A+ A A-

Hosianna Mantra

Oceń ten artykuł
(28 głosów)
(1972, album studyjny)
Hosianna - Mantra (20:18):
1. Ah! - 4:43
2. Kyrie - 5:20
3. Hosianna Mantra - 10:15
Das V. Buch Mose (16:42):
4. Abschied - 3:10
5. Segnung - 6:00
6. Andacht - 0:40
7. Nicht hoch im Himmel - 6:17
8. Andacht - 0:35

Czas całkowity: 37:00
- Florian Fricke ( piano, harpsichord )
- Conny Veit ( guitar )
- Robert Eliscu ( oboe )
- Djong Yun ( vocals )
- Klaus Wiese ( tambura )
- Fritz Sonnleitner ( violin )
Więcej w tej kategorii: « Affenstunde Seligpreisung »

1 komentarz

  • Mikołaj Gołembiowski

    Nie uważam się za wybitnego znawcę muzyki poważnej. Wręcz przeciwnie, zdaje sobie sprawę, że moje rozeznanie ma charakter fragmentaryczny. Jest wiele takich kompozycji, co do których wiem, że powinienem je przesłuchać, ale nie starcza mi czasu, albo cierpliwości, by zrealizować te zamierzenia. Z tego, co dotarło do moich uszu, wyciągam następujący wniosek: muzyka danej epoki najczęściej osiągała doskonałość w formach sakralnych. I tak np. Koncerty Brandenburskie Bacha są piękne, lecz bledną, gdy się je zestawi z Pasjami, czy wybranymi religijnymi kantatami. Prawidłowość ta, że twórcy ukazywali swój największy talent komponując muzykę o charakterze sakralnym, najwyraźniej znalazła potwierdzenie również w wypadku twórczości pana Fricke.

    Hosianna Mantra nie jest niczym innym, jak muzyką sakralną nowych czasów. Czasów, w których powszechne stało się przeświadczenie, że różne religie to różne sposoby poszukiwania jednego i tego samego Boga. Znajduje to odbicie w samej muzyce, jak i w tytule płyty. Chrześcijańskie tradycje zachodu splatają się z buddyzmem, muzyka europy zachodniej z muzyką dalekiego wschodu. Muzyka wskazuje, że Florianowi Fricke bliżej jest do religijności typu wschodniego. Nie mamy tu bowiem podniosłych hymnów, patetycznych pieśni ku chwale Najwyższego, lecz muzykę kontemplacyjną, mantryczną, ambiento-podobne motywy na pianinie, eteryczny śpiew Djong Yun, transowe brzmienie sitar i instrumentów perkusyjnych. Za jednym zamachem Popol Vuh stał się prekursorem zarówno nowoczesnego, opartego na minimalizmie ambientu, jak i muzyki new age. Co więcej, odnoszę wrażenie, że jego późniejszym naśladowcom, a zwłaszcza tych spod znaku new-age, nie udało się osiągnąć nigdy tak wysokiego poziomu artystycznego.

    Dla mnie jest to płyta absolutnie porywająca, powiem wręcz: jedna z najwybitniejszych, jaka kiedykolwiek powstała na styku muzyki rockowej i poważnej. Jest niemalże wyznacznikiem doskonałości, dobrego smaku i piękna. Kto nie zna, niech czym prędzej nadrobi zaległości. Naprawdę warto!

    Mikołaj Gołembiowski poniedziałek, 10, styczeń 2011 16:56 Link do komentarza
Zaloguj się, by skomentować

Komentarze

© Copyright 2007- 2023 - ProgRock.org.pl
16 lat z fanami rocka progresywnego!
Ważne! Nasza strona internetowa stosuje pliki cookies w celu zapewnienia Ci maksymalnego komfortu podczas przeglądania serwisu i korzystania z usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. W każdej chwili możesz zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich użyciu.