Join Inn

Oceń ten artykuł
(21 głosów)
(1973, album studyjny)
1. Freak'n'Roll (19:15)
2. Jenseits (24:18)

Czas całkowity: 43:33
- Klaus Schulze ( drums, keyboards, electronics )
- Hartmut Enke ( bass )
- Manuel Göttsching ( synthesizer, guitar )
- Rosi Müller ( vocals (2) )
Więcej w tej kategorii: « Starring Rosi Schwingungen »

1 komentarz

  • Edwin Sieredziński

    Ash Ra Tempel to jeden z mniej spopularyzowanych zespołów krautrocka. Z pewnością mógłby wzbudzić zainteresowanie, nie jest aż tak nieprzystępny, ani nadmiernie okraszony elektroniką, co może odpychać niektórych fanów starego rocka (choć najnowszy Friendship z 2000 roku to de facto space rock z dużą dawką elektronicznego ambientu, starszych z lat 70. słucha się inaczej).

    Podobnie jest w przypadku Join Inn. Ma on zbliżony układ do debiutowego albumu, krążek zawiera dwa utwory trwające około dwudziestu minut każdy. Również jest podobna konstrukcja - pierwszy zdecydowanie bardziej rockowy, a drugi z dużym elementem ambientu. Czuć tutaj przy okazji rękę współtwórcy, Klausa Schulze.

    "Freak'n'Roll" to nawiązanie do blues-rockowych korzeni twórczości Manuela Goetschinga. Improwizacje gitarowe przypominają czasem bluesowy jam, czasem czuć klimaty dosłownie jak z Progressive Blues Experiment Johny'ego Wintera. Czasem gitarowe sprzężenia przypominają, że mamy do czynienia z dziełem na pozór space rockowym, czasem przypomina to zespołowe improwizacje grup hard rockowych, choć gitara jest delikatniejsza. W każdym razie momentami bardzo żywiołowy utwór, klasyczny Goetsching w bardzo dobrej formie. Kompletnie inna konstrukcja utworu niż "Amboss", który to jest przykładem psychodelicznego space rocka, tutaj jest mniej przestrzeni i tego przysłowiowego "kwasu", brakuje także elementów muzyki orientalnej, inteligentnie wpleconych we wzmiankowany utwór. "Freak'n'Roll" jest dziełem wybitnie gitarowym z bardzo ograniczonym repertuarem partii klawiszowych, zagranym wręcz na sposób amerykański (po drugiej stronie Atlantyku instrumenty klawiszowe bardzo często robiły tylko za ozdobnik).

    Natomiast "Jenseits". Podobnie jak "Traummaschine" z debiutowego krążka jest on zdecydowanie bardziej ambientowym utworem. Czuć tu rękę Schulzego - minimalistyczne i przestrzenne partie na instrumentach znane chociażby z Irrlicht czy Cyborg. Budowane głównie przez syntezatory i elektronikę Schulzego, z partiami gitary Goetschinga Dodatkowego smaczku dodaje wokaliza Rossie Mueller. Dzieło z pogranicza space rocka i ambientu, zdecydowanie bardziej kontemplacyjne, przy którym można mieć wrażenie oderwania ducha od ciała.

    Płyta zdecydowanie mniej klimatyczna niż debiut z 1971 roku. Nie można odmówić jej jednakże pewnej siły wyrazu. Dla współczesnych twórców space rocka - czy nawet post rocka - mogłaby być doskonałym wzorcem oraz inspiracją. Zdecydowanie 5/5.

    Edwin Sieredziński środa, 11, czerwiec 2014 00:52 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.