5:30)
6. Poor Homo Sapiens (13:57)
7. REVOLUTION!! (21:05)
Czas całkowity: 73:50
Pierce Turner: musical director, Hammond B3 organ, acoustic piano, vocals, percussion
Larry Kirwan: electric guitar, vocals
Mike Fazio: electric guitar
Bob Hoffnar: steel guitar
Raimundo Penaforte: viola, acoustic guitar, cavaquinho, percussion, vocals
Cesar Aragundi: electric & acoustic guitar
Fred Parcells: trombone
Rob Thomas: violin
Matty Filou: tenor saxophone, percussion
Marvin Wright: bass guitar, electric guitar, percussion
George Rush: tuba, contrabass, bass guitar
Thomas Hamlin: drums, percussion
Mark Brotter: drums, percussion
James Frazee: recording & mixing engineer
2 komentarzy
-
Przemierzając światek eksperymentalnej muzyki rockowej nie sposób nie natrafić na byty w pierwszych odruchu zadziwiające. Copernicus do tej kategorii należy. Nie jest to przypadek artystycznych wyżyn Univers Zero czy Henry Cow, nie jest to nawet Cromagnon i jego jaskiniowy rock. Copernicus jest przypadkiem muzycznego nowotworu, z którego nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. Najgorsze, że ten proceder uprawia już od ponad 30 lat; na taką szmirę - tego nawet kiepskim kabaretem nie można nazwać - musi być jakieś zapotrzebowanie. Nie wiem, gdzie uszy się schowały pewnym jurorom, skoro w 2004 roku przyznano mu ProgAwards. A może nawet to było dla beki. Uhonorowanie działalności Copernicusa, który twierdzi, że cała nasza percepcja jest jak zwidy, złudzenia, a my jako Homo sapiens jesteśmy jak niższe zwierzęta.
Edwin Sieredziński sobota, 13, czerwiec 2015 15:18 Link do komentarza
A muzyka zawarta na tym albumie. Instrumentaliści wykonują całkiem dobrą robotę, również się bardzo dobrze czują... i to praktycznie cała orkiestra. Żaden David Axelrod to nie jest, nie jest to ani liryczne, ani szczególnie piękne, ale widać, że orkiestra Larry'ego Kirwana potrafi się w najróżniejszych klimatach odnaleźć i między nimi płynnie przechodzić. To jest dobra technicznie i rzemieślniczo robota - podejrzewam bowiem, że gdyby mi puścić sam podkład bez wokalizy Copernicusa (dlaczego piszę "wokalizy" wyjaśnię niżej), to nijak by mnie to ruszyło. Byłoby to suche i po stokroć wolałbym Axelroda - ten też świetnie się poruszał w różnych klimatach od klasycznych przez jazzowe po rockowe, nie mniej jednak tworzył poruszającą muzykę orkiestrową wyróżniającą się na przełomie lat 60. i 70. - a wtedy na tle tylu genialnych i prześwietnych postaci wyróżniać się było ciężko! Rzemieślnicza robota orkiestry przygrywającej Smalkowskiemu (tak, to nasz szalony rodak z NYC! - i jak tu dziwić się dowcipom o Polakach w USA) stanowi mdły postmodernizm, jeśli nie post-postmodernizm, czyli zbieranie wszystkiego, co zostało po przejeździe całej kolorowej parady. Rzemieślnicza robota skandalistów - Larry Kirwan ze swoim wczesnym image'm mógłby być prototypem Conchity Wurst (facet w kiecce pod fikcyjnym imieniem) - i tyle.
Odnośnie Copernicusa i jego wokalizy, jak to chłodno określiłem. Odgłosy emitowane przez niego przypominają często te wydawane przez krowę podczas stosunku. Mogą również przypominać cierpienia podczas potężnej obstrukcji. Na początku może to wzbudzać śmiech, później budzi zażenowanie, a na końcu płytę z tymi odgłosami rodem z ogrodu zoologicznego chce się wyrzucić do kosza albo do muszli klozetowej. W każdym razie znieść tą kombinację sapania, wycia, porykiwania, mocno przepitej i przepalonej krtani jest wyczynem godnym dwunastu prac Heraklesa.
Odnośnie samej filozofii Copernicusa. Nic nie istnieje... nie mówi tutaj nic nowego. Już Platon w dialogu "Niewolnicy w jaskini" stawiał tezy doń zbliżone. Bez żadnej wiedzy o plazmie kwarkowo-gluonowej, cząstkach elementarnych, mechaniki kwantowej i innych źródłach inspiracji Smalkowskiego. Alfred North Whitehead rzekł kiedyś, że cała filozofia to jeden wielki przypis do Platona. Copernicus bardzo pasuje do tej maksymy i w gruncie rzeczy ów "poeta-performer" nic nowego nie wymyślił. To również smutny symbol naszych czasów - li tylko przyrostu redundancji systemu.
Postawiłbym tej płycie gola z miejsca. Ze względu na pracę instrumentalistów daję 2. Mam nadzieję, że jak ktoś natrafi na ten muzyczny nowotwór, nie zarzuci przemierzania ciekawego świata rocka eksperymentalnego. Jak w każdym innym uniwersum, tam również trafiają się trolle i orkowie.
Albumy wg lat
Recenzje Avant Prog / RIO
- Płyta Finer Moments to jedno z kolejnych pośmiertnych… Skomentowane przez Konrad Niemiec Finer Moments (Zappa, Frank)
- Przemierzając światek eksperymentalnej muzyki rockowej nie sposób nie… Skomentowane przez Edwin Sieredziński disappearance (Copernicus)
- Wschodnie odloty były dosyć popularne w muzyce rockowej… Skomentowane przez Edwin Sieredziński In Blissful Company (Quintessence)
- Fred Frith stał się żywą legendą rocka eksperymentalnego.… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Ragged Atlas (Cosa Brava)
- Czy wyobrażaliście sobie kiedyś kombinację klezmera, wschodnioeuropejskiego folkloru,… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Käärmelautakunta (Alamaailman Vasarat)
- David Kerman stanowi jedną z węzłowych postaci sceny… Skomentowane przez Edwin Sieredziński U Totem (U Totem)
- The Residents przedstawiłem wcześniej jako jedną tranzytowych grup… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Commercial Album (Residents, The)
- Ten album miał się nigdy nie ukazać. Był… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Not Available (Residents, The)
- The Residents to rock eksperymentalny mocno nietypowy. Brzmienie… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Meet the Residents (Residents, The)
- Univers Zero to jeden z nielicznych zespołów, jakie… Skomentowane przez Edwin Sieredziński Phosphorescent Dreams (Univers Zero)