NO!

Oceń ten artykuł
(5 głosów)
(2021, album studyjny)

01. The Beginning Of The End - 5:49
02. This Way? - 5:00
03. Awakening - 6:44
04. King - 2:26
05. The Nefarious - 4:50
06. Complex Solution - 6:16
07. In What We Trust? - 5:54
08. Defiance - 10:10

Czas całkowity - 47:09

- Rafał Szewczyk - wszystkie instrumenty
oraz:
- Kjetil Landsgard - wokal (3,5,8)
- Leo Barbato - wokal (4)
- Rainer Willeke - saksofon (8)

 

Media

Więcej w tej kategorii: I See My Girl In The Trees »

1 komentarz

  • Gabriel Koleński

    Podejrzewam, że nazwa RSM nic nikomu nie powie, poza osobami mocno wtajemniczonymi, oczywiście. Jednak, jeśli rozwiniemy ten skrót i okaże się, że RS to Rafał Szewczyk, a M to jego Music, sytuacja staje się zdecydowanie bardziej klarowna. "No!" to debiutancka, solowa płyta gitarzysty Smash The Crash, zespołu znanego w kręgach nie tylko łódzkich. Album ukazał się dość niespodziewanie, pod koniec zeszłego roku. Bez większego wsparcia, praktycznie własnym sumptem, zgodnie z zasadą "złote, a skromne".
    Zapytany w mediach społecznościowych jak tworzy się taką muzykę, Rafał odpowiedział rozbrajająco: "Normalnie, wracasz wkurwiony z roboty, bierzesz gitarę, klawisze i jedziesz!". Oczywiście, muzyka zawarta na "No!" nie jest aż tak spontaniczna. Takich gitarowych wymiataczy, którzy nagrywają solówki w sypialni i umieszczają swoje dokonania w internecie jest zdecydowanie zbyt wielu i większość z nich brzmi tak samo. Szkoda by było, gdyby Rafał Szewczyk tak skończył, ale na szczęście jest muzykiem bardziej ambitnym i dojrzałym.
    W swojej solowej twórczości Rafał nie odcina się całkowicie od brzmienia wypracowanego ze Smash The Crash, ale "No!" jest albumem bardziej poważnym. Nie uświadczymy tu właściwie żadnych żartów, czy to dźwiękowych, czy w ramach tytułów utworów. Solowe dzieło Szewczyka jest jego osobistą, dojrzałą wypowiedzią artystyczną, w której muzyk mocno poszukuje, eksperymentuje i sięga do przeróżnych inspiracji. W pewnym sensie, album można podzielić na dwie części. W większości utworów instrumentalnych dominuje ciężkie, elektryczne fusion, pomieszane z rockiem i metalem progresywnym. W utworach wokalnych jest mniej jazzowo, a bardziej transowo, hipnotycznie, żeby łatwiej było dopasować ścieżki wokalne. Wiadomo, życie trzeba sobie ułatwiać, a nie utrudniać.
    Wiele kompozycji ozdobionych jest solówkami gitarowymi, ale nie są one wprowadzane na siłę i wpychane słuchaczowi do uszu, co jest zmorą gitarowych wymiataczy. Rafał zdecydowanie waży dźwięki i dopasowuje partie do siebie, robi to z rozmysłem. Złożoność i zróżnicowanie poszczególnych kompozycji są naprawdę imponujące. Otwierający album "The beginning of the end" może kojarzyć się z twórczością Satrianiego czy Vaia. Klimat "This way?" jest delikatnie kosmiczny, ale nie syntetyczny, odnajdziemy tu też dużo gitarowych smaczków. "Complex solution" to najbardziej jazzowa kompozycja na płycie, z kolei w "In what we trust?" ciężkie fusion przełamuje świetny riff stanowiący motyw przewodni.
    Nasz bohater odpowiada za 90 % zawartości debiutanckiego materiału, ale zaprosił też kilku zagranicznych gości, którzy wsparli go w procesie twórczym. I tu przechodzimy do utworów wokalnych, bo wyłącznie tu mamy dodatkowych wykonawców. Kjetil Landsgard wsparł Rafała wokalnie aż w trzech kompozycjach, w tym w najdłuższym i najbardziej rozbudowanym "Defiance", który zamyka album. Utwór powoli się rozkręca z początku, pulsujący bas w zwrotkach i chłodne przestrzenie przywołują klimat znany z "Signify", chyba wiadomo jakiego zespołu. W tle rozkręca się saksofon (tu gościnnie Rainer Willeke), który potem szaleje na całego. Końcówka kompozycji znowu jest spokojna, aż do wyciszenia, co stanowi pewną klamrę. Całość jest bardzo przemyślana, ale nie matematyczna, jest w niej odrobina spontaniczności i kontrolowanego szaleństwa. Drugim wokalistą na albumie jest Leo Barbato, który śpiewa w najbardziej prog metalowym na "No!", dynamicznym i mocno połamanym rytmicznie, "King".
    "No!" to album, który pojawił się na rynku trochę z zaskoczenia, ale jego wysoka jakość już tak zaskakująca nie jest. Rafał Szewczyk jest muzykiem, po którym oczekuje się określonego poziomu i wiecie co? Nie rozczarował! Jego solowy debiut jest naprawdę wart uwagi, bogaty, eklektyczny i wciągający. Jeśli nie zdążyliście zrobić sobie fajnego prezentu pod choinkę w zeszłym roku, to możecie jeszcze nadrobić!
    Gabriel Koleński

    Gabriel Koleński czwartek, 06, styczeń 2022 16:06 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować
© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.