Octopus

Oceń ten artykuł
(130 głosów)
(1972, album studyjny)
1. The Advent Of Panurge (4:45)
2. Raconteur Troubadour (4:03)
3. A Cry For Everyone (4:06)
4. Knots (4:11)
5. The Boys In The Band (4:34)
6. Dog's Life (3:13)
7. Think Of Me With Kindness (3:31)
8. River (5:52)

Czas całkowity: 34:15
- Gary Green ( guitars, percussion )
- Kerry Minnear ( keyboards, vibraphone, percussion, cello, Moog, lead and backing vocals )
- Derek Shulman ( lead vocals, alto saxophone )
- Philip Shulman ( saxophones, trumpet, mellophone, lead and backing vocals )
- Raymond Shulman ( bass violin, guitar, percussion, vocals )
- John Weathers ( drums, percussion, xylophone )

1 komentarz

  • Bartosz Michalewski

    Dlaczego Gentle Giant nie może być symbolem rocka progresywnego? Dlaczego musi być nim Pink Floyd, który poza fragmentami niektórych płyt (Meddle, Obscured by Clouds, Wish You Were Here) rocka progresywnego w zasadzie nie grał? Dlaczego są nimi kiczowate Yes, Genesis, Camel, King Crimson z debiutu czy - o zgrozo - Marillion? Gentle Giant to dla mnie wzór tego, jak powinien wyglądać progres oczyszczony z błędów i wypaczeń. Wzór, który niestety praktycznie nie znajduje naśladowców.

    Gianci wyróżniali się spośród progresywnych wielkich między innymi tym, że ich utwory bardzo rzadko przekraczały siedem minut. Tworzyli krótkie, bardzo różnorodne wewnętrznie kompozycje. Nie zajmowali się budowaniem na siłę półgodzinnych narracji, zamiast tego dbali by każda sekunda ich piosenek był dopracowana, by cały czas coś się w tej muzyce działo nowego. To jest prog skoncentrowany, wolny od pustosłowia i niepotrzebnej pompy. Wielkie, dwudziestominutowe utwory mogą sobie tworzyć kompozytorzy klasyczni, bo oni potrafią to robić, kończą specjalne studia pod tym kątem, mają w ręku narzędzia w postaci zasad kompozycji i nie kombinują jak wół pod górę, co zrobić, żeby rozciągnąć utwór do niemożebnych rozmiarów. Długaśne utwory mogą sobie grać twórcy muzyki improwizowanej - Grateful Dead, Miles Davis czy Allmani, bo im ta muzyka sama płynie, nie muszą sklejać i zszywać żeby powstał dwudziestominutowy numer. W rocku natomiast dobre suity wychodzą od święta. No, ile potraficie wymienić tego typu utworów, z których nie mielibyście ochoty wywalić choćby fragmentu? Echoes, może Shine on You Crazy Diamond, może Plaga Latarników, zapewne jeszcze Lizard, choć to nie jest czysty prog rock. A reszta? Gentle Giant nie popełnili tego błędu i chwała im za to!

    Takie podejście ma jeszcze jedną zaletę - płyty Gigantów nie przekraczały czterdziestu minut. Czyli były o połowę krótsze od nowych albumów, przez co nie było tam miejsca na lanie wody. Octopus trwa 34 minuty. W takim czasie albo się wygra albo się polegnie, bo każdy niepotrzebny temat bije po uszach. Tylko, że zapewne właśnie dzięki temu, nic niepotrzebnego tutaj nie ma, są wyłącznie konkrety.

    Na pierwszą recenzję Gentle Giant w tym serwisie wybrałem Octopus. Nie wiem czy dobrze zrobiłem, bo to chyba najtrudniejsza ich płyta, a na pewno początkującym fanom byłoby łatwiej zacząć od któregoś z albumów późniejszych. Tylko, że dla mnie Ośmiorniczka jest symbolem tej kapeli, kwintesencją ich stylu i brzmienia. Zresztą ta płyta jest jak ospa - każdy progowiec musi przez nią przejść, więc niech przynajmniej wie, co go czeka.

    Rock progresywny szukał inspiracji poza spuścizną rock&rolla. Gianci czerpali głównie z muzyki dawnej. Właśnie - nie wybrali baroku ani neoklasycyzmu, wzięli na warsztat muzykę możliwą do zaadoptowania przez zespół rockowy, nawet taki, którego instrumentarium jest dość rozbudowane (poza typowymi gitarami, klawiszami, perkusją są tutaj skrzypce, wibrafon, ksylofon, saksofon, trąbka, wiolonczela). Dzięki temu udało im się uniknąć parodiowania muzyki klasycznej. Stworzyli za to własny, unikalny styl.

    Bardzo istotnym elementem muzyki Gentle Giant są nietypowe wokalizy. Kojarzą się one z muzyką dawną, ale zastosowano w nich tak dziwne, pełne dysonansów harmonie, że gdyby ktoś zaprezentował, to w wiekach średnich skończyłby w klatce hańby. To nie znaczy, że nie jest to melodyjne. Jest i to bardzo! Rzecz w tym, że cały czas toczy się tu walka pomiędzy chaosem i kosmosem, nieustannie zespół buduje kolejną bardzo piękną melodię, po to, żeby ją skontrapunktować. To niezwykle bogata muzyka; można słuchać jednego utworu wielokrotnie, za każdym razem skupiając się na innym jego elemencie, na jednej z wielu nałożonych na siebie melodii, z których każda z osobna jest niezwykła, a wszystkie razem brzmią wprost cudownie.

    Na Octopus więcej - niż na innych płytach grupy - jest mrocznych, ciężkich momentów, w których gitara buduje tło, zaś na pierwszym planie królują niezwykłe wokale. Więcej jest tutaj motywów awangardowych, do ładnych melodii nieco trudniej się dobrać, ale myślę, że lepiej jest zacząć z wysokiego C, żeby potem jeszcze bardziej docenić resztę ich twórczości. Na Ośmiorniczce znajduje się jeden zwykły utwór. Genialny, ale znacznie łatwiejszy dla nieobytego słuchacza niż reszta płyty. Chodzi o Think Of Me With Kindness. Polecam tym, którzy płyty nie słyszeli najpierw zapoznać się z tym numerem, bo to może być cudowna podpucha, dzięki której Octopus was zaciekawi.

    Kiedy pierwszy raz usłyszałem ten album i w ogóle zespół Gentle Giant, a było to mniej więcej siedem lat temu, uznałem to za szczyt przeciętności. Szczyl byłem i tyle! Nie zrozumiałem tej muzyki i wiem, że wiele osób ma podobnie. Dlatego jeżeli Gianci nie chcą odkryć przez Wami istoty swej wielkości nie przejmujcie się i nie zniechęcajcie. Być może ta muzyka musi po prostu na was poczekać.

    Bartosz Michalewski środa, 15, wrzesień 2010 13:06 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować
© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.